VfL Wolfsburg ze słabym zwycięstwem nad 1. FC Heidenheim

Tydzień po udanym starcie w rozgrywkach o Puchar Niemiec (DFB-Pokal), VfL Wolfsburg, pod wodzą nowego trenera Paula Simonisa, zaliczył również udany start w Bundeslidze. W sobotę „Wilki” pokonały 1. FC Heidenheim 3:1 (1:1).
Simonis wykazał się szczęściem, wprowadzając na boisko dwóch z późniejszych strzelców bramek, Mattiasa Svanberga i Mohameda Amoura. W przeważnie słabym meczu Bundesligi, Andreas Skov Olsen i Léo Scienza strzelili gole w pierwszej połowie odpowiednio dla VfL Wolfsburg i Heidenheim. Zwycięstwo było zasłużone, ponieważ Wolfsburg był lepszą drużyną.
Dolnosaksońska drużyna ma teraz dwa mecze u siebie w lidze. W przyszłą niedzielę (godz. 15:30, na NDR Livecenter ) podejmie 1. FSV Mainz 05. Po przerwie na mecze międzynarodowe, beniaminek 1. FC Köln zawita nad Kanał Śródlądowy 13 września (również o godz. 15:30, na NDR Livecenter ).
W wygranym 9-0 meczu pucharowym z Hemelingen, powracający z VfL Dzenan Pejčinović (który był wypożyczony do Düsseldorfu) wyróżnił się trzema golami, a 20-latek był bliski zdobycia kolejnego gola już po dwóch minutach w Heidenheim: jednak z dwunastu metrów posłał piłkę tuż obok prawego słupka.
Chwilę później gospodarze znów mieli szczęście: ich bramkarz Diant Ramaj pewnie obronił nadbiegającego Patricka Wimmera po nieudanym podaniu Tima Sierslebena i został ukarany żółtą kartką. Chociaż incydent miał miejsce daleko poza polem karnym, czerwona kartka dla Ramaja byłaby uzasadniona, ponieważ bramkarz był ostatnim zawodnikiem w meczu (152 cm).
Warto zobaczyć spotkanie Skov Olsen i ScienzaPo raczej spokojnej pierwszej kwarcie Wolfsburg nieco zwiększył presję. Ich bardziej agresywna gra została szybko nagrodzona bramką otwierającą wynik: FCH nie zdołało wybić kilku dośrodkowań, a Wimmer w końcu dośrodkował do Skova Olsena, który z 23 metrów (20') pięknie umieścił piłkę w górnym rogu bramki.
Z przewagą za plecami „Wilki” kontrolowały teraz grę, pozwalając piłce i przeciwnikom na swobodne poruszanie się, i miały kolejną szansę na zdobycie gola strzałem z dystansu Maximiliana Arnolda (24'). Jednak niemal znienacka stracili wyrównującego gola: Scienza posłał piłkę z rzutu wolnego obok muru i w róg bramki – bramkarz Kamil Grabara nie prezentował się przy tym najlepiej (29').
Mnóstwo możliwości w WolfsburguVfL nadal prezentował się lepiej, ale stworzył mnóstwo okazji: Pejčinović strzelił głową nad bramką z pięciu metrów (36'), Wimmer dobiegł do podania Jana Schöppnera, ale nie zdołał minąć Ramaja (38'). Po rzucie rożnym Wimmer ponownie chybił celu, oddając bezpośredni strzał (39'), a chwilę później Siersleben desperacko obronił strzał Skova Olsena (40'), który był gotowy do strzału.
Wolfsburg miał również pierwszą okazję strzelecką w drugiej połowie: Ramaj ledwo obronił opuszkami palców potężny strzał Arnolda z dobrych 25 metrów (49. minuta). Jednak drużyna z Dolnej Saksonii nie miała zbyt wielu okazji, jakie miała w końcówce pierwszej połowy. Mecz osłabł, a okazji do zdobycia gola było niewiele.
Joker Simonisa jako gwarancja zwycięstwaTrener VfL Simonis wprowadził na boisko dwóch nowych ofensywnych zawodników, Amourę i Svanberga (64'). Ta akcja przyniosła efekt już dwie minuty później, kiedy Svanberg, po perfekcyjnym biegu, skierował głową dośrodkowanie Arnolda, dając prowadzenie 2:1 (66').
Sześć minut przed końcem drugi rezerwowy również strzelił gola: Wimmer posłał Amourę długim podaniem, ale napastnik Wolfsburga został sfaulowany przez Ramaja. Sfaulowany zawodnik sam wykorzystał rzut karny (87'). Te dwie skuteczne akcje wystarczyły VfL do zapewnienia sobie zwycięstwa. Heidenheim nie znalazł sposobu na pokonanie opanowanych „Wilk”, którzy tym samym zapewnili swojemu trenerowi doskonały start w lidze.
sportschau