Bundesliga: VfB Stuttgart rozpacza nad Union Berlin w doskonałej formie

Union Berlin może wyciągnąć z tego meczu nauczkę: drużyna Steffena Baumgarta pokonała VfB Stuttgart 2:1 (2:0) w stylu, na jaki stać tylko „Żelaznych”. Przegrany w Superpucharze naciskał i miał swoje szanse, ale gospodarze triumfowali z niezrównaną skutecznością. Przykładem tego był dwubramkowiec Ilyas Ansah (18. i 45. minuta, plus 4. minuta), a wyrównujący gol Tiago Tomasa (86. minuta) padł zbyt późno.
Berlin miał też bramkarza, który to wszystko umożliwił. Frederik Rönnow obronił nie do obrony strzał Jeffa Chabota w dwunastej minucie, a następnie, dzięki znakomitej obronie, zdołał odbić strzał głową z bliskiej odległości i przelecieć nad bramką. Stuttgart zasłużył na prowadzenie w tym momencie, ponieważ VfB był jedyną drużyną kontrolującą grę – która wtedy nie była jeszcze tak stara.
Ansah jeszcze bardziej przyspiesza berliński dom wariatówKrótko po rozpoczęciu meczu mecz został przerwany na kilka minut. Kibice Union najpierw rozkręcili się, tańcząc układ w „Alte Försterei” (Biurze Starego Leśnika), ale potem rzucili na murawę tak dużo śmieci, że mecz można było wznowić dopiero po ich usunięciu. Ogólnie rzecz biorąc, atmosfera była typowa dla Unionu – i mecz był typowy dla Unionu.
Prawie pierwszy atak gospodarzy wywołał już pierwsze huczne świętowanie na stadionie. Ansah opanował długie podanie w zamieszaniu, a następnie debiutant SC Paderborn oddał strzał prosto z 20 metrów, na szczęście jego strzał został lekko – ale zdecydowanie – odbity od wewnętrznej strony słupka (18').
Stuttgart silny, Rönnow silniejszy, Ansah najsilniejszyBerlin miał idealną pozycję wyjściową – przewagę i silną wolę obrony własnej bramki. Stuttgart grał jednak całkiem dobrze, a Sebastian Hoeneß nie mógł mieć żadnych zastrzeżeń do swojej drużyny w tej fazie. Jego drużyna miała ponad 80 procent posiadania piłki i stworzyła kilka dobrych okazji – ale ich skuteczność była głównym mankamentem.
Joshua Vagnoman miał drugą świetną okazję, ale jego strzał z czterech metrów poszybował wysoko nad poprzeczką (31'). Jamie Leweling po długim rozbiegu spróbował strzału z dystansu, ale Rönnow ponownie skutecznie obronił (34'). Najbliżej bramki był jednak, gdy Duńczykowi udało się odbić nogą strzał Atakana Karazora i skierować go na poprzeczkę (44').
Stuttgart miał okazje, Union miał ducha walki, a Rönnow – i oczywiście Ansah. W czwartej minucie sam napastnik utorował sobie drogę do zdobycia dwóch goli. Ansah przejął piłkę, zagrał ją prawą flanką do swojego partnera Andreja Ilicia, który otrzymał dośrodkowanie prosto w nogę – nowy zawodnik Unionu wykończył akcję wolejem (45+4).
Union wspomina najlepsze czasy pod wodzą Ursa FischeraPrzerwa przerwała mecz, ale go nie zmieniła. Stuttgart kontynuował grę od początku, z wyjątkiem dwóch okazji do zdobycia gola. Dotyczyło to również faktu, że ani strzał głową Undava, który trafił w poprzeczkę (49. minuta), ani strzał z dystansu Maximiliana Mittelstädta, który również obronił Rönnow, nie zmieniły skuteczności VfB w 50. minucie.
Union był pod presją przez cały mecz, ale wydawał się mieć pewność siebie z czasów świetności pod wodzą poprzednika Baumgarta, Ursa Fischera, pod którego wodzą klub zakwalifikował się nawet do Ligi Mistrzów w sezonie 2022/23. Wówczas czynniki sukcesu były takie same, jak w meczu otwarcia ze Stuttgartem, który był wyraźnie lepszy w piłce nożnej, ale otrzymał lekcję sztuki strzelania bramek.
Tomas z udanym powrotem do VfB – ale to nie wystarczyKarazor zmarnował drugą szansę strzałem głową, minimalnie obok bramki (57. minuta). Później Unionowi udało się przez pewien czas powstrzymać ataki przeciwników przed własną bramką. Dopiero w 81. minucie Rönnow musiał sparować strzał Chrisa Führicha, ale piłka odbiła się od jednego z jego obrońców, co sprawiło, że było to jedno z najłatwiejszych zadań w meczu.
Ale potem zrobiło się ciekawie. Tomas strzelił spektakularnego gola w swoim powrocie do Stuttgartu z VfL Wolfsburg, trafiając piętką w słupek po dośrodkowaniu (86'). W szóstej minucie doliczonego czasu gry Stuttgart nawet świętował zdobycie punktu – ale tylko przez kilka sekund. Nick Woltemade strzelił gola, ale napastnik został uznany za spalonego.
Berlin udaje się na niedzielny mecz wyjazdowy z Borussią Dortmund (godz. 17:30) z wymarzonym początkiem w bagażu - VfB musi uniknąć falstartu w meczu z Borussią Mönchengladbach (sobota, godz. 15:30).
sportschau