Terapie ratują życie, ale wyniszczają organizm. Ok. 20 proc. chorych na nowotwory umiera z powodu wycieńczenia

- Terapie onkologiczne ratują życie, ale jednocześnie wyniszczają organizm. W Polsce ok. 20 proc. chorych na nowotwory umiera nie z powodu choroby, ale z powodu wycieńczenia, będącego m.in. konsekwencją niedożywienia
- - Pacjent onkologiczny poddawany jest bardzo obciążającej organizm radioterapii i chemioterapii. Powinno mu się w tym czasie dostarczać posiłków o znaczniej większej wartości odżywczej niż osobie zdrowej – mówi Maciej Sikora
- Żywienie dojelitowe pacjentów nie mogących jeść tradycyjnie jest niezbędną procedurą dla utrzymania ich przy życiu. Tymczasem NFZ płaci w terminie tylko za część sprawowanej nad tymi osobami opieki
Jak zauważa Maciej Sikora, terapie onkologiczne ratują życie, ale jednocześnie wyniszczają organizm.
- W Polsce ok. 20 proc. chorych na nowotwory umiera nie z powodu choroby, ale z powodu wycieńczenia, będącego m.in. konsekwencją niedożywienia. To olbrzymi problem systemowy i edukacyjny, który musimy rozwiązać we współpracy resortu zdrowia, NFZ i dyrektorów szpitali – twierdzi prezes Sikora i dodaje, że pacjenci niedożywieni przebywają w szpitalu dwukrotnie dłużej niż odpowiednio odżywieni, generując tym samym duże koszty.
- Pacjent onkologiczny poddawany jest bardzo obciążającej organizm radioterapii i chemioterapii. Powinno mu się w tym czasie dostarczać posiłków o znacznie większej wartości odżywczej (bogatej w białko) niż osobie zdrowej, normalnie funkcjonującej – mówi Maciej Sikora i zwraca uwagę na sytuację pacjentów z nowotworem przewodu pokarmowego, jamy ustnej, szyi, którzy po kilku tygodniach intensywnej terapii nie tylko tracą apetyt, ale nie są w stanie przyjmować pokarmów, a nawet leków.
- Chory ma poparzone drogi oddechowe i górną część przewodu pokarmowego do tego stopnia, że nie może przełykać. Słabnie z dnia na dzień, jego organizm nie może walczyć z chorobą, nie reaguje na bardzo drogą terapię, jaką jest radio- i chemioterapia. Umiera z powodu wycieńczenia – wyjaśnia nasz rozmówca.
Czasem jesteśmy bezradniJak zauważa Maciej Sikora, wielu pacjentów trafia do ośrodków żywieniowych przypadkiem, wielu w stanie skrajnego niedożywienia.
- Przeraźliwie wyglądają, przysłowiowa skóra i kości. Nie wiemy, czy uda się ich uratować. Myślę sobie wtedy, że gdyby trafili do nas odrobinę wcześniej, to mielibyśmy znacznie większe szanse na ich odratowanie. Czasem jesteśmy jednak bezradni. Dlatego gorąco apeluję o jak najszybsze wprowadzenie procedury umożliwiającej włączanie pacjentów onkologicznych do opieki żywieniowej, na przykład poprzez odpowiedni zapis w Karcie Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego (DiLO).
Prezes Organizacji Rozwoju i Leczenia Żywieniowego zwraca uwagę, że dodatkowo sytuację pogarsza kompletny brak wiedzy na ten temat wśród lekarzy pierwszego kontaktu, którym powierzono skoordynowaną opiekę nad pacjentem, w tym nad pacjentem onkologicznym.
Bez gwarancji zapłaty- Procedury są gotowe, wiedza – dostępna. Brakuje jedynie otwartości personelu medycznego na edukację zakresie leczenia żywieniowego - ocenia.
- Na koniec chciałbym wspomnieć o problemie finansowania placówek żywienia medycznego. Żywienie dojelitowe pacjentów niemogących jeść tradycyjnie jest niezbędną procedurą dla utrzymania ich przy życiu – podkreśla. Tymczasem NFZ płaci w terminie tylko za część sprawowanej nad tymi osobami opieki.
- Pacjenci, którzy nie mieszczą się w finansowym kontrakcie z NFZ, nie są na bieżąco finansowani przez płatnika, w związku z czym to świadczeniodawcy muszą brać na siebie koszty, bez gwarancji zapłaty przez NFZ – opowiada i wyjaśnia, że nawet jeśli ta zapłata ma miejsce, to z olbrzymim opóźnieniem.
- Czy i ile NFZ zapłaci ostatecznie za opiekę nad nimi – tego nie wiemy. Doszło do sytuacji, że przez kilkanaście miesięcy finansowaliśmy ich pobyt z własnych środków. Dla małych świadczeniodawców, z jednym czy dwoma kontraktami z NFZ to dramat, bowiem placówki o tym profilu mają prawny obowiązek przyjąć każdego pacjenta o znacznym stopniu niepełnosprawności. Tylko jak mu pomóc, jeśli nie mamy zagwarantowanego systematycznego finansowania o znanej wcześniej wysokości. Z tym pytaniem zwracam się do płatnika - podsumowuje Maciej Sikora.
rynekzdrowia