Goście brytyjskich safari mają niespodziankę wczesnym rankiem

Wprowadzenie ściśle tajnego czterocyfrowego kodu bezpieczeństwa w celu przejścia przez liczne bramy w różnych częściach ośrodka przypomina scenę otwierającą film Jurassic Park – a wszyscy wiemy, co się tam wydarzyło.
Upalny letni dzień, pastwiska są upiornie ciche, podczas gdy wielkie zwierzęta Serengeti i Sumatry kryją się w cieniu przed słońcem. Czujemy się obserwowani, a może nawet wykryci, przez tych naturalnych łowców pośród nas, gdy mozolnie brniemy zakurzoną ścieżką tuż za ogrodzeniem, by dotrzeć do Lion Lodge.
Może to brzmieć, jakbym znajdował się na afrykańskiej pustyni, ale tak nie jest.
Jestem w West Midlands Safari Park, niedaleko Kidderminster, który w 2021 roku stał się jednym z pierwszych parków safari w Wielkiej Brytanii oferujących całodobowe, pełne wrażeń spotkanie z dziką przyrodą.
W ramach tej przygody poza Afryką goście mogą spać w luksusowym domku, gdzie na zewnątrz, oddzieleni jedynie ochronną szybą, grasują lwy, kręcą się hipopotamy, a pasą się żyrafy. Dzikie zwierzęta, które można zobaczyć, zależą od wybranego domku, ale każdy z nich oferuje swoim mieszkańcom coś innego.
Vikki Green, szefowa marketingu w WMSP, mówi, że projekt ośrodka opiera się na zwierzętach.
„Przede wszystkim chodzi o modernizację siedlisk i infrastruktury dla zwierząt” – wyjaśnia. „Każde siedlisko zostało zaprojektowane z myślą o zwierzętach, z wieloma punktami wzbogacania, całodobowym, ogrzewanym, zmodernizowanymi budynkami i strefami hodowli zwierząt”.
Ale jest oczywiste, że jest to równie wzbogacające dla ludzkości. To jednodniowe doświadczenie stało się tak popularne, że pomysł rozprzestrzenił się na co najmniej sześć innych brytyjskich parków dzikiej przyrody – najnowszy, The Reserve, ma zostać otwarty w Chester Zoo w przyszłym miesiącu. Po raz pierwszy zoo przeznaczy dochód na finansowanie programów ochrony gatunków w kraju i na całym świecie.
Ten nowy rodzaj podróży będzie cieszył się coraz większą popularnością: w niedawnym badaniu 45% urlopowiczów w Wielkiej Brytanii stwierdziło, że woli wybrać się na safari niż zarezerwować pobyt na plaży.
Nic dziwnego jednak, że koszt i zaangażowanie związane z wyprawą do Masai Mara, mającą na celu stworzenie niezapomnianych wrażeń, często przekraczają możliwości wielu zapracowanych rodzin. Mimo to, pytanie, na które chcę odpowiedzieć, brzmi: czy safari w czasie urlopu naprawdę spełnia pokładane w nim nadzieje?
Krótko mówiąc, odpowiedź brzmi: tak. Oczywiście, nic nie może się równać z widokiem majestatycznego lwa w jego naturalnym środowisku lub stada słoni wędrujących przez afrykańskie sawanny – ale jak odkryłam podczas pobytu w lwim domku WMSP z moim mężem Stevem i dwójką dzieci, 11-letnim Jesse i 8-letnią Jemimą, to i tak przeżycie wywołujące gęsią skórkę.
Przybywając w piątkowe popołudnie do naszego dwupokojowego domku, położonego w odległym zakątku 200-akrowego parku, byliśmy podekscytowani perspektywą bliskiego spotkania z naszymi nowymi sąsiadami – dumą czterech braci o imionach Havoc, Hodge, Harabi i Hercules, którzy urodzili się w parku w 2019 roku.
Usadowieni na wzgórzu, w rozsądnej odległości od czterech ogromnych okien widokowych w naszej chacie w afrykańskim stylu, modliliśmy się, aby było wystarczająco bezpiecznie, by ta wyprawa nie przybrała mrocznego obrotu, gdy nadejdzie pora posiłku. Nie minęło dużo czasu, zanim nasza obecność wzbudziła ciekawość majestatycznych wielkich kotów na tyle, że przyjrzały nam się uważnie przez okno, zaledwie o włos.
Przybywając w piątkowe popołudnie do naszego dwupokojowego domku, położonego w odległym zakątku 200-akrowego parku, byliśmy podekscytowani perspektywą bliskiego spotkania z naszymi nowymi sąsiadami – dumą czterech braci o imionach Havoc, Hodge, Harabi i Hercules, którzy urodzili się w parku w 2019 roku.
Usadowieni na wzgórzu, w rozsądnej odległości od czterech ogromnych okien widokowych w naszej chacie w afrykańskim stylu, modliliśmy się, aby było wystarczająco bezpiecznie, by ta wyprawa nie przybrała mrocznego obrotu, gdy nadejdzie pora posiłku. Nie minęło dużo czasu, zanim nasza obecność wzbudziła ciekawość majestatycznych wielkich kotów na tyle, że przyjrzały nam się uważnie przez okno, zaledwie o włos.
W tym momencie zauważyłem rysy na wzmocnionym szkle i zrobiłem to, co zrobiłby każdy szanujący się Brytyjczyk w obliczu kryzysu – wyjąłem telefon, aby nagrać wszystko, co mogłoby się wydarzyć, dla przyszłych pokoleń, rodziny i przyjaciół!
Otrzymałem wiarygodne informacje, że wszystkie habitaty posiadają 40-milimetrowe, laminowane, odporne na mięsożerców panele szklane, osadzone w stalowych ramach.
Jednakże budzące podziw piękno czterech szczęśliwych, zdrowych i przerażających lwów, znajdujących się tak blisko, nie mogło całkowicie uwolnić mojego umysłu od dręczących wątpliwości co do tego, co mogłoby się stać, gdyby okna zawaliły się (spoiler: nie zawaliły się).
Mojemu 11-letniemu synowi zabrakło słów – nikt nie jest zbyt cool do szkoły, gdy na podwieczorek jest tygrys, a jeszcze lepiej lew. Gdy nasz nowy przyjaciel osunął się przed naszym salonem, mogliśmy zobaczyć kalejdoskop barw w jego oczach, a nas wszystkich ogarnęło poczucie cichej pokory.
Choć stado zdawało się nie wchodzić ze sobą w zbytnie interakcje, intuicyjnie podążało za jednym z nich i rozumiało swoją rolę w grupie – bezszelestnie krążąc po zagrodzie. Po kilku minutach lwy przeniosły się na ustronne miejsce, z dala od podziwiających spojrzeń mieszkańców schroniska, podczas gdy my pozostaliśmy oniemiali.
W końcu odzyskawszy mowę, ruszyliśmy na zwiedzanie reszty parku. Po zamknięciu bram o 17:00 goście nocujący w parku mogą swobodnie zwiedzać wybiegi, niezależnie od pory dnia.
Jeśli na Twojej liście marzeń znajduje się safari o północy, to jest to idealne miejsce.
I nie ma powodu, by czuć się skonfliktowanym z powodu ingerencji człowieka. Park dąży do budowania szacunku dla zwierząt, które tam mieszkają.
„Lodówki odzwierciedlają nasze głębokie zaangażowanie w ochronę zwierząt, edukację i ochronę przyrody” – mówi Vikki.
„Dzięki tym doświadczeniom chcemy inspirować kolejne pokolenie obrońców przyrody, pomagając gościom nawiązać głęboki kontakt z naturą i zaszczepiając w nich dożywotni szacunek do świata przyrody”. Zmęczeni wieczorem spędzonym na oglądaniu tygrysich szczeniąt igrających w pobliżu czujnej mamy, karmieniu żyraf i podziwianiu słoni – a to tylko niektóre z atrakcji – udaliśmy się do naszego domku.
Nasi zwierzęcy gospodarze zniknęli z pola widzenia, ale ich mrożące krew w żyłach ryki – słyszalne na wolności z odległości pięciu mil – nieustannie przypominały nam, kto tu kogo tak naprawdę obserwuje.
Kiedy kładliśmy się spać, ich krzyki niczym płaszcz otulały ciemniejący park – czuliśmy się, jakbyśmy byli na terytorium lwów.
Pomimo zdenerwowania, spaliśmy twardo. Ale i tak zaskoczeniem było, gdy rano, po odsłonięciu zasłon, zobaczyliśmy lwa za oknem.
Czy on myślał, że jesteśmy śniadaniem?
Trudno było to stwierdzić – jego spojrzenie i stąpnięcie świadczyły o pewności siebie, a może nawet o pogardzie!
Niestety, to lwy potrzebują teraz ochrony – szacuje się, że na wolności pozostało ich od 23 000 do 39 000. Obecnie klasyfikowane jako „narażone” na Czerwonej Liście Gatunków Zagrożonych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN), istnieje ryzyko, że staną się gatunkiem zagrożonym, jeśli obecne tempo spadku ich populacji się utrzyma.
Dlatego tak ważne są działania ochronne brytyjskich parków safari i ogrodów zoologicznych zmierzające do ochrony tej towarzyskiej rasy poprzez tworzenie nowych atrakcji turystycznych.
Jamie Christon, dyrektor generalny Chester Zoo, wyjaśnia: „Zapewniają gościom niezapomniane przeżycia i pozwalają im osobiście spotkać niezwykłe zwierzęta, jednocześnie pomagając chronić dziki świat i finansując ważne działania na rzecz ochrony przyrody… zarówno tutaj w zoo, jak i w Kenii i Ugandzie.
„Nasze zespoły pracują nad zapewnieniem lepszej przyszłości gatunkom silnie zagrożonym, takim jak wschodni czarny nosorożec, łuskowiec olbrzymi i bongo górskie”.
Opisując swoją wizytę w Chester Zoo, dodaje: „Będzie to pobyt, który warto przeżyć, a który dodatkowo przyczyni się nie tylko do przetrwania dzikich zwierząt, ale i ich rozwoju”.
I po naszym pełnym ryku pobycie wśród tych wspaniałych bestii, mogę się z tym zgodzić.
Widok lwa budzi respekt, ale i strach, nawet w bezpiecznym miejscu – ale jeszcze bardziej przerażający jest fakt, że bez naszej pomocy pewnego dnia może się zdarzyć, że nikt go w ogóle nie zobaczy.
W ofercie WMSP safari lodges znajdują się lwy, lwy białe, gepardy, żyrafy, słonie, pandy rude, nosorożce, hipopotamy i tygrysy. Ceny zaczynają się od 450 GBP za noc. Więcej informacji na stronie wmsp.co.uk.
express.co.uk