W piekle ośrodków rehabilitacyjnych dla kobiet w Arabii Saudyjskiej

[Artykuł ten został opublikowany po raz pierwszy na naszej stronie 14 lipca 2025 r. i ponownie opublikowany 14 sierpnia.]
Na pierwszym zdjęciu [ilustrującym artykuł w saudyjskim dzienniku „Al-Watan” z 2013 roku] młoda kobieta ubrana w czarną abaję niebezpiecznie usadowiła się na parapecie na drugim piętrze domu w mieście w północno-zachodniej Arabii Saudyjskiej. Na drugim zdjęciu grupa mężczyzn używa dźwigu, aby ją opuścić.
Tożsamość tej kobiety pozostaje tajemnicą. Uważa się, że jest przetrzymywana w jednym ze słynnych „więzień” Arabii Saudyjskiej, do którego kobiety są wysyłane przez rodziny lub mężów za nieposłuszeństwo wobec rozkazów, romanse pozamałżeńskie lub nieobecność w domu.
Fotografie te dają nam rzadki wgląd w sytuację setek, jeśli nie tysięcy, dziewcząt i młodych kobiet, które prawdopodobnie są przetrzymywane w tych ośrodkach, gdzie przechodzą „rehabilitację” przed powrotem do swoich rodzin.
Publiczne mówienie lub publikowanie zdjęć tych „domów”, czyli Dar Al-Re'aya (po arabsku „domy opieki”), stało się niemożliwe w kraju, w którym obrońcy praw kobiet zostali uciszeni. Mimo to w ciągu ostatnich sześciu miesięcy „ Guardian” zebrał świadectwa dokumentujące rzeczywistość tych instytucji , określanych jako „piekielne”, gdzie odbywają się cotygodniowe chłosty i narzucane są lekcje religii, bez zapewnienia ofiarom dostępu do świata zewnętrznego i prawa do odwiedzin.
Warunki tam panujące są tak nieludzkie, że wiele kobiet popełniło samobójstwo lub próbowało je popełnić. Mogą tam cierpieć latami, ponieważ mogą opuścić ośrodek tylko za zgodą rodziny lub opiekuna.
Młoda Saudyjka, której później udało się uciec na wygnanie, zeznaje:
„Każda dziewczyna dorastająca w Arabii Saudyjskiej zna Dar Al-Re'aya i cały horror, jaki ze sobą niesie. To piekło. Próbowałam popełnić samobójstwo, kiedy dowiedziałam się, że tam jadę. Wiedziałam, przez co przechodzą tam kobiety i od razu pomyślałam, że nie dam rady przeżyć”.
Maryam Aldossari, saudyjska aktywistka mieszkająca w Londynie, wyjaśnia, że „dziewczęta i kobiety są tam przetrzymywane, dopóki nie podporządkują się zasadom”.
Podczas gdy monarchia świętuje organizację Mistrzostw Świata FIFA w Piłce Nożnej Mężczyzn [w 2034 roku] i kultywuje swój wizerunek jako zreformowanego państwa, kobiety, które ośmielają się domagać większych praw i swobód, są umieszczane w areszcie domowym, więzione lub zmuszane do wygnania. Aktywiści twierdzą, że reżim wykorzystuje te „domy” do dyskretnej kontroli i karania kobiet. Żądają ich zniesienia.
Według saudyjskich urzędników, ośrodki te, powstałe w całym kraju w latach 60. XX wieku, „przyjmują dziewczęta oskarżone lub skazane za różne przestępstwa” i zajmują się „resocjalizacją więźniarek” poprzez interwencję psychiatrów, „aby mogły one powrócić do swoich rodzin”.
Sarah Al-Yahia, która przewodziła kampanii na rzecz likwidacji schronisk, rozmawiała z kilkoma dziewczętami, które opisywały system znęcania się, w ramach którego więźniarki po przybyciu przechodzą rewizje osobiste i test dziewictwa, a następnie są uspokajane.
„To więzienie, a na pewno nie dom, jak to się zwykło nazywać. Tam numery zastępują imiona. »Numer 35, chodź tutaj«. Kiedy któraś z dziewcząt podaje swoje nazwisko, jest chłostana. Jeśli się nie modli, jest chłostana. Podobnie, jeśli zostaje sama z inną kobietą, strażnicy oskarżają ją o lesbijstwo. Przychodzą nawet popatrzeć na grupowe chłosty”.
Sarah Al-Yahia, obecnie 38-letnia i mieszkająca na wygnaniu, mówi, że jej rodzice grozili, że wyślą ją do Dar Al-Re'aya, gdy miała 13 lat . „Mój ojciec wykorzystał to jako groźbę, aby kontynuować nadużycia seksualne wobec mnie” – mówi, dodając, że dziewczęta i kobiety stają przed strasznym dylematem: albo zostaną wysłane do ośrodka, albo pozostaną ze swoimi rodzinami, które stosowały przemoc.
„Uniemożliwiają pomoc osobom uciekającym przed przemocą. Znam Saudyjkę, która została skazana na sześć miesięcy więzienia za pomoc ofierze. Przyjęcie kobiety oskarżonej o „ wagary” jest w Arabii Saudyjskiej przestępstwem” – wspomina.
„Jeśli twój brat lub ojciec znęca się nad tobą lub powoduje ciążę, to ty zostajesz wysłana do Dar Al-Re'aya, aby chronić reputację rodziny” – mówi.
25-letnia Amina* powiedziała, że po pobiciu przez ojca szukała schronienia w schronisku w Burajdzie, mieście w centrum kraju. Opisała budynek jako „stary, zniszczony i zimny”, a personel jako „zimny i niepomocny”. Bagatelizowali jej sytuację, dodając, że inne dziewczęta były „skute w swoich domach” i miały „znacznie trudniejsze życie”, a Amina powinna „dziękować Bogu, że [jej] sytuacja nie jest tak straszna”.
Następnego dnia wezwano jej ojca, ale personel nie zrobił prawie nic, żeby ją chronić. „Poprosili nas o spisanie naszych «warunków». Prosiłam, żeby przestały mnie bić, żeby nie zmuszano mnie do małżeństwa i żebym mogła pracować. Ojciec zażądał, żebym szanowała wszystkich, nigdy nie wychodziła z domu bez pozwolenia i zawsze była w towarzystwie osoby towarzyszącej. Złożyłam rezygnację ze strachu – nie sądziłam, że mam wybór”.
Kiedy wróciła do domu, ojciec nadal ją bił i musiała udać się na wygnanie. „Czułam się zupełnie samotna i przerażona. Jak więźniarka we własnym domu, bez nikogo, kto by mnie chronił i bronił. Jakby moje życie było bezwartościowe i gdyby stało mi się coś strasznego, nikt by się tym nie przejął” – mówi.
Strach przed Dar Al-Re'aya jest wpajany młodym dziewczynkom już od najmłodszych lat. Shams* opowiada, że gdy miała zaledwie 16 lat, do jej szkoły przyszła kobieta, która wróciła z jednego z tych ośrodków. Opowiedziała o swoim związku z chłopcem, późniejszym aresztowaniu przez policję religijną i wyznaniu, jakie złożyła ojcu. Kiedy zaszła w ciążę, rodzina się jej wyrzekła, a ojciec nie wyraził zgody na ślub. W ten sposób trafiła do jednego z Dar Al-Re'aya.
„Wyjaśniła nam, że kobieta, która uprawia seks lub spotyka się z kimś , „traci wszelką wartość” . Mężczyzna zawsze jest mężczyzną, ale kobieta, która nie docenia siebie, zachowuje ten status do końca życia”.
Layla*, która nadal mieszka na wsi, mówi, że została wysłana do ośrodka po tym, jak poskarżyła się policji na ojca i braci. Znęcali się nad nią i oskarżyli ją o przyniesienie wstydu rodzinie za publikowanie w mediach społecznościowych postów o prawach kobiet. Nie mogła wrócić do domu, dopóki nie uzyskała pozwolenia od ojca, mimo że to on był jej domniemanym oprawcą.
„Te kobiety nie mają się do kogo zwrócić. Mogą być porzucane latami, mimo że nie popełniły ani jednego przestępstwa” – ubolewa saudyjska działaczka feministyczna, która woli pozostać anonimowa. „Jedyną ucieczką jest małżeństwo, dobra wola opiekuna lub skok z dachu budynku. Starsi mężczyźni lub byli więźniowie, którzy nie mogą znaleźć żony, zwracają się do tych instytucji. A niektóre kobiety mogą się zgodzić, bo to dla nich jedyna droga ucieczki”.
Niektórzy Saudyjczycy twierdzą, że ta izolacja jest zasłużona, że kobiety powinny być wdzięczne za ochronę ze strony instytucji rządowych, mówi Fawzia Al-Otaibi, wygnana aktywistka, która została zmuszona do ucieczki z kraju w 2022 roku . „Nikt nie śmie tweetować ani mówić o tych miejscach, nikt nie pyta o ciebie, kiedy cię tam wysyłają. Całą winę zrzucają na ofiary” – mówi.
Aktywiści uważają, że gdyby reżim naprawdę poważnie traktował prawa kobiet, zreformowałby system schronisk, aby zapewnić prawdziwe schronienia ofiarom przemocy. „Są rodziny, które nie biją swoich żon ani nie skazują ich na karę więzienia. Jednak życie wielu Saudyjek jest ściśle regulowane i znoszą one przemoc w całkowitym milczeniu. Państwo wzmacnia tę przemoc swoimi schroniskami, które istnieją tylko po to, by utrwalać dyskryminację kobiet. Dlaczego władze Arabii Saudyjskiej pozwalają im działać?”
Stowarzyszenie praw człowieka ALQST analizuje, że w oczach Saudyjczyków Dar Al-Re'aya to narzędzie państwa służące do egzekwowania norm płciowych, „które kłócą się z dyskursem na temat emancypacji kobiet”.
Zdaniem szefowej kampanii stowarzyszenia, Nadyeen Abdulaziz, „jeśli rząd naprawdę chce promować prawa kobiet, musi znieść ten dyskryminujący system i zezwolić na tworzenie prawdziwych schronisk, które zamiast karać kobiety, chroniłyby ofiary przemocy”.
Rzecznik rządu twierdzi, że istnieje sieć wyspecjalizowanych ośrodków wspierających grupy wrażliwe, w tym kobiety i dzieci będące ofiarami przemocy domowej. Kategorycznie zaprzecza jakimkolwiek zatrzymaniom lub maltretowaniu.
„To nie są ośrodki detencyjne; nawet najdrobniejsze oskarżenia o przemoc są traktowane poważnie i dokładnie badane. Kobiety te mogą swobodnie opuścić ośrodek, kiedy tylko zechcą, w celu nauki, pracy lub w innych celach. Mogą opuścić go na stałe, kiedy tylko zechcą, bez potrzeby uzyskania zgody opiekuna lub członka rodziny”.
Według niego, infolinia przyjmuje zgłoszenia dotyczące przemocy domowej w sposób poufny. Według niego, władze szybko reagują na te zgłoszenia, aby zapewnić bezpieczeństwo ofiarom.
* Imiona zostały zmienione.