Najpilniejsza lekcja dla Demokratów z działań Trumpa w Waszyngtonie


Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
W poniedziałek prezydent Donald Trump ogłosił, że powierza departament policji Waszyngtonu bezpośredniej kontroli federalnej i wysyła Gwardię Narodową do patrolowania miasta. Lokalni urzędnicy nie prosili o to. W ciągu kilku dni w dzielnicach stacjonowali żołnierze w mundurach polowych i agenci federalni w oznakowanych kurtkach, nad głowami krążyły helikoptery, a pojazdy opancerzone zaparkowano w zasięgu wzroku od Pomnika Waszyngtona. Burmistrz Muriel Bowser nazwała to „niepokojącym i bezprecedensowym”.
Ten ruch jest typowy dla Trumpa: sztucznie wywołany stan wyjątkowy, owinięty w teatr zdecydowanych działań. Nie rozwiązał on pierwotnych przyczyn przestępczości, ale dał milionom Amerykanów obraz, że tylko on jest gotów działać szybko i śmiało. Demokraci po raz kolejny wpadli w pułapkę, w którą wpadali od lat. Postawili na emocjonalną grę z abstrakcyjną, opartą na danych kontrargumentacją.
Lider mniejszości w Senacie Chuck Schumer zauważył hipokryzję, mówiąc : „Pomimo całej gadaniny Republikanów o przyznaniu swoim miejscowościom praw, gdzie one teraz są?”. Lider mniejszości w Izbie Reprezentantów Hakeem Jeffries zauważył , że „miejsce zbrodni w Waszyngtonie, najbardziej szkodliwe dla przeciętnego Amerykanina, znajduje się przy Pennsylvania Avenue 1600”. Ustawodawcy z Maryland i Wirginii wydali wspólne oświadczenie ostrzegające przed „łagodnym wprowadzeniem autorytaryzmu”. Wszystkie te stwierdzenia były trafne. Żadne z nich nie zaczynało się od pytania, które większość ludzi stawia sobie jako pierwsze: Czy jestem bezpieczny? Czy moja rodzina jest bezpieczna?
W tę samą pułapkę wpadli Demokraci w 2024 roku, kiedy wskazywali na niskie bezrobocie, rosnące płace i schłodzenie inflacji, podczas gdy wyborcy widzieli wciąż rosnące ceny artykułów spożywczych i czynsze. Przesłanie, że „liczby są dobre”, było jak poklepanie po głowie. Kiedy przywódcy zaczynają od własnej moralnej samoobrony, zamiast od żywego niepokoju społeczeństwa, ryzykują, że zabrzmią obojętnie lub lekceważąco.
Trump zaczyna tam, gdzie ludzie odczuwają to najmocniej. W Waszyngtonie zaczął od niepewności, czy to opartej na faktach, czy podsycanej przez percepcję, i odpowiedział na nią obrazami władzy: żołnierze na skrzyżowaniach, helikoptery nad głowami, agenci w rynsztunku taktycznym. Efekt jest jak strażak pojawiający się z wyjącymi syrenami przed domem, który nie płonie. Sąsiedzi wiedzą, że to widowisko nie rozwiązuje problemu, ale i tak utwierdza ich w przekonaniu, że ktoś jest gotów działać szybko. Stawiając się w centrum tego dramatu, zmusza wszystkich do reakcji na jego warunkach.
Ta rozbieżność między tym, co mówią przywódcy, a tym, co czują ludzie, to obszar, w którym Trump odnosi sukcesy – i jest to luka, którą równie łatwo można wykorzystać w innych miastach . Na przykład Chicago od lat znajduje się na celowniku retorycznym Trumpa – a skoro tego typu federalne przejęcie władzy może mieć miejsce w Waszyngtonie, ten sam schemat można zastosować w każdym mieście w USA po jednym głośnym przestępstwie.
Widzieliśmy już zarys tej walki. Tego samego dnia, gdy wysłał Gwardię Narodową do Waszyngtonu, Trump na konferencji prasowej wskazał na Chicago, miasto liczące ponad 2,7 miliona mieszkańców, przedstawiając je jako porażkę pełną przestępczości i obwiniając za zniesienie kaucji gotówkowej przez Illinois. „Każde miejsce w kraju, w którym nie ma kaucji gotówkowej, jest katastrofą” – powiedział Trump . Illinois zapisał się w historii w 2023 roku jako pierwszy stan, który zniósł kaucję gotówkową, kończąc praktykę uzależniania wolności przedprocesowej od zdolności do zapłaty. Rok później wskaźniki przestępczości w Illinois nie wzrosły . W szczególności Chicago odnotowało w tym roku znaczny spadek przestępczości .
W odpowiedzi na uwagi Trumpa, biuro burmistrza Brandona Johnsona oskarżyło prezydenta o rozpowszechnianie dezinformacji i wydało zdecydowaną ripostę. Oświadczenie Johnsona słusznie wskazywało, że Trump aktywnie blokował postęp, tnąc finansowanie działań antyprzemocowych, likwidując federalne Biuro ds. Zapobiegania Przemocy z Bronią Palną i anulując setki milionów dolarów dotacji na programy bezpieczeństwa w społecznościach. Przekonywał, że gdyby Trump naprawdę chciał pomóc, mógłby zacząć od przywrócenia 158 milionów dolarów cięć w programach zapobiegania przemocy w miastach takich jak Chicago.
Johnson ma rację, że narracja Trumpa opiera się na zniekształceniach. Jednak zaprzeczanie, że Chicago nadal boryka się z poważnymi problemami w zakresie bezpieczeństwa publicznego, jest polityczną krótkowzrocznością. Mieszkańcy wielu dzielnic żyją w codziennej rzeczywistości, której nie da się wytłumaczyć samymi statystykami. Po raz kolejny, to właśnie rozdźwięk między percepcją a rzeczywistością jest tym, w czym Trump odnosi sukces. Kiedy przywódcy twierdzą, że stopniowy postęp oznacza rozwiązanie problemu, ryzykują zrazić do siebie ludzi, których zaufania najbardziej potrzebują.
Politycznie korzystne dla Trumpa jest skupienie się na Chicago. Miasto uosabia, w swoim ujęciu, wszystko, co złe w „demokratycznych rządach” – przestępczość, postępową politykę i niechęć do „twardego traktowania”. Jest łatwym celem dla obrazów, które – jak wie – pojawiają się w telewizji ogólnokrajowej: żołnierzy na rogach ulic, pojazdów opancerzonych przejeżdżających obok zabytków, burmistrza postrzeganego jako zbyt słabego, by zapewnić bezpieczeństwo własnym mieszkańcom.
Prawda jest taka, że Trump myli się co do tego, co czyni miasta bezpieczniejszymi, i co do skutków zniesienia najmu gotówkowego. Ale trzymanie się faktów to za mało. Chicago musi zacząć od warunków, w jakich ludzie żyją na co dzień – czy czują się bezpiecznie na przystanku autobusowym, czy ich dzieci mają możliwość zajęć pozalekcyjnych, czy jest stabilna praca i przystępne cenowo mieszkania, czy dzielnica jest otoczona opieką. To właśnie te warunki sprawiają, że ludzie ufają, że rząd zapewnia im bezpieczeństwo.
Skuteczniejsza reakcja Demokratów zaczynałaby się od uznania: „Słyszymy was. Zbyt wiele rodzin nie czuje się bezpiecznie wracając do domu. Bezpieczeństwo to prawo, a nie przywilej”. Następnie należy skupić się na prawdziwych dźwigniach bezpieczeństwa, do których należą: większa liczba detektywów rozwiązujących brutalne przestępstwa, lepsze oświetlenie i bezpieczny transport, zespoły ds. kryzysów psychicznych, stabilne warunki mieszkaniowe, silne programy dla młodzieży oraz sieć zabezpieczeń społecznych, która zmniejsza desperację napędzającą przemoc. Przestępczość spada najszybciej i utrzymuje się najdłużej, gdy poprawiają się warunki materialne, a ludzie ufają, że ich społeczność ich wspiera.
W końcu patrole wojskowe w stolicy nic nie dają mieszkańcom Dzielnicy 7, których przystanek autobusowy po zmroku wydaje się niebezpieczny, ani sklepikarzom z Dzielnicy 5, których sklepy zostały dwukrotnie obrabowane w ciągu miesiąca. W Chicago podobny pokaz siły nie pomógłby mieszkańcom Austin, którzy martwią się o swoje dzieci idące do szkoły, ani właścicielom małych firm w Englewood, którzy próbują utrzymać światło. Potrzebują oni, aby rząd pojawił się, zanim dojdzie do szkody, w postaci miejsc pracy, stabilnego zakwaterowania, terapii uzależnień i obecności w społeczności, a nie pojawił się później jako siła okupacyjna.
Autorytaryzm nie zawsze pojawia się z hukiem. Częściej wdziera się niczym powolna dziura w dachu, kapiąc w miejsca, w których zaufanie do demokratycznego rządu już dawno zgniło. Jeśli ludzie wierzą, że nikt inny nie zapewni im bezpieczeństwa, przyjmą bezpieczeństwo w każdej postaci, nawet jeśli będzie to żołnierze i syreny alarmowe. Trump rozumie ten instynkt i go wykorzystuje. Najlepszym sposobem na walkę z nim nie są abstrakcyjne ostrzeżenia przed „miękkimi startami”, ale widoczne, wiarygodne działania, które zaspokoją potrzebę, zanim będzie mógł twierdzić, że ją zaspokoi.
Oznacza to, że Demokraci nie mogą traktować bezpieczeństwa jako wyboru binarnego między „prawem i porządkiem” a „reformą wymiaru sprawiedliwości”. Większość ludzi pragnie obu: ochrony przed przestępczością i ochrony przed nadużyciami ze strony państwa. Wiedzą, że prawdziwe bezpieczeństwo to w równym stopniu tanie mieszkania, zajęcia pozalekcyjne i finansowanie opieki psychiatrycznej, co działania policji. Aby im w tym pomóc, trzeba zacząć od empatii, wskazać wspólny priorytet, a następnie pokazać, co jest robione.
Jeśli im się to nie uda, ta sama sztuczka zadziała w Chicago, Nowym Jorku i każdym innym miejscu, do którego Trump zdecyduje się wysłać wojska. Każde z nich będzie kolejnym poligonem doświadczalnym. Lekcja z Waszyngtonu jest taka, że narastającemu autorytaryzmowi nie najlepiej przeciwdziałać, wskazując na poziom wody i ostrzegając, że się podnosi. Przeciwdziała się temu, łatając przeciek, zapewniając społeczeństwu tak duże poczucie bezpieczeństwa w życiu codziennym, że w ogóle nie będzie się zwracać do silnego przywódcy.
