Powrót HSV do Bundesligi: Remis jako sukces

Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Germany

Down Icon

Powrót HSV do Bundesligi: Remis jako sukces

Powrót HSV do Bundesligi: Remis jako sukces

W 89. minucie Hamburger SV po raz pierwszy od siedmiu lat doświadczył gola w Bundeslidze. Kibice na zatłoczonym sektorze dla gości na Borussia Park w Mönchengladbach ryknęli gromkimi brawami, sztab szkoleniowy, sztab pomocniczy i rezerwowi wbiegli na murawę, a sztab HSV w loży prasowej zerwali się na równe nogi. Jednak gol, który wydawał się dawać prowadzenie 1:0, nie został uznany, ponieważ William Mikelbrencis był na spalonym, gdy z bliskiej odległości skierował piłkę głową za linię bramkową. Radość Hamburgerów trwała zaledwie kilka sekund.

Przeczytaj więcej po reklamie
Przeczytaj więcej po reklamie

Jednak w obozie HSV nie było śladu smutku z powodu nieuznanego gola, ponieważ drużyna stanęła przed sektorem gości po końcowym gwizdku i przyjęła oklaski kibiców, a wywiady z bohaterami z północy również brzmiały pojednawczo. W swoim pierwszym meczu Bundesligi od 2660 dni, drużyna z Hamburga była zadowolona z tego, co wydawało się golem. Opuszczali Borussia Park wiedząc, że wkrótce padnie prawdziwy gol. Być może już w piątkowym meczu otwarcia u siebie, kiedy FC St. Pauli zagra w derbach miasta.

HSV, który powrócił do Bundesligi w Mönchengladbach, to zupełnie inna drużyna niż ta, która odpadła z najwyższej ligi w 2018 roku. Wtedy klub prosperował wyłącznie dzięki swojej znakomitej przeszłości, z której zawsze czerpał prawo do równie znakomitej teraźniejszości. Siedem lat w drugiej lidze przyniosło HSV pewną pokorę. Klub z Hamburga wraca do najwyższej ligi znacznie osłabiony, zarówno finansowo, jak i pod względem ambicji.

Przeczytaj więcej po reklamie
Przeczytaj więcej po reklamie

W Mönchengladbach klub, który doświadczył niemal wszystkiego w swojej długiej historii, po raz pierwszy wystąpił w rozgrywkach jako debiutant w Bundeslidze. I dlatego był w pełni usatysfakcjonowany remisem 0:0 po świetnym występie. „Widać było, że jesteśmy gotowi na przygodę z Bundesligą” – powiedział Merlin Polzin, 34-letni trener HSV, przedstawiając swoją analizę dobitnym głosem w sali konferencyjnej. Przynależność do Bundesligi była przez długi czas kluczowym elementem tożsamości HSV; w pewnym momencie była niemal jedyną cechą wyróżniającą klub. Dlatego ostatnio najwyższa klasa rozgrywkowa stała się dla hamburskiego klubu prawdziwą przygodą.

Trener Merlin Polzin (Hamburger SV) gestykuluje z boku boiska.

Trener Merlin Polzin (Hamburger SV) gestykuluje z boku boiska.

Źródło: Fabian Strauch/dpa

Trudno było przewidzieć, jak potoczy się ta przygoda przed rozpoczęciem sezonu, ponieważ Hamburg wykorzystał lato na gruntowną przebudowę składu. Klub zwolnił jedenastu zawodników, w tym kluczowych członków awansowanego zespołu, takich jak kapitan Sebastian Schönlau, siła napędowa Ludovit Reis i napastnik Davie Selke. Pozyskano dziewięciu nowych zawodników, z których wielu nie miało doświadczenia w Bundeslidze. Najbardziej znanym transferem jest napastnik Yussuf Poulsen z RB Lipsk – od razu został mianowany kapitanem, mimo że znany był ze swojej podatności na kontuzje. W Mönchengladbach siedział na ławce rezerwowych do 74. minuty, ale odegrał kluczową rolę w anulowaniu gola tuż przed końcowym gwizdkiem.

Przedsezon HSV był rozczarowujący. O włos uniknęli porażki w pucharze z FK Pirmasens, drużyną z Oberligi, ale na początku rozgrywek Bundesligi grali w taki sposób, że nie było jasne, kto awansował: Hamburg czy Mönchengladbach. Chociaż wiele statystyk przemawiało na korzyść Borussii, takich jak posiadanie piłki, strzały na bramkę i oczekiwana liczba bramek (xG), Hamburg nigdy nie był w realnym niebezpieczeństwie. Ostatecznie byli nawet bliżej zwycięstwa niż ich przeciwnicy. Przetasowania w składzie? Słabe przygotowanie? No cóż! Kiedy było to najbardziej potrzebne, a mianowicie w meczu otwarcia Bundesligi, Hamburg był na miejscu – tak obóz HSV zinterpretował swój punkt. „Ważne było, aby dobrze rozpocząć sezon, w pewien sposób – i oczywiście z dobrym wynikiem” – powiedział trener Polzin.

Przeczytaj więcej po reklamie
Przeczytaj więcej po reklamie

W ciągu ostatnich lat i dekad HSV zyskał reputację królowej dramatu niemieckiej piłki nożnej. Klub chce się jej pozbyć, a jego pierwszy mecz Bundesligi od siedmiu lat okazał się wyjątkowo mało spektakularny. Spektakl nie rozgrywał się na boisku, a na trybunach. Frekwencja kibiców Hamburga wciąż dorównuje frekwencji na Pucharze Europy. Sektor gości i tak był pełny, ale wiele osób w koszulkach HSV można było zobaczyć również w sąsiednich częściach Borussia Park. Kibice Hamburga śpiewali przez prawie 90 minut, momentami tak głośno, że zagłuszali hałas z trybun gospodarzy.

Co jakiś czas z bloku HSV unosił się niebieski dym, a kilka rac bengalskich zapalało się co jakiś czas, ale każdy, kto spodziewał się, że drużyna Hamburga zdmuchnie fajerwerki ostatnich siedmiu lat w jedno popołudnie, był rozczarowany. Po końcowym gwizdku piłkarze HSV stali jeszcze chwilę przed trybunami, świętując. Nowo skompletowana drużyna stawiała w Mönchengladbach pierwsze kroki, by zdobyć zaufanie kibiców. I by przywrócić HSV, tej starej, nowej drużynie Bundesligi, do najwyższej ligi.

rnd

rnd

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow