Izrael zmienia strategię militarną – z reagowania na eliminację zagrożeń


To część izraelskiego DNA, że bezpieczeństwo zawsze było najwyższym priorytetem. Jednak rzadko było planowane strategicznie i wdrażane bardziej taktycznie. Przez dziesięciolecia dominowała kultura działań ad hoc: ostre zagrożenia były rozwiązywane natychmiast, podczas gdy długoterminowy wpływ strategiczny pozostawał drugorzędny. Ten schemat kształtował zarówno procesy podejmowania decyzji politycznych, jak i wojskowych.
NZZ.ch wymaga JavaScript do ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Ale wraz z atakiem terrorystycznym Hamasu 7 października 2023 r. stanowisko to przeżyło szok i pozorne odwrócenie. Jak byliśmy świadkami przez ostatnie półtora roku, Izrael zaczyna odchodzić od swojej trwającej od dziesięcioleci praktyki reaktywnej powściągliwości i ustanawia prewencyjne bezpieczeństwo jako nową doktrynę wojskową. Podczas gdy wcześniej dyskusja koncentrowała się głównie na „czy”, teraz nacisk kładzie się wyłącznie na „kiedy”.
Historia Izraela jest ściśle związana z kryzysami, które szybko eskalowały. W związku z tym Izrael reagował natychmiast. Tak było w przypadku interwencji na Synaju w 1956 r., a jeszcze bardziej w przypadku wojny sześciodniowej w 1967 r., a także niespodziewanego ataku Egipcjan i Syryjczyków w wojnie październikowej w 1973 r. Izraelski schemat był zawsze taki sam: reagował na bezpośrednie zagrożenie, a nie na jego przewidywaną możliwość. Działał, ponieważ musiał, a nie dlatego, że mógł.
Pod względem militarnym zasadą było odstraszanie poprzez ograniczone działania. Pod względem politycznym chodziło przede wszystkim o zarządzanie status quo i tylko rzadko – jak w przypadku porozumień z Oslo z 1993 r. – o autentyczną inicjatywę. Pod względem strategicznym nigdy nie było naprawdę nadrzędnego planu głównego, a jedynie improwizacja sytuacyjna. Czasami doprowadzało to kraj na skraj katastrofy.
7 października zmieniła się koncepcja bezpieczeństwaPrzez dziesięciolecia tak zwana logika „powstrzymywania” dominowała również w podejściu do podmiotów niepaństwowych, takich jak Hamas, Hezbollah czy Islamski Dżihad: eskalacje były powstrzymywane, ale rzadko im zapobiegano. Ataki powietrzne, operacje lądowe i selektywne mobilizacje służyły powrotowi do sytuacji sprzed kryzysu. Było to szczególnie widoczne w pierwszych czterech wojnach w Gazie od 2008 r.
Ceną za to był permanentny stan wyjątkowy. Był zarządzany jako permanentny stan, ale nigdy nie został przezwyciężony. Często prowadziło to do „inscenizowanych” uderzeń i kontrataków: Kilka rakiet poleciało z Gazy w kierunku Izraela. Siły powietrzne odpowiedziały bombardowaniami „pozycji Hamasu”, które Hamas oczywiście dawno porzucił, przewidując odwet Izraela. Obie strony o tym wiedziały. To było niemal jak ciche porozumienie.
7 października tektonika tej czasami wysoce wątpliwej architektury bezpieczeństwa uległa przesunięciu. Obrazy masakry, niezrozumiała bezczynność instytucji państwowych przez wiele godzin, systematyczna przemoc Hamasu – wszystko to stworzyło traumę, która była głębsza niż jakakolwiek wcześniejsza eskalacja. Nie była to tylko sporadyczna porażka militarna, ale fundamentalna porażka bezpieczeństwa. I podważyła poprzednią logikę: czy samo strategiczne wahanie Izraela nie stało się częścią problemu?
Reakcja Izraela była odpowiednio radykalna. W bardzo krótkim czasie nie tylko zintensyfikowano działania militarne w Gazie, ale także zmieniono kierunek strategicznej retoryki. Polityczna i militarna powściągliwość, która przez dziesięciolecia była uważana za wyraz moralnych rozważań, jest teraz postrzegana jako polityczna porażka. Lekcja z października 2023 r.: Ci, którzy myślą defensywnie, ryzykują egzystencjalną katastrofą. Ci, którzy nie działają zapobiegawczo, tracą pole manewru, a tym samym możliwość przetrwania.
Izrael nie chce już tylko „zarządzać” zagrożeniamiW pewnym sensie Izrael ucieka się teraz do istniejącej, starej koncepcji: tzw. doktryny Begina – nazwanej na cześć premiera Menachema Begina. Uzasadniła ona prewencyjny atak na iracki reaktor jądrowy w Osirak w 1981 r. Zasada ta była również stosowana selektywnie później, na przykład w 2007 r. w Syrii, gdy zniszczono budowany obiekt jądrowy lub prawdopodobnie w Iranie, gdy prowadzono operacje wywiadowcze.
Ale to, co zawsze było wyjątkiem, staje się teraz nową normą. Jasnym przykładem tej zmiany myślenia jest izraelska wojna powietrzna przeciwko irańskiemu programowi nuklearnemu. Oczywiste jest, że izraelscy politycy nie chcą już „zarządzać” zagrożeniem, ale raczej je eliminować. Najlepiej zanim się zmaterializuje.
Skupia się mniej na prawie do samoobrony niż na strategicznym zapotrzebowaniu na bezpieczeństwo jako aktywnej koncepcji. Zgodnie z nowym myśleniem państwo ma nie tylko prawo, ale i obowiązek wykorzystania okazji do działania, zanim inni aktorzy w regionie je zamkną.
Ta zmiana nie jest czysto związana z bezpieczeństwem. Jest ona politycznie umożliwiona przez przesunięcie całego krajobrazu politycznego Izraela w prawo, co stało się już widoczne w ostatnich latach. Obecny rząd Izraela jest koalicją partii Likud Netanjahu, dwóch skrajnie prawicowych partii i kilku partii ultraortodoksyjnych. Ideologicznie zdystansował się od swojej założycielskiej liberalno-świeckiej tożsamości.
Agenda rządu charakteryzuje się skupieniem na suwerenności terytorialnej i własności, tożsamości religijnej i pewności siebie oraz jasnym priorytecie bezpieczeństwa narodowego – bez względu na koszty. To naturalnie tworzy napięcia między międzynarodowymi oczekiwaniami na umiarkowanie Izraela a wewnętrznymi żądaniami zdecydowanej siły. Większość rządzącej koalicji nie postrzega już norm międzynarodowych jako wiążącego prawa. Są one przeszkodą w potrzebie zagwarantowania przetrwania narodu.
Zmiany społeczne w Izraelu zmieniły politykęZmiana ta stała się możliwa tylko dzięki głębokiej przemianie społecznej w Izraelu. Zdominowana przez Aszkenazyjczyków klasa wyższa, która przez dziesięciolecia stanowiła liberalny kręgosłup kraju, traci coraz bardziej wpływy. Obecnie religijnie konserwatywne grupy, takie jak Mizrahim, Żydzi z krajów Bliskiego Wschodu, ultraortodoksyjni Żydzi i nacjonalistyczni osadnicy religijni, stanowią większość wśród żydowskich wyborców.
Europa nie rozumie izraelskiego poglądu na bezpieczeństwo. Pogląd ten charakteryzuje się bezpośrednim zagrożeniem, doświadczeniami z przeszłości i rosnącym sceptycyzmem wobec rozwiązań kompromisowych. 7 października jest postrzegany jako krwawy wynik takich fałszywych kompromisów, za które Netanjahu, jako wieloletni premier, ponosił wspólną odpowiedzialność.
Co dokładnie oznacza ta zmiana?
Po pierwsze, gotowość operacyjna izraelskich sił zbrojnych będzie utrzymywana na wysokim poziomie przez cały czas. Nie tylko teraz, gdy walki wciąż trwają, ale także w przyszłości. To już zostało ustalone. Scenariusze przyszłych prewencyjnych operacji wojskowych, na przykład przeciwko nowym irańskim ambicjom nuklearnym, nie będą już zwykłymi grami wojennymi. Będą częścią prawdziwych przygotowań.
Po drugie, rozważanie reakcji międzynarodowych staje się mniej ważne. Podczas gdy Izrael pozostaje zależny od partnerstw dyplomatycznych z USA, swoimi arabskimi sąsiadami i UE, priorytet nadany jego własnej ocenie bezpieczeństwa nie podlega już negocjacjom. W przyszłości priorytety strategiczne będą miały pierwszeństwo przed oczekiwaniami wynikającymi z prawa międzynarodowego.
Ten nowy kurs nieuchronnie rodzi pytania etyczne: Czy państwo ma prawo działać zapobiegawczo, gdy nie ma ostrego zagrożenia? Jakie normy obowiązują, gdy społeczeństwo znajduje się w trybie permanentnego bezpieczeństwa? I w jaki sposób roszczenie do moralnie uzasadnionego samostanowienia można pogodzić z systemem międzynarodowych zasad?
W Izraelu coraz częściej odpowiedź brzmi: Opracowujemy zasady moralne nie dlatego, że najpierw myślimy moralnie, a potem zastanawiamy się, jak stworzyć bezpieczeństwo. Raczej dlatego, że potrzebujemy bezpieczeństwa, pojawiają się zasady moralne dotyczące tego, co jest dozwolone, a co zabronione.
Historyczne doświadczenia Shoah, wygnania i trwającej delegitymizacji przez wrogów w regionie, a także ludobójcza masakra z 7 października stanowią podstawę tego nowego myślenia. Zapobieganie nie wydaje się już Izraelczykom aktem agresywnym, ale egzystencjalną koniecznością.
Oczywiste jest, że liberalny Zachód oraz kraje rozwijające się i wschodzące będą miały z tym problemy. Obrona, która czyni zapobieganie nową maksymą, jest postrzegana jako agresywna sprzeczność z wielostronnymi zasadami gry.
Jednak właśnie dlatego wielu Izraelczyków uważa, że są usprawiedliwieni. Dla nich taka krytyka jest dowodem na to, że świat nie rozumie ich rzeczywistości, a nawet nie chce jej rozumieć. Nie ma gwarancji, że nowy kurs rzeczywiście okaże się sukcesem, ponieważ strategie zapobiegawcze wywołują nowe napięcia i zagrożenia.
nzz.ch