Krach, złoto i człowiek, który przewiduje nadejście kryzysu

Kiedy Donald Trump rozpętał wojnę celną przeciwko reszcie świata, a inwestorzy na całym świecie zaczęli szukać bezpieczeństwa w złocie, Egon von Greyerz miał już wszystko pod kontrolą.
NZZ.ch wymaga JavaScript do ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Kiedy von Greyerz, 79-letni Szwajcar z imienia, ale urodzony w Szwecji, mówi o żółtym metalu, wyczuwa się w nim mistyczny akcent. Dla niego złoto jest źródłem bogactwa. „Złoto jest piękne, cenne i niezniszczalne”. Złoto jest używane jako waluta od ponad 5000 lat — dłużej niż jakakolwiek inna waluta.
Von Greyerz założył 25 lat temu butik finansowy w Zurychu. Specjalizuje się w inwestycjach w złoto, a dokładniej w przechowywaniu fizycznych sztabek w bezpiecznych skarbcach.
Klienci szukający usług von Greyerza szybko mijają patrycjuszowski dom na Starym Mieście w Zurychu. Na fasadzie nie ma polerowanego metalowego szyldu; w środku drogę do lokalu wskazuje jedynie dyskretny dzwonek.
Dyskrecja jest priorytetem. Sala konferencyjna jest przytulna. Na ścianie wisi dzieło sztuki, metrowej wysokości talerz do zupy — oczywiście pozłacany — z płaskorzeźbą Matterhornu.
Von Greyerz kieruje się w stronę kolejnego dzieła sztuki. Kruczoczarnego kawałka drewna, części pnia drzewa, zawierającego bryłkę złota. Około 10 centymetrów długości, ciężki i o nieregularnym kształcie. Greyerz bierze bryłkę i wręcza ją dziennikarzowi. Jest piękna, trochę szorstka i zaskakująco ciężka. Automatycznie zaczynasz się uśmiechać — i chcesz zatrzymać złoto.
Miłośnik złota ma całkowitą wiarę w żółty metal. Złoto, jak twierdzi, zachowało swoją siłę nabywczą przez tysiąclecia. Jedna uncja trojańska złota – czyli 31 gramów – jest dziś warta ponad 3335 dolarów. „W starożytnym Rzymie bogaty człowiek płacił za togę; dziś może za nią kupić garnitur szyty na miarę”.
Nieruchomości również nie można porównywać ze złotem, wyjaśnia von Greyerz. W 1920 roku ładny, wolnostojący dom jednorodzinny w USA kosztował około 5000 dolarów. Dzisiaj dom w tym samym przedziale cenowym kosztuje około 830 000 dolarów. To równowartość — wtedy i teraz — 250 uncji złota.
Złoto – podsumowuje – jest odporne na inflację.
Od przełomu tysiącleci – czasu, gdy Szwajcarski Bank Narodowy stracił zainteresowanie swoimi rezerwami złota – Egon von Greyerz stawiał wszystko na złoto. Przez długi czas była to inwestycja niszowa, ponieważ złoto nie wypłaca ani dywidend, ani odsetek. Przez długi czas było więc wyśmiewane jako zabójca zysków.
Ale czasy się zmieniły. W 2024 r. cena złota wzrosła o prawie 30 procent, przewyższając większość rynków akcji. Rajd trwał w 2025 r., a złoto zyskało kolejne 20 procent w porównaniu z początkiem roku.
Kim jest człowiek, który tak bardzo nie ufa systemowi finansowemu?Egon von Greyerz, jak sugeruje jego nazwisko, ma szwajcarskie korzenie. Jednak 79-latek urodził się w Szwecji. Jego gałąź rodziny wyemigrowała ze Szwajcarii w 1865 roku. Dziś nazywa siebie obywatelem świata. Swoją karierę rozpoczął jako bankier w Genewie, a następnie spędził 17 lat jako dyrektor finansowy i wiceprezes wykonawczy British Dixons Group. Jego trzy córki urodziły się w Wielkiej Brytanii.
Pomimo skupienia na złocie, nie tylko rzeczy materialne mają dla niego znaczenie. „Pamiętaj: rodzina i przyjaciele są najważniejszymi rzeczami w życiu” – podkreśla von Greyerz. „To grono zwolenników będzie miało ogromne znaczenie w nadchodzących latach”.
Do złota dotarł, gdy na przełomie tysiącleci pękła bańka internetowa. Jego przyjaciel był właścicielem firmy technologicznej. Von Greyerz przewidział nadchodzący krach i doradził sprzedaż. Obserwował, jak Rezerwa Federalna odpowiedziała na zawirowania na giełdzie polityką niskich stóp procentowych. To go zdenerwowało; bał się inflacji i załamania wartości. Od tego czasu konsekwentnie inwestował w złoto. Jego filozofia: „Trzymaj swoje pieniądze w bezpiecznym miejscu, a nikt ich ci nie odbierze”.
Wizyta w magazynie złota na lotnisku w ZurychuOczywiście skarb, który von Gruyères chroni dla swoich klientów, nie jest przechowywany w starym mieście. Jedziemy na lotnisko, gdzie przechowuje złoto swoich klientów obok swoich sztabek. Jego firma nie prowadzi magazynu sama; zleciła to zadanie niezależnej firmie logistycznej. Zapewnia ona dodatkowe bezpieczeństwo.
Sejf znajduje się w niepozornym budynku na terenie lotniska. W strefie wejściowej nie ma uzbrojonego personelu ochrony. „Ludzie stanowią ryzyko”, wyjaśnia von Greyerz, „mogą się przeciwko tobie zwrócić”. Kamery monitorują strefę wejściową. W przypadku alarmu natychmiast wysyłana jest policja kantonalna.
Schody prowadzą w dół do magazynu wolnocłowego. To tutaj bogaci przechowują swoje Rothko, Porsche z lat 70. i Bordeaux. Na końcu korytarza znajduje się skrzydło o wysokim poziomie bezpieczeństwa z masywnymi drzwiami sejfu. Tylko dwóch pracowników może je otworzyć.
Drzwi skarbca powoli się otwierają, odsłaniając pomieszczenie o powierzchni około 130 metrów kwadratowych. Drewniane palety ustawione są na ścianach. Sztabki złota przechowywane są w czarnych i niebieskich plastikowych pudełkach. Sztabki srebra leżą jednak nieopakowane na paletach. Gruba czerwona linia na podłodze wyznacza próg do strefy magazynowej. Nie można jej przekroczyć. Stąd nie widać całego pomieszczenia; policzenie pudeł jest niemożliwe.
Von Greyerz nie ujawnia, ile złota jest przechowywane w skarbcu. Na pytanie, ile z tego należy do jego klientów, odpowiada po prostu: „Znaczna część”.
Wchodzimy do pokoju dla odwiedzających. Białe ściany są puste, jak w więzieniu. Na stole z białym plastikowym blatem znajdują się precyzyjne wagi i szkło powiększające. Dwóch pracowników wtacza na wózku kilka sztabek złota do pokoju bez okien.
Standardowy gryf waży 12,5 kilograma, czyli więcej niż hantle na siłowni. Wartość: 1,06 miliona franków szwajcarskich. Klienci częściej przechowują mniejsze gryfy niż standardowe: jednokilogramowe sztuki lub zestawy dziesięciu 100-gramowych gryfów. „Łatwiej je transportować w nagłych wypadkach i lepiej wykorzystać jako fundusz awaryjny” – wyjaśnia von Greyerz.
Złoto jest przechowywane bezpośrednio w skarbcu na nazwisko klienta. Każdy sztab jest jednoznacznie przypisany do właściciela za pomocą numeru seryjnego. Firma Gruyères nie ma ani pełnomocnictwa, ani żadnego innego dostępu do tych zapasów. Kiedy sztabka jest wyjmowana z pudełka, pasek zabezpieczający jest przecinany. Następnie pojawia się słowo „VOID” – nieomylny znak, że pojemnik został otwarty.
Warunki stanowią, że kraty w skarbcu są ubezpieczone nie tylko od kradzieży, ale także od „tajemniczego zniknięcia”. Dodatkowa miara zaufania dla osób o szczególnie wysokich oczekiwaniach.
Jeśli to nie jest wystarczająco bezpieczne dla klientów, von Greyerz oferuje również przechowywanie w tajnej lokalizacji w Alpach Szwajcarskich. Przechowywanie złota odbywa się tam zgodnie ze standardami wojskowymi. Złoto jest zaprojektowane tak, aby wytrzymać trzęsienia ziemi, ataki nuklearne i cybernetyczne, a także ataki biologiczne i chemiczne.
Ponieważ podróż jest dłuższa, a dostęp bardziej złożony z dziesięcioma poziomami bezpieczeństwa, minimalna inwestycja w Alpine Safe wynosi 5 milionów franków szwajcarskich. Na lotnisku możesz zacząć od kwoty zaledwie pół miliona.
Dla von Greyerza tradycyjny system bankowy nie jest jedną z tych bezpiecznych przystani. Rządy mogłyby konfiskować złoto, mówi. Ta obawa może wydawać się przesadzona z dzisiejszej perspektywy, ale ma ona podłoże historyczne. Jako przedstawiciel starszego pokolenia, jest to dla niego prawdopodobnie bardziej obecne niż dla wielu młodszych.
Od 1933 do 1974 roku osobom prywatnym w Stanach Zjednoczonych zakazano posiadania złota. Prezydent Franklin D. Roosevelt zarządził, że obywatele muszą oddawać swoje złoto Rezerwie Federalnej po ustalonej cenie za uncję. Miało to na celu zwiększenie rezerw złota w kraju. „Nie sądzę, aby rząd Szwajcarii skonfiskował złoto; nie wykluczałbym tego w przypadku Stanów Zjednoczonych” — mówi von Greyerz.
Dlatego polega na przechowywaniu poza systemem bankowym. Rządy, które chcą uzyskać dostęp do złota swoich obywateli, przynajmniej w teorii, miałyby dźwignię poprzez banki. Jeśli złoto jest przechowywane w skarbcu bankowym, nowe prawa lub interwencje regulacyjne mogą spowodować odmowę jego wydania.
Brzmi to jak teoria spiskowa, albo przynajmniej silna potrzeba bezpieczeństwa. Ale von Greyerz nie chce być uważany za neurotyka. „Moja filozofia polega po prostu na jak najlepszym zabezpieczeniu się przed ryzykiem”. Wtedy możesz spać spokojnie.
Dlatego von Greyerz nie myśli wiele o ETF-ach złota, funduszach notowanych na giełdzie, które śledzą wyniki złota. „Całkowicie bezużyteczne” – mówi. Te fundusze to nic więcej niż kawałek papieru stwierdzający, że ETF jest ci winien złoto, które inwestor może mieć lub nie mieć.
Banki, które sprzedają swoim klientom ETF-y oparte na złocie, z pewnością nie zgodziłyby się z tą oceną. Jednak pogląd von Greyerza może być bardziej spójny, niż niektórzy by chcieli. Zaledwie w czerwcu ubiegłego roku Europejski Bank Centralny ostrzegł, że banki mogą osiągnąć swoje granice, jeśli zostaną zmuszone do dostarczenia całego złota.
Jednak jeśli chodzi o prawdziwe złoto, von Greyerz jest przekonany, że najlepsze czasy dopiero nadejdą. Wiele krajów azjatyckich, zwłaszcza Chiny, stopniowo próbuje uwolnić się od zależności od dolara. Już samo to powoduje stały popyt na złoto. „Wszystkie rządy wschodnie kupują złoto”. Zachód z kolei zmarnował historyczną okazję.
Von Greyerz uważa, że cena złota wzrośnie wielokrotnie w stosunku do obecnego poziomu. „Big Beautiful Bill” Donalda Trumpa, ustawa, która jeszcze bardziej zwiększy górę długu Ameryki, jeszcze bardziej podważa zaufanie do dolara – a tym samym pośrednio pomaga złotu.
Prognoza dla złota, brak daty katastrofyBiznesmen nie odważa się jednak na konkretną prognozę, gdzie widzi cenę złota pod koniec roku lub dekady. Już podczas kryzysu finansowego w 2008 r. przewidział załamanie systemowe, ale nigdy się ono nie zmaterializowało.
Ale strach przed apokalipsą stał się podstawą jego modelu biznesowego. Jego celem nie jest maksymalizacja zysków, ale zachowanie bogactwa.
W przypadku złota przechowywanego w skarbcu – mówi, śmiejąc się jednocześnie z banków – nie jest potrzebna cała branża zarządzająca, nie jest potrzebna cała armia doradców inwestycyjnych, którzy ciągle próbują maksymalizować dochody z prowizji poprzez ciągłą zmianę portfeli klientów.
Jego nieufność do konwencjonalnego systemu finansowego jest głęboka. Stany Zjednoczone, jak twierdzi, gromadzą najwięcej długu, a Rezerwa Federalna jest największym nabywcą. „To nic innego, jak oszukańczy schemat Ponziego” – mówi. I: „Świat byłby w lepszej sytuacji, gdyby banki centralne zostały zniesione, a rynki pozostawione samym sobie”. To z kolei jest klasycznym libertariańskim pomysłem.
„Nasi klienci to wolnomyśliciele” – mówi von Greyerz. Bogaci przedsiębiorcy, którzy nie obnoszą się z tym, co posiadają. Wielu z nich ma niekonwencjonalne poglądy i kwestionuje powszechne narracje społeczne.
Krytykując obecny system finansowy, przedsiębiorca z pewnością znalazł złotą niszę. Jedno jest pewne: ostrzegał wcześnie. Być może za wcześnie, ponieważ system okazał się zaskakująco wytrzymały w wielu poprzednich kryzysach.
Jeśli apokalipsa nadejdzie wkrótce, von Greyerz będzie postrzegany jako człowiek, który ją przewidział. Można mieć tylko nadzieję, że on i jego klienci się mylą — i być może mimo wszystko przemyślą swoją strategię dotyczącą złota. Po prostu, żeby być po bezpiecznej stronie.
nzz.ch