<![CDATA[ Sporting bicampeão nacional: siga a festa do título ao minuto ]]>
![<![CDATA[ Sporting bicampeão nacional: siga a festa do título ao minuto ]]>](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcdn.record.pt%2Fimages%2F2025-05%2Fimg_1200x721uu2025-05-18-00-52-00-2363513.jpg&w=1280&q=100)
Autobus zatrzymał się za wzniesioną konstrukcją i po chwili gracze znajdą się w centrum sceny.
Autobus porusza się w dobrym tempie, a markiz jest tuż przed nim. Tysiące fanów czekało długo, ale entuzjazm pozostaje duży.
Autobus linii Leonine przejeżdża przez Entrecampos.
W Marquês nadszedł czas, aby kibice dopingowali tysiące fanów. Autobus jest oddalony o około 3 kilometry, ale dojazd tam powinien zająć ponad godzinę.
Podróż w kierunku Marquês odbywa się bardzo powoli. Czas powitać niezliczoną rzeszę fanów, którzy wyszli na ulice, aby powitać nowych mistrzów.
Autobus wiozący drużynę Sportingu odjechał teraz z Alvalade w kierunku Marquês de Pombal.
Nie powinno minąć dużo czasu, zanim drużyna Sportingu opuści Alvalade autobusem, gdzie wciąż czekają tysiące ludzi, i uda się do Marquês de Pombal, gdzie już teraz rozpościera się prawdziwe morze zieleni.
Zagraniczna prasa sportowa „poddała się” Sportingowi, który dziś został dwukrotnym mistrzem Portugalii w piłce nożnej, i jego najlepszemu strzelcowi, Viktorowi Gyökeresowi, a hiszpański AS mówi nawet o „erze Sportingu”.
Finał konferencji prasowej z Paulinho i Rui Borgesem. Szafa pojawiła się w pokoju na środku konferencji
Rui Borges opuszcza salę konferencyjną... a trener nawet nie wziął swojej zwykłej kąpieli. Poczekajmy teraz kilka minut, aż orszak uda się do Marquês. Teoretycznie, według przewidywań, w ciągu godziny.
Czy są jacyś gracze, którzy zrobili na Tobie wrażenie?
„Gwiazdą tej grupy jest drużyna, wszyscy. Nuno Santos, z zewnątrz, był niezwykły. Kłóciłem się z nim odkąd tu przybyłem. „Skoro już tu jestem, czy nie mogę na ciebie liczyć?”. Ranhoso... João Simões... Morita... Podkreślam tych, którzy nie grali z przyczyn fizycznych. Już podkreślałem Esgaio, ponieważ uważam, że był naprawdę ważny. Ale chodzi o ducha. I jestem naprawdę szczery. To jest piłka nożna. Zawodnicy i trenerzy przychodzą i odchodzą, a zawsze są różne sposoby na wygraną. Drużyna dostosuje się, jeśli Viktor naprawdę odejdzie, szczególnie dlatego, że ma kontrakt. Znajdziemy inne rozwiązanie i wygramy w inny sposób. Ale i tak wygramy. Dlatego być może będziemy dwukrotnymi mistrzami. Zawsze w to wierzę. Gwiazdą jest drużyna. O, i brakuje Paulinho, najlepszego asystenta na świecie”.
Jak zastąpić piłkarza, który zapisze się na kartach historii portugalskiej piłki nożnej? Czy kluczem do tytułu było zaproszenie, które złożyłeś po przybyciu?
„Obyśmy nigdy nie zabrakło nam postawy. I nigdy nam jej nie brakowało. I dziękuję kibicom, którzy się jej trzymali. Na dobre i na złe, nigdy nam jej nie brakowało. Zero porażek. Przegraliśmy Puchar Ligi w rzutach karnych i Ligę Mistrzów. Ale w lidze zero porażek. Lepszy atak i obrona. Nie mógłbym być bardziej dumny ze swojej drużyny. Czasami graliśmy lepiej, innym razem słabiej. Ale piłka nożna staje się bardziej intensywna i dla tych, którzy bardziej rywalizują. A my zawsze byliśmy bardzo konkurencyjni. Czy zawsze wygrywaliśmy? Nie, ale żaden trener nie zawsze to wygrywał. Nie mogłem oczekiwać więcej od tej grupy. I nie mówię tego, ponieważ byłem dwukrotnym mistrzem. I zacytuję nawet to, co powiedział Bruno Lage pod koniec derbów: „Trofea nie definiują trenera”. Ta grupa narodziła się, aby wygrywać w życiu i dawać dużo radości”.
Ile kilogramów udało Ci się dziś zrzucić?
„Zapomnij o tym. Cieszyłem się całą podróżą. Jedyny tydzień, w którym byłem najbardziej niespokojny, to ten, i powiedziałem o tym wczoraj w zapowiedzi. Chciałem, żeby to się stało szybko, bo w tym sensie jest to trudne. Poza tym cieszyłem się podróżą. Naprawdę wierzę, że urodziłem się, aby odnieść sukces w życiu, a na tym polega wygrywanie w życiu. Patrząc na moją rodzinę i na to, jak patrzą na mnie z uczuciem. Pochodzę z rodziny, w której jest dużo miłości i szacunku, i cenimy wszystko. Dla mnie największym trofeum jest uznanie i duma, którą ma moja rodzina. Mój zespół techniczny zasługuje na całe uznanie. Powiem, że Zé Pedro, analityk, który niewiele lub nic nie wiedział o piłce nożnej, zaczynał od zbierania pachołków. Poprosił o staż i dziś jest moim analitykiem, ponieważ szkolił się w tym, szukał tego i jest świetnym obrazem zespołu technicznego. Fernando, który jest moim numerem dwa. Są ze mną od pierwszego dnia. Jest najlepszym asystentem na świecie. Do Tiago, Ricardo, Neto, ekipa techniczna. Tecelão, Gonçalo, Pedro... Nie mam słów, aby im podziękować. za wszystko, co czasami znoszą. Biorą to od trenera. I za wszystko, co dają trenerowi... Sprawiają, że rośnie i staje się lepszy z dnia na dzień.
Są zawodnicy, którzy na boisku mówili, że są „martwi”. Czy dwukrotne zdobycie mistrzostwa sprawia, że sezon jest już idealny? A może Puchar zaginął? Dużo mówił o wątpliwościach, które pojawiały się w trakcie sezonu, w pewnym momencie uznano, że Benfica jest faworytem. Czy użyłeś tego, aby zmotywować graczy?
„Nie musiałem o tym wiele mówić, mówiłem tylko pod koniec meczu Pucharu Ligi. Oni są wyjątkowi i bardzo wierzą. Wiedzieli, że droga jest wytyczona i że to zależy od nas. Podkreśliłem to w tym momencie, ponieważ czułem, że muszę to powiedzieć. Ale nie musiałem się za bardzo martwić, duch, który panuje w Sportingu, jest inny. To inny klub. To zupełnie inny duch rodzinny. Idealny sezon? Na razie cieszymy się naszym drugim mistrzostwem. Zasługujemy na to, a droga była długa i trudna. Po przerwie pomyślimy o Pucharze. Zasługują na to, żeby odetchnąć. Zeno był „martwy”, to część tego. Pote... 5 minut przed golem ktoś powiedział „wyrzućcie Pote!”. Jaka szkoda, strzelił gola. Pote jest inny. Powiedziałem mu, że to on zadecyduje o grze, że będzie ważny w mistrzostwach. Taktycznie jest imponujący. Nie ma pewności siebie i rytmu, jakich chce, ale potem biega dla siebie i dla innych. To go wyróżnia."
Czy Twoim największym rozwiązaniem w tym sezonie było przesunięcie Debasta do pomocy?
„Było łatwo, bo to dzieciak pełen zalet, lubi się uczyć. Nadal dziś biegał mile. Czasami nie był tak dobry taktycznie, ale udało mu się ukryć pewne rzeczy. To było ważne, bo od pewnego momentu zostaliśmy bez pomocników. I on był bardzo ważny w tym sensie, żeby zachować równowagę do końca sezonu. Ale nie tylko on. Zawsze będę chwalił grupę. To wyjątkowy dzieciak i będzie miał świetlaną przyszłość jako pomocnik lub środkowy obrońca”.
Jaką rozmowę odbyłeś z drużyną po przyjściu do Sportingu?
„Szczerze mówiąc, byłem normalny. Podchodziłem do tego z codzienną radością, szczęściem trenowania Sportingu. Z ambicją i dumą z każdego z nich. Jako trener innej drużyny patrzyłem na nich i widziałem wiele indywidualnych i zbiorowych cech. Chodziło tylko o to, żeby uwierzyli, że są bardzo dobrzy, inni i wyjątkowi. I są, bardzo wyjątkowi. Dlatego moja wdzięczność dla nich będzie wieczna. Byliśmy po prostu drużyną trenerską Rui Borgesa. Kim byłem jako trener Mirandeli, jestem teraz. Mój sposób radzenia sobie z ludźmi jest dokładnie taki sam, moje wartości, wiara, poczucie, że każdy jest ważny. I byli bardzo ważni zawodnicy. Wspomniałem już Esgaio, który nie grał wiele, ale był bardzo ważny ze względu na wszystko, co daje każdego dnia, zmuszając swoich kolegów z drużyny do dawania każdego dnia. Czasami nie cenimy tych facetów. A może są wartością dodaną grupy. I wierzyli. A kibice również pomogli im uwierzyć, że możemy wygrać. Jeśli byli mistrzami kraju, to dlatego, że byli wartościowi. Duża część drużyny grupa pochodzi z zeszłego sezonu, chodziło tylko o podążanie i wiarę w pragnienie każdego, by wygrać. Futbol nie polega tylko na pięknej grze, nie polega tylko na byciu najlepszym w komunikacji. Dużo mówiłeś o mojej komunikacji, ale nawet zrobiłeś mi przysługę. Skierowałeś uwagę na mnie i zabrałeś ją zawodnikom. W pewnym momencie jestem złym komunikatorem, to część tego. Ale bardzo ważne było, by odwrócić tę uwagę w ciągu ostatnich 15 dni. Byli spokojni na meczu w Luz. Dzisiaj niepokój jest inny. Byłem tylko ja i oni wierzyli."
„Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Było tyle świętowania, ale on tam skakał i nie powinno to być nic poważnego. Mam nadzieję, że uda nam się go odzyskać na finał Pucharu”.
Jaki był najtrudniejszy moment dla Ciebie jako trenera Sportingu? A kiedy nadszedł ten moment, w którym poczułeś, że drugie mistrzostwo jest dla ciebie nieuniknione?
„Nie było trudnej fazy. Już ci powiedziałem, że jestem bardzo pozytywnie nastawiony. Od pierwszego dnia wierzyłem, że będziemy w stanie zostać mistrzami. Ciężko na to pracowaliśmy, przezwyciężyliśmy niepowodzenia. Chciałbym usłyszeć twoją wersję wydarzeń. Zeno był słabym pomocnikiem, teraz jest świetnym pomocnikiem. Zakończyliśmy gry z Brito i Edu... A ty powiedziałeś, że Sporting musi zostać mistrzem. Dzieciaki też na to zasługują. I chcę również pogratulować drużynie B. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało im się wrócić do II ligi. Zasługują na wszystko za wszystko, co potrafili zrobić, za pomoc drużynie A, kiedy tego potrzebowaliśmy. Na dobre i na złe, odpowiedzieli. Najlepszym momentem było podpisanie kontraktu ze Sportingiem, nie ma większego szczęścia niż to. Powiedziałem, w Pucharze Ligi, że naprawdę w to wierzę. Może w tym sensie odziedziczyłem po mamie, jestem bardzo pozytywnie nastawiony. Powiedziałem, że czeka nas coś lepszego. I tak było. Pracowali ciężej niż ktokolwiek inny. Lepsza obrona, lepszy atak... Ci goście zasługują na zostańcie. zaznaczeni w historii Sportingu. Nigdy nie zostaną zapomniani, a to jest piłka nożna. Wspomnienia, wspomnienia. I my wszyscy pozostaniemy. Za 70 lat będą pamiętać, że po 70 latach chłopcy mieli Viktora Gyökeresa i młodego chłopca z Mirandeli o imieniu Rui Borges, a także innych graczy, którzy byli w stanie być dwukrotnymi mistrzami".


















Niedawno Paulinho powiedział, że ma dobrą wiadomość dla fanów Sportingu. Czy możesz kontynuować historię Gyökeres? Czy potrafisz zrobić maskę Viktora? Zadzwonisz do Rubena Amorima?
„Nie mogę nosić maski... Ruben i João są również dwukrotnymi mistrzami, co napawa mnie dumą. Może João przeszedł przez trudny okres i sprawy były niesprawiedliwe, ale z pewnością ma świetlaną przyszłość. Naprawdę podziwiam Rubena, jest przykładem dla nas wszystkich trenerów. Myślę, że chciałby być tutaj i świętować z nami. Jeśli chodzi o wypowiedzi Paulinho, Viktor ma kontrakt. Nie powiem, czy odejdzie, czy nie, ale jest zawodnikiem Sportingu. Uważam, że jest najlepszym napastnikiem w Europie, a może i na świecie, i cieszę się i kibicuję mu, żeby zdobył Złotego Buta. Za wszystko, nad czym ciężko pracuje każdego dnia, za chęć wniesienia wkładu pomimo swoich fizycznych trudności. Cieszę się z tego powodu. Przyszłość wkrótce się okaże. Nadal mamy trofeum do zdobycia, a dziś możemy cieszyć się naszym drugim mistrzostwem. Zasługują na to i zasługują na to. Przyszłość, moi przyjaciele? Zapomnijcie o tym. Te cztery miesiące wydawały się jak cztery lata... Dajcie mi wygrać, cieszcie się i trochę pooddychaj."
Oświadczenia dla SportTV
„To była wielka przygoda. To był prawie rok kompletnej nauki wszystkiego. Sporting skończył, w momencie ważnego odejścia, myśląc, że mogę pomóc. I przyszedłem z tym na myśli, z duchem misjonarza. Wynik tych mistrzostw to wielka ulga, ponieważ czuję, że to była misja wykonana”.
Czy są misje, którym nie możesz odmówić?
„Tak, chociaż trudno mi było zdecydować, czy grać, czy nie. Kiedy zadzwonił Sporting... dużo o tym myślałem, ale trudno powiedzieć nie w trudnym dla wszystkich czasie. Możliwość pomocy każdemu na swój sposób. Połączenie, jakie miałem z zawodnikami, z całą strukturą, którą bardzo dobrze znałem... Myślę, że w wielu momentach mi to pomogło i na szczęście udało nam się wygrać mistrzostwa”.
Znak pozostawiony przez Rubena Amorima... Jak możemy to odwrócić?
„Uważam, że to był proces dla każdego. To wcale nie było łatwe, zajęło dużo czasu, jeśli chodzi o jeden sposób przewodzenia, pracy. Ale grupa jest bardzo silna, wiedziała, jak się odrodzić, jak cierpieć. Wielokrotnie mogliśmy być podejrzliwi, ale wierzę, że na ostatniej prostej ci, którzy jeszcze nie byli mistrzami i ci, którzy zdołali obrać ścieżkę „dajmy z siebie wszystko w każdej grze”. Kończy się to oddaniem sprawiedliwości wspaniałej grupie, która została stworzona, wspaniałej jakości na poziomie ludzkim. Myślę, że każdy na to zasługuje, oni w szczególności. W całym tym procesie skończyli cierpiąc, potrzebując czasu, aby wrócić do normy. Ale dotarliśmy tam na czas...”
W ciągu ostatnich pięciu lat zdobyliśmy trzy mistrzostwa... Co to oznacza dla portugalskiej piłki nożnej? Czy zaczyna się tworzyć hegemonia?
„W zeszłym roku, kiedy żegnałem się tutaj w Alvalade, powiedziałem, że struktura Sportingu jest gotowa do zwycięstwa. A to opiera się na kilku filarach: naszych fanach, zarządzie, zawodnikach, w kilku obszarach. I teraz jesteśmy w lepszym miejscu niż kilka lat temu. Budujemy fundamenty i, z pewnymi zmianami, które z pewnością zostaną wprowadzone, myślę, że mamy tutaj bardzo silny rdzeń, aby móc walczyć o wszystko ponownie w przyszłym roku”.
Czy z Gyökeres łatwiej wygrać?
„Łatwiej wygrać z całą grupą. Viktor miał cały zespół, który z nim pracował, i pomógł drużynie. To niezwykłe. Będzie wyraźnie jednym z najlepszych zawodników w historii portugalskiej ligi, nie tylko dla Sportingu. Zostanie zapamiętany w historii naszej piłki nożnej. Dał wiele Sportingowi, drużynie, tak jak drużyna daje jemu. Jest wyraźnie bardzo ważnym zawodnikiem”.
O kim pomyślałeś, kiedy sędzia zagwizdał na zakończenie gry?
„Będę szczery. Mówiłem o tym już jakieś 15 dni temu. Myślałem o moim dziadku. Mam go wytatuowanego na ramieniu. Moi dziadkowie już nie żyją i wierzę, że są szczęśliwi, gdziekolwiek są, dumni ze swojego wnuka. Mam dziadka Zé Pedro [wytatuowanego], ponieważ jest dla mnie kimś wyjątkowym. Wierzę, że jest bardzo szczęśliwy z powodu swojego wnuka. Myślałem o mojej rodzinie, rodzicach, siostrze, żonie, synu. Podróż była piękna. W ciągu ostatnich 15 dni trochę cierpieli z powodu wszystkiego, co było codziennym życiem Sportingu, Rui Borgesa jako osoby. Ale przede wszystkim pozostali wierni, wiedzą, jaki Rui Borges jest jako osoba. Dużo myślę o moim dziadku i mojej rodzinie. Największym trofeum, jakie mogę mieć w życiu, jest moje, duma i uznanie ludzi, którzy mnie najbardziej kochają. Również z mojego miasta. I chcę przesłać mojemu miastu wielkiego uścisku. Widziałem wielu kibiców spoza Sportingu wspierających Sporting, wielu rzeczywiście. I uczucie, jakie mi okazywali odkąd przybyłem „Był fenomenalny w Sportingu. Jestem bardzo dumny, że pochodzę z Mirandeli. Jestem po prostu Rui Borgesem, chłopcem z Mirandeli, który uwierzył w marzenie. Nie byłem wybitnym graczem, ani wybitnym uczniem, ale wierzyłem, że mogę być szczęśliwy. Jakiś czas temu powiedziałem mojemu asystentowi, że trudno jest się zatrzymać, jeśli urodziłeś się po to, by odnieść w życiu sukces. Gdybym jutro przestał być trenerem, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
„Kiedy dostałem ofertę, powiedziałem 'muszę odejść'. Przyszedłem z otwartym sercem. Ciężko pracowałem, Rui dobrze o tym wie. Jestem wdzięczny za szansę, którą mi dał. W przyszłym roku wrócę znacznie silniejszy niż teraz i bardzo pomogę Sportingowi.
Tak musiało być. Niestety, z uwagi na kontuzje, myślę, że dodało to trochę otuchy tym, którzy grali. Musiałem walczyć o siebie, o Nuno, o Simõesa, o Mortena... Każdy, kto wchodził z ławki, dawał z siebie wszystko. To dało nam gaz. W przyszłym sezonie wrócą gotowi na 100 procent i będą mogli osiągnąć jeszcze więcej.
„Brak mi słów, to fantastyczne, że to osiągnęliśmy. To mój pierwszy tytuł i mój pierwszy tytuł w Sportingu. Ale nie sądzę, żebyśmy już skończyli”.
„Jestem martwy, martwy! Markiz? Chyba nie jestem gotowy. Chcę poprosić wszystkich, żeby wyszli na ulicę. To będzie wyjątkowe!”
„To fantastyczne. Nie potrafię opisać tego uczucia. Ten sezon był niesamowity. To dla mnie spełnienie marzeń, zostać mistrzem ze Sportingiem. Kibice... Nie wyobrażałem sobie czegoś takiego. Powiedzieli mi, że Sporting to wielka rodzina. I widzę to, to wielka rodzina”.
„Marquês? Powiedziano mi, że to będzie najlepszy dzień w moim życiu. Nic nie może się równać. Będę w Marquês!”
„Jestem trochę zmęczony, mimo że nie gram. Moje serce nie wytrzymuje tego tam na górze. Jest o wiele gorzej. Niegranie jest trudniejsze. Ważne jest to, że udało nam się wygrać mistrzostwa dwa razy. Jesteśmy częścią historii klubu. Chcę wrócić i spróbować wygrać trzeci tytuł. Byłoby wspaniale. Mamy fantastyczną grupę. Cieszenie się drugim tytułem i finałem Pucharu w weekend to świetny cel.
Mnóstwo przeciwności, kontuzji, zmian trenerów... Taka jest piłka nożna. Ważne, że dotarliśmy do końca i jesteśmy mistrzami. Dla mnie był to bardzo trudny okres, ponieważ jestem bardzo ambitna, a kontuzje trudno mi pokonać. Już prawie skończyłem. Wróciłem do okresu przygotowawczego.
Jedźmy do Marquês, wypełnijmy Marquês, ulice. Lizbona jest zielona i biała"
Impreza Sportingu jest już trochę spóźniona w porównaniu do tego, co planowano. Autobus, który miał odjechać do Marquês między 23:00 a 23:30, powinien odjechać z Alvalade dopiero o północy.
„Bardzo szczęśliwi. Zawsze pracujemy na takie rzeczy. W pierwszym finale, w którym grałem, przegraliśmy w rzutach karnych, ale wiedziałem, że byłem do tego przygotowany. Przez cały sezon ciężko pracowaliśmy, doznaliśmy kontuzji ważnych graczy, ale wszyscy trzymaliśmy się razem. To było dla nas!”
„Kiedy przybyłem, wiedziałem, w co się pakuję. Wszyscy wiemy, że naprawdę duża drużyna musi wygrywać tytuły. Czułem to. Na szczęście wygraliśmy ligę, zasłużyliśmy na to, bo byliśmy lepsi od wszystkich innych”.
„Całus dla mojej rodziny, zawsze mi towarzyszą. Do wszystkich Urugwajczyków, wiem, że są bardzo szczęśliwi, gdy mają za granicą zawodników, którzy są mistrzami”
„Marquês? Nigdy tego nie doświadczyłem, ale widziałem filmy. Paulinho pokazał mi film. Teraz Pote i wielu innych powiedziało mi: „teraz zobaczysz, o co chodzi w Sportingu”. Chcę jechać!”
Niepowtarzalne uczucie z powodu dwukrotnego zdobycia mistrzostwa i stania się częścią historii klubu. Sezon, który mieliśmy... Sezon z wieloma kontuzjami, zmianami trenerów, zmianami dyrektorów... Wiedzieliśmy, że będzie trudno. Bycie mistrzem jest samo w sobie trudne, wyobraź sobie, że jesteś dwukrotnym mistrzem!
Finał Pucharu?
Świętujmy dużo, bo na to zasługujemy. Ale będziemy gotowi na zdobycie kolejnego tytułu
Czy to dla Ciebie coś wyjątkowego, że jesteś częścią historii Sportingu?
To ogromne szczęście. To uczucie, którego nie potrafię nawet opisać. Jestem bardzo szczęśliwy, że zostałem uwieczniony w klubie. Rozmawialiśmy w szatni, że jest to osiągnięcie, dzięki któremu każdy stanie się wieczny. Jestem bardzo szczęśliwy, z całego serca.
Sekret chroniący przed przeciwnościami losu?
Sekretem była odporność, nawet w najtrudniejszych momentach i tych złych. Dalej wierzyliśmy i walczyliśmy. Udało nam się odwrócić sytuację.
Jak się czujesz świętując zdobycie trzech tytułów w Sportingu?
To jest wyjątkowe. Zawsze wierzyłem, że najtrudniejsze chwile w naszym życiu przypadają wtedy, gdy stajemy się silniejsi. Moja kariera zawsze tak wyglądała. Dołączyłem do Sportingu po 6 miesiącach przerwy od gry w Rio Ave, ale znałem swój potencjał i wierzyłem w siebie. Znalazłem tu ludzi z charakterem, pracowitych. I nieskazitelny zespół techniczny. Mieliśmy trudny rok, w którym wydarzyło się wiele rzeczy. Nietypowy rok. Ale pozostaliśmy odporni i w pełni zasłużyliśmy na dwukrotne zdobycie mistrzostwa.
Czy to był najbardziej skomplikowany tytuł spośród trzech, które masz?
Z pewnością. Po trzech różnych trenerach i wielu kontuzjach... Nigdy przez to nie przechodziliśmy. To był najtrudniejszy [tytuł], ale dzięki temu osiągnięcie stało się jeszcze piękniejsze.
„Trudny, nietypowy sezon, z kontuzjami, zmianami trenera. To nie był fantastyczny sezon, ale był to sezon, w którym osiągnęliśmy nasz cel. W przyszłym tygodniu mamy Puchar Portugalii. Dzisiaj odpocznij, a potem walcz o inne cele”.
Jak to jest obserwować to z zewnątrz?
„Jestem zawodnikiem o trudnej osobowości. Będąc tam w polu karnym... Czuję smutek i frustrację, że nie jestem na boisku. Miałem kilka poważnych kontuzji, ale wiem, że wrócę silniejszy. W następnym okresie przygotowawczym wrócę, aby pomóc drużynie”.
Jak przebiega rekonwalescencja?
„Prawie w 100%. Wrócę silniejszy i chcę tylko, żeby kibice Sportingu uwierzyli w tę fantastyczną grupę, którą mamy”.
Impreza w Marquês
„To wszystko jest bardzo piękne. To przekazałem moim kolegom z drużyny, że kiedy nie mieli siły, wierzyli, że doświadczymy tej fantastycznej chwili, którą musimy jak najlepiej wykorzystać”.
Jak było oglądać mecz z trybun?
„Bardzo trudne... Czułem się, jakbym nie prowadził samochodu i nie miał kontroli. Ale to był bardzo dojrzały występ zespołu Sporting, jestem bardzo dumny”
Jak się czułeś podnosząc kielich?
„Długo czekałem, żeby podnieść trofeum. Myślałem o tym w okresie przygotowawczym, prawie przez rok myślałem o wygraniu mistrzostwa i teraz je wygrałem”.
Odczucia po sezonie pełnym kontuzji i zmian trenerskich...
„Bardzo szczególne uczucie. Było wiele trudności poza boiskiem, było trudno, było ciężko, ale klub pokazał, jaką ma jakość. Na koniec jesteśmy najlepszą drużyną w Portugalii”.
„Czuję się naprawdę dobrze. To były bardzo trudne mistrzostwa, bardzo cierpieliśmy. Z trzech, które wygrałem, to było najlepsze”
Nikt nie zapomni gola strzelonego Gilowi Vicente...?
Nikt nie zapomni! Są tacy, którzy mówią, że to był cel mistrzostw, ale Viktor, mający około 40 lat, prawdopodobnie nie będzie zadowolony..."
A teraz impreza...
„Zobaczmy, jak pójdzie impreza. To będzie bardzo ważna impreza. Kibice sportowi muszą być bezpieczni i przestrzegać prawa. Teraz czas na imprezę i picie. Wszyscy się mocno upijemy, może będziemy w porządku dopiero w środę”.
Uczucie?
„Nie ma słów. To niewytłumaczalne uczucie, dużo czasu pracy i wiele trudności do pokonania. Teraz czas na świętowanie”.
Kiedy wyzdrowiejesz po kontuzji?
„To zależy od działu medycznego, ale wszystko idzie dobrze. Zrobiłem, co mogłem, starałem się pomóc, jak tylko mogłem, ale najważniejsze jest to, że jesteśmy mistrzami kraju”.
Markiz:
„Mówią, że to niewytłumaczalne, ale tylko ci, którzy tam byli, wiedzą, jak to jest. Wierzę, że to będzie świetna impreza”.
Uczucie?
„Nie ma słów. To niewytłumaczalne uczucie, dużo czasu pracy i wiele trudności do pokonania. Teraz czas na świętowanie”.
Kiedy wyzdrowiejesz po kontuzji?
„To zależy od działu medycznego, ale wszystko idzie dobrze. Zrobiłem, co mogłem, starałem się pomóc, jak tylko mogłem, ale najważniejsze jest to, że jesteśmy mistrzami kraju”.
Markiz:
„Mówią, że to niewytłumaczalne, ale tylko ci, którzy tam byli, wiedzą, jak to jest. Wierzę, że to będzie świetna impreza”.
Jaki smak ma ten tytuł?
„To naprawdę przypomina chwałę. Poświęcenie, praca zespołowa, ponad 10 miesięcy wspólnej pracy jako rodzina. Ogromna duma z bycia dwukrotnym mistrzem”.
Czy jedność grupy była niezbędna?
„Oczywiście, jedność grupy, personelu, rodzin, wszystkiego. To niesamowite, niesamowita grupa, wyjątkowa rodzina i jesteśmy dzisiaj bardzo szczęśliwi”.
Impreza w Marquês?
„Będzie niesamowicie, myślę, że nawet lepiej niż w zeszłym sezonie”
Jaką rolę odegrał Pan jako jeden z kapitanów w najtrudniejszych momentach?
„Ponieważ mamy zjednoczoną grupę, nie chodzi tu tyle o kapitanów. Pomagaliśmy sobie nawzajem. Pracowaliśmy, aby być razem do końca i oto owoc tego. Teraz czas się tym cieszyć”.
Impreza u markiza Pombal:
„Myślę, że w tym roku będzie jeszcze lepiej po trudnym sezonie”.
Finał Pucharu Portugalii:
„Najpierw świętowanie, potem Puchar”.
Wchodząc na boisko, Mozambijczyk usłyszał, jak tłum skanduje prowokację: „A to Geny ich wyruchał”
Zabawny moment: Trincão wszedł na boisko i od razu skierował się w stronę swoich kolegów z drużyny, omijając punkt wręczania medali. Zaalarmowany przez towarzyszy, poszedł po medal, który do niego należał.
Nie mogło być inaczej, Szwed rozpalił radość Alvalade'a, co zdarzyło się już wiele razy, gdy strzelał gole.
Paulinho, sprzętowiec Sportingu, zabrał głos ponownie...
„Powiem coś tutaj przed wami wszystkimi. Nie ma sensu spędzać całego tygodnia na rozmowach o tym, że Gyökeres odchodzi, Gyökeres odchodzi... Uspokójmy się, moi przyjaciele! Jesteśmy tu, żeby świętować. Ten trener zasłużył na wygranie tych mistrzostw. Ruben Amorim również jest w to zamieszany, on również na to zasłużył. João Pereira również na to zasłużył. Te mistrzostwa zostały wygrane z trzema trenerami. To dla zespołów technicznych, dla trenerów i dla osoby, której nikt nie powinien poniżać: doktora Varandasa! Udało mu się postawić klub na nogi i nikt inny nie był w stanie tego zrobić.
Czy ten tytuł ma inny charakter niż pozostałe?
To samo dotyczy wszystkich. Jestem bardzo szczęśliwy. Nasz prezydent jest wspaniałym prezydentem. To on był osobą, która powołała klub do życia i umożliwiła mu prowadzenie działalności. A to jeszcze nie koniec, nie martwcie się, to już wkrótce!
Czy przekonasz Gyökeresa, żeby został?
Wiesz co ci powiem? Po meczu pucharowym usłyszycie dobre wieści. Czy on ma się dobrze? Nie oszukuję. W zeszłym roku widziałeś, że się nie mylę.
Zaczynają być powoływani zawodnicy będący mistrzami kraju. Franco Israel, numer 1, jako pierwszy wkroczył na zielony dywan w Alvalade.
„To uczucie dumy. To podziękowanie wszystkim ludziom, którzy tu są i którzy przybyli tu od pierwszego meczu”.
Czy to spełnienie marzeń?
„Oczywiście, gra w koszulce Sportingu to spełnienie marzeń w każdym meczu. Chodzi o to, żeby dalej tak pracować, bo przecież jest jeszcze następny sezon”.
Jakie to uczucie mieć taki wpływ w tak młodym wieku?
„Zawsze ciężko pracowałem, żeby tu dotrzeć. Oni są moimi idolami. Teraz czas iść dalej”.
Czy wyobrażałeś sobie, że osiągniesz ten cel tak szybko i że już w swoim debiutanckim sezonie zdobędziesz tytuł?
„Szczerze mówiąc, nie. Ale pracowaliśmy nad tym. Jeśli jestem w drużynie, muszę pełnić tę samą rolę co oni”.
Jest tu kilku graczy, którzy już byli w Marquês. Na co czekasz?
„Wczoraj pokazali mi filmy... Wkrótce to będę ja, będę tam, żyjąc marzeniem. W zeszłym roku, kiedy wygrali mistrzostwa, byłem w basenie... Mam już filmy, nadal będę je umieszczał na Instagramie”.
Gdzie myślisz, że dotrzesz?
„Nie widzę długoterminowej perspektywy, muszę pracować dzień po dniu. Najważniejsze jest, aby być tu i teraz, muszę pracować każdą minutę”.
Czy nie chcielibyście się wszyscy spotkać i spróbować przekonać Viktora, żeby został w Sportingu?
„To decyzja Viktora. Nie wiemy, czy odejdzie, czy nie, ale ważne jest to, że udało mu się pomóc nam dzisiaj, strzelając gola. Teraz przechodzimy do następnego meczu, wciąż mamy finał do rozegrania”.
Jaką rolę w tej podróży odgrywa Ruben Amorim?
„Nawet nie zamierzam odpowiadać na to pytanie... (śmiech)”.
„To był bardzo ważny krok dla mnie i mojej kariery. Jestem bardzo zadowolony ze sposobu, w jaki zostałem przyjęty, z sympatii fanów. Sposób, w jaki mnie traktowali... To nieopisalne uczucie”.
„Naprawdę chciałem wygrywać tytuły i kiedy tu przyjechałem, to właśnie z takim zamiarem. Bycie dwukrotnym mistrzem jest bez wątpienia bardzo ważne, aby zapisać się w historii klubu. Nie osiągnęliśmy tego kamienia milowego od 72 lat i będziemy tworzyć historię na zawsze. Jestem bardzo szczęśliwy, że tu jestem”.
Jaki jest najbardziej pozytywny moment tej podróży?
„Nie wiem... Przeżyłem niesamowite chwile, trudno jest wybrać jedną najważniejszą. Ale granie tutaj, w domu, z naszymi fanami i możliwość świętowania tego drugiego mistrzostwa było bardzo ważne i piękne”.
Czy już zaczęliście żegnać się z Gyökeres?
„Musimy się tym po prostu cieszyć. Został nam jeszcze jeden mecz. To dla nas bardzo ważne, dało nam wiele, będzie nam dawać nadal wiele, a teraz najważniejsze jest, abyśmy wszyscy świętowali razem, bo na to zasługujemy”.
Czego spodziewasz się po Pucharze? Czy to jest podwójne?
„Oczywiście. Ktokolwiek jest w tym domu, musi aspirować do wygrywania tytułów. To drugie mistrzostwo było ważne. Teraz czas świętować z naszymi fanami, a potem przygotować się do finału Pucharu”.
„Bez wątpienia jest to dla mnie wielkie źródło dumy, ponieważ był to główny cel w mojej karierze. Jestem bardzo szczęśliwy, a teraz chcę cieszyć się tym w pełni z tymi fanami i moimi kolegami z drużyny, ponieważ zasługujemy na to tak bardzo, po pracy i poświęceniu przez cały sezon”.
Podczas pobytu w Alvalade czekają, aż trofeum zostanie przekazane, fani z różnych części kraju świętują zdobycie tego tytułu.
„Wiedzieliśmy, że to będzie trudna gra, dużo niepokoju. To szczegóły, które robią różnicę. Myślę, że graliśmy w doskonałą grę w Luz, to było ważne”
Czego oczekujesz od markiza?
„Ciesz się i uszczęśliwiaj fanów”
Po raz pierwszy Sporting był mistrzem z 3 różnymi trenerami w jednym sezonie ...
„Zawsze jest to trudne, bez względu na to, jaki to aspekt lub moment. Przeszkody są częścią ścieżki i musimy wiedzieć, jak sobie z nimi poradzić. Chciałbym wysłać wielki uścisk do João i Rubena, są częścią tego zwycięstwa i mistrzostw. Pracowali ciężko dla tego i zasługują na to. Nigdy nie spojrzałbym na tę okazję jako problem, aby mieć problemy z wielką szczęściem. Czy sportowanie.
Sporting nie był mistrzem dwukrotnie przez ponad 70 lat. Teraz jest podwójny?
„Teraz nadszedł czas, aby się tym cieszyć, a potem obejrzymy grę Cup. Czas cieszyć się tym szczęściem i radością, na które zasługujemy”.
Od Mirandeli po szczyt portugalskiego piłki nożnej ... Wiesz co?
„Nie wiem, nie mogę nawet powiedzieć ... Nigdy nie patrzyliśmy na to, co daje nam piłka nożna pod względem pieniędzy. Mamy szczęście. To naprawdę szczęście, że robienie tego, co kochamy, ambicja, aby się tu dostać. Chcę wysłać pocałunek moich rodziców, mojej żony, mojego syna i rodziny. Moim największym życzeniem było, aby moi rodzice poczuli się dumni ze swojego syna. Niestety, nie są tutaj. To niewiarygodna grupa. Ludzie z innych klubów, którzy popierają kogoś, kto jest dla mnie, abyś był dla mnie. Trofeum mogłem.
Zadebiutował tutaj przeciwko Benfice. Od tego czasu wszystko to się stało. Czy to było to, co sobie wyobrażałeś?
„Oczywiście. Odkąd po raz pierwszy rozmawiałem z prezydentem, naprawdę w to uwierzyłem. To była realizacja snu, ścieżka, dla której pracowaliśmy. Przeszliśmy tutaj ciężką pracę, odporność. Dzięki kompetencjom. Całkowicie nieznany zespół techniczny. Nie byłem świetnym graczem, nie uczyłem się. Po prostu jestem Rui Borges, dali nam możliwości poprzez naszą pracę. To kultura snu, a teraz czas podnieść naszą głowę i poruszam się. To mieszanka emocji, ale nie mogłem być szczęśliwszy.
Czy scenariusz został napisany? Czy był to idealny rozdział końcowy?
„Jest to nie do opisania. Powiedziałem, że od dnia, w którym tu przybyłem, a kiedy przegrałem Puchar Ligi, że wymaga dużej wiary. Tak właśnie był zespół trenerski, zawsze wierzył. To kulminacja wielu prac, grupy i personelu. Wszyscy w strukturze, w akademii, od facetów, którzy pracują nad systemem nawadniania, po facetów w stołówce, wszyscy są fantastyczni. Ta grupa, którą grupa, która jest taka, że toczyli się. Kontrola wszystkich trudności.
Były obrońca sportowy, marokański Zouhair Feddal, pozostawił gratulacyjne przesłanie tytułu.
Bardzo dumny z mistrza @SportingCP ? Gratulacje Cloooooooooooooo ????????
- Z. Feddal ???? ???? (@Zou_Feddal) 17 maja 2025
„W imieniu portugalskiej federacji piłkarskiej pogratuluję Sporting CP za wygraną w Portugalii Betclic League.
Gratulacje dla wszystkich zawodników, pracowników trenerskich, menedżerów i wszystkich fanów tego osiągnięcia! ”
Oświadczenia dla SportTV, początkowo po portugalsku
„Jestem bardzo szczęśliwy, to była gra, która poszła dla nas dobrze. Bardzo się cieszę, że mogę strzelić gola i wygrać”.
Co to znaczy być mistrzem?
„Wszystko, tego chcieliśmy. Niesamowite. Widzimy wsparcie, jakie mieliśmy. Tylu fanów na ulicach, nie tylko dzisiaj, ale nawet gdy pada w listopadzie i grudniu. To niesamowite, gdy jest tak wielu ludzi. Teraz chcemy świętować razem”.
Przyszły
„To piłka nożna, wciąż tu jestem. Nie wiem, co się wydarzy. Nikt nie może przewidzieć przyszłości”.
Puchar Portugalii
„Jesteśmy w finale, w finale, które chcemy wygrać. Gramy w finale, aby wygrać. Ale teraz chcemy świętować i nie myśleć o tym.
Wiadomość dla fanów
„Dziękuję za wszystko. To był niesamowity czas. To był przyjemność. Ciesz się tej nocy razem.”
„Gratulacje i dziękuję! Umożliwiłeś to osiągnięcie.
Dzisiaj kraj po raz kolejny wiwatuje za sportową klubą de Portugalii i sukienki w kolorze zielonym i białym.
Witaj z powrotem ... dwukrotny mistrz! ”
Oświadczenia dla SportTV
„To było przeciwko wszystkim, którzy spędzili cały tydzień, odkładając trenera. Wie, jak dobrze złożyć te elementy. W ciągu tygodnia zawsze atakowali trenera. Mistrz i w przyszłym roku będzie więcej! I wciąż jest puchar!”
Czy Gyökeres zostanie?
„Wiesz co? Mówię tylko w Marquês! Teraz idę na imprezę!”
Oświadczenia dla SportTV
„To właśnie możemy zrobić, wygrać każdą grę i walczyć o każdy tytuł”
Odnowienie : „Chcę kontynuować, ale miałem kontuzję, próbowałem wyzdrowieć, zobaczymy. Mam nadzieję, że będę kontynuować”
Struktura prezentacji trofeum mistrza zaczyna być montowana na środku boiska, podczas gdy gracze witają fanów w Alvalade.
Z zwycięstwem nad V. Guimarães w domu, Sporting zamyka Ligę Betclic na szczycie stołu, wygrywając w ten sposób drugie mistrzostwo i 21. w swojej historii.
Record