Szef JSW Bogusław Oleksy: Musimy dostosować się do rynku. Inaczej upadniemy

Wielowątkowa, intensywna debata o polskiej gospodarce w gronie przedstawicieli świata biznesu, polityki oraz nauki i środowiska eksperckiego odbędzie się 9 lutego 2026 r. w Warszawie. Zapraszamy na EEC Trends. Rejestracja dostępna na stronie wydarzenia.
- Bogusław Oleksy wskazuje, że plan restrukturyzacyjny JSW jest jeden, na bieżąco rozwijany adekwatnie do potrzeb.
- Nie ma kilku wersji, z której każda mogłaby zadowolić kogoś innego - podkreśla Bogusław Oleksy.
- Nie ma możliwości wyjęcia czarodziejskiej różdżki i sprawienia, aby były różne plany restrukturyzacyjne do zaakceptowania - każdy z osobna - przez stronę społeczną, przez banki i przez właściciela - zaznacza szef JSW.
Co jest obecnie największym problemem Jastrzębskiej Spółki Węglowej?
- Przede wszystkim problemem jest szybko upływający czas negocjacji ze stroną społeczną. Tylko zrozumienie przez związki obecnej sytuacji pozwoli spółce pozyskać finansowanie i przetrwać ten trudny okres.
W przeciwnym wypadku będziemy mieć wielkie kłopoty. Nadmienię, że w JSW funkcjonuje ponad 80 związków zawodowych, a uzwiązkowienie wynosi 170 proc.
Czy JSW utraciła już płynność finansową?
- Nie, spółka nie utraciła płynności. Natomiast w niedalekiej przyszłości dojdzie do tego, jeżeli nie zostaną wdrożone natychmiastowe działania restrukturyzacyjne.
"Czas, którym dziś dysponujemy, jest bardzo ograniczony"Niedawno rozmawiałem z Jarosławem Zagórowskim, dyrektorem Głównego Instytutu Górnictwa-Państwowego Instytutu Badawczego, byłym prezesem Jastrzębskiej Spółki Węglowej i zapytałem go, czy Bogusław Oleksy to właściwa osoba do przeprowadzenia głębokiej restrukturyzacji JSW. Jarosław Zagórowski odparł: "Zdecydowanie tak. Trzeba mieć dzisiaj dużo odwagi, aby podjąć się takiego zadania. To osoba mająca olbrzymie doświadczenie w zakresie finansów i zarządzania. Mam nadzieję, że załoga JSW uwierzy w kompetencje pana prezesa i że wspólnie wyprowadzą tę firmę na prostą". Czuje pan wsparcie ze strony załogi?
- Załoga jest absolutnie kluczowa. To dzięki niej ta spółka mogła się rozwijać i dawała sobie również radę w czasach, gdy rynek był niełaskawy. Na razie - poza podpisaniem 17 listopada z reprezentatywnymi organizacjami związkowymi działającymi w JSW aneksu do porozumienia zbiorowego z 31 marca 2021 roku, które gwarantowało pracownikom zatrudnienie do 2031 roku - nie zdołaliśmy niestety dojść do porozumienia ze stroną społeczną.
Czas, którym dziś dysponujemy, jest bardzo ograniczony. Przy obecnych realiach rynkowych i strukturze kosztowej JSW nie ma przestrzeni na działania, które oddalają nas od porozumienia. Jedyną realną drogą jest odpowiedzialna współpraca zarządu i strony społecznej, skoncentrowana na rozwiązaniach, a nie na sporach.
Ja mam przed sobą sobą odpowiedzialne zadanie do wykonania i staram się je zrealizować. Natomiast utrzymanie modelu funkcjonowania spółki - opartego o dotychczasowy poziom wynagrodzeń - nie ma prawa się udać. Nic tu nie da zaklinanie rzeczywistości. Niestety sytuacja rynkowa nie jest sprzyjająca dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Realia nie są dla nas korzystne, a dodatkowo producenci węgla koksowego z Indonezji i ze Stanów Zjednoczonych dość agresywnie wchodzą na rynek węgla koksowego.
"Nie musisz się zmieniać - przetrwanie nie jest obowiązkowe", twierdził profesor William E. Deming. Wszelkie oczekiwania, że można przetrwać nic nie zmieniając - jest mrzonką, boleśnie zweryfikowaną przez ostatnie półtora roku funkcjonowania.
W przestrzeni publicznej pojawiły się krytyczne oceny propozycji planu zarządu, a także informacje, które nie znajdują potwierdzenia w faktach. Chcę to jasno powiedzieć: nie było i nie ma propozycji zakładającej redukcję wynagrodzeń pracowników JSW o 40 proc. Ta liczba jest nieprawdziwa i wprowadza niepotrzebne emocje.
Jednocześnie trzeba uczciwie powiedzieć, że samo zasilanie spółki dodatkowymi środkami, bez równoległej restrukturyzacji, nie rozwiąże problemów JSW. Doświadczenia z funkcjonowania funduszu stabilizacyjnego pokazały wyraźnie, że bez zmian strukturalnych takie działania dają jedynie krótkotrwały efekt.
A jaka liczba jest zatem prawdziwa?
- Chodzi tak naprawdę o dwadzieścia kilka procent czasowo zawieszonych świadczeń. Tak już było w 2015 roku. To nie rynek dostosuje się do nas, tylko to Jastrzębska Spółka Węglowa musi się dostosować do rynku. Innej drogi nie ma, inaczej upadniemy.
"Przedstawiciele strony społecznej znają sytuację spółki i powinni zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji"Jak oceniłby pan dotychczasowy dialog ze stroną społeczną?
- Te negocjacje oczywiście są trudne, bo też spółka znajduje się w niezwykle trudnej sytuacji. Przykładowo 15 grudnia pracodawca spotkał się z reprezentatywnymi organizacjami związkowymi w temacie sporu zbiorowego dotyczącego ograniczenia wypłaty Barbórki. Spisano protokół rozbieżności i uznano, że niezbędna będzie mediacja.
Jestem zdziwiony tym postępowaniem, gdyż przedstawiciele strony społecznej znają sytuację spółki i powinni zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji i ze skali problemów, z jakimi zmaga się Jastrzębska Spółka Węglowa.
Podkreślam, chodzi o ratowanie JSW. Plan restrukturyzacyjny jest jeden, na bieżąco rozwijany adekwatnie do potrzeb. Nie ma kilku wersji, z której każda mogłaby zadowolić kogoś innego. Nie ma możliwości wyjęcia czarodziejskiej różdżki i sprawienia, aby były różne plany restrukturyzacyjne do zaakceptowania - każdy z osobna - przez stronę społeczną, przez banki i przez właściciela.
Jest plan restrukturyzacji, który skierowany jest do wszystkich interesariuszy. Natomiast banki nie wyrażą zgody na restrukturyzację długu bez potwierdzenia przez stronę społeczną akceptacji dla zaplanowanych działań ograniczających koszty pracy.
Czas bardzo szybko ucieka. Czy zatem możliwe jest wdrażanie działań restrukturyzacyjnych bez porozumienia ze związkami?
- Spółka znajduje się w niezwykle trudnej sytuacji, więc jestem przygotowany również i na taki wariant. Dla mnie najważniejsza jest spółka i pewność miejsc pracy w dłuższym horyzoncie.
"Rynek węgla koksowego jest wymagający i konkurencyjny"Przede wszystkim Jastrzębska Spółka Węglowa musi zacząć wydobywać znacznie więcej węgla koksowego.
- To złożona kwestia. Oczywiście powinniśmy wydobywać więcej węgla koksowego, przy minimalizacji sprzedaży węgla energetycznego. Trzeba pamiętać o zapewnieniu odpowiednich kadr dla tego procesu.
Nowelizacja ustawy o funkcjonowaniu górnictwa stworzyła możliwość restrukturyzacji zatrudnienia z wykorzystaniem instrumentów finansowania z budżetu państwa.
Do tych rozwiązań trzeba jednak podchodzić nad wyraz ostrożnie, w sposób przemyślany. Tak, żeby nie wylać dziecka z kąpielą, czyli nie osłabić zdolności produkcyjnych spółki. Pojawiają się postulaty, by maksymalnie wykorzystywać urlopy górnicze lub jednorazowe odprawy pieniężne. Jednak ta polityka kadrowa musi być realizowana z głową, w sposób odpowiedzialny, tak, aby nie przełożyła się negatywnie na poziom i stabilność wydobycia.
Nie można też upraszczać sytuacji rynkowej. Rynek węgla koksowego jest wymagający i konkurencyjny. Kluczowe pytanie brzmi nie tylko: ile wydobędziemy, ale po jakiej cenie będziemy w stanie ten surowiec sprzedać i czy uzyskane przychody pokryją koszty produkcji.
Amerykanie wchodzą z niskimi, dumpingowymi cenami na rynek węgla koksowego, więc za moment na europejskim rynku - poza węglem koksowym z Indonezji - pojawi się również surowiec z amerykańskich kopalń. Często można usłyszeć, że należy wydobywać jak najwięcej, bowiem wtedy koszt jednostkowy będzie niższy. Zgoda, ale trzeba jeszcze móc korzystnie sprzedać ten wydobyty węgiel.

Niestety UE nie chroni rynku węgla koksowego, choć widnieje on na unijnej liście surowców krytycznych.
- Rzeczywiście, niespecjalnie jest ten rynek chroniony. Przy czym w warunkach unijnych przygotowanie odpowiednich regulacji to kwestia około dwóch lat. A my potrzebujemy pomocy tu i teraz.
Poza tym jesteśmy z punktu widzenia Komisji Europejskiej takim samotnym białym żaglem - dlatego nie będzie łatwo przygotować odpowiedniej dokumentacji. Trzeba pamiętać, że nasi europejscy klienci będą się koncentrować na własnym interesie, a nie będą się oglądać na problemy JSW.
Musimy więc walczyć w obszarze konkurencyjności naszego produktu w zakresie cenowym oraz jakościowym. Pamiętajmy, że schodzimy z wydobyciem coraz niżej, przez to jest coraz więcej zagrożeń, są dłuższe drogi transportowe, wyższa temperatura. A to wszystko przekłada się na koszty. Mamy trudne złoża.
"Niestety z różnych dostępnych analiz wynika, że do końca 2027 roku będziemy mieli do czynienia z flautą"Czy w perspektywie długoterminowej, za cztery, pięć lat Jastrzębska Spółka Węglowa będzie w korzystnej sytuacji, jeżeli chodzi o rynek? Wiele mówi się o potrzebie reindustrializacji i rozwoju przemysłu. Tam będzie potrzebna stal, a co za tym idzie węgiel koksowy, natomiast nie słychać o uruchamianiu wielu nowych kopalń tego surowca.
- Bez ruchów USA w zakresie wydobycia i eksportu węgla koksowego można by mieć nadzieję, że nastąpi korzystny czas dla JSW.
Rzeczywiście inwestycje w nowe kopalnie są wysokonakładowe i obarczone sporym ryzykiem. Natomiast USA obecnie postawiły na rozwijanie górnictwa i na zwiększanie wydobycia węgla, w tym koksowego. I to akurat może zaburzyć sytuację rynkową.
Jako spółka funkcjonująca w Unii Europejskiej liczymy na to, że w polityce unijnej znajdą się mechanizmy, które będą chronić europejski rynek przed nieuczciwą konkurencją i dumpingiem cenowym, a jednocześnie uwzględnią strategiczne znaczenie surowców dla przemysłu. Stabilne i przewidywalne otoczenie regulacyjne jest w tym kontekście kluczowe.
Trudno jednak dziś precyzyjnie oceniać, jak będzie się kształtował rynek za pięć lat. Niestety z różnych dostępnych nam analiz wynika, że do końca 2027 roku będziemy mieli do czynienia z flautą i nie ma co liczyć na istotny wzrost. Dopiero po 2027 roku sytuacja może ulec poprawie.
Chyba że ktoś czeka na jakieś zaskakujące wydarzenia o wielkim znaczeniu dla gospodarki, których nie sposób teraz przewidzieć. Ale to nie dla nas. Nadzieja to nie strategia. Musimy robić swoje, pilnować kosztów i dostosować się do realiów rynkowych. Prawda jest taka, że najlepiej jest realizować działania restrukturyzacyjne w czasie koniunktury. Ale cóż, jest jak jest. Nie można załamywać rąk, tylko podejmować działania, które pozwolą spółce wyjść na prostą.
Czego zatem należy dzisiaj życzyć Bogusławowi Oleksemu, jeżeli chodzi o dalsze funkcjonowanie Jastrzębskiej Spółki Węglowej?
- Nie mnie, ale spółce. Przede wszystkim tego, żeby strona społeczna wsparła zarząd spółki w realizacji niezbędnych działań. Czas szybko biegnie, więc nie możemy popełnić grzechu zaniechania.
Często słyszę od górników, żebyśmy zabezpieczyli im miejsca pracy. Oni zdają sobie sprawę, że spółka jest w bardzo trudnym położeniu. Dziś JSW potrzebuje odwagi w podejmowaniu decyzji oraz konsekwencji w myśleniu o przyszłości. Tylko jasny kierunek i wspólna odpowiedzialność mogą dać spółce realną szansę na przetrwanie i stabilność w dłuższej perspektywie.
Rozmawiał: Jerzy Dudała
wnp.pl



