Nastroje się pogorszyły. Tak na Wall Street jak i wśród Amerykanów

Pomimo poważnych spadków w pierwszej części sesji nowojorskim giełdom do końca dnia udało się odrobić większość strat. Nadal jednak pod presją był wysoko wyceniany sektor technologiczny. Wyraźnie pogorszyły się też nastroje amerykańskich konsumentów.
W najgorszym momencie piątkowej sesji S&P500 tracił nawet 1,3%. A potem Amerykanie zrobili to, co lubią najbardziej – czyli wykiwali Europejczyków. Już po zakończeniu handlu na Starym Kontynencie nowojorskie indeksy zaczęły odrabiać straty. I wyszło im to całkiem nieźle.
S&P500 rzutem na taśmę – w ostatnich sekundach handlu – wyszedł nad kreskę, finiszując z wynikiem 6 728,80 punktów. Dow Jones także zdołał wyjść na plus, zyskując 0,16% i kończąc dzień na wysokości 46 987,10 pkt. Nasdaq stracił zaledwie 0,21%, obniżając się do 23 000,54 pkt. Kolejny dzień z rzędu rósł indeks zmienności VIX, sygnalizując narastanie obaw przed poważniejszą korektą.
Pod presją sprzedających ponownie w tym tygodniu znalazły się bardzo hojnie wyceniane spółki powiązane z boomem na algorytmy AI. Akcje Broadcomu przeceniono o 1,7%, Oracle o 1,9%, Tesli o 3,7%, zaś Aphabetu o blisko 2%. Poza Teslą we wszystkich ww. przypadkach udało się wyraźnie zredukować straty w ostatnich minutach handlu. Warto w tym kontekście odnotować, że w skali całego tygodnia Nasdaq stracił 3%, co jest najgorszym tygodniowym wynikiem od kwietniowej paniki
Na Wall Street coraz odważniej mówi się, że wyceny spółek AI-owych oderwały się od jakichkolwiek fundamentów i dyskontują prawie niemożliwy do zrealizowania wzrost tych biznesów. Trudno z ta opinia polemizować, gdy taki np. Broadcom wyceniany jest na równowartość 88-krotności zysków zaraportowanych za poprzednie cztery kwartały. Nawet gdyby spółka zwiększyła zyski 4-krotnie, to wciąż nie byłaby tania.
Dodatkowo z realnej gospodarki w ostatnim czasie nadchodzą niezbyt optymistyczne sygnały. W piątek inwestorzy dowiedzieli się, że listopadowy odczyt Indeksu Uniwersytetu Michigan mierzącego sentyment gospodarstw domowych wyniósł 50,3 pkt. wobec 53,6 pkt. w październiku i oczekiwań rzędu 53,2 kpt. To najniższy wynik od trzech lat. Natomiast ocena bieżącej sytuacji ekonomicznej osiągnęła najniższy wynik w historii tego badania.
Rozczarowane jest więc spore, a pogorszeniu nastrojów Amerykanów towarzyszą bardzo wysokie oczekiwanie inflacyjne. Oczekiwana inflacja w krótkim terminie to aż 4,7% (wobec 4,6% w październiku), a w długim terminie obniżyły się z 3,9% do 3,6%. Ale to wciąż sporo powyżej 2-procentowego celu Rezerwy Federalnej.
bankier.pl



