Podjazdowa gra burmistrza. Kulisy przegranego procesu. Za błędy zapłacą mieszkańcy

Po przegranym procesie w trzebnickiej gminie była panika. Burmistrz Marek Długozima prosił o rozłożenie kwoty na raty, choć, gdy była taka możliwość, nie chciał z niej skorzystać. Efekt? Gigantyczne koszty procesowe i milionowe odsetki. Nasza redakcja dotarła do nowych dokumentów, które ukazują kulisy tych działań.
15 kwietnia przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu zapadł prawomocny wyrok w głośnej sprawie dotyczącej gruntów, które w 2008 roku Gmina Trzebnica otrzymała za darmo. Chodzi o blisko 9 hektarów działek przy ul. Czereśniowej. Burmistrz wnioskując o przekazanie gruntów pisał, że chce na nich postawić szkołę, halę widowiskowo-sportową, żłobek i przychodnię zdrowia. Na realizację miał 10 lat. Po upływie tego okresu okazało się, że działki dalej stoją puste, a KOWR upomniał się o nieruchomości. Był rok 2019, w KOWR rządzili nominaci Prawa i Sprawiedliwości. Marek Długozima jeździł i pisał do dyrektorów i mamił ich iluzją wykorzystania działek. Na szybko wydał też decyzję o budowie boisk, które zostały "rozrzucone" na prawie 9 hektarach. Później okazało się, że do KOWR jeździł też z Anną Morawiecką, siostrą ówczesnego premiera.
Jednocześnie sprawą działek i umów z KOWR zainteresowała się prokuratura, a policjanci z wydziału do walki z korupcją zabezpieczali dokumenty i przesłuchiwali świadków. W efekcie wrocławski odział KOWR, po otrzymaniu polecenia z warszawskiej centrali wyliczył, że działki były warte 4.518.000 zł i o taką kwotę wystąpił do gminy.

Wezwanie do zapłaty wysłane przez KOWR do Gminy Trzebnica. To wynik przegranego procesu
[middle1]Ówczesny rady opozycyjny Krzysztof Śmiertka apelował do burmistrza, aby dogadać się z KOWRem i nie iść w kosztowny proces, bo to spowoduje dodatkowe koszty. Jak nam opowiadał, nawet sam dzwonił do KOWR i pytał, czy jeśli gmina zgodzi się zapłacić kwotę główną, to KOWR odstąpi od naliczenia odsetek. Jak twierdzi, było to możliwie i nawet można było rozłożyć płatność na raty. Ale aby tak się stało, burmistrz musiał zaproponować to agencji, bo to on reprezentuje gminę.
Marek Długozima nie chciał jednak o tym słyszeć. Sprawa trafiła więc do sądu i szybko okazało się, że gmina w pierwszej instancji ją przegrała. Uzasadnienie sądu było druzgocące i wskazywało, że prawo jest w tej materii jednoznaczne. Racja jest po stronie KOWR, który musi dbać o skarb państwa. Już po tym wyroku widać było, że włodarz wpędza gminę w coraz większe tarapaty. Nie dość, że trzeba będzie zapłacić kwotę główną, to jeszcze milionowe odsetki, które rosły z każdym dniem zwłoki, a także 215 tys. zł tytułem zwrotu kosztów procesu, jakie poniósł KOWR. Co zrobił burmistrz?...
Spokojnie, ten tekst możesz przeczytać w całości. Dołącz do nas już teraz! Będziesz mógł czytać wszystkie teksty, bez ograniczeń. Sprawdź, co zyskasz.
Pozostało 81% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępAktualizacja: 14/05/2025 19:51
nowagazeta