Zubożenie władzy ustawodawczej
%3Aformat(jpeg)%3Afill(f8f8f8%2Ctrue)%2Fs3%2Fstatic.nrc.nl%2Fbvhw%2Fwp-content%2Fblogs.dir%2F114%2Ffiles%2F2019%2F01%2Fsmeets-hubert-online-homepage.png&w=1280&q=100)
To, że minister David van Weel (Wymiar Sprawiedliwości, VVD) kiedykolwiek ucieleśni zubożenie władzy ustawodawczej w Holandii, było niewyobrażalne aż do zeszłego tygodnia. Był on jasnym punktem gabinetu w zeszłym roku. W przeciwieństwie do wielu kolegów z (radykalnie) prawicowej koalicji, Van Weel zdawał sobie sprawę, że władza w Holandii nie pochodzi z lufy karabinu, ale że prawo i porządek tradycyjnie stanowią wspólny interes.
W zeszłym tygodniu stało się jasne, że Van Weel również nie boi się brać spraw w swoje ręce. W związku ze zbliżającą się przerwą w obradach, pomógł przeforsować w Izbie Reprezentantów nową ustawę, która kryminalizuje pomoc nielegalnym imigrantom, z mnóstwem nieścisłości proceduralnych i werbalnych sztuczek. Wyglądało na to, że zupełnie się tym nie przejął. Chociaż proces decyzyjny nie był niczym w rodzaju „konkursu piękności”, powiedział później Van Weel, „ liczy się wynik ”.
Nie interesuje mnie tu szeroko dyskutowana kwestia, czy „zejście do podziemia” (jak to ujmuje PVV) jest przestępstwem karanym w razie potrzeby karą pozbawienia wolności, choć z pewnością nie jest to kwestia błaha . Sedno sprawy polega na tym, że Van Weel, w krytycznym momencie w Izbie Reprezentantów, nie odważył się stanąć w swojej obronie ani zaproponować jasnych kompromisów, lecz zamiast tego kontynuował dwulicowe schlebianie parlamentowi, próbując za wszelką cenę skompletować większość. Najwyraźniej nie dbał o właściwy proces legislacyjny. Na przykład, przed głosowaniami minister początkowo stwierdził, że tekst ustawy jest mało wartościowy, ponieważ i tak nie będzie w stanie go wdrożyć z powodu ograniczeń w przepustowości policji i wymiaru sprawiedliwości, a następnie nagle obiecał tymczasowo odłożyć na półkę kontrowersyjny artykuł ustawy, aby później móc zwrócić się o opinię doradczą do Rady Stanu.
To, że Van Weel zniżył się do tego poziomu – podobnie jak większość Izby Reprezentantów – świadczy nie tylko o politycznym oportunizmie. Podporządkowując proces legislacyjny krótkotrwałej taktyce wyborczej podczas debaty nad długoterminową nowelizacją ustawy – ustawa musiała zostać sfinalizowana przed wyborami – wyrządził krzywdę zasadzie podziału władzy, kamieniowi węgielnemu naszego systemu. W demokracji parlamentarnej forma i treść to przecież dwie strony tego samego medalu. Każdy, kto zamienia to w „grzęzawisko”, jak liderka parlamentarna Unii Chrześcijańskiej Mirjam Bikker określiła metody działania rządzącej koalicji, przyczynia się do dalszego pogorszenia stanu praworządności w Holandii, po części dlatego, że końca jeszcze nie widać.
Jeśli Rada Państwa pozwoli na poddanie się retroaktywnym opiniom, będzie uczestniczyć w podważaniu władzy. Jeśli organ ten odmówi retroaktywnego wybielania ustawodawstwa, radykalna prawica będzie argumentować, że ten niewybieralny organ doradczy powinien zostać zniesiony. W obu przypadkach przewagę zdobędą populiści, którzy odmawiają uznania „trias politica”, ponieważ ludzie mówią jednym głosem za pośrednictwem swojego przywódcy. Wilders, bez żadnego wysiłku z jego strony, otrzymał to podwójne zwycięstwo na srebrnej tacy.
VVD niegdyś konsekwentnie dostarczało Departamentowi Sprawiedliwości specjalistów, którzy, nawet gdy opowiadali się za czystym prawem i porządkiem , zawsze dbali o niezbędną równowagę między celami a środkami. Minister Carel Polak (1967-1971), który ukuł zasadę „demokracja nie jest dla bojaźliwych”, był pierwszym i najlepszym liberałem w tej dziedzinie.
Jeśli Van Weel nie cofnie się, VVD zerwie z własną tradycją, że cel nie uświęca środków. To dotknęłoby nie tylko partię Dilana Yesilgöza, ale całą Holandię.
Hubert Smeets jest dziennikarzem i historykiem. Pisze tu felieton co dwa tygodnie.
nrc.nl