Tęsknisz za <em>Andorem</em> ? Oto Twoja następna fanka <em>Gwiezdnych Wojen</em> .

Andor to uwielbiany przez krytyków prequel filmów z serii Gwiezdne Wojny , w którym Diego Luna gra rolę zbuntowanego szpiega Cassiana Andora. Finał serialu został niedawno wyemitowany na platformie Disney+. Wkład Tony'ego Gilroya do serii nie tylko nabrał bardziej dojrzałego tonu i tematyki, ale też nadał fantastycznemu uniwersum Gwiezdnych Wojen rzeczywistość silniej osadzoną w historii . Zamiast epickich bitew między władającymi Mocą czarodziejami, była to opowieść o zwykłych ludziach, którzy powoli radykalizują się i stają się rewolucjonistami. Mniej Flasha Gordona , więcej (wielu, w tym Gilroy , wyciągało takie porównanie ) Bitwy o Algier .
Stylistyczna wierność Andora rozpoznawalnemu sposobowi fikcji historycznej uświadomiła wielu fanom, że „Gwiezdne wojny ” mogą mieć bardziej bezpośrednie odniesienie do prawdziwego świata i wydarzeń, które obecnie dzieją się na całym świecie. W drugim sezonie Mon Mothma wygłosiła przemówienie przed Senatem Imperialnym, w którym potępiła kłamstwa rządu na temat ludu Ghorman i całkowite wypaczenie prawdy o masakrze dokonanej na placu Ghorman. Widzowie krytycznie nastawieni do ataków Izraela na Gazę przyjęli to z zachwytem i zdumieniem, apelując do głównych mediów, aby zrobiły dokładnie to samo, co zrobiła w swoim przemówieniu Mothma (grana przez Genevieve O'Reilly): nazwały to „ludobójstwem”. Serial metodycznie przedstawiał plany Imperium dotyczące przymusowych przesiedleń i mordowania Ghormanów, wykorzystując również przemoc lokalnego ruchu oporu jako usprawiedliwienie masowych rzezi. Trudno było zignorować te podobieństwa. Fani byli zachwyceni, bo oto powstało dzieło sztuki stworzone przez wielkich artystów na oczach korporacji Disney, udostępnione na jednej z największych platform streamingowych na świecie i mówiące to, co, jak mieli nadzieję, mogliby powiedzieć ich własni przywódcy w prawdziwym życiu. Fakt, że sezon został napisany na długo przed wydarzeniami z 7 października, zamiast przyćmić jego odbiór, jedynie uwypuklił wszechobecną rzeczywistość ucisku na przestrzeni dziejów.
To przemówienie i reakcja na nie pokazały coś ważnego: Andor jest w pewnym sensie serialem nie tylko o powstaniu Sojuszu Rebeliantów, ale także o znaczeniu historii. Podczas gdy inne produkcje z uniwersum Gwiezdnych Wojen chętnie wzbogacały kanon serii o nowe, bohaterskie opowieści o odważnych przygodach, Andor postanowił zmienić nasze wyobrażenie o tym, czym jest Gwiezdne Wojny . Gilroy nie był jednak osamotniony w tym projekcie. W zeszłym roku brytyjska firma DK wydała Star Wars: The Rise and Fall of the Galactic Empire , książkę historyczną rozgrywającą się w uniwersum, napisaną przez brytyjskiego historyka I wojny światowej, Chrisa Kempshalla. Jak sugeruje tytuł, jest to historia Imperium, od jego skomplikowanych początków, aż po początkowy upadek w bitwie o Endor w Powrocie Jedi i jego odrodzenie w postaci Najwyższego Porządku w trylogii sequeli.
Książka została napisana z punktu widzenia Beaumonta Kina, członka rebelii i historyka, którego w książce Skywalker. Odrodzenie przedstawił Dominic Monaghan. Jak wyjaśnia Kempshall, piszący jako „Kin”, we wstępie do książki, „Historia mówi nam, że jeśli da się im wystarczająco dużo czasu, wszystkie imperia upadną. Ale jeśli nie zrozumiemy również, jak i dlaczego powstają, pozostaniemy uwięzieni w tym cyklu na zawsze”. Rzeczywiście, książka ta jest w pewnym sensie odkupieniem powszechnie wyśmiewanej trylogii sequeli ( „Przebudzenie Mocy” , „Ostatni Jedi” i „Skywalker. Odrodzenie ”), w której zwycięstwa Luke’a Skywalkera i jego przyjaciół zostały uznane za bezprzedmiotowe, a także pojawiły się absurdalne zwroty akcji, takie jak „W jakiś sposób Palpatine powrócił!”. Choć książka nie czyni z „Skywalkera. Odrodzenia” lepszego filmu, to jednak wykorzystuje jego pozorne sprzeczności i kiepskie wybory narracyjne, by stworzyć obraz historii galaktyki o wiele bardziej złożony, niż większość ludzi mogłaby przypuszczać. Tematem jest cykliczność historii i jej ciągłość.
Nic, jak przypomina czytelnikom Kempshall w całym tekście, dzieje się bez kontekstu, a The Rise and Fall stanowi próbę kontekstualizacji, choć, jak przyznaje sam autor, próbę niekompletną. Jest to przecież dzieło historyczne (fikcyjne), opierające się na dostępnych źródłach i ramach interpretacyjnych autora. Kempshall posuwa się nawet do tego, że zauważa sprzeczne interpretacje faktów i wydarzeń. Jako Kin często odwołuje się na przykład do debaty wśród naukowców galaktyki na temat prawdziwości twierdzeń o Mocy i jej magicznych mocach. Kin uważa, że są one bardziej prawdziwe niż nie, opierając się na dziwnych rzeczach, których był świadkiem (jak choćby lewitacja kogoś przez Luke'a Skywalkera), relacjach z pierwszej ręki takich postaci jak Luke i Rey oraz potwierdzających to świadectwach. Kin krytykuje także wcześniejsze (fikcyjne) badania nad Imperatorem Palpatine'em, zauważając, że ich interpretacje jego czynów i charakteru były ograniczone przez fakt, iż jedynymi dostępnymi źródłami były te, którym Palpatine pozwolił przetrwać czystki.
Wcielając się w postać Beaumont Kin, Kempshall przedstawia interesującą interpretację wydarzeń z Gwiezdnych Wojen, ujawniając, że pod wieloma względami budzący strach Imperator Palpatine nie jest tak naprawdę aż tak ważny. „Jest Lordem Sithów i może strzelać piorunami z rąk, a to prawdopodobnie zepsuje ci dzień” – powiedział Kempshall gospodarzom programu Podcast „Prawnicy, broń, pieniądze” omawiał tę książkę w zeszłym roku. „To nie jest facet, który wyważy twoje drzwi o 3 rano. To nie jest facet, który podstempluje twój paszport. To nie jest facet, który wsadzi cię do więzienia na 1000 lat. To facet na szczycie, o którym większość ludzi nie ma pojęcia. Imperium to wszystko inne”.
Ta podstawowa idea leży u podstaw książki Kempshalla, w której autor przedstawia historię Imperium jako okres stopniowych naruszeń jego praw. Najpierw siał niezgodę w Republice, aż do jej upadku, a następnie utrzymywał wiele jej struktur przez lata istnienia nowo utworzonego autorytarnego reżimu i sprawował chaotyczną władzę. „Palpatine chciał rządzić galaktyką, ale nie miał żadnego interesu w kierowaniu nią” – wyjaśnia Kin w książce, opisując następnie hierarchiczne struktury wprowadzone przez Palpatine’a, pozwalające jego generałom i nadzorcom zarządzać swoimi domenami według własnego uznania.
Jak pisze Kin, w Imperium władza była często wyrażana za pomocą przemocy, podczas gdy wyzyskująca działalność kolonizacyjna i ucisk w całej galaktyce przynosiła korzyści mieszkańcom bogatych systemów centralnych, którzy musieli godzić się na umiarkowane ograniczenia swojej wolności. „Wielu cywilów nie sprzeciwiało się zmianom, które zachodziły wokół nich, ponieważ Imperium przybyło ubrane — przynajmniej początkowo — w podobne stroje, jak Republika, która istniała wcześniej” — pisze, a później dodaje: „Przyjęli społeczeństwo, które najwyraźniej zostało zaprojektowane specjalnie dla nich, nie zdając sobie sprawy ani nie przejmując się tym, że jeśli oni nie płacą za to ceny, to ktoś inny to zrobi”. Kin wyjaśnia, w jaki sposób makiaweliczny Palpatine spiskował w celu obalenia Republiki, jednocześnie obsadzając się w roli obrońcy galaktyki i starając się przypodobać chętnej opinii publicznej, pisząc: „To ważna lekcja dla przyszłości galaktyki: zawsze znajdą się tacy, którzy będą gotowi przyspieszyć śmierć demokracji, jeśli uznają, że władza trafia w ręce kogoś godnego”.
Powstanie i upadek Imperium Galaktycznego to książka badająca ideę, zgodnie z którą imperia są w rzeczywistości złożonymi bytami, popychanymi i przyciąganymi przez wolę potężnych jednostek, realia polityczne, kontekst historyczny i interesy ideologiczne. Ci, którzy studiowali prawdziwe imperia, wojny i ludobójstwa, rozpoznają te schematy, łącznie z tym, w jaki sposób Imperium zdołało stać się jedyną opcją w mieście za pomocą zakazów kulturowych, programów edukacyjnych, przejęć przemysłu i innych. „Trudno byłoby znaleźć bardziej znaczącego bohatera Sojuszu Rebeliantów niż Luke Skywalker” – pisze Kin – „ale nawet on, dorastając na Tatooine, czuł się tak uwięziony przez tamtejsze życie, że pragnął wstąpić do Akademii Imperialnej, aby z niej uciec”. Temu w większości powolnemu procesowi konsolidacji władzy towarzyszyło mnóstwo przemocy, częściowo dobrze zorganizowanej, ale w większości nie. Spotkanie przypominające konferencję w Wannsee, mające na celu zaplanowanie ludobójstwa Ghormana, było tylko jedną z dróg. Jak zauważa Kin, inne ludobójstwa były dokonywane z woli lokalnych generałów, często pozostawionych samym sobie, ale zawsze działających na rzecz celów hierarchii imperialnej.
Najważniejszym wnioskiem, jaki wyciągnął Beaumont Kin, jest to, że sukces Sojuszu Rebeliantów nad Imperium — a później Ruchu Oporu nad Najwyższym Porządkiem — nie powinien być rozumiany po prostu jako seria mało prawdopodobnych zwycięstw militarnych odniesionych przez walecznych rewolucjonistów. Jeśli przyjrzeć się bliżej zapisom historycznym, można dostrzec braki autorytarnego systemu władzy, który często był tak samo skłócony sam ze sobą, jak pierwsze grupy rebeliantów, które później utworzyły Sojusz. „Imperialna potrzeba kontroli jest tak rozpaczliwa, ponieważ jest tak nienaturalna. Tyrania wymaga nieustannego wysiłku” – pisze postać Karisa Nemika w swoim rewolucyjnym manifeście, który jest eksponowany w Andor . „Pęka, przecieka. Władza jest krucha. Ucisk jest maską strachu”.
Być może co ważniejsze, książka stara się zrozumieć powstanie Imperium i to, jak, nawet po porażce, udało mu się odrodzić – niepokojąco znajoma sekwencja dla każdego, kto mieszka w Stanach Zjednoczonych w roku 2025. Śledzi, jak w zdewastowanych popiołach Imperium ci o prawym duchu oderwali wzrok od piłki, pozwalając galaktyce marnieć, a ludziom głodować i radzić sobie samemu, pomimo powstania tak zwanej Nowej Republiki. Nic więc dziwnego, że Najwyższy Porządek zdołał zyskać przewagę. „Z całą pewnością przypominam sobie starszych członków mojej rodziny, którzy po wojnie, w cichych i nieuważnych chwilach, rozmyślali o tym, o ile lepiej, łatwiej i prostiej było kiedyś” – pisze fikcyjna postać rodziny Beaumont. „Ignorowałem je, gdy byłem młodszy, ale teraz, gdy zostałem historykiem, często zastanawiam się, kiedy dokładnie te prostsze czasy były pod rządami Imperium? Czym były lepsze? Prostsze dla kogo?” Ta nostalgia za rzekomo lepszymi czasami, pod rządami skorumpowanego reżimu dopuszczającego się ludobójstw w całej galaktyce, wskazuje na głębszy problem, z którym musi zmierzyć się każdy ruch rewolucyjny. „Jak” – pisze Kin – „możemy powstrzymać Imperium przed nieustannym nawiedzaniem naszej galaktyki, skoro duchy jego akceptacji żyją w naszych domach, w naszych rodzinach i odmawiają pozostania pogrzebanymi?” Na to pytanie ani Kin ani Kempshall nie mają prostej odpowiedzi.