WYWIAD – Trener Karstena Warholma mówi: „Zrobiliśmy to bardziej ekstremalnie niż wszyscy inni. Mieliśmy misję”.


Leif Olav Alnes, w czwartek wieczorem podczas Weltklasse Zürich spodziewana jest zła pogoda. Czy wpłynie to na przygotowania Karstena Warholma do konkursu?
NZZ.ch wymaga JavaScript do obsługi ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Lekkoatletyka to sport uprawiany na świeżym powietrzu, więc powinieneś być przygotowany na wszystko. Każdy sportowiec preferuje dobre warunki, ale niekorzystne warunki mogą być atutem, jeśli wiesz, jak sobie z nimi poradzić. Jak ze wszystkim w życiu: jeśli przeszkody zepchną kogoś z trasy, lepiej, żebyś to nie był ty!
A czy Karsten Warholm dobrze radzi sobie także z przeszkodami poza stadionem?
Tak, jego największą siłą jest strona mentalna. Dużo o tym rozmawiamy i skupiamy się na tej pracy.
Komunikacja jest ważnym aspektem relacji sportowiec-trener. Jak się to zmieniło przez dziesięć lat waszej współpracy?
Zawsze powtarzam, że w każdym związku, czy to z partnerem, czy z psem, ważne są dwie rzeczy: wzajemny szacunek i komunikacja. Jeśli brakuje jednej z tych dwóch rzeczy, związek nie przetrwa. Karsten i ja mieliśmy nieporozumienia, ale kiedyś powiedział mi, że nie da się ze mną dyskutować, bo zawsze szukam najlepszego rozwiązania. Czasami mówię: „Chciałbym się z tobą zgodzić, ale wtedy oboje bylibyśmy w błędzie”. Chcę komunikować się w zabawny sposób, w odpowiednim momencie i z odpowiednim wyczuciem nastroju.
Czy podczas treningu chce wiedzieć, dlaczego robisz to, a nie coś innego?
Zależy. Myślę, że to mądry facet. Rozmawiamy o wielu rzeczach poza sportem. Obaj pochodzimy z zachodniego wybrzeża Norwegii, dość trudnego regionu. Nasi przodkowie zachowywali się źle, gdy najeżdżali Anglię i inne kraje. Potępiam ich działania, ale uwielbiam postawę, ducha tych ludzi. Karsten i ja dużo rozmawiamy o naszej postawie, o ataku i byciu najlepszą wersją siebie. Wiele osób nie chce być faworytem w wyścigu. Ja zawsze chciałbym być faworytem, ale nie udawać, że tak jest; zawsze chciałbym atakować. Wtedy mamy to, co najlepsze z obu światów. Mamy szczęście!
W jaki sposób?
Biegamy po torze, który ma dziesięć przeszkód, tak szybko, jak to możliwe. Nie leczymy raka, nie walczymy z ubóstwem. Działamy w branży luksusowej, że tak powiem. To, co robimy, nie jest ważne, ale sprawiamy, że jest dla nas ważne. To duża różnica.
Karsten Warholm powiedział kiedyś , że w starym człowieku jesteś młodą duszą, a on jest starą duszą w młodym człowieku .
Zgadzam się. Pod pewnymi względami jesteśmy podobni, a pod innymi bardzo różnimy. Ja jestem oczywiście znacznie starszy. Urodziłem się w 1957 roku. Nie mam pojęcia, ile mam lat; nie liczę. Czuję się młodo, ale nie mogę już wędrować przez dziesięć godzin bez bólu kolan.
W jakich obszarach jesteście równi?
Lubimy dyskutować. Aby znaleźć najlepsze rozwiązanie. Oboje chcemy wygrać dyskusję, ale jeszcze bardziej zależy nam na podjęciu najlepszej decyzji. Po powrocie do domu zastanawiamy się nad tym, co powiedziała druga osoba i czy nie miałaby lepszego rozwiązania. To ma być analiza; duma nie powinna odgrywać roli.
Może to jednak stanowić problem dla młodych, żądnych sukcesu sportowców.
Wtedy muszę po prostu podejść do dyskusji nieco inaczej. Kiedy powiedzieć, co i jak, żeby osiągnąć największy efekt?
Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce rozpoczną się za dwa tygodnie w Tokio – na tej samej bieżni, na której Warholm w 2021 roku ustanowił rekord świata, uzyskując niewiarygodny czas 45,94 sekundy .
Dwa lata przed rekordem świata mówiłem już o czasie 45 mil na godzinę. Początkowo trochę mnie to onieśmielało. Nie spodziewałem się takiego czasu w Tokio, ale Karsten przewyższył moje oczekiwania. Wszyscy w tym wyścigu biegli fantastycznie. Gwiazdy musiały się tego dnia ułożyć. Niektórzy mówili, że to wina toru, ale to musiałoby się powtórzyć, a tak nie jest. Jeśli każdy zawodnik biegnie szybko w finale, to warunki musiały być dobre. Dla mnie było wiele czynników wskazujących na właściwy kierunek. Każdy, kto chce teraz pobić ten czas, musi mieć nadmiar mocy, bo warunki już nigdy nie będą takie same.
Jakie czynniki muszą być do tego potrzebne? Warholm uzyskał swój drugi najlepszy czas w tym roku.
Pierwszym wymogiem jest jak najszybsze przejechanie okrążenia bieżni. Następnie trzeba opanować technikę, aby dziesięć płotków nie spowalniało tempa bardziej niż to konieczne. Karsten jest w tym naprawdę dobry. Nie jest płotkarzem jak wielu sportowców; jest płotkarzem. I jest nieustraszony. Nie bez powodu ta dyscyplina nazywana jest „zabójcą człowieka”; jest niezwykle wymagająca dla organizmu. Dlatego najlepsi sportowcy w tej dyscyplinie darzą się nawzajem tak wielkim szacunkiem.
Czy uważasz, że Warholm może się jeszcze poprawić?
Robi się trudniej. Ale od 46 sekund do zera daleka droga. Rekord nigdy nie będzie zerowy, ale trzy czwarte minuty to dużo czasu. Henry Ford powiedział: „Niezależnie od tego, czy myślisz, że możesz to zrobić, czy myślisz, że nie możesz, możesz mieć rację co do obu”. Myślę, że to prawda. Po pierwsze, musisz sobie wyobrazić, że to możliwe. Wróćmy do Igrzysk Olimpijskich w Tokio w 2020 roku. Każdy sportowiec trenuje ciężej w roku poprzedzającym igrzyska. Potem igrzyska zostały przełożone z powodu pandemii. Pomyślałem, jak to wytłumaczyć sportowcom? Niektórzy z nich będą tak przygnębieni, że nie będą wstawać z łóżka. Więc powiedziałem: „Tak, dali nam dodatkowy rok na przygotowania!”. Zawsze można to odwrócić.
eva. Od dziesięciu lat norweski trener Leif Olav Alnes, lat 68, trenuje z rodakiem Karstenem Warholmem. Od tego czasu Warholm stał się liderem w biegu na 400 metrów przez płotki. 29-latek jest rekordzistą świata i był jednorazowym mistrzem olimpijskim, trzykrotnym mistrzem świata i trzykrotnym mistrzem Europy w tej dyscyplinie. Spędzają ze sobą niemal cały czas. Nawet po dziewięciogodzinnym dniu treningowym, dzwonią do siebie wieczorem, aby omówić reakcję swoich ciał na obciążenie. Alnes studiował biomechanikę i był trenerem reprezentacji Norwegii. Opracował nawet własne maszyny do optymalnego treningu siłowego.
W zeszłym roku twój zawodnik był w świetnej formie, ale nie potrafił jej wykorzystać na bieżni.
Wiosną 2024 roku był fantastyczny. Potem doznał kontuzji, która okazała się tendinozą, czyli chorobą ścięgna. Mógł z nią biegać, ale odczuwał ból. Po dziesięciodniowej przerwie ból ustępował, ale po jednym treningu wracał. Tak było przez cały sezon. Po tym postanowiliśmy potraktować problem bardzo poważnie. Wyeliminowaliśmy z treningów wszystko, co utrwalało kontuzję. Wiele osób dobrze rehabilituje się, ale boi się całkowicie zrezygnować z tego, co ją spowodowało.
Z czego zrezygnowałeś?
Sprinty, biegi przez płotki, wszystko, co bolało. Eksperci mówili później, że nigdy nie widzieli tak szybkiego gojenia. Ale poświęciliśmy mnóstwo czasu. Zapytaliśmy ekspertów: Co wiecie i co waszym zdaniem pomaga? Wokół tego zbudowaliśmy program. I prawdopodobnie uczyniliśmy go bardziej ekstremalnym niż ktokolwiek inny wcześniej. Mieliśmy misję.
Ile godzin dziennie myślisz o sporcie?
Och, nie wiem. Pewnie mam do tego jakieś nerdowskie podejście. Spędzamy mnóstwo czasu na treningu, ale większość z tego to regeneracja. Zaczynamy o 10:00, a w najtrudniejsze dni jesteśmy w domu o 19:30. Ludzie tego nie rozumieją. To nie jest ciągły trening; są zrywy. Karsten biega więc 5 x 60 metrów i 5 x 150 metrów, potem odpoczywa, a potem powtarza to samo od nowa, od nowa i od nowa. Suma jest więc ogromna, ale większość to regeneracja.
Czy nie jest to trudne psychicznie, żeby tak długo się skupić?
To ciekawe pytanie. Karsten wpada w koncentrację, a potem z niej wycofuje. W przeciwnym razie by się wypalił. I zostałby przetrenowany. Myślę, że największym błędem, jaki popełniamy my, trenerzy, jest mówienie sportowcom zbyt wiele. Oni się męczą; nikt nie lubi, gdy się na niego ciągle krzyczy. Uczysz się najwięcej i najlepiej, kiedy nie zdajesz sobie sprawy, jak mija czas. Jak wtedy, gdy czytasz książkę albo siedzisz w teatrze. Staram się stworzyć sytuację, w której trening nie wydaje się długi. On musi się nim cieszyć.
Czy takie podejście do treningu sprawdzi się u wszystkich sportowców?
To prawdopodobnie byłoby trudne. W grupie mamy starannie wyselekcjonowanych sportowców; oprócz Karstena są Amalie Iuel i Elisabeth Slettum. Kiedy zapytano mnie, czy chcę pracować z Karstenem, poznałam rodzinę Warholmów. I zadałam sobie pytanie: Czy mogę spędzać z tymi ludźmi tyle czasu, ile potrzeba? Albo robię coś z całych sił, albo wcale.
W niedziele oboje spędzacie godziny relaksując się w jacuzzi w ogrodzie. Czy po prostu testujecie, co działa, czy jesteście przekonani?
Och, jacuzzi. Moja żona czasami to mierzy. 3 godziny i 47 minut to nasz rekord, a ona mówi: „Nawet my nie rozmawiamy ze sobą tak długo. O czym ty mówisz? Nie rozumiem”. To jak opieka psychiatryczna, ale taka radosna! Cieszymy się. Temperatura wynosi 40 stopni Celsjusza, pijemy wodę. Nie wiemy, jaki to ma wpływ na nasze ciała, ale to czujemy. Wyobraźnia to jedna z najpotężniejszych rzeczy, jakie posiadamy. Placebo. To udowodnione naukowo. Jeśli coś działa i sprawia nam przyjemność, to jest idealnie.
nzz.ch