Po falstarcie przeciwko Hoffenheim: rozczarowanie Leverkusen na wszystkich poziomach

Reaktywacja Bayeru 04 Leverkusen pod wodzą trenera Erika ten Haga poszła fatalnie. Ogromna przebudowa składu pozostawiła drużynę z poważnymi brakami w starciu z 1899 Hoffenheim.
Każdy, kto odwiedził BayArenę w sobotnie popołudnie, nie mógł uciec od motta sezonu. „Nowy rozdział, ten sam ogień” – głosiły billboardy w całym mieście.
To wielka obietnica po dwóch najlepszych sezonach w historii klubu, w których Bayer 04 Leverkusen zdobył mistrzostwo ligi i zajął drugie miejsce, a także po zmianach personalnych (do tej pory odeszło 15 osób), jakich prawdopodobnie nie doświadczył żaden czołowy zespół w takiej formie.
A ci kibice, którzy po pierwszych 90 minutach sezonu i porażce 1:2 z Hoffenheim 1899 pamiętali motto klubu, mogli być nieco zirytowani postawą zespołu nowego trenera Erika ten Haga.
Ten Hag: „Potrzebujemy każdego dnia”Po wznowieniu nie było śladu euforii; wręcz przeciwnie: to był otrzeźwiający występ Leverkusen, który niewiele przypominał dominację, żartobliwe podejście i pasję poprzednika ten Haga, Xabiego Alonso. „Wciąż mamy dużo pracy do wykonania, ale to nie jest zaskoczeniem” – powiedział 55-latek. „Potrzebujemy każdego dnia; musimy nadal ciężko pracować”.
Nowy bramkarz Bayernu, Mark Flekken, również liczył na czas. „Mecz, w którym nie wszystko było złe, ale też zdecydowanie niewiele dobrego” – powiedział Holender. „Najlepiej być cierpliwym. Ale tak to już jest w tym biznesie: nie zawsze ma się cierpliwość i czas”.
Całkowicie poza grąPrawdopodobnie żaden kibic Leverkusen nie spodziewał się kopii stylu Alonso z ostatnich lat. Jednak brak kreatywności Werkselfu w meczu z drużyną z Kraichgau mógł początkowo wywołać rozczarowanie na trybunach. Niewielu prawdopodobnie rozpoznało w tym piłkarski pomysł. „Stworzyliśmy bardzo niewiele i powinniśmy zrobić to lepiej” – przyznał ten Hag.
Leverkusen przez długi czas nie miał szans na zdobycie bramki, oferując niewiele rozwiązań. W sumie na bramkę Hoffenheim padły trzy strzały. Na przykład napastnik Bayeru, Patrik Schick, nie stanowił zagrożenia – po części dlatego, że jego koledzy z drużyny nawet nie wykorzystali jego potencjału. 29-letni napastnik ma skromny dorobek: ani jednego strzału na bramkę. Goście natomiast oddali pięć strzałów na bramkę Leverkusen, strzelając dwa gole.
Limit wydajności nie został osiągniętyPod względem wysiłku, zespół tena Haga również jest daleki od osiągnięcia swoich granic. Z 114,82 kilometrami biegu, Werkself pokonał znacznie mniejszy dystans niż Hoffenheim (120,21 km).
Proces odbudowy prawdopodobnie zajmie Werkselfowi sporo czasu w nadchodzących tygodniach, częściowo dlatego, że restrukturyzacja składu wciąż trwa. Oczekuje się już, że trzech kolejnych zawodników podpisze kontrakty z Bayerem Leverkusen: argentyński pomocnik Ezequiel Fernandez (Al-Qadsiah/Arabia Saudyjska), lewy obrońca Eliese Ben Seghir (AS Monaco) i prawy obrońca Jonathan Clauss (OGZ Nice).
Flekken prosi o cierpliwośćMimo to cele zarządu Leverkusen, w tym prezesa Bayeru 04 Fernando Carro i dyrektora sportowego Simona Rolfesa, pozostają wysokie, pomimo poważnych zmian. Zawodnicy również są tego świadomi. „Nie powinniśmy zbyt długo usprawiedliwiać faktu, że to zupełnie nowy zespół” – powiedział Flekken.
Ostatecznie jednak nawet 32-latek miał tylko jedno rozwiązanie, dzięki któremu on i jego koledzy z drużyny mogli połączyć pasję, umiejętności i niezachwianą wolę zwycięstwa na boisku. „To wymaga czasu. Możemy jedynie prosić o cierpliwość i pracować nad tym, aby jak najszybciej przenieść to na boisko”.
sportschau