Podróże zaczynają się po czterdziestce – jak w końcu odnalazłem w sobie pragnienie przygód

Jeszcze kilka lat temu wyjeżdżałem tylko dwa razy w roku. Na rodzinne wakacje tutaj i kilka dni bez dzieci tam.
Ale gdy zbliżałem się do czterdziestki, a moje nastoletnie dzieci były już starsze, a świat znów się otwierał po pandemii COVID-19, pewnego dnia dotarło do mnie, że prawie nie podróżowałem. Odwiedziłem tak niewiele krajów i nie dostrzegłem nawet ułamka tego, co świat ma do zaoferowania.
Nigdy nie oddałam się „podróżowaniu w późnych nastoletnich latach lub na początku dwudziestki”, zamiast tego uciekłam od trudnego życia domowego, oddając się karierze dziennikarskiej i wychodząc za mąż za mojego wieloletniego chłopaka w wieku 22 lat.
Niedługo potem urodził nam się syn, a po czterech latach kolejny, a z pieniędzmi było krucho. Opłacony wyjazd był rzadkością, a podróżowanie zupełnie odpadło. Poza tym, nie jest to już tak przyjemne, gdy trzeba pogodzić potrzeby dwójki małych dzieci.
Przenieśmy się do roku 2023. Rozwiodłam się z mężem i teraz mieszkam z nowym chłopakiem, a także z dwoma synami i jego dwiema córkami, z którymi spędzam połowę czasu. Niedawno odkryłam grupę na Facebooku o nazwie Extreme Day Trips , gdzie można polecieć w wybrane miejsce i wrócić tego samego dnia, z kilkoma godzinami przerwy, aby podziwiać widoki. Spodobało mi się to, ponieważ mogłam podróżować, łącząc pracę z obowiązkami domowymi.

Zachęcona przez pozostałych członków grupy, wybrałam się z synem, który miał wtedy 18 lat, na jednodniową wycieczkę do Szwajcarii. Wstaliśmy wcześnie, polecieliśmy do Genewy i pojechaliśmy pociągiem do Montreux, żeby odwiedzić jarmark bożonarodzeniowy i pospacerować wzdłuż jeziora. To było wyczerpujące, ale jednocześnie ekscytujące! A krajobrazy były po prostu przepiękne. Byłam oczarowana!
I tak zaczęły się kolejne jednodniowe wycieczki i jednodniowe pobyty w Europie , dzięki dostępności tanich lotów i krótkim czasom przelotu z Wielkiej Brytanii. W następnym miesiącu spędziłem dzień w Alicante i poznałem pięciu wspaniałych nowych przyjaciół, a wkrótce potem pojechałem do Kopenhagi i pobliskiego Malmö. Wydawało się, że te krótkie, błyskawiczne podróże zaspokajały mój szybki mózg z ADHD i zamiłowanie do planowania efektywnego planu podróży.

Kontynuowałam zwiedzanie kolejnych miast i krajów przez cały rok 2024, ale coraz trudniej było mi znaleźć przyjaciół lub członków rodziny, którzy mogliby mi towarzyszyć. Mój chłopak spróbował jednodniowej wycieczki (do Belfastu) i nie był zachwycony, woląc ograniczać się do krótszych, dłuższych przerw w roku. Dlatego tego lata wyruszyłam na swoją pierwszą samotną przygodę – nocleg w Dubrowniku z jednodniową wycieczką do Bośni i Hercegowiny.
Ale było mi ciężko. Wolę towarzystwo, więc czułam się samotna i nienawidziłam tego, że nie miałam z kim dzielić radości podróżowania, ale także frustracji, gdy coś nie szło zgodnie z planem. Wiedziałam, że muszę się w tym poprawić, robiąc to częściej, żeby nie wychodziło to już poza moją strefę komfortu.

Potem nastąpiły kolejne samotne podróże, m.in. do Nicei, żeby zobaczyć Menton i Monte Carlo, a później do Krakowa. Ta podróż okazała się katastrofą i wtedy zacząłem wątpić w swoje zdrowie psychiczne! Obudziłem się późno i pobiegłem na lotnisko, gdzie czekała na mnie ogromna kolejka do kontroli bezpieczeństwa, ale mój lot po wejściu na pokład został opóźniony z powodu mgły.
Kiedy wylądowałem w Krakowie, znalazłem dworzec kolejowy i dotarłem do miasta, byłem zmęczony, głodny i sfrustrowany. Z zaledwie kilkoma godzinami światła dziennego, trudno mi było zebrać entuzjazm na zwiedzanie. Wycieczkę uratował mi przyjaciel, który dołączył do mnie tego wieczoru na jarmarku bożonarodzeniowym, gdzie zjadłem, napiłem się i miło spędziłem czas.
Ale co zrobiłem potem? Zarezerwowałem kolejną samotną podróż, oczywiście! Dlaczego? Nie mam pojęcia. Byłem przekonany, że dam radę i potrzebowałem tego, bo kiedy miałem wybór między podróżą solo a niepodróżowaniem wcale, to solo wygrywało – za każdym razem.

Pojechałam do Belgradu, który uwielbiałam, potem do Rzymu i Watykanu. To nie był najlepszy wybór na gorące, zatłoczone lato jubileuszowe. Ale znowu udało mi się spotkać tam z przyjaciółką na kolacji, co bardzo mi pomogło.
Teraz czuję się bardziej komfortowo podróżując samotnie, ale zdecydowanie mogę powiedzieć, że najlepsze wyjazdy to te z przyjaciółmi. Nie ma nic przyjemniejszego niż siedzenie i picie drinka do późnego wieczora w dobrym towarzystwie i przy dobrej rozmowie. A to po prostu nie działa, gdy jest się samemu.
Jedną z moich ulubionychpodróży była wyprawa do Aten , gdzie wraz z dwójką przyjaciół spędziliśmy wieczór na kolacji i piciu w barze na dachu, a następnego wieczoru oglądaliśmy zachód słońca ze wzgórza Lykabettus.

Poznałam też kilku wspaniałych nowych przyjaciół dzięki grupom podróżniczym na Facebooku i mojemu profilowi na Instagramie , gdzie zaczęłam dokumentować moje zagraniczne przygody. Zostałam administratorką grupy na Facebooku „Extreme Day Trips”, która rozrosła się do 325 000 członków, a zespół administratorów jest teraz jak rodzina.
Odbyłam też kilka niesamowitych podróży z moim chłopakiem, który pogodził się z tym, że każda przerwa ze mną prawdopodobnie będzie wiązała się z podróżami do kilku krajów! Na początku tego roku polecieliśmy do Rygi, która jest zachwycająca i jest jednym z moich absolutnie ulubionych europejskich miast, a stamtąd w ciągu tygodnia przejechaliśmy przez Tallin, Helsinki, Sztokholm i do Tromsø.

Podróżowaliśmy bardziej ekologicznie promami, udało nam się nawet skorzystać ze spa, a także nocnym pociągiem sypialnym przez Szwecję i Norwegię. Wybraliśmy się również w podróż pociągiem do Wiednia, Bratysławy i Budapesztu, którą bardzo nam się podobała, a wkrótce odwiedzimy Andorę i Nairobi. Jestem niesamowicie podekscytowana, bo to najdłuższa trasa, jaką kiedykolwiek przemierzyłam.
Podróże zabrały mnie do niesamowitych miejsc, o których nigdy bym nie pomyślał, żeby je odwiedzić, o niektórych nigdy nie słyszałem (choć geografia nie była moją najmocniejszą stroną w szkole), a także do jednego, które technicznie rzecz biorąc nie istnieje (Naddniestrze).

Ale co najważniejsze, podróże rozpaliły na nowo moją pasję do dziennikarstwa, kariery, którą porzuciłam 15 lat temu (teraz pracuję w dziale technicznym). Moi obserwatorzy chcieli wskazówek dotyczących tras podróży, ale zamieszczanie szczegółów na Instagramie jest trudne, więc założyłam bloga. Absolutnie uwielbiam to, że łączy on moją miłość do pisania, fotografii i podróży.
Myślę, że śmiało można powiedzieć, że w ciągu ostatnich dwóch lat podróże zmieniły moje życie na lepsze. I nie zamierzam zwalniać tempa w najbliższym czasie. Obecnie próbuję zaplanować podróże do kilku ostatnich krajów w Europie, których jeszcze nie odwiedziłem: San Marino i Kosowa.
A w przyszłym roku chcę wyruszyć w dalsze i dłuższe podróże, prawdopodobnie dołączając do grupowych wycieczek, co mnie bardzo denerwuje, ale też ekscytuje.

Jak mawiała Wspaniała Pani Maisel (jeśli nie widzieliście tego serialu, koniecznie go obejrzyjcie): „ Chcę wielkiego życia”. Dla mnie oznacza to podróżowanie. Ale chcę też inspirować i pomagać innym w podróżowaniu, w zwiedzaniu nowych miejsc, poznawaniu nowych widoków, poznawaniu nowych kultur i cieszeniu się tym jednym życiem, które im dano. Bo życie jest po prostu zbyt krótkie, żeby robić cokolwiek innego.

wanderwithalex