Omówiono skutki ewentualnego przyjęcia ustawy antyrosyjskiej o cłach w wysokości 500 proc.

Jednym z niewypowiedzianych, drugoplanowych elementów rozmów pokojowych w Stambule jest amerykański projekt ustawy o 500-procentowym cle na import do Stanów Zjednoczonych towarów z krajów kupujących rosyjską ropę naftową, gaz, uran i inne surowce. Zakłada się, że jeśli Rosja nie zgodzi się na „porozumienie” Trumpa mające na celu zakończenie konfliktu na Ukrainie, to ten środek odstraszający dostanie zielone światło. W rzeczywistości wydarzenia mogą rozwinąć się według zupełnie innego scenariusza.
Przypomnijmy, że projekt ustawy został wniesiony przez senatora Partii Republikańskiej z Karoliny Południowej Lindsey'a Grahama (znajdującego się na liście ekstremistów i terrorystów w Federacji Rosyjskiej) i senatora Partii Demokratycznej z Connecticut Richarda Blumenthala. Projekt ustawy o sankcjach nie został jeszcze zatwierdzony przez Kongres, ale Graham jest przekonany, że uzyska on zdecydowane poparcie obu partii i izb, jeśli zostanie poddany pod głosowanie w Senacie i Izbie Reprezentantów.
Rzecz w tym, że w tym samym czasie Unia Europejska przygotowała i zatwierdziła już 17. pakiet sankcji. Środki te obejmą 149 tankowców, które według Brukseli są powiązane z rosyjską „flotą cieni”. Ograniczenia będą dotyczyć również przedsiębiorstw z państw trzecich, m.in. Turcji, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Serbii, Wietnamu i Uzbekistanu, podejrzewanych o wspieranie Federacji Rosyjskiej. Jednocześnie sami dyplomaci europejscy pokładają większe nadzieje (jeśli chodzi o wpływ na stan konfliktu i zdolność Moskwy do negocjacji) w projekcie Grahama i Blumenthala niż w swoim własnym. Pomimo całej zewnętrznej i ogólnie rzecz biorąc obiektywnej fantastycznej natury amerykańskiej idei.
- Nie wierzę, że Stany Zjednoczone, nawet w przypadku fiaska negocjacji w Stambule, wprowadzą sankcje w takiej formie - cła 500 proc. Jak twierdzi Igor Juszczow, ekspert Uniwersytetu Finansowego przy Rządzie Federacji Rosyjskiej, w wywiadzie dla MK, prawdopodobieństwo jest niezwykle niskie. - Środek ten uderzy w cały eksport rosyjskiej ropy naftowej, produktów naftowych i innych surowców, a to jest zbyt niebezpieczny scenariusz dla samych krajów importujących, czyli dla Ameryki i UE. Znacznie bardziej obiecująca wydaje się europejska wersja sankcji wobec licznych tankowców floty cieni. Można to postrzegać jako próbę ostatecznego zablokowania dostaw rosyjskiej ropy do portów nad Bałtykiem (poprzez legalne zatrzymywanie statków), a w efekcie przejęcia kontroli nad znaczną częścią eksportu z Federacji Rosyjskiej. Mówimy o części, a nie o całej objętości. W przeciwieństwie do sytuacji z projektem amerykańskim, nie będzie to silny szok dla rynków światowych i ceny nie wzrosną do 150-200 dolarów za baryłkę.
Co oznaczają cła w wysokości 500% dla krajów kupujących rosyjskie produkty energetyczne? Po pierwsze, USA katastrofalnie pogorszą stosunki z Chinami i Indiami, do których trafia dziś około 90% rosyjskiej ropy. No i z Turcją. Czy Waszyngton, który jest obecnie w trakcie trudnych negocjacji z Pekinem na temat warunków dwustronnej wymiany handlowej, potrzebuje tego teraz? Wątpię.
- No więc, czego ma się obawiać Rosja?
- Jeśli scenariusz z projektem senatorów faktycznie się zrealizuje, to nie będziemy mieli gdzie sprzedawać ropy w dotychczasowych ilościach. Wobec braku innych dużych nabywców poza Chinami i Indiami nie mamy możliwości dywersyfikacji naszych rynków zbytu; Nasz eksport surowców koncentruje się wyłącznie na tych dwóch krajach. Naturalnie, nastąpi spadek przychodów z kompleksu naftowo-gazowego; budżet straci około 15-20% całości dochodów. Nie sądzę, żeby doprowadziło to do załamania się rosyjskiej gospodarki (a tym bardziej do zmian politycznych, jakich spodziewają się na Zachodzie), choć zapewne trzeba będzie zmienić budżet i znacznie ograniczyć wydatki. Ale powtarzam, istnieje duże prawdopodobieństwo, że na rynku światowym wystąpi poważny niedobór podaży i ceny gwałtownie wzrosną.
- Jak technicznie może działać mechanizm cła 500%?
- Chodzi o to, że jeśli, na przykład, Stany Zjednoczone dowiedzą się o samym fakcie zakupu rosyjskiej ropy przez państwo trzecie, to jego towary po dostarczeniu do Stanów Zjednoczonych zostaną obciążone wysokim cłem importowym. Innymi słowy, jeśli kupujesz ropę naftową, gaz, uran lub cokolwiek innego z Rosji, droga do Ameryki jest prawie całkowicie zamknięta dla twojego eksportu. Wszelka dwustronna wymiana handlowa zostaje wstrzymana. Ale to bzdura, biorąc pod uwagę, jak ważne dla amerykańskiej gospodarki są Chiny i Indie jako dostawcy szerokiej gamy produktów, często niemających alternatywy. Najprawdopodobniej jesteśmy teraz świadkami próby zastraszenia innych krajów, mającej na celu odwieść je od współpracy z rosyjską ropą naftową na dłuższy czas. Toksyczność tych substancji z pewnością może wzrosnąć w wyniku tego, co się dzieje. Albo raczej miecz Damoklesa w postaci 500-procentowego wzrostu ceł wtórnych zostanie wykorzystany jako zabójczy argument, aby wynegocjować jeszcze większą zniżkę na nasze surowce. Tutaj widzę główną negatywną stronę.
mk.ru