Kronika bezsilności: Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych odmówiło ratunku wspinaczce Natalii Nagowicyny ze szczytu Pobeda

23 sierpnia minęło 11 dni od złamania nogi przez 48-letnią alpinistkę Natalię Nagowicinę podczas wspinaczki na szczyt Pobieda w Kirgistanie. Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych Republiki Kirgiskiej poinformowało, że Rosjanka zmarła z powodu wychłodzenia i wyczerpania, a zła pogoda nadal uniemożliwia przeprowadzenie akcji ratunkowej.
Alpiniści wiedzą prawdopodobnie lepiej niż ktokolwiek inny, że nie da się przetrwać dłużej niż dziesięć dni w warunkach wysokogórskich, przy temperaturach spadających do minus 30 stopni i huraganowym wietrze o prędkości 150 km/h, bez jedzenia i wody. I trzeba przyznać, że alpiniści nie potrzebują zaświadczenia z kostnicy. Jednak zwykli obserwatorzy z zewnątrz z trudem przyjmują do wiadomości fakt, że śmierć kobiety nastąpiła praktycznie na oczach całego świata – została nagrana z helikoptera, który nie był w stanie wylądować ratowników.
Oceńcie jednak sami. Oto kronika tego dramatu, który „Nowyje Izwiestia” próbowała odtworzyć.
Jak donosi Lija Popowa , bliska przyjaciółka Natalii Nagowicyny, celem rosyjskiej himalaistki wejścia na szczyt Pobeda było zdobycie odznaki „Śnieżnej Pantery”. Zdobycie tego siedmiotysięcznika było od dawna marzeniem Nagowicyny i wyobrażała sobie to jako poważną próbę sił.
Wystarczy wspomnieć, że w ciągu 15 lat odznaczenie honorowe otrzymało zaledwie 10 wspinaczy z całej Rosji:
- Nr 1 Aleksiej Bukinicz Soczi, Obwód Krasnodarski (tytuł przyznany w 2011 r.)
- Nr 2 Aleksander Suszko, Władykaukaz, Osetia Północna (tytuł przyznany w 2012 r.)
- Nr 3 Ivan Kuchkin, Soczi, obwód krasnodarski (tytuł przyznany w 2020 r.)
- Nr 4 Albert Berzin, Shepsi, Kraj Krasnodarski (Tytuł przyznany w 2020 r.)
- Nr 5 Tichon von Stackelberg, Sankt Petersburg (tytuł przyznany w 2020 r.)
- Nr 6 Alexander Rastorguev, Gelendzhik (tytuł przyznany w 2023 r.)
- Nr 7 Artem Shutov, Udmurtia (tytuł przyznany w 2023 r.)
- Nr 8 Aleksiej Sołowiej, Sankt Petersburg (tytuł przyznany w 2023 r.)
- Nr 9 Siergiej Władimirowicz Matkin (tytuł nadany w 2024 r.)
- Nr 10 Denis Sergeevich Maksimov (tytuł przyznany w 2024 r.)
- Nr 11 Michaił Siergiejewicz Zimin (tytuł przyznany w 2024 r.)
Oficjalna strona internetowa Federacji opublikowała regulamin przyznawania odznaki „Śnieżnej Pantery”, wymieniając wszystkie dziesięć szczytów, które należało zdobyć:
- Elbrus (5642 metrów)
- Dychtau (5204 metrów)
- Kosztan-Tau (5151 metrów)
- Mizhirgi (5025 metrów)
- Szczyt Puszkina (5100 metrów)
- Dzhangitau (5085 metrów)
- Szchara (5068 metrów)
- Kazbek (5034 m)
- Klyuchevskaya Sopka (4688 metrów)
- Biełucha (4506 metrów)
Oficjalna kirgiska nazwa szczytu Pobeda, mierzącego 7439 metrów wysokości , to Dzhengish Chokusu, a chińska nazwa góry to Szczyt Tomur (Tuomuer Feng). Jak widać, takiej góry nie ma na liście Federacji Rosyjskiej, ponieważ żaden szczyt nie ma wysokości wyższej niż 5642 metry. Ponadto, w regulaminie stwierdzono, że „standardem nadania tytułu »Śnieżnego Lamparta Rosji« jest zdobycie dziesięciu szczytów położonych na terytorium Federacji Rosyjskiej”, podczas gdy szczyt Pobeda znajduje się w Kirgistanie.
Doświadczeni wspinacze wiedzą, że to jeden z najniebezpieczniejszych szczytów na świecie. Jak pisał „Nowyje Izwiestija” , śmiertelność podczas wspinaczki na Pobiedę wynosi 7,8%. A jeśli sportowiec dozna kontuzji lub złamania, wyprawa na Pobiedę to bilet w jedną stronę. Ze względu na wąską, trzykilometrową grań, wyciągnięcie rannego wspinacza jest praktycznie niemożliwe! Według wiceprezesa federacji alpinistycznej Aleksandra Piatnicyna, grupa ratunkowa musi liczyć co najmniej 30 osób, a z powodu rozrzedzonego powietrza często nie ma możliwości liczenia na lądowanie helikoptera.
Mimo to coś pociągnęło Natalię do ataku na szczyt Pobiedy. Pierwsza próba w 2024 roku zakończyła się niepowodzeniem – główny przewodnik odpowiedzialny za bezpieczeństwo grupy odwołał wejście, przekonany o słabym przygotowaniu uczestników. Nie ma jeszcze danych, aby rok później to przygotowanie osiągnęło nowy poziom. Lub, niestety, w ogóle go nie było.
Możliwe, że Natalia zaufała organizatorom wejścia – kirgiskiej firmie Ak-Sai Travel , która jest gotowa wysłać każdego w śmiertelnie niebezpieczną podróż za 1800 dolarów. W każdym razie strona internetowa firmy wyraźnie podaje:
„W ostatnich latach szlaki na szczyt Pobeda przestały być tak ryzykowne, jak w latach przedwojennych. Nowoczesny sprzęt i wyposażenie, ekipy ratownicze gotowe do akcji na pierwszy sygnał, szczegółowe mapy…”
Wjechać na szczyt Pobeda za 1800 dolarów i bez przewodnika? Żaden problem! Zdjęcie: strona internetowa Ak-Sai Travel
Późniejsze wydarzenia wykazały, delikatnie mówiąc, fałszywość zapewnień reklamowych, gdyż ratunek kobiety przerodził się w bezsilną farsę.
Miejsce na górze, w którym od 11 sierpnia leży Natalia Nagowicyna. Zdjęcie: Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Kirgistanu
Natalia Nagowicyna złamała nogę 12 sierpnia, schodząc z partnerem ze szczytu Pobieda. Podobno złamanie nastąpiło w wyniku upadku partnera, który na szczęście nie pociągnął za sobą żadnych konsekwencji. Partnerowi udało się nawet zejść do obozu szturmowego i poprosić o pomoc wspinaczy z Włoch i Niemiec.
Następnego dnia Niemcy i Włosi przywieźli Natalii jedzenie i sprzęt, ale nie byli w stanie jej zabrać ze sobą. Co więcej, podczas zejścia zginął jeden z włoskich sportowców. Pytanie brzmi, gdzie byli profesjonalni ratownicy, których obiecali wówczas organizatorzy?
Doniesiono, że kirgiskie Ministerstwo Obrony wysłało ratowników, którzy mieli dotrzeć na miejsce pieszo, ale nie wcześniej niż za dwa, trzy dni. Jednak nie dotarli nawet dziesięć dni po złamaniu Nogowicyny.
Gdzie były śmigłowce ratunkowe z republikańskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych?
Pierwsza próba lądowania na półce, na której leżał wspinacz, miała miejsce zaledwie pięć dni po złamaniu, 17 sierpnia, ale śmigłowiec, jak można było przewidzieć, napotkał turbulencje, a piloci przyznali, że rozrzedzone powietrze nie pozwalało im wznieść się powyżej 5,5 tysiąca metrów ( ojej! A reklama „bezpiecznej” wycieczki nic o tym nie wspominała — przyp. red. ). Śmigłowiec omal nie rozbił się w drodze na szczyt Pobiedy, lądując twardo. Trzech ratowników na pokładzie zostało rannych, w tym dowódca samolotu.
Pięć dni na wysokości ponad siedmiu tysięcy metrów bez tlenu stanowi maksymalny czas przeżycia człowieka.
„Sama obecność na takiej wysokości jest śmiertelna, wręcz zabójcza. To się nazywa śmiertelna strefa adaptacyjna” – powiedział Władimir Legoszyn, były zastępca szefa oddziału „Centrospas” Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych i Bohater Rosji, w wywiadzie dla TASS.
Według niego, jeśli człowiek może przetrwać bez powietrza pod wodą kilka minut, to w warunkach wysokogórskich maksymalny okres przeżycia wynosi około pięciu dni.
Bohater Rosji Władimir Legoszyn jest przekonany, że przeżycie ponad pięciu dni na wysokości ponad siedmiu tysięcy metrów jest niemożliwe. Zdjęcie: Akademia Państwowej Straży Pożarnej Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych Rosji
Jednak 19 sierpnia, tydzień po złamaniu, Natalia Nogowicyna wciąż żyła. Co pokazała kamera drona wystrzelonego przez ratowników.
Ale 22 sierpnia na czacie grupy Mountain Accidents Telegram pojawiła się wiadomość, że akcja ratunkowa została przerwana. Ciała zmarłych Włochów, Luki i Natalii Nogowicyny, prawdopodobnie pozostaną na szczycie Pobeda. Nawiasem mówiąc, jest tam co najmniej 16 martwych wspinaczy.
Rosjanin Aleksiej Jermakow, również klient biura podróży Ak-Sai, który zmarł na szczycie góry Chan Tengri 16 sierpnia, miał „więcej szczęścia”: jego ciało udało się ewakuować… Przyczyną śmierci było użycie palnika gazowego w namiocie i zatrucie tlenkiem węgla.
Po incydencie z Natalią Nogowicyną na stronie internetowej ratowników górskich pojawił się komunikat „błąd 404” i surowe ostrzeżenie dla wszystkich odwiedzających. Jak mawiają, warto pamiętać i rozumieć:
Góry nie wybaczają błędów i zaniedbań! Zdjęcie: Mountain.RU
Przetransportowanie rosyjskiej alpinistki Natalii Nagowicyny ze szczytu Pobeda w górach Tien Szan jest niemożliwe. Powiedział agencji TASS Dmitrij Grekow, szef bazy Południowy Inylczek, położonej na szczycie Pobeda.
„Nie ma potrzeby jej [Nagowicyny] szukać, wiemy, gdzie jest. Po prostu nie da się tam dotrzeć. Nikt nigdy w historii nie został stamtąd zabrany. Nie da się ich spuścić ręcznie, tylko helikopterem, a takich helikopterów w Kirgistanie nie mamy” – powiedział.
newizv.ru