Climáximo, nowy Greenpeace złych manier?

Rzucanie farbą w polityków, niszczenie dziedzictwa kulturowego i nazywanie tego „aktywizmem” jest tak samo zrównoważone jak palenie plastiku podczas protestów ekologicznych. Climáximo twierdzi, że chce zmienić świat — ale zaczyna od obrażania inteligencji tych, którzy go słuchają.
Aktywizm ekologiczny jest niezbędny. Ale jest różnica między walką o sprawę a nadużywaniem zbiorowej cierpliwości. W ostatnich latach w Portugalii doszło do szeregu działań, które w imię zrównoważonego rozwoju burzą wszelkie pojęcie cywilizacji. A ci, którzy je popełniają, nie są ludźmi bez powodu — to ludzie, którzy w imię słusznej sprawy wybierają złą drogę.
Obrzucanie polityków farbą, niszczenie zabytków o znaczeniu historycznym lub zakłócanie wydarzeń publicznych jest brakiem szacunku, a nie odwagą. To hałas, a nie działanie transformacyjne. Coraz bardziej oczywiste jest, że Climáximo woli skandal od strategii.
Czy naprawdę chcemy normalizować tego typu zachowania? Jeśli to jest nowy sposób na „zmianę systemu”, to system może nie wymagać aż tak dużych zmian, jak my, abyśmy odzyskali zdrowy rozsądek. Bo jeśli jest coś, co ostatnie wydarzenia pokazały nam, to to, że granica między uzasadnionym protestem a całkowitą ignorancją jest cienka — a granica ta jest systematycznie przekraczana.
Tego typu działania są nie tylko irytujące, ale w wielu przypadkach także nielegalne. Konstytucja Republiki Portugalskiej gwarantuje wolność słowa, ale chroni również dziedzictwo, honor, dobre imię i integralność moralną obywateli. Wolność jednostki nie może być dłużej tarczą służącą do naruszania wolności innej osoby. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy państwo musi traktować te epizody nie jako legendę, ale jako to, czym one są: przestępstwami.
Należy pilnie przemyśleć ramy prawne tych działań. Nie chodzi o to, żeby uciszyć kogokolwiek, ale żeby chronić przestrzeń publiczną, dziedzictwo i, paradoksalnie, nawet same ruchy. Ponieważ każdy, kto naprawdę wierzy w ideę ochrony środowiska, powinien jako pierwszy trzymać się z daleka od tego darmowego spektaklu. Kultura osobista jest minimalnym warunkiem, aby wiadomość została potraktowana poważnie.
Prawdą jest, że historycznie rzecz biorąc, najbardziej radykalne ruchy odegrały istotną rolę w przemianach społecznych. Ale czasy się zmieniły. Dziś autorytet moralny buduje się na podstawie równowagi między stanowczością i szacunkiem. Przyczyny giną w krzyku. Radykalizm, gdy traci poczucie proporcji, przestaje być rewolucyjny i staje się po prostu śmieszny.
Czy chcemy bardziej zrównoważonego kraju? Tak. Ale chcemy też kraju, w którym panuje kultura, odpowiedzialność i konsekwencje. Gdzie wolność protestu nie jest mylona z prawem do ataku. Gdzie nikt nie rzuca farbą w twarz, żeby udowodnić, że ktoś ma rację.
Climáximo twierdzi, że chce ratować planetę. Ale może warto zacząć od ratowania szacunku – bo to jest punkt wyjścia.
observador