Brie czy musli?
%3Aformat(jpeg)%3Afill(f8f8f8%2Ctrue)%2Fs3%2Fstatic.nrc.nl%2Ftaxonomy%2F26b5baf-Moeliker%25252C%252520Sezen%25252004_1280%252520WEB.png&w=1280&q=100)
Robotnik drogowy otwiera plastikowe pudełko. Po jednej stronie przegrody leżą kanapki, a po drugiej truskawki z starannie usuniętymi szypułkami. Siedzi przed moimi drzwiami z dwoma innymi mężczyznami (oni nie mają truskawek), robiąc sobie przerwę w pracy. Muszę ich minąć, żeby dojść do roweru, i kiedy mijam, zauważam, że truskawki wyglądają pysznie. Śmieje się i mówi: „Ona dobrze się mną opiekuje. Nie puszczę jej”.
To właśnie te drobiazgi pozwalają mi na chwilę zapomnieć o stanie świata. W dziale ekonomii NRC rozmawiamy czasem o tym, jak rzadko czytamy w gazecie dobre wiadomości czy artykuły z odrobiną luzu. Zrozumiałe jest, że wojen i innych katastrof jest po prostu zbyt wiele, by poświęcić im więcej miejsca. Ale jeśli mogę, chciałbym poświęcić mój ostatni felieton rzeczom, które naprawdę mnie uszczęśliwiają.
Cieszę się z rośliny w moim salonie, która nagle ma świeże, zielone liście. Konduktora pociągu życzącego pasażerom miłego dnia „radosnymi myślami”. Studentów zadających ostre pytania podczas wycieczki. Puszystego psa na tarasie w dzielnicy Jordaan o imieniu „Nozem”. Mojej nastoletniej siostry, która zgłasza się na ochotnika, żeby zabrać książkę na wakacje i faktycznie ją czyta. Kiedy ktoś spada z roweru i wszyscy, którzy go widzą, spieszą mu z pomocą. Kiedy ludzie, którzy nie są tak naprawdę „potrzebni”, zostają tam, patrząc na siebie przez kilka minut, żeby sprawdzić, czy mogą iść dalej.
Cieszę się, gdy patrzę z ulicy na klasę, gdzie dorośli słuchają nauczyciela piszącego coś na tablicy. Dorośli na nowo uczą się słownictwa i uzależniają się od kogoś, kto wie lepiej od nich. To ludzie, którzy wierzą, że nic nie jest ustalone na stałe, że zawsze można zacząć coś nowego.
Ludzie jedzą gałkę lodów w samotności. Wyszli z domu albo gdzieś przerwali podróż. Nie wiedząc o moim uznaniu, mój partner mówi mi, że ostatnio czasami po pracy przejeżdża rowerem obok lodziarni i za każdym razem próbuje innego smaku. Wiśnia Amarena to jego obecny faworyt.
Ludzie, którzy wymyślają dowcip i świetnie się przy tym bawią. Jak ten przyjaciel, który wymyślił grę alkoholową „Brie czy Cruesli?”, w której ludzie muszą dokładnie spróbować sera w pijacką noc, a potem zgadnąć, czy jedzą brie, czy Cruesli. Nosił ten pomysł w sobie przez tydzień i płakał z ulgi, kiedy w końcu opowiedział o nim znajomym. Śmialiśmy się razem z nim do rozpuku.
To są rzeczy, które na krótko leczą złamany świat. Pomagają zaszczepić zaufanie do dobroci, kreatywności i nadziei ludzi. Czasami jestem tylko o jedną ofiarę śmiertelną w Gazie od przytłaczającego poczucia bezsilności. Wtedy próbuję pomyśleć o moim dziadku, który w wieku 92 lat wciąż opowiada najzabawniejsze dowcipy. O mojej młodszej siostrze, która wciąż ma wybór we wszystkim w życiu. O maluchu przyjaciela uczącym się chodzić. Albo o miłości w pudełku na lunch.
Sezen Moeliker wchodzi za Fritsa Abrahamsa.
nrc.nl