Komin
%3Aformat(jpeg)%3Afill(f8f8f8%2Ctrue)%2Fs3%2Fstatic.nrc.nl%2Fbvhw%2Fwp-content%2Fblogs.dir%2F114%2Ffiles%2F2022%2F07%2Fhuiskamp700x700.png&w=1280&q=100)
Ostatni raz patrzyłem z takim entuzjazmem na komin prawdopodobnie jakieś trzydzieści lat temu, 5 grudnia. Tak właśnie muszą się czuć miłośnicy przyrody, pomyślałem, instalując kamerę fotograficzną i czekając, aż na ekranie pojawi się daniel. Dopiero wtedy mój daniel stał się siwym staruszkiem o przestarzałym światopoglądzie.
NOSowi udało się zwrócić moją uwagę. W każdej chwili z komina może wydobywać się biały lub czarny dym. Tak naprawdę każda chwila.
Nie wiedzieli o tym.
Pierwszy moment palenia, środa. Oglądałem przez około godzinę. Nie mam pojęcia dlaczego. Nie jestem katolikiem. W ogóle nie jestem religijny. Wybrany nie będzie miał bezpośredniego wpływu na moje życie. Ale znałem kandydatów. Parolin, Tagle, Zuppi, Erdo, Grech, Pizzaballa, mógłbym o nich marzyć. Przeczytałem o tym, obejrzałem filmy, przeanalizowałem kursy u bukmacherów. Znał tło: nudny sekretarz, Franciszek Azjata, ksiądz z ulicy, konserwatywny przyjaciel Viktora Orbána, który oddał się Hamasowi jako zakładnik. A potem zobaczycie, zwrot akcji, tak jak w 2013 roku: to będzie ktoś, kogo nikt się nie spodziewał.
Chyba dopadła mnie gorączka Eurowizji. Zwycięzca tego konkursu będzie miał bardzo niewielki wpływ na moje życie i nie potrafię pogodzić tych kandydatów ze swoim gustem, zastanawiam się też, dlaczego niektórzy z nich mogą brać udział.
Czy było to spotkanie, na którym zagorzali katolicy i wiecznie internetowi geje, tacy jak ja, nakładali się na siebie na diagramie Venna? Kolejny czołowy katolik Watykanu . Watykański Drag Race – nie mówcie mi, że ktoś o nazwisku Pierbattista Pizzaballa nie mógłby po prostu śpiewać piosenki Laury Pausini w każdy piątek w rzymskiej kawiarni. Najciekawsze rzeczy, które można było śledzić w mediach społecznościowych wokół konklawe, odbywały się w kąciku queer . Dramat, moda, tajemnica. Wiara jako reality show.
Bluźnierczy? Chyba trochę. Uznałem za szczególnie zdumiewające, że część społeczeństwa, którą kardynałowie na konklawe co najwyżej tolerowali, ale w większości i tak oczerniali, z tak wielką przyjemnością wybrała nowego papieża.
Drugi moment palenia, czwartek rano. Nie musiałem oglądać przez godzinę. Moja lista życzeń została teraz starannie sporządzona w oparciu o to, czy wspomniany kardynał kiedykolwiek zasugerował, że jego zdaniem mam prawo do istnienia. Poprzeczka była ustawiona nisko, ale gdzieś trzeba ją było postawić.
Trzeci moment palenia, czwartkowe popołudnie. Ponownie spojrzałem na komin. Biały dym. Rozpocząłem więc wieczór, tak jak trzydzieści lat temu, czekając na moment, w którym ujrzę człowieka, w którego tak naprawdę wcale nie wierzę.
Frank Huiskamp zastępuje w tym tygodniu Fritsa Abrahamsa.
nrc.nl