Elísabet Benavent: 25 książek, serial Netflix i wierna publiczność na całym świecie

Kiedy mieszkanka Walencji Elisabet Benavent napisała swoją pierwszą książkę, nie wyobrażała sobie, że napisze ich jeszcze 24 i że sprzeda się w nakładzie ponad 4,5 miliona egzemplarzy . Saga Valerii trafiła na Netflixa w 2020 r., co zwiększyło jej popularność na całym świecie. Snob (Penguin Random House) to powieść, która zostanie zaprezentowana na Targach Książki w najbliższą sobotę, 10 maja, o godzinie 17:30. w pokoju José Hernándeza. Ale przedtem rozmawiał z Clarín .
– Jak to było dla Ciebie grać męskiego narratora?
– Cóż, to było naprawdę dziwne, ale miałam wyzwanie wobec samej siebie. Chciałam, aby każda nowa książka była czymś nowym, a nie powtarzała poprzednich, ponieważ mając na koncie 25 książek i 22 powieści, najbardziej obawiam się tego, aby się nie powtarzać. Uważam również, że obowiązkiem pisarza jest stwarzanie sytuacji niewygodnych, aby nie popaść w samozadowolenie i móc dalej się uczyć. W przeciwnym wypadku powtarzasz formułę, która sprawdziła się w twoim przypadku i ostatecznie otrzymujesz to samo, tylko pod innymi nazwami. Tak oto urodziłam Alejo, który też jest trochę idiotą, ale uroczym idiotą, podręcznikowym snobem. Dlatego pomyślałem, że jeśli się nie odezwie, czytelnik może go nie polubić i nie będzie chciał go dalej poznawać.
– Bardzo dziwne i czasami totalnie zagubione. Zajęło mi trochę czasu, zanim odnalazłem jego głos, ale gdy już go znalazłem, nie puścił mnie. Musiałam zapytać wielu znajomych, ale od początku myślałam, że musi to być wiarygodne, nawet jeśli nierealne, co jest jedną z rzeczy, które najbardziej lubię w tym gatunku, który pozwala nam również marzyć. Być może taki typ mężczyzny nie istnieje, a jeśli istnieje, to nie ma w nim aż tak dramatycznej fabuły, ale w powieści jest.
– Czy mógłby Pan rozwinąć myśl dotyczącą tego, co jest prawdopodobne, a co realistyczne?
– Dla mnie powieść romantyczna, przynajmniej z perspektywy, z której ją piszę, jest głęboko przesiąknięta rzeczywistością i ma charakter referencyjny: szukamy w tekście siebie, szukamy naszych przyjaciół, naszych własnych lęków, naszych aspiracji. Ale pozwala nam też mieć aspiracje, pozwala nam marzyć o tym, kim chcemy być, co będziemy robić w przyszłości, kim będziemy.
– Wielu chciałoby być jak Waleria, prawda?
– Tworzę postaci, które są mieszanką tego, kim jestem, i tego, kim chciałbym być.
– A co masz do Walerii?
– Kiedy pisałam „Valerię”, nigdy wcześniej nie wydałam książki, nie znałam rynku wydawniczego, nie wiedziałam, jak on działa, i postanowiłam napisać powieść o kimś, kto właśnie miał wydać swoją drugą powieść. Chciałam mieć takie problemy jak Waleria.
– A jak wyglądało Twoje dzieciństwo? Czy znajdowało się ono również w mieście z morzem?
– Tak, pochodzę z Walencji, która jest miastem śródziemnomorskim. My, mieszkańcy Walencji, musimy być blisko morza, ale możemy nie widzieć go przez sześć miesięcy. To jedna z naszych sprzeczności. Pochodzę z rodziny robotniczej, jestem najmłodszą siostrą, moja starsza siostra jest ode mnie starsza o 6 i pół roku. Moja matka jest gospodynią domową, a mój ojciec miał kilka zajęć. W moim domu książki były uważane za prezent. Czytanie nigdy nie było w domu narzucane. Czytanie było wyborem, i to wyborem szczęśliwym. Książki były dawane w prezencie; nie było tam żadnego nakazu. Moja siostra od małego uwielbiała czytać i to ona zaszczepiła we mnie miłość do czytania. Kiedy miałam około 13 lat, znalazłam w domu książkę Isabel Allende i nie mogłam przestać jej czytać.
Elisabeth Benavent w Buenos Aires. Zdjęcie: Luciano Thieberger.
– Dom Duchów : Przeczytałem go, myślę, że więcej niż cztery razy i za każdym razem znajduję w nim coś piękniejszego.
– A co jeszcze czytałeś?
– Bardzo ufałam rekomendacjom mojej siostry. Kiedy moja siostra miała 19 lat, posiadanie młodszej siostry wydawało się dla mnie czymś uciążliwym. Dlatego często mówił mi: „Przeczytaj to, co masz w swoim pokoju”, który kiedyś był jego pokojem, i ja czytałem. Bardzo lubiłam opowiadania, powieści przygodowe, a później zaczęłam lubić powieści grozy. Czytałam wszystko, co wpadło mi w ręce, ale w domu też nie rozpieszczaliśmy się pieniędzmi.
– Czy lubisz Marianę Enríquez?
– Uwielbiam Marianę Enríquez, przeczytałam wszystko, co napisała. Fascynuje mnie sposób, w jaki wplata grozę w codzienne życie, a to wydaje mi się najbardziej przerażające ze wszystkich. Myślę, że w kosmosie jej literatury panuje język, który sprawia, że jej duchy są bardzo rozpoznawalne: wiesz, że czytasz Marianę Enríquez, nawet jeśli nie widzisz okładki książki.
– A jeśli chodzi o serial „Valeria”, którego czwarty sezon miał premierę, jak się czułaś, gdy zapytali cię, czy mogliby zaadaptować twoje książki na potrzeby serialu Netflixa?
– No cóż, w tym momencie przeżywasz to z radością, ale i z ostrożnością. Próbujesz nie wzbudzać w sobie nadziei do momentu podpisania umowy, a potem twoja wyobraźnia zaczyna szaleć. Pierwszy sezon był dla mnie trudny, bo musiałam pozbyć się tej postaci; Musiałem zrozumieć, że Netflix proponował bardziej otwartą adaptację. W drugim sezonie pojawiła się już wyraźna chęć powrotu do oryginału, a ja zostałem częścią produkcji wykonawczej i musiałem zacząć uczyć się, co to znaczy być producentem wykonawczym. Miałem szczęście, że mogłem pracować ramię w ramię z firmą produkcyjną, ujęcie po ujęciu, która zawsze poświęcała wiele uwagi mojemu uczeniu się i uczestnictwu, za co jestem im bardzo wdzięczny. Otworzyło mi to wiele drzwi.
– Jakie są Twoje relacje z aktorami i aktorkami?
– To wspaniałe, wszystkie są cudowne. Poza tym coś się ze mną dzieje, a mianowicie nie potrafię już myśleć o moich postaciach, nie myśląc o nich. Dla mnie Valeria zawsze będzie miała twarz Diany Gómez, Víctor zawsze będzie Maxim Iglesiasem, a to samo dotyczy reszty dziewczyn: Pauli Amalii, Teresy Riu i Simy. To było bardzo trudne; Zawsze trzeba do tego podchodzić jak do wyzwania, ponieważ do wyobraźni zbiorowej niezwykle trudno dotrzeć, a znalezienie rozwiązania, które zadowoliłoby wszystkich, jest praktycznie niemożliwe. Ale mieliśmy nadzieję, że kiedy zobaczą serial, polubią go. Tak, Lola też jest niesamowita. No cóż, jest wspaniale. Minęło siedem lat od rozpoczęcia fazy preprodukcyjnej, zanim w końcu położyliśmy Valerę spać, i będzie nam jej brakowało, ale to zamknięcie było również potrzebne, a nadchodzą nowe rzeczy.
– Wracając do Alejo, głównego bohatera Esnob , czy uważasz, że reprezentuje on pokolenie młodych ludzi, którym trudno wyobrazić sobie przyszłość?
– Tak, problem Alejo polega na tym, że ma trudności z wyobrażeniem sobie własnej przyszłości, dlatego przenosi się w przeszłość swojego ojca. Więc myśli o tym, jak osiągnąć taki sam sukces jak on: myśli, muszę się ożenić, mieć dzieci, psa, willę, zostać wspólnikiem w firmie, zanim skończę 40 lat. Ale oczywiście jego ego też gra mu na rękę i to będzie pierwszy klocek domina, który runie i w jakiś sposób spowoduje jego zwolnienie, zostawi go dziewczyna, rodzice powiedzą mu, że mają go już dość, że jest rozpieszczony, i znajdzie się w mieszkaniu, w którym będzie dzielił mieszkanie ze swoimi 20-letnimi braćmi bliźniakami, w prawdziwym chlewie, starając się o pracę, którą uważa za poniżej swoich umiejętności, a rzeczywistość będzie dla niego policzkiem, żeby pokazać mu jego miejsce. Jesteśmy pokoleniem, albo przynajmniej tak się czułem, które opuściło studia zagubione, nie wiedząc, w jakim kierunku iść; Myślę, że w wieku 18 lat podejmujemy bardzo ważne decyzje, takie jak kierunek naszego życia. Wydaje mi się, że jest jeszcze za wcześnie na wybór wykształcenia, które ukształtuje nas na całe życie. W przypadku Alejo dodano, że jest snobem, który uważa, że zasługuje na pewne rzeczy i ma mentalność rekina z Wall Street, choć taki nie jest, i uważa, że może przejść nad innymi.
Elisabeth Benavent w Buenos Aires. Zdjęcie: Luciano Thieberger.
– Czy kiedykolwiek w życiu spotkałeś Alejosa?
– Pracowałam w biurze, w międzynarodowej korporacji, i było tam mnóstwo ludzi, w garniturach szytych na miarę, z ojcami, którzy dawali im kluczyki do pierwszego samochodu, zupełnie oderwanych od rzeczywistości. Ja pochodzę z zupełnie innej rzeczywistości, ale każdy ma swoją własną ścieżkę i najważniejsze jest to, żeby żyć tak, jak chcesz, dopóki nie przeszkadza to innym.
– Co czujesz i myślisz o dzisiejszym świecie?
– Myślę, że w epoce informacji, w której jesteśmy nieustannie hiperpołączeni, żyjemy w bardzo samotnych czasach.
– Czy zdajesz sobie sprawę, że Twoje książki są wspaniałym towarzyszem dla Twoich czytelników?
– Cóż, oni również towarzyszą mi przez cały proces, więc myślę, że jest to relacja wzajemna. Ale trochę boję się odpowiedzialności, zwłaszcza gdy ktoś bardzo młody kupuje jedną z moich książek. Mam nadzieję, że moje książki pozostawią po sobie pozytywne uczucia, że zadbają o swoje zdrowie psychiczne, że zrozumieją, że nikt nie zmieni się dla miłości, że zawsze trzeba być sobą, że przyjaciele są miłością życia i zawsze będą, ale przede wszystkim powinni kochać siebie i mieć empatię do innych.
– A nad czym teraz pracujesz?
– Właśnie przesłałem manuskrypt i jesteśmy teraz na etapie edycji. W przeciwieństwie do wielu moich kolegów, to jest mój ulubiony moment, ponieważ już udowodniłam sobie, że potrafię dokończyć książkę po raz kolejny, więc czuję się wtedy tak: wow, dzięki Bogu.
– A czy możesz nam powiedzieć, o czym jest ta książka?
– Cóż, mogę powiedzieć, że to znów kobiecy głos narracyjny, że akcja dzieje się w świecie kina i że nie dzieje się w Madrycie. To pierwsza powieść, której akcja dzieje się poza Madrytem.
Elisabeth Benavent w Buenos Aires. Zdjęcie: Luciano Thieberger.
– Jakie są Pana oczekiwania co do Targów Książki?
– Ostatnim razem, gdy tu byłem, byłem pod ogromnym wrażeniem. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć to ponownie, i spotkać się z czytelnikami, których znam od 2016 roku, kiedy to przyjechałem tu po raz pierwszy.
– Kiedy zaczynałeś pisać, czy wyobrażałeś sobie, że przekroczysz granice Hiszpanii i dotrzesz do Ameryki?
– Nawet nie myślałam, że mnie opublikują w Hiszpanii, więc nie, nie ma mowy. A kiedy w końcu opublikowałam książkę w Hiszpanii, myślałam, że to będzie tylko jedna książka i że nie wydam już więcej. Już dawno nic nie przerosło moich oczekiwań, a fakt, że mogę wsiąść do samolotu i tu przylecieć, jest jeszcze bardziej przerażający, bo to coś tak wielkiego, że nigdy nie wyobrażałam sobie, że to się wydarzy.
- Urodziła się w Walencji w 1984 roku. Publikacja „Sagi Valerii” była jej debiutem i początkiem kariery powieściopisarki.
- Od tego czasu napisał ponad dwadzieścia trzy książki i stał się fenomenem wydawniczym, sprzedając się w nakładzie przekraczającym 4 500 000 egzemplarzy.
- Niektóre z jego powieści zostały przetłumaczone na wiele języków i opublikowane w różnych krajach.
- W 2020 roku Netflix wydał serial Valeria ; W 2021 r. pojawił się film We Were Songs, a w 2023 r. miniserial A Perfect Story , dzięki któremu przez kilka tygodni zajmował pierwsze miejsce na globalnej platformie.
- Sukces ten zbiegł się z podbojem rynku anglosaskiego, dzięki angielskiemu tłumaczeniu powieści o tym samym tytule i jej publikacji w Stanach Zjednoczonych i Anglii. Snob to jego najnowsza książka.
Elisabet Benavent dokona przeglądu całej swojej twórczości jutro o 17:30. w sali José Hernándeza na Targach Książki.
Clarin