Reforma w Wielkiej Brytanii nadal rośnie, a Nigel Farage przedstawia bardzo mądrą politykę

Prognozy „szczytu Reform” wydają się przedwczesne, ponieważ sondaż Ipsos niedawno odnotował 34% głosów dla Reform UK, co jest najwyższą wartością, jaką kiedykolwiek zanotowano dla partii Nigela Farage’a . Z kolei Ipsos ma 25% dla Partii Pracy i katastrofalne 15% dla Partii Konserwatywnej , co jest najniższym wynikiem od 2019 r. i w historii.
Według Sky News, gdyby te liczby powtórzono w wyborach powszechnych, w których każdy okręg zachowywałby się tak samo, Reform mógłby zdobyć aż 340 miejsc, podczas gdy Labour 176, a Torysi zaledwie 12. To, co stanie się teraz, może zadecydować o powodzeniu lub porażce Reform. Ipsos ustalił, że ponad jedna trzecia wyborców torysów w 2024 r. przeszła na Reform (w porównaniu z 12% z Partii Pracy), a Reform zyskuje również poparcie poprzednich niegłosujących.
Ta ostatnia grupa jest super krytyczna. Może nie być zmobilizowana do przejścia do innej partii, ale może zdecydować się w ogóle nie głosować. Reforma musi zatem przekształcić tych wyborców w „zdecydowanych” i utrzymać wśród nich poparcie w nadchodzących latach.
Gdyby konserwatyści mieli dość obecnej liderki Kemi Badenoch i wyrzucili ją z kraju na rzecz np. Roberta Jenricka, mogłoby to potencjalnie zahamować wzrost poparcia dla partii Reform.
Jeśli jednak zmiana warty nie nastąpi – lub, co bardziej prawdopodobne, nowy lider nie zdoła radykalnie odwrócić losów Partii Konserwatywnej – konserwatyści mogą zacząć dochodzić do porozumienia z Partią Reform lub też niektórzy posłowie mogą przejść do partii Nigela Farage'a .
To sprawia, że utrzymanie przez Reform obecnego prowadzenia - bez względu na wszystko - przez kolejne 12 miesięcy jest niezwykle krytyczne. Partia Pracy musi również zachować równowagę, ponieważ wyborcy w równym stopniu zmieniają poparcie dla Reform i innych partii lewicowych.
To sprawia, że praca Sir Keira Starmera jest wyjątkowo trudna, ponieważ każdy ruch mający na celu pozyskanie jednej strony - powiedzmy cięcie rachunku za opiekę społeczną - gwarantuje zniechęcenie drugiej. Reforma musi również zachować równowagę, ponieważ przyciąga zarówno wyborców z lewicy, jak i prawicy.
To sprawia, że najnowsza obietnica Farage'a jest szczególnie mądra. Według Telegraph, Reform przywróci status non-dom dla zamożnych osób za opłatą w wysokości 250 000 funtów, która zostanie przekazana najbiedniejszym w Wielkiej Brytanii.
W artykule w „The Telegraph” Farage obiecał, że dzięki tej polityce „każdy zamożny nowo przybyły (lub powracający do kraju) obywatel” zapłaci jednorazową opłatę w wysokości 250 000 funtów „w zamian za stabilny, nieokreślony system przekazów pieniężnych w oparciu o dochody z zagranicy i 20-letnią ochronę przed podatkiem od spadków”.
Polityka ta ma na celu pozyskanie lewicy, ponieważ bogaci „płacą swoją uczciwą część” (jak mawia Partia Pracy), a fundusze trafiają do najbiedniejszych. Jednocześnie powinna pozyskać bogatych i prawicę poprzez przywrócenie statusu rezydenta, co zachęci zamożnych do pozostania w Wielkiej Brytanii.
Więcej tego rodzaju rozwiniętej polityki to dokładnie to, czego potrzebuje Reforma, aby utrzymać przewagę w sondażach, nawet jeśli liczby nie są jeszcze niepodważalne. Farage musi utrzymać przewagę w sondażach przez co najmniej kolejne 12 miesięcy, a w tym momencie szanse na rząd Reformy przejdą z możliwych do prawdopodobnych.
Odejścia torysów wydają się w tym momencie bardziej prawdopodobne, podczas gdy wcześniej apatyczni wyborcy powinni się utwierdzić w Reform. Jeśli minikryzysy Ruperta Lowe'a i Zii Yusufa nie nadwyrężyły poparcia dla Reform, wydaje się, że potrzeba czegoś więcej niż straszenia ze strony Partii Pracy i torysów , aby odwrócić losy Farage'a.
express.co.uk