Odwiedziłem park rozrywki z najwyższą kolejką górską w Europie – jest tak samo dobra jak Disneyland, ale o połowę tańsza

Opublikowano: | Zaktualizowano:
Dziennikarze Daily Mail wybierają i selekcjonują produkty prezentowane na naszej stronie. Jeśli dokonasz zakupu za pośrednictwem linków na tej stronie, otrzymamy prowizję – dowiedz się więcej
W skąpanym w słońcu hiszpańskim mieście Salou, zaledwie godzinę drogi od Barcelony, znajduje się park rozrywki, który po cichu buduje sobie reputację jednego z najlepszych na świecie – i nie bez powodu.
PortAventura World to nie jest po prostu kolejny park rozrywki, to paszport do odległych miejsc na całym świecie, bez konieczności podróżowania samolotem.
A dla rosnącej liczby poszukiwaczy mocnych wrażeń, którzy rezygnują z długodystansowych lotów do Disneylandu lub Universal, szybko staje się to najlepiej strzeżoną – i najtańszą – tajną atrakcją Europy.
Jako osoba, która przejechała się kolejkami górskimi w słynnych kurortach na całym świecie, od Thorpe Park po Walt Disney World Resort Orlando, z radością skorzystałem z okazji, aby sprawdzić to, co według wielu jest o wiele lepsze niż niektóre z najbardziej kultowych parków rozrywki w branży.
Uzbrojony więc w małą walizkę podróżną, krem do opalania i dziką żądzę przygód, postanowiłem sprawdzić, czy ten ukryty klejnot spełni pokładane w nim nadzieje.
Rozciągający się na powierzchni ponad 50 000 metrów kwadratowych w regionie Tarragony PortAventura World to coś więcej niż park – to rozległy kurort pełen niezwykłych przygód.
Sam park podzielony jest na sześć krain tematycznych: Mediterránia, Far West, Meksyk, Chiny, Polinezja i SesamoAventura (znana również jako kraina Ulicy Sezamkowej).
W każdym obszarze znajdziesz charakterystyczną dla danego regionu architekturę, jedzenie, muzykę i oczywiście mnóstwo przejażdżek.
Uzbrojona w małą walizkę podróżną, krem do opalania i dziką żądzę przygód Jowena Riley (na zdjęciu) wyrusza, aby sprawdzić, czy hiszpańska PortAventura spełni pokładane w niej oczekiwania
Rozciągający się na powierzchni ponad 50 000 metrów kwadratowych w regionie Tarragony PortAventura World to coś więcej niż park – to rozległy kurort pełen kapryśnych przygód
Goście mogą zatrzymać się na miejscu w jednym z sześciu tematycznych hoteli, z których każdy został pieczołowicie zaprojektowany tak, aby naśladować inny zakątek świata.
Dla tych, którzy marzą o ucieczce od tropików, Hotel Caribe serwuje klimaty tiki i koktajle przy basenie, a Hotel El Paso oferuje śródziemnomorski urok z terakotowymi płytkami, drzewami pomarańczowymi i cichymi dziedzińcami.
Ceny karnetów jednodniowych dla dorosłych (w wieku od 11 do 59 lat) zaczynają się od 51 euro (43 funtów), a dla dzieci w wieku od 4 do 10 lat zaczynają się od 45 euro (38 funtów) - to mniej niż połowa ceny karnetu jednodniowego w Disney World Orlando, gdzie ceny mogą przekroczyć 150 dolarów (110 funtów) dla dorosłych i 109 dolarów (80 funtów) dla dzieci.
Porozmawiajmy teraz o jednym z głównych powodów, dla których miłośnicy adrenaliny gromadzą się w PortAventura.
Dwa słowa: Czerwone Siły.
Znajdujący się na terenie parku Ferrari Land (tak, Ferrari miało swój udział w jego zaprojektowaniu) jest to najwyższy i najszybszy rollercoaster w Europie.
Znajdując się na wysokości 367 stóp, kolarze rozpędzają się do prędkości 180 km/h w zaledwie pięć sekund, w atmosferze czystego, euforycznego szaleństwa.
Widok ze szczytu jest surrealistyczny: pomyśl o łagodnych wzgórzach i błyszczącym morzu w oddali – to kontrast dla zapierającego dech w piersiach pionowego spadku, który następuje wkrótce potem.
Goście mogą zatrzymać się na miejscu w jednym z sześciu tematycznych hoteli, z których każdy został pieczołowicie zaprojektowany tak, aby naśladować inny zakątek świata (na zdjęciu: Hotel El Paso w stylu śródziemnomorskim)
Sam park podzielony jest na sześć krain tematycznych: Mediterránia, Far West (na zdjęciu: Jowena w swojej atrakcji Uncharted), Meksyk, Chiny, Polinezja i SesamoAventura (znana również jako kraina Ulicy Sezamkowej).
Znajdujący się w rozszerzeniu parku Ferrari Land (tak, Ferrari miało swój udział w jego projektowaniu) to najwyższy i najszybszy rollercoaster w Europie, Red Force
Na zdjęciu: prawdziwy Ferrari (wśród wielu innych) wystawiony w szklanej gablocie w Ferrari Land
W Chinach turyści mogą przejechać się emocjonującymi kolejkami górskimi, takimi jak Shambhala i Dragon Khan (na zdjęciu)
W tym momencie faktycznie otwieram oczy – co, nawiasem mówiąc, jest rzadką decyzją – i cieszę się, że to zrobiłem, chociaż moje ręce trzęsą się z powodu czystej adrenaliny przez dobre 15 minut.
W Ferrari Land znajdziesz również Thrill Towers, zapierającą dech w piersiach, pionową kolejkę, która powoli unosi Cię na wysokość 180 stóp, by po chwili spaść na ziemię niczym moneta.
Widoki przed upadkiem są równie oszałamiające, ale sam upadek jest niczym cios w brzuch, bo po każdym upadku podskakujesz niczym jojo.
Przechodzimy do SesamoAventura, bajecznego, wielobarwnego świata dla fanów Ulicy Sezamkowej i ekscentryków, gdzie budynki się przechylają, z ziemi wyrastają gigantyczne grzyby, a drzewa mają oczy, które śledzą gracza.
Moją ulubioną atrakcją jest tutaj Street Mission, wciągająca przejażdżka VR, w której wraz z Bertem, Erniem i Elmem zdobywasz punkty, strzelając do celów na różnych ekranach.
W pewnym momencie taksówka wpada prosto w „portal” cyfrowego szaleństwa, a Ty zostajesz fizycznie (i bezpiecznie) rozrzucony we wszystkich kierunkach.
Podczas gdy Red Force to czysta agresja, Shambhala – położona w regionie Chin, który można by określić jako duchowy, starożytny, tybetański – to gra na długie dystanse.
Dzięki szerokim zakrętom, licznym spadkom i malowniczym podjazdom na szczyty wzgórz, trasa ta oferuje dłuższe wrażenia i moim zdaniem z łatwością plasuje się w pierwszej dwójce.
SesamoAventura, bajeczny, kolorowy sen dla fanów Ulicy Sezamkowej i ekscentryków, w którym budynki się przechylają, z ziemi wyrastają gigantyczne grzyby, a drzewa mają oczy, które śledzą cię
Nawet latarnie w SesamoAventura są krzywe
Moją ulubioną atrakcją jest tutaj Street Mission, wciągająca przejażdżka VR, w której możesz połączyć siły z Bertem, Erniem i Elmem, aby zdobywać punkty, strzelając do celów na różnych ekranach
Dragon Khan, ekscytująca kolejka górska typu loop-de-loop położona w Chinach
Podczas gdy Red Force to czysta agresja, Shambhala – położona w miejscu, które można by określić jako duchową, starożytną, tybetańską część Chin – to gra na długie dystanse
W bujnej tropikalnej krainie Polinezji znajduje się sztandarowa atrakcja wodna parku, Tutuki Splash, która zapewni Ci podwójną dawkę adrenaliny i przemoczy Cię do szpiku kości.
Dla tych, którzy chcą opuścić strefę dżungli wyjątkowo przemoczeni (oczywiście popełniam ten błąd), moja rada jest taka, żeby usiąść z tyłu i przygotować się na uderzenie.
Jak na tętniący życiem park rozrywki, jedzenie jest naprawdę wyśmienite. Można tu zjeść tacos w Meksyku, zajadać się surf & turf na Dzikim Zachodzie lub doskonalić swoje umiejętności pałeczkami, jedząc makaron z woka w Chinach – wszystko za około 20 euro za sporą porcję, wliczając napój.
Butelka coli o pojemności 500 ml kosztuje 3 euro (około 2,50 funta), a piwa i sangrie (dorośli, radujcie się!) sprzedawane są na stacjach w parku. Pierwszy napój podawany jest w wielorazowym plastikowym kubku.
Dla porównania, w Walt Disney World Orlando za napój gazowany trzeba zapłacić 4,50 dolara (3,33 funta), a alkohol w ogóle nie wchodzi w grę.
A co z kolejkami? To prawda, że w popularne dni, takie jak Red Force, oczekiwanie na pociągi może trwać dwie i pół godziny, ale bilet Express Pass za 40 euro (34 funty) jest wart każdej wydanej złotówki.
Dzięki niemu mogę skorzystać z większości atrakcji w ciągu pięciu do dziesięciu minut, a to za sprawą sprawnej obsługi parku, która dokłada wszelkich starań, aby wszyscy mogli bezpiecznie wejść, wyjść i wysiąść z atrakcji w ciągu kilku sekund.
Dla tych, którzy wolą wolniejsze tempo i chcą opaść z adrenaliny, przez cały dzień w każdej sekcji parku odbywają się różnorodne bezpłatne pokazy tematyczne.
W bujnej tropikalnej krainie Polinezji znajduje się charakterystyczna wodna atrakcja parku, Tutuki Splash, która oferuje dwupunktową przygodę, podczas której przemokniesz do szpiku kości
Jak na tętniący życiem park rozrywki, jedzenie jest naprawdę wyśmienite. Można zjeść tacos w Meksyku, zajadać się surf & turf na Dzikim Zachodzie albo delektować się świeżą miską poke w Polinezji (na zdjęciu).
Butelka Coca-Coli w PortAventura kosztuje 3 euro (około 2,50 funta), a piwa i sangrię (dorośli, radujcie się!) można kupić na stacjach w całym parku
Dla tych, którzy chcą iść w wolniejszym tempie i pozwolić, aby adrenalina opadła, przez cały dzień odbywają się różne bezpłatne pokazy tematyczne, takie jak Aloha Tahití w Polinezji (na zdjęciu)
Spektakl skierowany jest do widzów w każdym wieku. Wykonawcy starają się przekazać interesujące fakty na temat kultury i cywilizacji za pomocą tańca, śpiewu i wciągających przedstawień. Do najpopularniejszych pokazów należą „Bang Bang West” na Dalekim Zachodzie i „Aloha Tahití” na Polinezji.
Po trzech dniach zwiedzania parku staje się jasne, dlaczego PortAventura jest równie dobry – jeśli nie lepszy – niż parki rozrywki Disneya i Universal.
Są tu kolejki górskie, urok, jedzenie, postacie, muzyka, szaleństwo i 30-stopniowa temperatura w szczycie sezonu – nie wspominając o parku wodnym w Costa Caribe, jeśli pod koniec dnia nie będziesz zbyt wyczerpany.
Po co więc okrążać świat w 80 dni, skoro można teleportować się do PortAventura w niecałe trzy godziny z Londynu? Zobaczcie sami, a później mi podziękujecie.
Jowena zatrzymała się w hotelu PortAventura, gdzie ceny pokoi standardowych z dostępem do parku PortAventura dla dwóch osób dorosłych i jednego dziecka zaczynają się od 130 funtów za noc. Więcej informacji można znaleźć na stronie Booking.com.
Jowena poleciała liniami Vueling z Londynu Heathrow na lotnisko Barcelona-El Prat im. Josepa Tarradellasa, godzinę jazdy od PortAventura. Więcej informacji znajdziesz na stronie vueling.com .
Daily Mail