Departament Sprawiedliwości Trumpa informuje Sąd Najwyższy o swoim planie ignorowania sądów

Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najbardziej wnikliwe analizy, krytykę i porady.
Sąd Najwyższy wysłuchał w czwartek ustnych argumentów w monumentalnej batalii dotyczącej rozporządzenia wykonawczego Donalda Trumpa pozbawiającego prawo do obywatelstwa z urodzenia dzieci wielu imigrantów. Jednakże sędziowie prawie nie poruszyli kwestii konstytucyjnej, stanowiącej istotę sprawy; Zamiast tego poświęcili większą część sesji na debatę na temat trzech „powszechnych nakazów”, które obecnie blokują krajową politykę Trumpa. Większość sędziów wyraziła obawy co do tak daleko idących nakazów sądowych, które ograniczają władzę wykonawczą, ale w trakcie rozprawy zuchwałe twierdzenia administracji mogły przypomnieć sędziom, dlaczego te narzędzia są tak kluczowe.
W odcinku programu Amicus z tego tygodnia Dahlia Lithwick i Mark Joseph Stern omówili tę sprawę i jej alarmujące konsekwencje dla możliwości powoływania się na ochronę wynikającą z orzeczeń sądów federalnych. Zapowiedź ich rozmowy, zamieszczona poniżej, została zredagowana i skrócona w celu zwiększenia przejrzystości.
Dahlia Lithwick: Jedną rzeczą, która wisi nad całą tą sprawą, jest to, którzy sędziowie chcą podążać za pozorami, że w Departamencie Sprawiedliwości Trumpa wszystko jest w porządku i normalnie, a którzy sędziowie w zasadzie mówią: „Uważam, że działacie w złej wierze i myślę, że zrobicie więcej złych rzeczy”. Sędzia Elena Kagan była bliska powiedzenia prokuratorowi generalnemu Johnowi Sauerowi: „Myślę, że zrobisz naprawdę złe rzeczy”. W rozmowie z Sauerem Kagan powiedział: „Załóżmy, że przegrywacie w niższych sądach dość jednolicie, tak jak przegrywaliście w tej sprawie… dlaczego mielibyście kierować do nas pytanie merytoryczne? Przegrywacie mnóstwo spraw. Ten facet tutaj, ta kobieta tutaj, wiecie, oni będą musieli być traktowani jak obywatele, ale nikt inny nie będzie”.
Mark Joseph Stern: To klasyczny ruch ninja Kagana. To subtelna sprawa, ale bardzo ważna do zrozumienia. Departament Sprawiedliwości wysuwa dziwny argument, że nie musi stosować się do orzeczeń sądów okręgowych, z wyjątkiem orzeczeń w sprawie wymienionych z imienia i nazwiska powoda. W dokumencie tym stwierdzono również , że sądy rejonowe nie mogą wydawać nakazów uniwersalnych, więc korzystają z nich jedynie wymienieni z imienia i nazwiska powodowie. Departament Sprawiedliwości twierdzi, że ta sama zasada dotyczy federalnych sądów apelacyjnych. Tak więc, jeśli na przykład Sąd Apelacyjny Dziewiątego Okręgu wyda orzeczenie niekorzystne dla zarządzenia o obywatelstwie z urodzenia, rząd będzie musiał jedynie uszanować decyzję stron w sprawie i będzie mógł nadal egzekwować zarządzenie wykonawcze wobec wszystkich pozostałych — dziesiątków milionów innych osób zamieszkujących teren Sądu Apelacyjnego Dziewiątego Okręgu.
Jednak Departament Sprawiedliwości nie zastosował tej zasady do Sądu Najwyższego. Mówi się: „Och, uszanujemy decyzję Sądu Najwyższego”. To wpisuje się w to, co Trump ciągle powtarza o szacunku dla Sądu Najwyższego, ale nie dla sędziów sądów niższej instancji – to polityka Trumpa przełożona na prawniczy bełkot. Prokurator generalny Sauer twierdzi, że Departament Sprawiedliwości uzna wyższość sądownictwa nad Sądem Najwyższym i będzie stosować jego orzeczenia wobec każdego obywatela kraju, co wypełni lukę, jaka powstanie, jeśli zniknie system nakazów sądowych na szczeblu krajowym.
Problem, na który zwróciła uwagę Kagan, jest następujący: co się stanie, jeśli sprawa nigdy nie trafi do Sądu Najwyższego? Co się stanie, jeśli wszystkie niższe sądy zgodzą się, że administracja Trumpa postępuje źle i orzekną przeciwko jego dekretowi wykonawczemu? Cóż, jeśli plan Sauera okaże się skuteczny, Departament Sprawiedliwości będzie mógł po prostu odmówić zaskarżenia którejkolwiek z tych decyzji do Sądu Najwyższego. Wówczas Departament Sprawiedliwości mógłby odwrócić się i powiedzieć: „Cóż, nie musimy respektować decyzji niższych instancji, z wyjątkiem decyzji dotyczących wymienionych z imienia i nazwiska powodów”. A wszyscy, którzy nie biorą udziału w sporze, są oszukani. Jeżeli nie jesteś powodem, rząd może odebrać twoim dzieciom obywatelstwo z urodzenia, odmówić im świadczeń i deportować je. I nie możesz nic zrobić, musisz jedynie wynająć własnego prawnika i walczyć o nowy nakaz sądowy, który będzie cię dotyczył. W praktyce setki tysięcy ludzi nie będzie miało na to środków.
Ważne jest, aby pamiętać, że jest to dosłownie strategia. Sauer był gotów obiecać, że Departament Sprawiedliwości zastosuje się do postanowienia Sądu Najwyższego, ale nie do postanowień sądów niższej instancji. Wygląda na to, że plan polega na tym, żeby wygrać poprzez porażkę. Administracja poniesie straty, ponieważ konkretni powodowie wiedzą, że nie ma mechanizmu chroniącego wszystkich innych. Więc jak mówisz, wszyscy inni są w tarapatach.
Wygląda na to, że Sauer przegrał nawet z sędzią Amy Coney Barrett w tej konkretnej sprawie. Był taki moment, kiedy zdawała się pytać z niedowierzaniem: „Czy ty właśnie powiedziałeś, że nie zamierzasz słuchać tego, co mówi sąd okręgowy?” Najwięcej, co Sauer mógł obiecać, to że „ogólnie rzecz biorąc” — choć nie zawsze — będą stosować się do orzeczeń sądów okręgowych. Ta rozmowa jest naprawdę niezwykła, ponieważ prokurator generalny mówi Barrett to, co Trump mówi w telewizji, a mianowicie, że rząd nie musi słuchać sędziów, których nie lubi. Jak zauważył prawnik Jack Goldsmith , zasada pozwalająca Departamentowi Sprawiedliwości powiedzieć „Nie podoba nam się wasz precedens i nie będziemy się do niego stosować” sądom okręgowym, mogłaby mieć zastosowanie również do Sądu Najwyższego!
Dokładnie tak. I dlatego teoria, którą przedstawił Sauer jest zupełnie niespójna. Bo jeśli jest prawdą, że orzeczenia sądów niższej instancji odnoszą się wyłącznie do wymienionych z imienia i nazwiska powodów, a rząd nie musi ich respektować w stosunku do innych stron, to nie ma powodu, dla którego orzeczenia Sądu Najwyższego nie miałyby odnosić się wyłącznie do wymienionych z imienia i nazwiska powodów. Oznacza to, że rząd może zignorować orzeczenia Sądu Najwyższego dotyczące wszystkich osób, z wyjątkiem stron w konkretnej sprawie, którą sąd rozstrzygnął. Jedyne, co Sauer mógł powiedzieć w odpowiedzi Barrett i Kagan naciskającym na niego w tej kwestii, to że Departament Sprawiedliwości szanuje Sąd Najwyższy, co Trump ciągle powtarza. Ale sędziowie naprowadzili go na kolejne oczywiste pytanie: skoro twierdzi pan, że można oszukać sądy apelacyjne, to dlaczego nie można tego zrobić również z Sądem Najwyższym? A Sauer nie miał odpowiedzi.
Myślę, że Barrett dostrzegł, że to, co proponuje Sauer, jest w istocie grą. To gra, w której rząd może ciągle przegrywać, a następnie przekuć te porażki w zwycięstwo, na zawsze utrzymując sprawę z dala od Sądu Najwyższego. A nic nie stoi na przeszkodzie, aby Departament Sprawiedliwości reprezentował Sauera i szanował Sąd Najwyższy. Konsekwencje tego argumentu są więc dość poważne. Jeśli zniesiemy zasadę, że orzeczenia Sądu Najwyższego są wiążące dla wszystkich, a sądom rejonowym odbierzemy uprawnienie do wydawania nakazów sądowych w całym kraju w celu zapewnienia ochrony praw każdego, wówczas skutecznie pozbawimy ich kontroli sądowej. I to wydaje się być końcowym celem działań administracji Trumpa w tej sprawie.
Można tu wręcz dostrzec nieubłaganą walkę między dworem cesarskim a prezydium cesarskim, które dwór sam stworzył. I usłyszałem te rozmowy z Kagan i Barrett jako pewnego rodzaju spotkanie teorii z praktyką, kiedy mówili: „Musisz nam obiecać, że to się tu skończy”. Sędziowie niemal przebili się przez czwartą ścianę.
Ups! Sąd Najwyższy dał prezydentowi wszelkie narzędzia, by mógł wpływać na władzę sądowniczą, a teraz on to robi. Kto mógł to przewidzieć ?
