„Gdzie nauczyłeś się angielskiego?” Pytanie Trumpa do prezydenta Liberii ilustruje zachodnie stereotypy

Zapomnienie, że Liberia jest krajem anglojęzycznym i że łączy ją wspólna historia założycielska ze Stanami Zjednoczonymi , ujawnia ślepotę, będącą symptomem utrwalonego zachodniego spojrzenia na Afrykę. Poglądu, który często pozostaje więźniem starych stereotypów: Afryka jako kontynent bez historii, zamknięty w sobie, skazany na ubóstwo lub pozbawiony politycznej racjonalności.
Ten epizod jest częścią wyimaginowanego dziedzictwa kolonizacji . Afryka jest postrzegana jako jednorodna całość, bez rozróżnienia między 54 krajami, setkami języków i bogatą, starożytną historią.
Jednak kontynent nie jest „poza historią”. Potężne imperia, takie jak Ghana i Mali, rozkwitały na długo przed przybyciem Europejczyków. W okresie przedkolonialnym kontynent był domem wielkich cywilizacji, potężnych, zorganizowanych i połączonych z resztą świata.
To symboliczny przykład Imperium Ghany (zwanego też Wagadou), założonego w III wieku n.e. przez lud Soninke, a którego szczyt potęgi przypadł na XI wiek. Choć nie ma ono żadnego związku geograficznego ze współczesną Ghaną, imperium to dominowało nad znaczną częścią dzisiejszego Sahelu (Senegal, Mali, Mauretania, Niger).
Dobrobyt imperium wynikał z bogactwa złota, mistrzostwa w obróbce żelaza, zorganizowanej organizacji politycznej (z ministrami, gubernatorami i hierarchiczną armią) oraz systemu sukcesji matrylinearnej, który był szczególnie zaawansowany jak na tamte czasy. Imperium łączyły również z resztą świata transsaharyjskie szlaki handlowe, które umożliwiały wymianę z Maghrebem, światem arabskim, a nawet poza nim.
Jednakże uprzedzenia, że Afrykanie są jedynie odbiorcami nowoczesności, nadal podsycają paternalistyczny pogląd. Społeczeństwa afrykańskie odgrywały jednak ważną rolę w historii świata , łącząc się poprzez handel, religię i dyplomację z Europą, Bliskim Wschodem i Azją na długo przed kolonizacją.
Po upadku Ghany w XII wieku władzę przejęło Imperium Mali, które pozostawiło po sobie trwały ślad. Osiągnęło ono swój szczyt za panowania legendarnego Mansy Musy (1312–1332 lub 1337). Władca ten, często uważany za jednego z najbogatszych ludzi w historii świata, zawdzięczał swoją fortunę wydobyciu złota w Mali, w czasach, gdy większość złota w obiegu w regionie śródziemnomorskim pochodziła z Afryki Zachodniej.
Komentarz Trumpa byłby jedynie „pomyłką”, gdyby kontekst nie był tak mocno przesycony symboliką. Przypomina on, że głosy Afrykanów wciąż są postrzegane przez pryzmat egzotyki lub zaskoczenia, jakby inteligencja, biegłość językowa czy kultura mogły być wyrażane z kontynentu afrykańskiego tylko w wyjątkowych okolicznościach.
Społeczeństwa afrykańskie często przedstawiano jako pozbawione pisma, przeszłości lub racjonalności politycznej. Kolonizacja opierała się na tym założeniu, rzekomo „cywilizując” ludy uważane z natury za niższe . Portugalski socjolog Boaventura de Sousa Santos określa tę praktykę mianem „epistemicydu”, w sensie eliminacji rodzimych form wiedzy i praktyk społecznych, praktyki już stosowanej w koloniach.
Kontynent jest pełen dynamiki obywatelskiej, przejawów demokracji i form organizacji politycznej, które świadczą o prawdziwej witalności. Afrykanie nie są „apolityczni”, jak sugerują niektóre dyskursy, ale aktywnie uczestniczą w życiu publicznym, często poza formalnymi ramami lub osłabionymi instytucjami państwowymi.
Społeczeństwa obywatelskie odgrywają kluczową rolę w tej politycznej racjonalności: związki zawodowe, ruchy studenckie, lokalne organizacje pozarządowe, dziennikarze, zaangażowani artyści, aktywiści cyfrowi – wszystkie te siły kwestionują władzę, potępiają korupcję i bronią praw człowieka. To właśnie ci aktorzy często bronią demokratycznych aspiracji w obliczu elit postrzeganych jako oderwane od realiów społecznych.
Obserwujemy także znaczenie panafrykańskich ruchów obywatelskich, takich jak „Y'en a marre” w Senegalu czy „Balai citoyen” w Burkina Faso , które reprezentują nowe pokolenie polityczne, bardziej horyzontalne, pomysłowe i zrywające z praktykami klientelistycznymi odziedziczonymi po państwach postkolonialnych.
W kontekście, w którym afrykańska młodzież jest coraz lepiej wykształcona, zintegrowana i wymagająca , legitymacja polityczna jest definiowana na nowo, wykraczając poza same wybory: obecnie opiera się ona na zdolności władz do reagowania na rzeczywiste potrzeby ludności, ucieleśniania wspólnej wizji i prowadzenia dialogu z coraz bardziej ustrukturyzowanym i wpływowym społeczeństwem obywatelskim.
Zachodnie modele demokracji przedstawicielskiej nie są zatem eksportowane mechanicznie , a ich transpozycja bez adaptacji często prowadzi do powstania systemów hybrydowych, w których wybory współistnieją z praktykami autorytarnymi, klientelistycznymi lub zmilitaryzowanymi. Nie oznacza to jednak braku życia politycznego ani poszukiwania legitymizacji. Wręcz przeciwnie: społeczeństwa afrykańskie wymyślają inne formy partycypacji, protestu i odpowiedzialności, zakorzenione w ich kontekstach społecznych i historycznych.
Zerwanie z ideą Afryki „naturalnie zacofanej”Wreszcie Afryka jest miejscem rozlicznych innowacji, które przeczą powszechnie panującemu przekonaniu, że kontynent jest skazany na bycie niczym więcej, jak tylko odbiornikiem importowanej nowoczesności.
Historycznie rzecz biorąc, ośrodki wiedzy, takie jak Uniwersytet Sankoré w Timbuktu , od średniowiecza gromadziły tysiące rękopisów z zakresu astronomii, matematyki, prawa i teologii. Instytucja ta gościła uczonych z całego świata islamskiego, dorównując ówczesnym wielkim uniwersytetom europejskim.
We współczesnej Afryce ta kreatywna i technologiczna dynamika utrzymuje się z coraz większą intensywnością. Kenia stała się symbolem innowacji dzięki M-Pesa , pionierskiej usłudze mobilnych przelewów pieniężnych, uruchomionej w 2007 roku przez Safaricom i opartej na lokalnej technologii. Umożliwiła ona milionom osób nieposiadających rachunku bankowego dostęp do usług finansowych, zmieniając sytuację ekonomiczną wielu gospodarstw domowych.
Po tym sukcesie nastąpiła fala afrykańskich startupów, szczególnie w Nigerii, Senegalu i Maroku, które obecnie pozyskują setki milionów dolarów w tak zróżnicowanych dziedzinach, jak technologie cyfrowe, agrotechnologie, zdrowie i sztuczna inteligencja. Kraje takie jak Egipt, Republika Południowej Afryki i Kenia stały się prawdziwymi centrami innowacji , mimo że ekosystem ten pozostaje kruchy z powodu braku infrastruktury i dostępu do finansowania.
Innowacja ma również wymiar kulturowy. Nigeryjskie kino Nollywood , drugi co do wielkości przemysł filmowy na świecie, ilustruje siłę lokalnej, popularnej twórczości. To samo dotyczy rozwoju afrofuturyzmu : łącząc science fiction, afrykańskie dziedzictwo kulturowe i krytykę kolonializmu, oferuje on nową interpretację afrykańskich wyobrażeń, daleką od mizerabilistycznych stereotypów. Film „Czarna Pantera” , z fikcyjnym królestwem Wakandy, nigdy nieskolonizowanym i technologicznie zaawansowanym, wyznaczył przełom w powszechnym postrzeganiu, promując potężną, nowoczesną i autonomiczną Afrykę.
Te przykłady przypominają, że kreatywność nie jest ani marginalna, ani nowa, lecz strukturalna. Mimo to wciąż jest postrzegana przez pryzmat zaskoczenia lub wyjątku: jakby innowacja na kontynencie mogła być jedynie wyjątkiem potwierdzającym regułę, a nie przejawem głębokiego dynamizmu.
„Zaskoczenie” Donalda Trumpa, o którym pisaliśmy na początku artykułu, w obecności anglojęzycznego prezydenta z Afryki, nawiązuje do absurdalnego przekonania, że „Afrykanie nie mają historii” lub że są „z natury zacofani”.
W rzeczywistości, jak pokazujemy w książce „Afriques: Idées reçues sur un continent compound” , chodzi nie tyle o brak wiedzy, co o niechęć do słuchania afrykańskich narracji w ich wielości. Pilna jest dekonstrukcja tych wizji. Zaczyna się to od pracy edukacyjnej, historycznej i słuchania. Ponieważ to nie Afryka jest „w tyle”, ale raczej pewne percepcje, które walczą o aktualizację. Prawdziwym wyzwaniem jest nie tyle naprawienie dyplomatycznego błędu, co fundamentalne przemyślenie naszych ram myślowych.
SudOuest