Bistro Paul Chêne otwiera swój aneks serwujący owoce morza

Zarezerwowane dla subskrybentów
RECENZJA KUCHNI - Bracia Dufour dobudowują do swojego bistro w 16. dzielnicy przybudówkę serwującą dania morskie, gatunek zagrożony w Paryżu. Szkoda jednak, że adres ten, mimo że nie jest wrakiem statku, nie jest zbyt chwytliwy!
Kochali się tak bardzo. Cóż za wspaniała para – morze i miasto, Panama i brzegi rzeki – gdy przychodzi czas na spotkanie w restauracji. Pod płytami chodnikowymi nigdy nie było piasku plaży, lecz nad nim, przez długi czas, stały stoły. Styl marynistyczny? Prawdziwy smak Paryża.
Dzisiaj? Znacznie mniej. Kilka weteranów w znakomitych lokalach (Le Duc, Prunier), kilka muszli w ostatnich przebłyskach brasserie i regularnie znaki, które psują się po spróbowaniu. Rachunki szybko rosną, apetyty szybko rosną (za dużo jodu, za dużo ości), a stolicę od ryb dzieli niewiele więcej niż gładkość ceviche i mglista ryba z frytkami.
Przeczytaj także Janette Bar de la mer, dość swobodną restaurację morską w eleganckich dzielnicach
Odkrywszy niedawno, że na brzegach 16. ulicy Paul Chêne zatrzymał się na czas aneksji, mieszkańcy dzielnicy zaczęli już wypuszczać swetry Saint James, odkładając weekend w Dinard i odkładając muscadet do lodówki. Kilka sezonów po przywróceniu ładnego drewnianego wystroju i małych, mieszczańskich dań, zaczęliśmy marzyć o powrocie do zimnego majonezu z mintaja...
Ten artykuł jest zarezerwowany dla subskrybentów. Pozostało Ci 68% do odkrycia.
lefigaro