Gustavo Bolívar wyjaśnia, jak pracują influencerzy i ile zarabiają na kampaniach politycznych.

Były minister technologii informacyjno-komunikacyjnych i kandydat na prezydenta Mauricio Lizcano przyznaje się do korzystania z influencerów w swojej kampanii, ale wyjaśnia, że im nie płaci. Tymczasem inny kandydat na prezydenta , Gustavo Bolívar, twierdzi, że influencerzy, którzy rzekomo wypowiadają się o nim negatywnie, otrzymują wynagrodzenie. Debata jest ożywiona.
W rozmowie z Caracol Radio , Bolívar, były senator i były urzędnik administracji Petro, posunął się dalej w swoich oskarżeniach, twierdząc, że niektórzy z atakujących go influencerów to kontrahenci rządu krajowego. To twierdzenie jest poważne, ponieważ wiąże się z wykorzystaniem zasobów publicznych do atakowania kandydatów.

Gustavo Bolívar, kandydat na prezydenta. Zdjęcie: César Melgarejo
Bolívar stwierdził, że w Kolumbii polityk nie może zatrudnić influencera, który będzie się o nim dobrze wypowiadał, za stawkę niższą niż 10–15 milionów pesos miesięcznie.
Stwierdził, że niektórzy influencerzy są zatrudniani w celu promowania projektów rządowych w różnych miejscach, do których media nie docierają.

Influencerzy Zdjęcie: iStock
Zapytany, czy niektórzy z influencerów wypowiadających się o nim źle są kontrahentami RTVC (Public Media System), Bolívar odpowiedział, że skoro są kontrahentami, a nie urzędnikami publicznymi, mogą wykonywać inne czynności i zawierać umowy z kandydatami, takimi jak na przykład były burmistrz Medellín, Daniel Quintero.
Bolívar podkreślił, że prosił influencerów, aby jeśli zostaną zatrudnieni przez kandydata, mówili o nim dobrze, ale nie mówili źle o innych.
Widocznie wstrząśnięty były dyrektor Departamentu Dobrobytu Społecznego stwierdził również, że osoby wpływowe wypowiadały się o nim w przeszłości dobrze , ale teraz robią dokładnie odwrotnie.

Gustavo Bolívara i Daniela Quintero. Fot. Archiwum EL TIEMPO
Bolívar zaproponował, aby od tej pory influencerzy ostrzegali, że reklama, w której omawiany jest kandydat polityczny, jest płatną reklamą polityczną, i zasugerował używanie hashtagu #PPP.
„To rozdział dotyczący etyki; osoby wpływowe muszą przyznać, że otrzymują za to wynagrodzenie” – podkreślił Bolívar.
Gdy Bolívar był dyrektorem DPS, korzystał z pomocy wpływowych osób, które w pozytywnym świetle wypowiadały się o nim i jego działaniach.

Gustavo Bolívar był dyrektorem DPS. Zdjęcie: DPS
Analityk polityczny Pedro Viveros podkreślił, że skarga Bolívara na rzekomo źle wypowiadających się o kandydaturze osób opłacanych przez rząd jest niezwykle poważna i powinna zostać zbadana przez organy nadzoru.
NAJNOWSZE WIADOMOŚCI EDITORIALNE
eltiempo