Udany ruch Kwaśnioka z Bülterem i pochwały dla szefa

Drugi mecz ligowy, drugie zwycięstwo 1. FC Köln. Nowo awansowany zespół wykazał się cierpliwością w Moguncji, a także skorzystał ze współpracy i elastyczności dwóch doświadczonych zawodników Bundesligi.
Wielkie świętowanie: Marius Bülter strzelił decydującego gola w zwycięstwie FC 1:0. Zdjęcie: sojusz / Hasan Bratic
Pierwsze słowa zwycięzcy meczu skierował do asystującego. „To było po prostu wspaniałe dośrodkowanie Luki” – słusznie zachwycił się Marius Bülter , komentując podanie Luki Waldschmidta w 90. minucie meczu 1. FC Köln z Mainz 05. Waldschmidt płynnie dośrodkował w pole karne z linii środkowej boiska, a Bülter ominął obrońców Danny'ego da Costę i Stefana Bella i strzelił zwycięskiego gola głową, praktycznie bez kontaktu z piłką. „Nie musiałem wiele robić; odegrał w tym ogromną rolę” – pochwalił Bülter.
Gol, który po zwycięstwie 2:1 w Pucharze Niemiec z Jahn Regensburg zapewnił beniaminkowi idealny początek sezonu – i już teraz budzi euforię w Kolonii. Jednocześnie jednak kolońska drużyna doskonale zdaje sobie sprawę, że nie wszystko idzie gładko. „Nie graliśmy perfekcyjnie, tracąc wiele bramek w atakach i rzutach wolnych” – narzekał Bülter, który, podobnie jak w Regensburgu, znalazł się w wyjściowym składzie. Mainz wciąż miał szanse na zdobycie bramki, mimo gry w dziesiątkę, nawet po czerwonej kartce Paula Nebela w 60. minucie.
Elastyczność Bültera jako atutZ drugiej strony, Billy Goats nie stracili zbyt wielu bramek, mając pięć szans dla gospodarzy w porównaniu do sześciu dla gości. A przewaga liczebna czy nie, Mainz jest przecież uczestnikiem Pucharu Europy, więc Bülter podsumował: „To był nasz pierwszy mecz w takiej konfiguracji, a dla niektórych ich pierwszy mecz w Bundeslidze. Spisaliśmy się więc naprawdę dobrze. Najlepsze było to, że byliśmy naprawdę dobrzy w obronie”.
Trener Lukas Kwasniok uznał grę swojej drużyny w pierwszej połowie za „nieco chwiejną” i „nie tak odważną”, jak się spodziewano. Przyznał jednak: „Jesteście w Bundeslidze, chcecie się tam dostać. Dlatego bezpieczeństwo przede wszystkim”. To motto porzucił, mając na boisku więcej zawodników, o czym świadczyły cztery wyraźnie ofensywne zmiany.
Między innymi, wprowadzenie Waldschmidta się opłaciło; podobnie jak w Ratyzbonie, kluczowy okazał się rezerwowy. Rezerwowy Ragnar Ache pomógł zapoczątkować zmianę, zaliczając dwie asysty. Jeszcze ważniejszy był jednak transfer Bültera: zaczął jako środkowy napastnik, następnie przesunął się na prawą stronę i harował w piątce obrońców, zanim Kwasniok ponownie wystawił nowego nabytku z Hoffenheim na środek ataku obok Ache'a. Z sukcesem.
Duo Ache/Bülter nie jest rozwiązaniem trwałym„Bülti pokazuje, że w wielu drobnych aspektach piłki nożnej jest na poziomie Bundesligi” – pochwalił trener, dodając: „Wielu zawodników ma talent, ale nadają się tylko do drugiej ligi, ponieważ nie rozumieją gry, nie ustawiają się w odpowiednim miejscu w odpowiednim momencie i nie popełniają fauli. Z drugiej strony Bülti wnosi cechy, które nam pomagają, ponieważ potrafi grać na wszystkich pozycjach w ataku i dobrze radzi sobie na prawym skrzydle”. Transfer, który dzięki swojej etyce pracy i elastyczności wydaje się idealnie pasować do Kwasnioka – co przyznał z uznaniem dla swojego dyrektora sportowego Thomasa Kesslera: „Pod tym względem: świetny ruch Kessa”.
Kwasniok nie widzi jednak trwałego rozwiązania z Ache i Bülterem w centrum ataku: „Zasadniczo, na razie podejście jest inne”. A bramki zdobyte pod koniec meczu również nie powinny stać się stałym elementem. „Nie nazwałbym tego szczęściem; zasłużyliśmy na to” – wyjaśnił Bülter. 32-latek ma nadzieję: „Zeszły tydzień z pewnością da nam zastrzyk energii i zjednoczy zespół”.
kicker