Organizacja Narodów Zjednoczonych | Zgromadzenie Ogólne ONZ w stonowanym nastroju
Nastrój jest ogólnie przygnębiający. Dyplomaci nie dają po sobie poznać, że przedstawiciele międzynarodowych organizacji pozarządowych (NGO), którzy przybyli do Nowego Jorku, aby wziąć udział w wydarzeniach towarzyszących ONZ, wyrażają to dość otwarcie: zaniepokojenie stanem USA i niepewność związaną z licznymi kryzysami na całym świecie. Tematem numer jeden na prywatnym przyjęciu w dzielnicy Queens w sobotę były środki bezpieczeństwa stosowane przez przedstawicieli NGO podczas podróży na konferencje do państw autorytarnych, takich jak USA. Nikt nie chciał być identyfikowany z imienia i nazwiska ani kraju pochodzenia w wywiadzie z „nd”. Na przykład osoby wjeżdżające do kraju w weekend były wyposażone w „czysty” dodatkowy laptop i smartfon, a ich prywatne konta w mediach społecznościowych zostały dawno usunięte. Dyplomaci podobno podejmują podobne środki ostrożności. Tematem numer dwa była przyszłość USA. W jakie inne otchłanie autorytaryzmu pogrąża się kraj pod rządami Trumpa? Temat, a raczej oświadczenie numer trzy: W najlepszym razie można oczekiwać deklaracji intencji ze strony Zgromadzenia Ogólnego ONZ .
W poniedziałek rano (czasu lokalnego) przemówienia nowo wybranej Przewodniczącej Zgromadzenia Ogólnego ONZ, Annaleny Baerbock, i Sekretarza Generalnego ONZ, António Guterresa, miały zainaugurować 80. rocznicę istnienia organizacji. Jednak w centrum uwagi tygodnia będzie wtorkowy poranek wizyty Donalda Trumpa w Nowym Jorku. Już w trakcie swojej pierwszej kadencji wielokrotnie wykorzystywał ONZ jako platformę do atakowania międzynarodowych przeciwników i realizacji swojego programu „Uczyńmy Amerykę znów wielką”. Tym razem ma się pochwalić swoimi „sukcesami”, od rzekomo zakończonych wojen po ambicje zdobycia Pokojowej Nagrody Nobla. W związku z tym Biały Dom niedawno wysunął śmiałe twierdzenie, że Trump „zakończył więcej wojen w osiem miesięcy niż ONZ w ciągu 80 lat”.
Nieuczciwe praktyki handloweWedług Richarda Gowana, wieloletniego obserwatora ONZ, pracującego dla International Crisis Group, wypowiedzi Trumpa na temat Chin będą sygnałem przyszłego kursu polityki zagranicznej Waszyngtonu. W latach 2019 i 2020 Trump otwarcie atakował Chiny za nieuczciwe praktyki handlowe, przełowienie, a następnie za pandemię COVID-19. Gowan zastanawiał się również, jak zareaguje Putin, czy ponownie będzie rozwodził się nad terytorialnymi fantazjami – Kanadą, Panamą, Grenlandią – a nawet czy nie wypowie się na temat ONZ.
Kilka tygodni po objęciu urzędu przez Trumpa, przywódcy ONZ obawiali się całkowitego wycofania się Stanów Zjednoczonych z tej organizacji. Wydał on dekret o ograniczeniu finansowania kilku części ONZ. Po wycofaniu się z porozumienia klimatycznego Stany Zjednoczone odwróciły się również od Rady Praw Człowieka ONZ, UNESCO i Światowej Organizacji Zdrowia. Następnie nastąpiły drastyczne cięcia w pomocy humanitarnej i rozwojowej ONZ, a także nakaz przeglądu wszystkich zobowiązań USA w organizacjach wielostronnych. Odpowiedni raport, pierwotnie zaplanowany na sierpień, wciąż oczekuje na publikację. Kierunek jest jednak jasny: w zeszłym miesiącu Waszyngton ogłosił, że nie będzie już uczestniczył w Powszechnym Przeglądzie Okresowym, raporcie na temat globalnej sytuacji praw człowieka. Dotychczas nie uczestniczył w nim jedynie Izrael.
Richard Gowan argumentuje, że obawy przed wycofaniem się ONZ nieco osłabły wśród dyplomatów, ale „szok Trumpa” wciąż trwa. Twierdzi, że jego druga administracja jest „znacznie bardziej ideologiczna i zdeterminowana w ataku na ONZ niż pierwsza”. Administracja Trumpa, na przykład, postrzega Cele Zrównoważonego Rozwoju ONZ jako „niezgodne” z jej własnym programem „anty-woke”. Zgodnie z jej autorytarną i nacjonalistyczną polityką, cele innych są również oczerniane na arenie międzynarodowej jako „ideologia płci i klimatu”. Co więcej, administracja Trumpa jest zrestrukturyzowana, mniej sprzeczna i bardziej doświadczona niż pierwsza.
Krytyka ze strony dyplomatów międzynarodowych będzie ograniczona, uważa Gowan, ale w jednej kwestii reszta świata wyraźnie zdystansuje się od Stanów Zjednoczonych: konfliktu izraelsko-palestyńskiego . Waszyngton próbuje storpedować inicjatywę rozwiązania dwupaństwowego i uznania Palestyny, a premier Izraela Benjamin Netanjahu może wykorzystać tę sytuację do retorycznej eskalacji.
USA z miliardami zaległości w składkachStany Zjednoczone od lat są zdecydowanie największym dłużnikiem ONZ, z obecnym zaległym wkładem wynoszącym około 1,5 miliarda dolarów, a na drugim miejscu plasują się Chiny z 600 milionami dolarów. Brakuje finansowania z innych krajów, które mogłoby wypełnić tę lukę. Duże korporacje wypełniają część tej luki, „wspierając” ONZ od 2000 roku jako konsultanci i w ramach partnerstw w ramach koncepcji „Global Impact”, nie zaniedbując jednocześnie swoich interesów biznesowych. W każdym razie Sekretarz Generalny António Guterres zmaga się z programem oszczędnościowym („UN80”), który obejmuje redukcję personelu i relokacje.
Wielu postępowych obserwatorów międzynarodowych i organizacji pozarządowych również od kilku lat obserwuje kryzys ONZ i jego gwałtowny upadek od czasów administracji Trumpa. Jednak nikt nie odwrócił się od tej organizacji. Stefan Liebich, kierujący nowojorskim biurem Fundacji Róży Luksemburg, powiedział w wywiadzie dla „nd”, że ONZ należy postrzegać krytycznie, „ponieważ niektóre duże i potężne państwa mają tu większe wpływy niż inne małe, a rola prywatnych firm i fundacji jest większa, niż powinna”. Liebich kontynuował jednak: „ONZ musi zostać zachowana. Aby ją uratować, musi zostać zmieniona i ulepszona”. Fundacja wspiera zatem lokalną inicjatywę „Koalicji na rzecz Reformy Karty Narodów Zjednoczonych”. Zaprosiła do swojego biura wysoko postawionych gości, w tym oficjalnych przedstawicieli Organizacji Narodów Zjednoczonych i byłych szefów rządów.
nd-aktuell