Region Samburu w Kenii: Safari z dala od masowej turystyki

Od czasu do czasu słychać parsknięcie, ale poza tym jest tak cicho, że wyraźnie słychać rozrywane kępy trawy. Stado słoni stoi cicho i spokojnie na brzegach rzeki Ewaso Ngiro. Dwa młode byki schodzą w stronę wody, po niewielkim nasypie. Piją, wracają i unoszą trąby.
Słonie podążają dalej, na zmianę ze stadem żyraf siatkowych. Dwadzieścia jeden osobników, w większości dorosłych, kieruje się w stronę wody. Rozstawiają przednie nogi, a ich długie szyje wyginają się ku ziemi. Ciemnobrązowy, siatkowy wzór na ciałach zwierząt jest dodatkowo wzmacniany przez słońce. Grupa wciąż nie jest pewna, czy chce pozostać po tej stronie rzeki – w Rezerwacie Narodowym Samburu – czy też wybrać się na pieszą wędrówkę do Rezerwatu Narodowego Buffalo Springs, który formalnie należy już do Regionu Isiolo.
W innych częściach Kenii w takich momentach gromadziło się kilka samochodów. Turyści robili zdjęcia z otwartych dachów minibusów lub jeepów safari, używając ogromnych aparatów i telefonów komórkowych. Przewodnicy omawiali informacje i starali się znaleźć najlepsze miejsce dla turystów. Inaczej jest w Rezerwacie Narodowym Samburu: tutaj czasami przez wiele godzin nie było widać innych ludzi.

Żyrafy siatkowane pijące wodę z rzeki Ewaso Ngiro.
Źródło: Miriam Keilbach
Region Samburu to jeden z najatrakcyjniejszych i najbardziej ekscytujących krajobrazów w Kenii, a mimo to odwiedza go niewielu turystów. Jest zbyt odległy i zbyt drogi. Podróż samochodem trwa od siedmiu do ośmiu godzin, a krótki lot do i z Nairobi kosztuje około 450 euro. W okolicy praktycznie nie ma tanich opcji. Safari w parku narodowym, jak nazywa się safari, jest droższe niż w innych częściach kraju, prawdopodobnie ze względu na jego położenie.
Niemniej jednak każdy, kto lubi dziewicze krajobrazy, wyjątkowe zwierzęta, autentyczne doświadczenia z lokalnymi mieszkańcami i udane projekty ochrony zwierząt z dala od tłumów turystów, powinien przyjechać do Samburu. Sytuacja z dużymi kotami w regionie nie wygląda jednak najlepiej w ostatnich latach.
Choć Samburu było niegdyś miejscem, gdzie można było zobaczyć lamparty, zwierzęta te stały się znacznie bardziej płochliwe, odkąd przestały być dokarmiane. Żyją tu również lwy i gepardy, ale trudniej je dostrzec niż w bardziej przyjaznych turystom parkach Masai Mara, Amboseli czy Tsavo East.

Rzadkie spotkanie: Lwica odpoczywa w Rezerwacie Narodowym Samburu.
Źródło: Miriam Keilbach
Szczególnie interesujące dla turystów safari: region Samburu szczyci się zwierzętami, których nie spotyka się nigdzie indziej w Kenii lub które występują w innych miejscach w niewielkich ilościach. Zainspirowana „Wielką Piątką” (lew, lampart, nosorożec, słoń i bawół), popularną wśród miłośników safari, powstała „Specjalna Piątka Samburu”.
Żyrafa siatkowa jest jedną z nich, wyróżniającą się charakterystycznym, siatkowatym wzorem. Zebry Grevy'ego, o cieńszych paskach i znacznie większych uszach niż zebry stepowe, są krytycznie zagrożone wyginięciem; na wolności żyje zaledwie 2000 osobników tego gatunku. Struś somalijski – samce mają niebieską szyję i nogi – jest największym ptakiem na świecie. Podobnie jak w przypadku żyraf siatkowych, na wolności żyje zaledwie 12 000 oryksów Beisa, dużych antylop o długich, spiczastych rogach. Gazela żyrafa dopełnia „Specjalną Piątkę Samburu” – antylopę o długiej szyi, którą często widuje się stojącą na tylnych łapach podczas karmienia.

Na świecie na wolności żyje zaledwie 2000 zebr Grevy'ego.
Źródło: Miriam Keilbach
W Buffalo Springs czeka na Ciebie kolejna atrakcja: duży, naturalny basen wypełniony czystą, turkusową wodą. Pływanie jest tu dozwolone, co czyni go idealnym miejscem na krótką przerwę na ochłodę podczas safari. Przy odrobinie szczęścia możesz dostrzec z basenu dzikie zwierzęta.
Liczne wioski w regionie wokół Archers Post oferują turystom również wgląd w tradycyjną kulturę Samburu. Umoja to wyjątkowa wioska, która od 35 lat stanowi wspólnotę kobiet i ich dzieci. Umoja została założona w 1990 roku przez Rebeccę Lolosoli, która miała dość przemocy ze strony męża. Wyprowadziła się z 14 innymi kobietami.

Od 35 lat Umoja w północnej Kenii jest schronieniem dla dziewcząt i kobiet będących ofiarami przemocy. Jednak te kobiety nie postrzegają siebie jako ofiar. Zamiast tego zbudowały firmę edukującą ludzi na temat okaleczania żeńskich narządów płciowych, praw kobiet i małżeństw dzieci.
Kobiety z plemienia Umoja postawiły sobie za cel zapewnienie, że dziewczęta z plemienia Samburu będą w przyszłości cierpieć mniej niż one same. Podróżują zespołami do wiosek w północnej Kenii i edukują je o prawach kobiet, małżeństwach dzieci, przemocy i okaleczaniu żeńskich narządów płciowych. Aktywnie angażują chłopców i mężczyzn w ten proces – ponieważ kobiety często poddają się bolesnemu i zagrażającemu życiu okaleczeniu żeńskich narządów płciowych, ponieważ nie mogą znaleźć partnera w inny sposób.
Obecnie w Umoja mieszka 38 kobiet, które zarabiają na życie rolnictwem i hodowlą zwierząt – a także turystyką. Wizyta w wiosce kosztuje 2000 szylingów kenijskich, czyli około 15 euro. Kobiety sprzedają również ręcznie robioną biżuterię. Ci, którzy nie chcą nocować w jednym z domków safari w parkach narodowych, mogą rozbić namiot na kempingu Umoja lub przenocować w boma, tuż nad brzegiem rzeki Ewaso Ngiro, za około 30 euro – i wieczorem porozmawiać z założycielką, Rebeccą Lolosoli, przy drinkach o zachodzie słońca.
Oprócz Samburu i Buffalo Springs, istnieją inne rezerwaty narodowe: Shaba, nazwany na cześć wulkanu o tej samej nazwie, którego ostatnia erupcja miała miejsce 5000 lat temu, należy do tego samego ekosystemu co rezerwaty narodowe Samburu i Buffalo Springs, a także Nyambene. Najwięcej dzikich zwierząt żyje w rezerwatach Samburu, a następnie w Buffalo Springs i Shaba. Nic więc dziwnego, że pozostałe parki są jeszcze bardziej odległe.

Rezerwat Narodowy Samburu jest idealnym miejscem do obserwacji dikdików.
Źródło: Miriam Keilbach
W tym samym ekosystemie rdzenne wioski również połączyły siły i wniosły znaczący wkład w ochronę zwierząt. Na przykład utworzono Kalama Community Conservancy. Wkrótce powstanie tam wodopoj, aby więcej zwierząt nie tylko przechodziło przez ten obszar podczas migracji z północy na południe, ale i zostawało tam na dłużej. Na północy znajduje się Namunyak Conservancy, wzór współistnienia zwierząt i ludzi – użytkowanie gruntów jest tu skoordynowane z ochroną bioróżnorodności, a mieszkańcy otrzymują część dochodów z turystyki.
Skoro mowa o projektach społecznych: w sercu regionu Namunyak znajduje się kolejne wyjątkowe miejsce, które zachwyci każdego miłośnika słoni. W sierocińcu dla słoni Reteti, założonym i prowadzonym przez miejscowych Samburu, osierocone i ranne dzikie zwierzęta są pielęgnowane i wypuszczane na wolność.

Słonie w rezerwacie słoni Reteti otrzymują mleko cztery razy dziennie – wtedy goście mogą je zobaczyć.
Źródło: Miriam Keilbach
Głównym celem jest opieka nad słoniami, które jednak przychodzą na teren parku tylko na krótko, cztery razy dziennie po mleko. Dotykanie i karmienie ich jest zabronione. W Reteti pomoc otrzymują również żyrafy, strusie, zebry i różne gatunki antylop. Niektóre z wypuszczonych zwierząt chętnie wracają do nich, aby odpocząć. Podczas gdy turyści dowiadują się więcej o pracy Reteti i czekają na słonie, towarzyszą im żyrafy, kudu i zebry, które wykazują zaskakująco niewielkie zainteresowanie ludźmi.
Ale rozrywka nie jest tania: Reteti znajduje się około 80 kilometrów od Archer's Post, około półtorej godziny jazdy samochodem. Nie ma tu transportu publicznego, ale schroniska i kwatery (w tym Umoja) oferują wycieczki. Wstęp kosztuje obecnie 35 dolarów, ale od września 2025 roku wzrośnie do 75 dolarów dla dorosłych. Dzieci będą wtedy płacić 50 dolarów.
Szukasz więcej inspiracji? Wskazówki dotyczące wszystkich najpopularniejszych destynacji turystycznych znajdziesz na stronie reisereporter .
rnd