Debaty Antifa | Zbyt małe i podzielone
W ciągu zaledwie kilku lat AfD stała się drugą najsilniejszą partią w kraju, a w niektórych krajach związkowych, według sondaży, awansowała nawet na pierwsze miejsce. Jednocześnie ruch antyfaszystowski jest podzielony w wielu kwestiach i często spychany na margines społecznej nieistotności. Tę diagnozę potwierdzają liczne artykuły w „Debatach Antyfaszystów” z ostatnich dziesięciu lat, publikowane w czasopismach i portalach internetowych, które są teraz dostępne w dwóch tomach. „Chcemy bliżej przyjrzeć się dyskusjom i ocenom przedstawionym tam na temat zagrożenia faszyzmem, represji i stanu ruchu antyfaszystowskiego” – głosi przedmowa anonimowych redaktorów wydawnictwa Immergrün Verlag do projektu.
Warto rzeczywiście uważnie i krytycznie przeanalizować debaty ostatnich lat, nawet jeśli udokumentowane teksty obejmują jedynie fragment autonomicznego antyfaszyzmu. Dotyczy to tej części ruchu antyfaszystowskiego, która zorganizowała się niezależnie od państwa, partii politycznych, związków zawodowych i szerszych organizacji lewicowych. Z tego powodu teksty koalicji pozaparlamentarnych, takich jak Lewica Interwencyjna i Sojusz Ums-Ganze, są w książkach praktycznie nieobecne.
Organizacja i kryminalizacjaPonad 100 udokumentowanych tekstów o różnej długości jest uporządkowanych tematycznie, a pierwsza część koncentruje się na wzroście faszyzmu w Niemczech i UE. Kluczowym punktem spornym w dokumentach jest pytanie o to, jak szerokie powinny być sojusze, gdy społeczeństwo jest zagrożone wzrostem faszyzmu. Ale czy w ogóle właściwe jest mówienie o faszyzmie, skoro polityka burżuazyjna jest z natury represyjna i wykluczająca? Teksty oferują również różne odpowiedzi na to pytanie. Podobnie sytuacja wygląda, jeśli chodzi o stan ruchu i debaty na temat strategii antyfaszystowskiej. Większość autorów zgadza się tylko co do jednego: są zbyt mali i podzieleni. Postulat, by ostatecznie przezwyciężyć te podziały, obecny w wielu tekstach, jest zazwyczaj skierowany do pozostałych uczestników dyskusji. Ponieważ wiele tekstów jest podpisanych anonimowo lub pseudonimami, pozostaje niejasne, czy za tymi postulatami stoją inne osoby niż tylko autorzy.
Duża część artykułów porusza kwestię kryminalizacji antyfaszyzmu, biorąc pod uwagę fakt, że liczba antyfaszystów uwięzionych w Niemczech jest wyższa niż od dawna. Proces Antifa-East i Kompleks Budapeszteński zmuszają antyfaszystów do konfrontacji z możliwością długich wyroków więzienia. Maja, która została deportowana na Węgry z naruszeniem orzeczenia Federalnego Trybunału Sprawiedliwości, jest szczególnie dotknięta represjami. Latem 2025 roku walczyła z nimi, podejmując strajk głodowy. W różnych miastach odbywały się akcje solidarnościowe na jej rzecz. Ojciec Mai prowadził kampanię na rzecz jej uwolnienia, organizując marsze protestacyjne z Jeny do Berlina i z Drezna do Budapesztu.
Kluczowym punktem spornym jest pytanie o to, jak szerokie powinny być sojusze, gdy zagrożeniem jest faszyzacja społeczeństwa.
Nie zawsze łatwa współpraca między krewnymi osób uwięzionych a ruchem Antifa jest tematem bardziej szczegółowego tekstu z Jeny, zawartego w dwutomowym dziele. Autorzy opowiadają się za ścisłą współpracą między grupami Antifa a krewnymi osób dotkniętych represjami. Tekst wyraźnie pokazuje jednak, jak wiele wiedzy historycznej zostało utracone przez radykalną lewicę. Na przykład: „Starsi towarzysze z opozycji NRD lub radykalnej lewicy zachodnioniemieckiej mówili nam, że w ich czasach brakowało solidarności ze strony rodziców”.
Często zapomina się, że od lat 70. XX wieku w Niemczech Zachodnich istniała bardzo aktywna grupa krewnych więźniów. Grupa ta składała się z krewnych osób uwięzionych w związku z działalnością lewicową. Przez wiele lat grupa ta protestowała przeciwko warunkom więziennym swoich synów, córek i rodzeństwa oraz kwestionowała represje w ogóle. Przez wiele lat publikowali nawet własny newsletter „Angehörigeninfo” (Informacje dla Krewnych), który do dziś ukazuje się pod nazwą „Gefangeneninfo” (Informacje dla Więźniów). Fakt, że aktywni lewicowcy nie są dziś tego świadomi, świadczy również o tym, jak źle nauczano lewicowej historii.
Wiedza historycznaOba tomy zawierają liczący prawie 50 stron ekskurs historyczny. Składa się on z tekstów z lat 1929–1937, pochodzących głównie ze środowisk anarchosyndykalistycznych i lewicowo-komunistycznych, które zajmowały się kwestią narastania faszyzmu w Niemczech. Szczególnie interesujący jest opis wiejskiej agitacji anarchosyndykalistów w regionie Sauerland pod koniec lat 20. i na początku lat 30. XX wieku. Biorąc pod uwagę częste, skrajnie prawicowe protesty rolników w ostatnich latach, relacja ta nawiązuje do współczesności.
Nieco zaskakujące jest to, że redaktorzy poprzedzają wstęp do krótkiej części historycznej swego rodzaju ostrzeżeniem dotyczącym komunistycznego oporu: „Chcielibyśmy również zaznaczyć, że całkowicie nie zgadzamy się z niektórymi dogmatami i atrybucjami”. Jest jednak oczywiste, że są to stanowiska reprezentowane przez grupy lewicowe prawie 100 lat temu, co można również wytłumaczyć ówczesnymi dyskusjami lewicowymi. Jest bardzo prawdopodobne, że wiele atrybucji w obecnych tekstach również za kilka dekad będzie budzić wątpliwości.
Biorąc pod uwagę ogromną liczbę udokumentowanych tekstów, tylko kilka z nich można tu omówić. Jednak niektóre anonimowe teksty zaczerpnięte z anarchistycznych publikacji lub stron internetowych koncentrują się głównie na autonomicznej wrażliwości i w niewielkim stopniu wnoszą wkład do debaty na temat teorii i praktyki antyfaszystowskiej.
Dlaczego konieczne było włączenie do zbioru tekstów artykułu, który porusza kwestię, czy anarchistom w ogóle powinno się zezwalać na rejestrowanie demonstracji, zwłaszcza że demonstracje te nie mają bezpośredniego związku z Antifa? To co najmniej naiwne, gdy anonimowy artykuł opisuje, jak nieznana osoba, na marginesie antyrasistowskiego protestu po rasistowskim ataku w Hanau w lutym 2020 roku, rzekomo żartobliwie zapytała demonstrantów w Berlinie, czy potrzebują broni, a demonstranci zaczęli się nad tym zastanawiać.
Wyciąganie wniosków z porażekW takich przypadkach nie wspomina się o tym, że w latach 70. prowokatorzy z Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji ewidentnie kryminalizowali ruchy lewicowe, oferując broń na marginesach demonstracji. To kolejny dowód na to, jak wiele wiedzy o lewicy zostało utracone. Niniejszy zbiór tekstów nie jest w stanie wypełnić tej luki. Doskonale jednak dokumentuje on opłakany stan ruchu antyfaszystowskiego w Niemczech. A tego rodzaju osobiste refleksje są po prostu częścią tego obrazu.
Ponadto tomy zawierają bardzo pouczające teksty, na przykład o antyfaszystowskich wyprawach na kawę na saksońską wieś w 2022 roku. Należy również wspomnieć o wkładzie Antifa Falkensee na temat trudnego, ale nie beznadziejnego, oporu przeciwko prawicowym ekstremistom na wsi brandenburskiej. Takie teksty oferują cenne teoretyczne i praktyczne punkty wyjścia. Szkoda, że nie było ich więcej w zbiorze.
Wiele z tych artykułów kończy się chęcią wniesienia wkładu do dyskusji. W najlepszym razie te dwa tomy mogłyby zapoczątkować taką debatę na temat perspektyw teorii i praktyki antyfaszystowskiej. Mogłyby jednak również pokazać, dlaczego takie debaty wciąż kończą się fiaskiem i dlaczego osiągają swoje granice.
Anonim (red.): Dopóki wszyscy nie będą wolni. Debaty Antifa o państwie, patriarchacie i zagrożeniu faszyzmem. Dwa tomy. Wydawnictwo Immergrün, 913 stron, miękka oprawa, 28 euro.
nd-aktuell


