Prawie odwołałam wizytę w szpitalu z powodu zatkanego nosa – ale wizyta uratowała mi życie

NHS wykonuje świetną robotę, ale moja historia z rakiem uwypukliła lukę, którą pilnie trzeba wypełnić: potrzebę wsparcia emocjonalnego i psychicznego, które musi iść w parze z leczeniem fizycznym. Zawsze byłam osobą zdeterminowaną i kiedy w 2023 roku zdiagnozowano u mnie nerwiaka węchowego – rzadką postać raka jamy nosowej – powiedziałam sobie, że stawię mu czoła. Ale sam optymizm nie przekreśla faktu, że rak wpływa na każdy aspekt życia – fizycznie, emocjonalnie i psychicznie. Niezależnie od nastawienia, profesjonalne wsparcie może wiele zmienić.
Wszystko zaczęło się od pozornie drobnego problemu – zatkanego nosa, który nie chciał ustąpić. Początkowo zrzucałem to na karb przewlekłych skutków COVID-19 . Kilka miesięcy później po raz pierwszy w życiu chrapałem i budziłem się, nie mogąc oddychać przez jedną dziurkę od nosa. Nawet wtedy o mało nie odwołałem wizyty w szpitalu. Nie chciałem marnować niczyjego czasu.
Ale ta wizyta uratowała mi życie. Badania wykazały, że mam 5-centymetrowego guza w jamie nosowej. Byłem oszołomiony. Rak zaczął już uszkadzać podstawę czaszki i wbijać się w mózg. Nieleczony mógł się rozprzestrzenić i stać się niemożliwy do opanowania.
Nie było czasu do stracenia. W ciągu kilku tygodni poleciałem z Kornwalii do Birmingham , gdzie chirurg konsultant Shahz Ahmed, członek zarządu fundacji Get A-Head, przeprowadził niezwykle skomplikowaną operację usunięcia guza i rekonstrukcji obszaru między moim mózgiem a nosem. Będę mu i całemu zespołowi na zawsze wdzięczny – ich praca przywróciła mi życie.
Przygotowując się do operacji, pamiętam, że starałam się być dzielna dla mojego męża Gary'ego i córek, Lowenny i Keizhy. W głębi duszy jednak martwiłam się o każdą ewentualność.
Co, jeśli sam się w pełni nie obudzę? Co, jeśli operacja pójdzie nie tak? Co, jeśli w ogóle nie przeżyję?
Nawet jeśli jesteś zdeterminowany, by zachować pozytywne nastawienie, rak to emocjonalny rollercoaster. Podszedłem do leczenia, które obejmowało sześć tygodni chemioterapii i radioterapii, z całą odwagą, na jaką mnie było stać. Powiedziałem sobie: „To po prostu coś, przez co musimy przejść”. I udało nam się – choć nie bez chwil głębokiej walki.
Najtrudniejsze chwile nie zawsze były fizyczne. Dla mnie jednym z najtrudniejszych dni był dzień zakładania maski do radioterapii. Pamiętam, że czułam się kompletnie przytłoczona i rozpłakałam się. To było przerażające, bo wszystko wydawało się bardzo realne. Choć byłam silna psychicznie, uderzyłam w ścianę.
Chociaż mój zespół medyczny był niesamowity, koncentrował się głównie na fizycznej stronie mojego raka – guzie, skanach, planach leczenia – a nie na objawach emocjonalnych, które mogłem mieć.
Nie zrozumcie mnie źle, byli niesamowicie troskliwi i bardzo dobrze się mną zaopiekowali, wskazując mi odpowiednie usługi i wręczając różne broszury informacyjne.
Myślę jednak, że uczciwie będzie powiedzieć, że z psychicznym obciążeniem, jakie niosła za sobą diagnoza i leczenie, musiałam radzić sobie głównie sama, przy wsparciu rodziny.
Gdybym częściej zadawał sobie pytania o moje samopoczucie psychiczne i miał okazję rozmawiać o tym bardziej otwarcie podczas leczenia, zmieniłoby to wiele – i wiem, że nie jestem odosobniony w takich odczuciach.
Czuję się szczęściarzem, że leczył mnie Shahz Ahmed, którego chirurgiczne doświadczenie uratowało mi życie. Dzięki jego pracy jako powiernika Get A-Head, organizacji charytatywnej wspierającej osoby dotknięte nowotworami głowy i szyi, zobaczyłem również, jak organizacje takie jak ta naprawdę zmieniają świat.
Jednak Get A-Head nie jest osamotniona – w Wielkiej Brytanii działa wiele organizacji charytatywnych poświęcających się dobru pacjentów chorych na raka, od zwiększania świadomości po oferowanie praktycznego i emocjonalnego wsparcia.
Brakuje bardziej zintegrowanego podejścia. Wprowadzenie dedykowanych, holistycznych ocen w całym NHS mogłoby zapewnić każdemu pacjentowi onkologicznemu dostęp do odpowiedniego wsparcia we właściwym czasie, zapewniając wszystkim płynniejszą i bardziej empatyczną drogę.
Dziś powoli odbudowuję swoje życie. Zacząłem wracać do pracy, gdzie robię wszystko krok po kroku, i cieszę się świętami z rodziną. Ale wciąż są chwile – zwłaszcza gdy myślę o tym doświadczeniu – które przypominają mi, jak ważne jest wsparcie emocjonalne.
Choć jestem dumna z tego, jak wytrwałam w walce z rakiem, miałam wsparcie rodziny. Wielu innych nie ma tyle szczęścia i nikt nie powinien stawiać czoła tym wyzwaniom bez profesjonalnej pomocy.
Kampania Daily Express jest kluczowa, ponieważ rzuca światło na luki w opiece onkologicznej. Zbyt długo zdrowie emocjonalne i psychiczne było traktowane jako drugorzędne w stosunku do powrotu do zdrowia fizycznego. Jednak dla pacjentów te elementy są ze sobą ściśle powiązane, a zajęcie się jednym bez drugiego to tylko połowa sukcesu.
Holistyczna ocena potrzeb, odzwierciedlająca osobę stojącą za diagnozą, powinna być standardowym elementem opieki dla każdego. Przeżycie raka to nie tylko pokonanie choroby – to zapewnienie pacjentom narzędzi do uzdrowienia, zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego.
Zbliża się Światowy Dzień Walki z Rakiem Głowy i Szyi (27 lipca), a to najlepszy moment, aby przyłączyć się do kampanii Daily Express i podpisać powyższą petycję.
Daily Express