Jak ambitne plany klubów Premier League wywołały reakcję łańcuchową transferów i zapoczątkowały ogromny biznes w całej Europie

Lata mogą być ubogie w mecze, ale w najlepszym razie okno transferowe może zapewnić zastrzyk dopaminy, którego nam brakuje, gdy piłkarze robią sobie zasłużoną przerwę od boiska. Najlepsze okna transferowe to jednak te, które zdają się nie mieć określonego schematu, lecz serwują godne uwagi informacje w zaskakujących, sejsmicznych turbulencjach. Najlepsze lata niosą ze sobą poziom nieprzewidywalności, który wymaga bazgrania i rysowania strzałek, typowych dla teoretyków spiskowych, aby odpowiedzieć na wielomiliardowe pytanie: dlaczego właściwie najbardziej znane europejskie kluby tak chętnie spędzają to lato?
Odpowiedź leży naturalnie w nieustającym zapotrzebowaniu klubów i zawodników, o których mowa, a fakt, że istnieje niewielka liczba idealnych drużyn i idealnych sytuacji, oznacza, że ruchliwy rynek transferowy jest nieunikniony. Nazwy się zmieniają, ale okoliczności są kopiowane i wklejane z lat ubiegłych – na przykład dana drużyna chce awansować, aby móc walczyć o tytuł, albo zawodnik pragnie więcej czasu gry przed ważnym turniejem. Nawet wtedy niektóre z czołowych klubów sportowych szczególnie pragnęły sfinalizować umowy tego lata, wydając na nie ponad 6 miliardów dolarów, a do 1 września, czyli ostatniego dnia okienka transferowego, pozostały tygodnie.
W lecie, które rozkręciło się na dobre, gdy Liverpool postanowił zgromadzić jak najwięcej młodych, ofensywnych talentów najwyższej klasy, wciąż jest mnóstwo czasu na zawarcie kolejnych, wywołujących szaleństwo transakcji. Podobno Manchester City może w końcu oddać Realowi Madryt przysługę , pozbywając się Rodrygo , a Gianluigi Donnarumma nagle chce odejść z Paris Saint-Germain zaledwie kilka miesięcy po tym, jak odegrał kluczową rolę w drodze do pierwszego w historii klubu tytułu Ligi Mistrzów UEFA . Prawdopodobnie nastąpi jeszcze większy chaos – a wszystkie strzałki wskazują na grupę najbardziej rozpoznawalnych angielskich drużyn, dlaczego tak się dzieje.
Nieprzewidywalny sezon Premier LeagueJeśli tegoroczne, intensywne okienko transferowe jest skutkiem, to przyczyną wydaje się być poprzednia Premier League. Liverpool zdobył tytuł, mimo że miał na to zaledwie 5,1% szans na początku sezonu, według superkomputera Opta, ale nie był to jedyny zaskakujący wynik kampanii. Spadek Manchesteru City oznaczał, że zadowolili się trzecim miejscem, Arsenal nie był w stanie przebić się z drugiej pozycji i zdobyć tytułu, o który zabiegali przez trzy lata z rzędu, a Manchester United spadł aż na 15. miejsce. Przyczyny ich fortun i niepowodzeń były różne, a priorytety były różne, gdy otwierało się okienko transferowe, ale reakcja była zaskakująco podobna — każdy klub zdecydował, że potrzebuje wielkiego lata, aby zostawić za sobą niedoskonałości poprzedniego sezonu.
Sposób, w jaki doszli do tego wniosku, również różnił się w zależności od klubu, choć sytuacje w Arsenalu, City i United są dość łatwe do wyjaśnienia. Każdy z nich w różnym stopniu spisywał się poniżej oczekiwań w poprzednim sezonie i miał wszelkie powody, aby wzmocnić swoje składy. Arsenal i City wypełniają tradycyjną rolę pogromców tytułów tego lata, a drużyna Pepa Guardioli dodaje do tego projekt przebudowy i ma nadzieję na odkupienie po drodze. Tymczasem United stworzyło swój własny, unikalny bałagan i ma doskonałą wymówkę w postaci pierwszego pełnego sezonu Rubena Amorima jako menedżera, aby przechylić szalę na rynku transferowym. Wychodząc poza Anglię, na liście drużyn działających w podobnym kierunku znajduje się Real Madryt , który miał szturmem podbić Hiszpanię i Europę po podpisaniu kontraktu z Kylianem Mbappe, ale zamiast tego wyszedł z poprzedniego sezonu bez trofeów.
Liverpool zachował się jednak niezwykle roztropnie, podejmując takie podejście po sezonie pełnym zwycięstw. Nierozsądne byłoby przypisywanie sukcesu z zeszłego sezonu jednemu zawodnikowi, ale rekordowa forma Mohameda Salaha odegrała niemałą rolę w ich drodze do pierwszego miejsca, co sprawiło, że The Reds albo spoczęli na laurach, albo uznali, że ich strategia na zdobycie tytułu mistrzowskiego jest nie do utrzymania. Mądrze wybrali drugą opcję i dzięki tej decyzji mieli prawdopodobnie najlepsze lato spośród wszystkich czołowych klubów, ale to, co Liverpool – i zresztą inne kluby – zdecydowały się zrobić ze swoimi pieniędzmi, wywołało spustoszenie na rynku transferowym.
Poszukiwania kolejnej wielkiej rzeczyPowody mogły się różnić, ale wszystkie cztery angielskie drużyny doszły do wniosku, że kluczem do sukcesu będzie rekrutacja młodych zawodników. Dlatego też równolegle rozpoczęły poszukiwania kolejnych wielkich talentów tego sportu.
Było oczywistych graczy do wyboru. Liverpool pokonał Manchester City, podpisując kontrakt z Florianem Wirtzem za kwotę 133 milionów dolarów, a fundusze, które przypadkowo zaoszczędzili przez lata, pomijając kluczowe cele transferowe przez kilka sezonów, sprawiły, że mieli 103 miliony dolarów na Hugo Ekitike . City również poczyniło znaczące ruchy – Rayan Cherki zasługuje na szansę sprawdzenia się na wyższym poziomie po imponującym okresie w Lyonie , a Rodrygo może stać się centralnym punktem odmienionego zespołu, jeśli ta umowa dojdzie do skutku. Arsenal prawdopodobnie zgarnął również najlepszego gracza z pozornie corocznej wyprzedaży Chelsea , Noni Madueke. Poza Anglią, nowy menedżer Realu Madryt Xabi Alonso mógł mieć szczęście , odkrywając talent Gonzalo Garcii na Klubowych Mistrzostwach Świata .
Poszukiwanie kolejnego wielkiego talentu wiąże się jednak z ryzykiem. Arsenal ma nadzieję, że postawienie na Viktora Gyokeresa się opłaci, ten drugi ma teraz szansę udowodnić, czy jego strzeleckie wyczyny były korzyścią z gry w Portugalii , czy też znakiem, że jest prawdziwym talentem. Tymczasem ostatnia przebudowa United przyniosła eklektyczną mieszankę graczy, którzy podpisali kontrakty na czas pierwszego pełnego sezonu Amorima jako menedżera. Benjamin Sesko , ostatni piłkarz, który dźwigał ciężar bycia numerem 9 United, jest najbardziej klasycznym przykładem — jego fizyczność i szybkość oznaczają, że może pochwalić się dużym potencjałem. Nic dziwnego, że Sesko był kiedyś zainteresowany Arsenalem i Newcastle United, ale w wieku 22 lat jest nadal zrozumiałym niedokończonym produktem.
W mniejszym stopniu Amorim i spółka liczą również na to, że Matheus Cunha i Bryan Mbeumo będą faktycznie rozwijać się w szczytowych latach, zamiast po prostu dobrze pasować do drużyn ze środka tabeli Premier League. To, jak dobrze którykolwiek z tych zawodników zaaklimatyzuje się w nowym miejscu pracy, zadecyduje o losach sezonu w ich drużynach, zwłaszcza biorąc pod uwagę obowiązki spoczywające na prawie wszystkich z nich.
Rozbieranie mniejszych zespołów na częściZnalezienie graczy, którzy spełniają pokładane w nich oczekiwania, jest dziś o wiele trudniejszą nauką niż kiedyś, ale niektóre stereotypy dotyczące okienek transferowych wciąż mają się dobrze, nawet w dobie łatwego dostępu do zaawansowanych statystyk – pozwalających rozłożyć na czynniki pierwsze drużyny znajdujące się niżej w hierarchii.
Tego lata były dwa rodzaje klubów, których zawodnicy odeszli na zielone pastwiska i otrzymali w zamian sowite czeki. Pierwszym z nich jest tzw. „maluch”, który osiągnął wynik ponad swoją wagę, wykorzystując rewolucję w zakresie danych głównie do wyszukiwania diamentów w stanie surowym, o których wiedzą, że w przyszłości będą wymagały wysokich opłat transferowych. To najłatwiejsze drużyny do rekrutacji, ponieważ wykonały już większość ciężkiej pracy dla dużych klubów, nawet jeśli odejścia wydają się nieubłagane. Rok po historycznym dublecie Bayer Leverkusen stracił Wirtza i Jeremiego Frimponga na rzecz Liverpoolu, Jonathana Taha na rzecz Bayernu Monachium , a menedżera Alonso na rzecz Realu Madryt. Tymczasem Bournemouth zostało nagrodzone za zajęcie dziewiątego miejsca, wysyłając Deana Huijsena do Madrytu i Milosa Kerkeza do Liverpoolu.
Innym typem klubu jest ten, który po prostu nie potrafi powiedzieć „nie”, gdy dzwoni do niego superklub, w tym przypadku Wolverhampton Wanderers i AC Milan . Żadna z drużyn nie jest obecnie znana z pielęgnowania elitarnych talentów, ale to nie znaczy, że nie mają zawodników wartych pozyskania, przynajmniej jako zawodników kadry dla znanych drużyn. Wolves bez zaskoczenia znaleźli się w tej kategorii po sprzedaży Cunhy do United i Rayana Ait-Nouriego do City, ale Milan jest tutaj po tym, jak popadł w stosunkowo ciężkie czasy. Włoski klub przegapił europejskie rozgrywki po szokująco słabej kampanii, pewny sposób na to, by utalentowani zawodnicy odeszli i zrekompensowali różnicę – Tijjani Reijnders zagra w Lidze Mistrzów z City, a Malick Thiaw może zrobić to samo, jeśli rzekomy transfer do Newcastle się zmaterializuje. Dla City i Newcastle może być okazją, by wybrać klub taki jak Milan, ale walka między tymi, którzy mają, a tymi, którzy nie mają, definiuje współczesną grę, i to na więcej niż jeden sposób.
Uwalnianie nadmiaru talentówGłówną przyczyną tegorocznego chaosu na rynku transferowym mogą być ambicje kilku bogatych klubów, które zapoczątkowały reakcję łańcuchową, ale praktyczność zawsze dogania aspiracje. Aby pozyskać gwiazdy jutra, kluby te musiały pozbyć się zawodników, którzy oficjalnie stali się zbędni.
City uzyskało przewagę, żegnając się z Kevinem de Bruyne , podczas gdy Real Madryt zdecydował się nie przedłużać kontraktu z Luką Modriciem . Na tych decyzjach skorzystały odpowiednio Napoli i Milan, ale ambitne plany angielskich klubów oznaczały konieczność pozbycia się po drodze innych znanych piłkarzy. Liverpool mógł nie wysłać Luisa Diaza do Bayernu Monachium, ponieważ nie pasował do zespołu, ale ich odświeżony atak nie miał dla niego miejsca. Tymczasem Savinho podobno może trafić do Tottenhamu Hotspur, więc City ma miejsce dla Rodrygo.
Odejścia nie zawsze oznaczają jednak identyczne zastępstwa. Wielkie angielskie kluby miały zawodników, których po prostu musiały się pozbyć, w ten sposób kilka innych znanych drużyn wkroczyło do walki w pracowitym lecie. Barcelona pozyskała Marcusa Rashforda, który był już w United, w rzadkiej transakcji, która nie spowodowała problemów finansowych i nie wpłynęła negatywnie na chemię w zespole, podczas gdy City jest bliskie wysłania Jacka Grealisha do Evertonu na roczne wypożyczenie. Tymczasem Al-Hilal zaoferował Darwinowi Nuñezowi dom po tym, jak nie wniósł on większego wkładu w sezon Arne Slota, który prowadził Liverpool.
Gra w łączenie i dopasowywanie to odpowiedni sposób na zamknięcie każdego okna transferowego, zwłaszcza tego najbardziej szalonego. Jest w tym też naturalny podtekst praktyczny – głównymi bohaterami ostatnich tygodni każdego okna transferowego będą prawdopodobnie piłkarze desperacko pragnący wyjścia z niedoskonałej sytuacji lub drużyna, która wciąż ma pracę do wykonania, co wywołuje zabawne poczucie paniki. Doniesienia o zainteresowaniu City Rodrygo mają swój ukryty plan, ale inne, takie jak pragnienie Donnarummy, by grać w Premier League, mogą sprawić, że kolejny bramkarz będzie gonił za transferem, mając niewiele czasu na zegarze. Ostatni, chaotyczny rozdział tego pracowitego lata może być w zasięgu ręki, nawet jeśli drużyny, które umożliwiły to szaleństwo, finalizują swoje plany na nowy sezon.
cbssports