Zakaz dotyczący ulicy Jane Street w Indiach budzi obawy dotyczące roli regulatora

Indyjskie władze podatkowe i regulator rynku rozważają rozszerzenie dochodzenia w sprawie amerykańskiego giganta handlowego Jane Street Group, aby zbadać go pod kątem unikania płacenia podatków, a także wcześniejszych zarzutów o zmowy cenowe na indeksie Sensex, będącym punktem odniesienia na giełdzie w Bombaju, jak podają doniesienia medialne.
Oskarżenie o unikanie płacenia podatków pojawiło się tuż po tym, jak regulator rynku, Indyjska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEBI), zajął 48,43 miliardów rupii (570 milionów dolarów) i zakazał czterem podmiotom powiązanym z Jane Street działania na rynku za rzekome manipulowanie cenami na Narodowej Giełdzie Papierów Wartościowych (NSE).
Decyzja SEBI wywołała zamieszanie na rynkach indyjskich, stawiając pytania o nadzór regulatora i ochronę inwestorów na największym na świecie rynku handlu opcjami. Obrót opcjami na tygodniowy indeks akcji w Indiach spadł o jedną trzecią z powodu zakazu handlu opcjami na Jane Street, poinformowała w czwartek agencja Reuters.
Obrót opcjami na akcje pozwala inwestorom kupować lub sprzedawać akcje po ustalonej z góry cenie i terminie. Wraz z dynamicznym rozwojem rynku indyjskiego, który obsługiwał ponad połowę wszystkich światowych transakcji opcyjnych, na rynek weszli również inwestorzy detaliczni.
Kwestie manipulacji cenami ciągnęły się za tym gwałtownym wzrostem, ale pozostały bezprzedmiotowe aż do sprawy sądowej w Nowym Jorku w kwietniu 2024 roku, w której Jane Street zarzuciło swojemu rywalowi, Millennium Partners, kradzież algorytmów, które pomogły jej osiągnąć sukces na indyjskim rynku opcji. Sygnalista, Mayank Bansal, przedstawił następnie SEBI prezentacje, prezentując wzorce handlowe Jane Street. Bansal zgodził się porozmawiać z Al Jazeerą o swojej współpracy z SEBI w tej sprawie, ale potem się wycofał.
3 lipca regulator w szczegółowym zarządzeniu tymczasowym stwierdził, że „w przeważającej mierze nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego, które mogłoby wyjaśnić ten nagły wzrost dużej i agresywnej aktywności… poza zamiarem manipulowania ceną papierów wartościowych i indeksu referencyjnego”.
SEBI zarzuca, że Jane Street zgromadziła duże długie pozycje w akcjach wchodzących w skład indeksu bankowego NSE oraz zajmowała duże krótkie pozycje w opcjach indeksowych na początku sesji. Około zamknięcia rynku odwracała swoje pozycje w segmentach gotówkowym i kontraktów terminowych, co obniżało indeks i generowało duże zyski w segmencie opcji.
Działalność ta została zakłócona przez zagraniczne podmioty prowadzące niektóre z tych transakcji.
„Prawnicy [mogą] sprzeciwiać się SEBI w kwestiach związanych z jurysdykcją, ale gdy emitowane są papiery wartościowe bazowe [indyjskie], SEBI może podjąć działania” – powiedział Joby Mathew, wspólnik zarządzający w kancelarii prawnej Joby Mathew and Associates i były radca prawny SEBI, w wywiadzie dla Al Jazeery.
Jane Street zakwestionowała ustalenia SEBI i zatrudniła prawników, którzy będą ją reprezentować przed SEBI w tej sprawie. Firma zdeponowała 48,43 miliarda rupii (563 miliony dolarów) rzekomo uzyskanych nielegalnie zysków na rachunku bankowym, do czasu zakończenia dochodzenia i sporządzenia raportu końcowego.
„Tego typu procesy trwają zazwyczaj od ośmiu do 24 miesięcy”, zwłaszcza w „skomplikowanych przypadkach manipulacji” – powiedział w odpowiedzi przesłanej e-mailem do Al Jazeery Sumit Agarwal, były funkcjonariusz SEBI i współzałożyciel Regstreet Law Advisors.
Jednakże śledztwo może być jedynie częścią szerszego procesu kwestionowania Jane Street i roli organu regulacyjnego w szybszym identyfikowaniu i ograniczaniu takich transakcji oraz ochronie inwestorów detalicznych.
„Wysoce spekulacyjne i zmienne”Wraz ze wzrostem rynku opcji w Indiach, zainteresowanie nim powiększyło się o inwestorów detalicznych, skuszonych rosnącymi wolumenami, perspektywą szybkich zysków i mniej ograniczonymi możliwościami zawierania transakcji niż na rynku akcji, gdzie gwałtownie rosnące akcje mogłyby zostać zablokowane, co doprowadziłoby do wstrzymania handlu w celu zapobieżenia manipulacjom.

Mathew mówi, że jego klienci z segmentu handlu opcjami to zarówno studenci, jak i nagradzani kardiolodzy, którzy być może nie mają dogłębnej wiedzy o rynku, ale zostali przekonani do tego pomysłu przez traderów lub influencerów w mediach społecznościowych. Większość z nich ostatecznie straciła pieniądze.
Deven Choksey, dyrektor zarządzający w domu maklerskim KR Choksey Shares and Securities z siedzibą w Bombaju, twierdzi, że inwestorzy detaliczni stanowią prawie połowę indyjskiego rynku opcji, podczas gdy Jane Street i inne zaawansowane instytucje stanowią nieco więcej. „To jak wóz zaprzężony w woły naprzeciwko samochodu wyścigowego. Ich spotkanie z pewnością doprowadzi do wypadków”.
Gdyby okazało się, że Jane Street manipulowała rynkiem, jej zyski wiązałyby się ze stratami inwestorów detalicznych.
Bhargavi Zaveri, badacz regulacji finansowych, dawniej pracujący w Narodowym Instytucie Finansów Publicznych i Polityki, a obecnie doktorant na Narodowym Uniwersytecie Singapuru, twierdzi, że inwestorzy indywidualni ponieśli straty w segmencie opcji, ale ich całkowita kwota nie jest znana.
W takich przypadkach identyfikacja i rekompensata dla inwestorów może być trudna. Nawet jeśli ostateczny wyrok będzie niekorzystny dla Jane Street, a grzywna w wysokości 48,43 miliarda rupii trafi do funduszu ochrony inwestorów, jej wypłata może być trudna dla inwestorów detalicznych, którzy ponieśli straty. Eksperci twierdzą, że najlepszą ochroną może być wczesne zapobieganie nieregularnym transakcjom.
„SEBI dysponuje systemem nadzoru, który umożliwia terminowe monitorowanie rynków” – mówi Choksey.
Tymczasowe zarządzenie SEBI opiera się na transakcjach dokonanych przez Jane Street w okresie od 1 stycznia 2023 r. do 31 marca 2025 r., czyli w okresie, w którym inwestorzy indywidualni mogli ponieść znaczne straty, zgodnie z szacunkami SEBI.
Agarwal z Regstreet twierdzi, że „konsultacje SEBI z 2024 r. wykazały, że opcje z terminem wygaśnięcia są wysoce spekulacyjne i zmienne”.
W Indiach opcje mają dwutygodniowe terminy wygaśnięcia, czyli czas, w którym muszą zostać rozliczone. To właśnie wtedy Jane Street rzekomo manipulowała cenami.
W liście z 6 lutego SEBI poinformowało Jane Street, że „powyższa działalność handlowa na pierwszy rzut oka wydaje się być oszustwem i manipulacją”. Jednak nakaz zakazujący działalności Jane Street został wydany dopiero 3 lipca.
Ostatnie środki SEBI polegające na ograniczeniu tygodniowych zapadalności, zmniejszeniu spreadów i zwiększeniu marż „odzwierciedlają dążenie do zapewnienia większej ochrony” inwestorom detalicznym – mówi Agarwal.
Jednak najlepszym sposobem na ochronę inwestorów detalicznych byłoby, jak zauważa Choksey, umożliwienie im handlu opcjami niezależnie od firm zajmujących się handlem na własny rachunek.
„Indie są wyjątkowe… i na żadnym innym rynku nie spotkacie tylu inwestorów detalicznych. Dlatego SEBI musi stworzyć zróżnicowanie produktów według segmentów klientów”, mówi Chiksey, aby chronić inwestorów detalicznych.
Wyzwania w udowodnieniu manipulacjiW wewnętrznym e-mailu Jane Street poinformowała pracowników, że korzysta z „podstawowego handlu arbitrażowego na indeksach” i nazwała zarzuty SEBI „wyjątkowo podżegającymi”. Do reprezentowania firmy przed SEBI zatrudniła kancelarię prawną Khaitan and Co z siedzibą w Mumbaju.
Udowodnienie manipulacji cenami wymaga wykazania zamiaru, co może być trudne, a eksperci są podzieleni co do tego, czy dochodzenie SEBI będzie w stanie to udowodnić. „Handel w celu poniesienia strat nie ma sensu, a zatem wskazuje na manipulację” – mówi Mathew, były radca prawny.
Zaveri z NUS twierdzi jednak, że nie jest to takie jasne. „Myślę, że łączą się tu trzy problemy. Po pierwsze, segment opcji jest wielokrotnie większy od segmentu gotówkowego. Po drugie, inwestorzy detaliczni ponieśli straty w segmencie opcji, których nie jestem pewien, czy udało się je skwantyfikować. Po trzecie, Jane Street dokonała arbitrażu między niepłynnym segmentem gotówkowym a wysoce płynnym segmentem opcji”.
Według niej, te trzy zdarzenia nie muszą dowodzić zamiaru manipulacji.
Zgodnie z prawem indyjskim udowodnienie manipulacji jest trudne, a „Jane Street może argumentować, że jej transakcje w dniu wygaśnięcia kontraktu były legalnym arbitrażem indeksowym uznanym przez organy regulacyjne, co utrudnia stwierdzenie manipulacji bez wyraźnych dowodów na zamiar” – mówi Agarwal z Regstreet.
Każde działanie SEBI może wpłynąć na reputację Jane Street. W zeszłym miesiącu dochodzenie przeprowadzone przez Bloomberga wykazało, że współzałożyciel Jane Street, Robert Granieri, został oszukany i sfinansował broń na potrzeby próby zamachu stanu mającego na celu obalenie rządu w Sudanie Południowym.
Jeśli w ostatecznym postanowieniu SEBI zostaną określone jakiekolwiek działania przeciwko Jane Street, „być może będą musieli ujawnić to w swoich dokumentach, co będzie miało wpływ na ich sytuację w innych częściach świata” – mówi Mathew.
Al Jazeera