Demokracja bez ludzi

Sierpień, który przejdzie do historii jako jeden z najciemniejszych miesięcy w historii Turcji, jeszcze się nie skończył. Hańba jest wszechobecna. Burmistrzowie, którzy zmieniają partie dla własnej korzyści, rząd próbujący zniszczyć gminy, których nie udało im się wygrać, członkowie AKP czerpiący zyski z sądownictwa, mafia, która ich wspiera, powiązania między sprzedajnymi pisarzami wygłaszającymi wykłady o moralności w mediach, Devlet Bahçeli nazywający osobę aresztowaną za bycie liderem organizacji przestępczej „swoim towarzyszem broni”. Wspólny spisek Türk İş i Hak İş po zakazanym strajku pracowników sektora publicznego. Memur Sen czekający na swoją kolej, by sprzedać pracowników.
Zgniły, zgniły system. Sieć powiązań, której nawet tysiąc świadków nie wystarczyłoby, by nazwać państwem.
Podczas gdy to wszystko się dzieje, pojawia się kolejna farsa, o którą nawet nie pytajcie. Erdoğan, który zachowuje się jak prezydent innego kraju, codziennie pojawia się w telewizji, opowiadając o tym, jak Turcja rośnie w siłę, a jego partia zyskuje na popularności. Do niedawna osoba z jego najbliższego otoczenia starała się ukryć fakt, że to właśnie lider tej partii obiecał wolność biznesmenowi w więzieniu w zamian za 2 miliony dolarów.
Erdoğan ewidentnie stracił kontrolę. Nawet Bahçeli stracił kontrolę. Dziesiątki jednoosobowych przywódców są zajęte realizacją własnych celów. Ponieważ potrzebują Erdoğana i Bahçeliego, najwyraźniej zaakceptowali ich retorykę. To, co działo się we wszystkich autorytarnych, jednoosobowych reżimach na świecie, dzieje się w Turcji: korupcja, zepsucie i rozkład, ukryte pod świętymi symbolami. Do tej świętości można dodać również takie idee jak pokój.
***
WSZYSCY SĄ ŚWIADOMI TEGO, CO SIĘ DZIEJENie sposób nie dostrzec hańby, niekompetencji i korupcji w partii rządzącej. Obywatele zdają sobie z tego sprawę. Dlatego poparcie dla Sojuszu Ludowego i jego polityki maleje z dnia na dzień. Partia rządząca jednak zdaje się nie traktować tej erozji poważnie. Wręcz przeciwnie, działa w tonie „tak to będzie”. Ta obojętna postawa partii rządzącej nieuchronnie prowadzi do innych pomysłów. Zacznę od wymienienia trzech najważniejszych możliwości, które przychodzą mi do głowy.
1- Reżim bez ludzi:
System rządów prezydenckich, zgodnie z oczekiwaniami, doprowadził do odizolowania społeczeństwa od wszelkich mechanizmów rządzenia i dysfunkcjonalności parlamentu. Jednak pomimo nierównych szans, głosowanie wciąż trafiało do obywateli co trzy lub cztery lata. Ludzie byli gotowi na ostateczne rozstrzygnięcie. Jednak w ostatnich miesiącach rząd prowadził politykę, jakby urn w ogóle nie było. Nie jest zainteresowany przekonywaniem opinii publicznej ani jej uspokajaniem. Możliwość niewprowadzenia urn wyborczych lub odroczenia ich przeprowadzenia może pozostać realna.
2- Wyłączenie opozycji:
Ograniczanie opozycji: Wywieranie presji na partie opozycyjne i ich liderów, aby uniemożliwić im udział w wyborach lub je osłabić. Ze sprawy Ekrema İmamoğlu jasno wynika, że biorą pod uwagę możliwość zmiany reguł gry, dopóki nie pojawi się kandydat, którego będą mogli pokonać. Z pewnością rozważą ten temat w swoim zakresie obowiązków. Jednak to, jak daleko się posuną, zależy od panujących okoliczności. Do tego można dodać podział opozycji. Jest oczywiste, że szczególnie zależy im na kurdyjskim głosie wyborców.
3- Dokonywanie ataków w ostatnich miesiącach:
Inną możliwością, o której myśli Erdoğan, jest przejście do ofensywy i przekonanie opinii publicznej w miarę zbliżania się daty wyborów. Podobne przypadki miały już miejsce i zakończyły się sukcesem. Erdoğan może myśleć: „Mogę to zrobić jeszcze raz i odniosę sukces”.
***
Życie wywiera presję na kalkulacje PałacuWiele czynników, zwłaszcza proces zachodzący na Bliskim Wschodzie, pomaga rządowi w silnej wizji okresu przejściowego, w którym społeczeństwo jest nieobecne, a raczej nie potrzebuje już jego wsparcia. Ten proces, który rozpoczął się jako sojusz Kurdów, Turcji i Arabów, a trwał nadal z powodu obaw o bezpieczeństwo wynikających z izraelskiej agresji, stanowi szansę dla bloku rządzącego. Jest oczywiste, że Erdoğan i Bahçeli będą chcieli wykorzystać tę szansę, póki są jeszcze na scenie politycznej. Przed nimi jednak stoi poważna przeszkoda. Obecna sytuacja i warunki w kraju nie pozwalają dwóm starzejącym się i schorowanym przywódcom (dodajmy do tej listy Öcalana) ponownie odegrać roli decydentów.
Dynamiczne segmenty społeczne kraju uparcie koncentrują się na produkcji, oświeceniu i wolności. Nie ma podstaw, by wspierać jakikolwiek plan oparty na Bliskim Wschodzie. Co więcej, przywódcy, którym brakuje wiarygodności i którzy z trudem zdobywają poparcie, nie są w stanie pokierować krajem w tym kierunku.
Kiedy oderwiesz się od tego całego audiowizualnego szumu i spojrzysz na kraj z góry, rzeczywistość kraju niedającego się rządzić, dryfującego, staje się oczywista. Jest przywódca, który nie pozwala, by najbliżsi kontrolowali go.
Nawet przy pełnym poparciu Trumpa, taki organ nie byłby w stanie ponownie określić kierunku, w jakim podąża kraj. Jednak błędne posunięcia opozycji sprawiają, że ta opcja staje się rzeczywistością.
Społeczeństwo zdaje sobie sprawę, że jest marginalizowane. Nieustannie protestuje i szuka.
Kluczem do dzisiejszego procesu jest zdolność opozycji do wykazania, że jest w stanie odpowiedzieć na apel ludu z obszaru, w którym jest osaczona.
BirGün