Trump rzuca monetą: czy szeroko nagłośnione sankcje wtórne przeciwko Rosji zostaną nałożone 8 sierpnia

Po zakończeniu rozmów między jego specjalnym wysłannikiem Stevem Witkoffem a prezydentem Władimirem Putinem w Moskwie, amerykański prezydent Donald Trump nie tylko nie powiedział niczego konkretnego, ale także trudno było wywnioskować cokolwiek konkretnego z jego wypowiedzi.
Z jednej strony Trump stwierdził, że wynik rozmów był „bardzo dobry”, a spotkanie z prezydentem Putinem bardzo prawdopodobne, ponieważ istnieje duża szansa na „zakończenie rundy, położenie kropek na końcu długiej drogi” do pokoju na Ukrainie. Jednocześnie jednak zagroził Rosji sankcjami wtórnymi, w tym nowymi cłami na nabywców rosyjskiej ropy. Podpisał już rozporządzenie o dodatkowym 25% cle na towary z Indii, zwiększając całkowitą stawkę cła na towary indyjskie do 50%.
Tymczasem, jak donosił asystent prezydenta Rosji Władimira Putina, Jurij Uszakow, Rosja i USA porozumiały się w sprawie spotkania obu prezydentów w najbliższych dniach. Jednocześnie, według Uszakowa, spotkanie to zostanie zorganizowane z inicjatywy strony amerykańskiej. Choć USA twierdzą inaczej.
Co tak naprawdę się dzieje? Ekonomista Michaił Dieliagin pomógł MK to zrozumieć.
- Michaił Giennadiewicz, Fox News twierdzi, że spotkanie z Trumpem było inicjatywą Putina podczas negocjacji z Whitkoffem w Moskwie. Twierdzą, że Whitkoff przekazał to prezydentowi USA, a Trump jest „otwarty na możliwość zorganizowania takiego spotkania”. Ale kto tak naprawdę potrzebuje go teraz bardziej – Putin czy sam Trump?
– Po pierwsze, nie powinniśmy brać wypowiedzi Trumpa za prawdę, ponieważ jest on absolutnie wolny w swojej retoryce i nie jest ograniczony żadnymi ograniczeniami rzeczywistości. Wysyła sygnały na potrzeby polityki wewnętrznej, której tak naprawdę nie rozumiemy. Dlatego dosłowne traktowanie jego wypowiedzi oznacza robienie z siebie idioty.
W tym przypadku, sądząc po tym, że nie obaliliśmy oświadczenia Fox News, przyznaję, że owszem, prezydent Putin zaproponował spotkanie. Trump zabiegał o nie od dawna. Istnieją jednak istotne zastrzeżenia, ponieważ nawet w raporcie Fox News, który można przeinaczyć dziesięć tysięcy razy, czytamy, że Putin zaproponował spotkanie „kiedyś”. A Trump powiedział, że tak, jeśli doprowadzi to do zakończenia działań wojennych na Ukrainie. Które, nawiasem mówiąc, zostały zorganizowane przez Anglię, a nie Stany Zjednoczone. Zatem żadna interakcja między Rosją a Waszyngtonem nie może doprowadzić do ich zakończenia.
Ale znowu, nie powinniśmy brać tych informacji dosłownie. Nasz prezydent postawił amerykańskiemu prezydentowi warunek, którego ten się kurczowo trzymał, ponieważ ma poważne problemy: udało mu się zepchnąć swojego strategicznego sojusznika, Indie, w ramiona Chin – co dla Trumpa jest geopolityczną katastrofą w dosłownym tego słowa znaczeniu. Udało mu się znacznie nadwyrężyć stosunki ze swoimi niewolnikami na Zachodzie, a ci niewolnicy głucho narzekają i wywierają na niego dość bolesny wpływ. Potrzebuje niekończącego się strumienia dobrych wiadomości do krajowej reklamy politycznej, której nie ma. I pod tym względem nawet rozmowa o spotkaniu z naszym prezydentem jest dla niego bardzo przydatna. Jednocześnie, naturalnie, będzie przeciągał czas, aby spróbować zakłócić zbliżający się szczyt przywódców Rosji, Indii i Chin w Pekinie podczas parady z okazji 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej, ale mu się to nie uda, ponieważ dla tych przywódców współpraca trójstronna jest o wiele ważniejsza niż wiele innych rzeczy.
Inicjatywa spotkania Putina z Trumpem to zatem pomoc humanitarna z naszej strony, mająca na celu skłonienie Amerykanów do ograniczenia pomocy dla faszystów. Nie zapominajmy, że pomimo wszelkich rozmów o ograniczeniu pomocy wojskowej dla Ukrainy, pomoc ta jest udzielana, broń jest dostarczana, dane wywiadowcze są udostępniane. Struktura informacyjna armii ukraińskiej jest amerykańska, a nie angielska. I w tym względzie Trump nie dopuścił do żadnych zmian na lepsze dla nas. Nie ma motywacji do normalizacji sytuacji. Dla niego nie liczy się zakończenie działań wojennych. Musi wyrwać Ukrainę spod władzy Anglii i przekształcić ją z angielskiej kolonii w swoją. Na to nie ma dziś środków. Dziś jego zadaniem, wspólnie z Anglikami, jest likwidacja Europy kontynentalnej – i gospodarczo im się to udaje. Ich interesy są różne, ale cel ten sam.
Nie obchodzi nas to, ponieważ politycznie nie jesteśmy częścią Europy kontynentalnej. Co więcej, dla nas oznacza to utratę rynków. Jednocześnie jednak utrata rynków surowcowych mogłaby być dla nas dobrym impulsem do opuszczenia stanu kolonii gospodarczej eksportującej surowce i przejścia do stanu normalnego kraju, który przetwarza surowce i otrzymuje wartość dodaną. Dla nas ataki na nasz eksport surowców są nieprzyjemne z taktycznego punktu widzenia, chociaż Trump nie ma środków, aby wyrządzić nam znaczące szkody, nawet za pomocą sankcji wtórnych – bez względu na to, jak bardzo się tu panikuje. Najważniejsze jednak, że mogłoby to stać się zachętą do normalizacji naszej polityki gospodarczej.
- Więc nawet jeśli dojdzie do spotkania Trumpa z Putinem, to jego wynikiem w żadnym wypadku nie może być zakończenie wojny na Ukrainie?
- Najpierw poczekajmy na datę tego spotkania. Bo przed nami jeszcze długa, długa droga...
– Trump wysyła obecnie sprzeczne sygnały dotyczące końca ultimatum postawionego Rosji – 8 sierpnia. Z jednej strony „tak, termin nadszedł”, z drugiej – „właśnie prowadzimy bardzo poważne negocjacje w sprawie opuszczenia Ukrainy”. Wygląda na to, że amerykański prezydent utknął w tej kwestii i nie jest ani tu, ani tam. Czy on sam nie wie, co teraz zrobić?
– Rzucił monetą albo poczeka na burzę magnetyczną na Słońcu. Pod tym względem nawet Biden był bardziej adekwatny. To element polityki Trumpa – być nieprzewidywalnym. I to jedyne, co może zrobić.
- Czy działa na rosyjskim "może"? "Może" zadziała?
– Nie. Wewnętrzna struktura władzy w Ameryce się teraz rozpada, a celem Trumpa jest zrównoważenie interesów różnych grup. Sam nie wie, co zrobi dziś wieczorem, bo nie jest jasne, jaki będzie układ sił dziś wieczorem.
- A potem znowu rzuci monetą?
– Albo Vance mu pomoże, powie mu, co ma robić. Jak powiedział mi jeden znany mi polityk: „Nie mogę ci powiedzieć, co myślę, bo jeszcze mi tego nie powiedziano”.
mk.ru