Podstawowe cechy racjonalizmu kartezjańskiego (część I)

Filozofia kartezjańska stanowi punkt zwrotny w historii myśli zachodniej. Wbrew założeniu podzielanemu przez większość myślicieli renesansu, Kartezjusz nie zaczynał od spontanicznej i bezkrytycznej łatwowierności w kwestii funkcjonowania natury, ani nie okazywał takiego samego szacunku dla filozofii klasycznej, jak jego współcześni. Motywowany trwającą rewolucją naukową i potrzebą obalenia radykalnego sceptycyzmu, jego głównym celem było stworzenie systemu filozoficznego, który mógłby zakotwiczyć najnowsze osiągnięcia fizyki.
Kartezjusz dążył następnie do opracowania metody, która pozwoliłaby mu obiektywnie odróżnić fałsz od prawdy. Należy zauważyć, że pewne niuanse metodologiczne, zaczerpnięte ze średniowiecznej filozofii, wciąż były obecne w momencie ukończenia przez niego studiów akademickich. Po sześciu latach nauki w jezuickim kolegium w La Flèche, gdzie panował głównie scholastyczny paradygmat nauczania, francuski filozof później wyraził swoje niezadowolenie z modelu disputationes. Był niezachwianie przekonany, że wszystko, co niepewne, jest sprzeczne z nauką, ponieważ brakuje jej metody pozwalającej na dostrzeżenie występowania błędów.
Należy pamiętać, że scholastyka rozwijała się w ścisłym związku z arystotelizmem, odziedziczając między innymi jego fizykę. Fizyka Arystotelesa rozważała jakościowe pojęcie bytu, określając „formę substancjalną” jako wewnętrzną zasadę, z której wynika działanie ciała, czyli jego ruch. Z kolei w systemie kartezjańskim kosmos jest interpretowany jako swego rodzaju algorytmiczne rozszerzenie, dzięki któremu wszystkie zjawiska można wyjaśnić matematycznie. Oznacza to, że Kartezjusz rezygnuje z jakościowego atrybutu bytu, twierdząc, że natura jest mierzalna i że w tym sensie świat fizyczny jest z natury ilościowy.
Z perspektywy epistemologicznej francuski filozof dystansuje się od tradycji arystotelesowsko-tomistycznej – której kamieniem węgielnym było badanie istnienia danego przedmiotu – opowiadając się za nowym spektrum analizy, obejmującym nie tylko relację między myśleniem a jego zmysłowymi korelatami, ale przede wszystkim charakterystykę samego aktu noetycznego, który wykracza poza wszelką możliwą odpowiedniość z cielesnością świata. Myślenie nie zawsze potrafi zidentyfikować odpowiadającą mu rzeczywistość zewnętrzną, dlatego istotne jest badanie jego związku ze światem.
To matematyka ujawniła istotność tego pytania dla Kartezjusza, ponieważ wiedza matematyczna potwierdza twierdzenie, że istnieją pojęcia, które, pomimo braku sensownego korelatu, zawierają jednak własną rzeczywistość, zrozumiałą dla ludzkiego intelektu. Kartezjański racjonalizm kwestionuje tę naukę nie tylko jako obiektywnie precyzyjną w zastosowaniu do świata, ale także jako możliwość uwolnienia rozumu od elementów jakościowych generowanych przez ocenę danych empirycznych. Kartezjusz zamierzał zatem wykazać, że intelekt jest zdolny do poznania samodzielnie, to znaczy bez konieczności odwoływania się do jakichkolwiek treści zmysłowo-percepcyjnych. Proces, dzięki któremu ludzie poznają rzeczy, to znaczy zbiór funkcji poznawczych prowadzących do nabycia wiedzy, staje się wówczas pierwotną osią myśli filozoficznej; to epistemologiczne przekierowanie ostatecznie nabierze kluczowego znaczenia w rozwoju kultury zachodniej, dlatego francuski matematyk jest uznawany za twórcę nowożytnej filozofii.
Wątpliwość kartezjańska nie wynika z doświadczenia systematycznego błędu, lecz raczej z potrzeby oddzielenia prawdy od fałszu; jest to dobrowolna, metodyczna, a następnie hiperboliczna wątpliwość. Z epistemologicznego punktu widzenia konieczne jest kwestionowanie wszystkiego, co może prowadzić do niejednoznaczności, w przeciwieństwie do tego, co dzieje się w codziennej rzeczywistości, gdzie ludzie kierują się w swojej praktyce tym, co prawdopodobne. W drugiej części „Rozprawy o metodzie” , odwołując się do logicznej procedury stosowanej przez geometrów, Kartezjusz przedstawia cztery zasady, które jego zdaniem są niezbędne do zapewnienia epistemicznej ważności wiedzy:
Pierwsza polegała na tym, by nigdy nie przyjmować niczego za prawdę, nie wiedząc tego jasno: (…) w naszych osądach uwzględniać tylko to, co jawiło się tak jasno i wyraźnie mojemu umysłowi, że nie miałem powodu w to wątpić. Druga polegała na podzieleniu każdej z badanych trudności na jak najwięcej części, niezbędnych do ich najlepszego rozwiązania. Trzecia polegała na prowadzeniu moich myśli w kolejności, zaczynając od najprostszych i najłatwiejszych do zrozumienia obiektów, stopniowo (…) przechodząc do poznania bardziej złożonych. A ostatnia polegała na tym, by zawsze dokonywać tak pełnych wyliczeń i tak ogólnych przeglądów, abym miał pewność, że niczego nie pominę.
Wydaje nam się rozsądne, że w „Rozprawie o metodzie” kartezjańskiemu zwątpieniu brakuje wymiaru metafizycznego, dostrzegalnego w innych tekstach. Istotnie, we wstępie do czwartej części tego dzieła francuski filozof podkreśla trzy czynniki uzasadniające stosowanie metodycznego zwątpienia: 1) wiemy, że informacje pochodzące ze zmysłów są mylące, zatem żadnego przekonania empirycznego nie należy uznawać za prawdziwe (argument ten potwierdzają sceptycy i podważają ważność wiedzy a posteriori). 2) w dziedzinie logiki i matematyki ludzie popełniają paralogizmy w najprostszym rozumowaniu. 3) niektóre sny są nieodróżnialne od naszych percepcji na jawie i dlatego nie ma pewności, że samo życie nie jest snem.
Jednakże w „Rozmyślaniach o filozofii pierwszej” , wraz z przywołaniem argumentu zwodziciela (zwodzącego boga), wątpliwość osiąga fazę hiperboliczną, a zawieszenie osądu dotyczy wszelkiej rzeczywistości zewnętrznej wobec myślenia; moment ten przekłada się zatem na całkowite zawieszenie ontologii świata. Jednakże, nawet biorąc pod uwagę hipotezę boga, który mógłby nieustannie zwodzić go we wszystkim, Kartezjusz intuicyjnie z wielką jasnością i wyrazistością dostrzega jego istnienie jako „rzeczy myślącej”. Ostatecznie wątpliwość dotyczy wszystkiego oprócz niej samej; to znaczy, w kategoriach epistemologicznych, można wątpić w każdą myślalną treść; nie można jednak wątpić w formalną rzeczywistość samej wątpliwości. Dzieje się tak, ponieważ wątpliwość reprezentuje jedność myślenia, a myślenie w działaniu jest już formą bytu, którego rzeczywistości nie można kwestionować: myślę, więc jestem (cogito, ergo sum). Jest to w istocie fundamentalna zasada, która wspiera ważność wiedzy i która w konsekwencji pozwala nam obalić radykalny sceptycyzm.
observador