Ależ otwarcie El Clasico! Wojciech Szczęsny w roli głównej

Królewscy świetnie rozpoczęli mecz ze swoim największym rywalem. FC Barcelona straciła gola już w 5. minucie spotkania. Zamieszany w utratę był niestety Wojciech Szczęsny. Polak sfaulował bowiem w polu karnym Kyliana Mbappe, a sędzia wskazał na rzut karny.
Francuz okazał się pewnym egzekutorem. Choć polski bramkarz miał na rękawicach piłkę, strzał był na tyle mocny, że Szczęsny nie zdołał sparować futbolówki poza bramkę.
Warto dodać, że faul polskiego bramkarza był następstwem gigantycznego błędu, który popełnił obrońca gospodarzy Pau Cubarsi. Młody defensor lidera LaLiga nie popisał się dobrą techniką, co skrzętnie wykorzystał francuski snajper, wychodząc oko w oko z bramkarzem Barcelony.
Mecz na ławce rezerwowych, ze względu na powrót po kontuzji, rozpoczął drugi z Polaków w barwach katalońskiego klubu, czyli Robert Lewandowski.
Szalone El Clasico! FC Barcelona z odpowiedzią na dublet MbappeCo ciekawe, spotkanie dwóch najlepszych drużyn w Hiszpanii ma zawrotne tempo. Jeszcze kibice nie zdołali na dobre oswoić się z prowadzeniem 1:0 Królewskich, a ponownie obronie urwał się Mbappe. Francuz ponownie stanął jeden na jednego ze Szczęsnym, drugi raz znajdując sposób na Polaka. Ponownie trudno jest winić polskiego bramkarza.
Na tablicy wyników 2:0 dla Realu zrobiło się w 14. minucie spotkania. Co ciekawe, ten gol sprawił również, że Francuz wyprzedził w klasyfikacji strzelców LaLiga Lewandowskiego.
Barcelona stosunkowo szybko zdołała jednak odpowiedzieć. Na listę strzelców, wykorzystując stały fragment gry, wpisał się Eric Garcia. I ponownie, błyskawicznie, bo 1:2 na niekorzyść gospodarzy zrobiło się w 19. minucie.
Tempo meczu, który może zadecydować o tytule mistrzowskim w Hiszpanii, jest absolutnie zawrotne. Dość napisać, do zamknięcia pierwszej części spotkania było już 4:2 dla Barcelony.
Najpierw o wyrównanie pokusił się pięknym, technicznym strzałem, Lamine Yamal. Z meczu na mecz młodziutki Hiszpan przekonuje, że jest naturalnym następcą Lionela Messiego w barwach Barcelony. Co więcej, to był gol z 32. minuty, a zaledwie 120 sekund później z trafienia cieszył się Raphinha. Brazylijczyk swoim golem wyprowadził na prowadzenie Barcelonę, dokonując tzw. remontady – w absolutnie imponującym stylu.
Królewscy próbowali odpowiedzieć, wstając z desek – używając żargonu bokserskiego. Niewiele brakowało, a przed kolejnym rzutem karnym stanąłby Mbappe. Francuz przewrócił się, rzekomo faulowany przez Frenkiego de Jonga. Holender i jego koledzy mogli jednak odetchnąć, bo choć powtórki pokazywały, że kontaktu w polu karnym raczej nie było, to dodatkowo wcześniej na minimalnym spalonym był jeden z Królewskich.
Odpowiedź Barcelony? Kolejny gol, tym razem na 4:2. Autorem znów Raphinha.
Kosmiczny mecz w Barcelonie w pierwszych 45. minutach. Prawdziwa pochwała futbolu ofensywnego, gdzie najważniejsze jest widowisko, efektowne akcje, a szczelna obrona... to nieco dalszy w kolejności priorytet.
Czytaj też:Wicemistrzowie Polski oficjalnie zdegradowani. To spadek w przepaść Czytaj też:Rasistowski skandal w piłkarskiej Ekstraklasie. „Odgłosy małpy”
Wprost