Keith Tkachuk o Matthew, Bradym, olimpijskim złocie i pominięciu go w Galerii Sław

Keith Tkachuk nigdy nie wygrał Pucharu Stanleya w swojej 18-sezonowej karierze w NHL, ale zdobywał go wielokrotnie.
Ostatnio na lodzie w Sunrise, gdy jego syn Matthew wręczył mu puchar po drugim z rzędu mistrzostwie Florida Panthers . Stał blisko środka lodowiska jako dumny hokejowy tata: Matthew wzniósł puchar w geście zwycięstwa, a jego brat, gwiazda Ottawa Senators ,Brady Tkachuk , stał kilka stóp dalej.
Kilka miesięcy wcześniej Keith obserwował, jak jego synowie przekraczają granice hokeja podczas NHL 4 Nations Face-Off , będąc katalizatorami trzech bójek w ciągu dziewięciu sekund, które poprzedziły pierwsze starcie USA z Kanadą .
Ich status celebrytów stale rośnie: Matthew i Brady Tkachuk są sportowcami z okładki EA NHL 26. Pojawiają się na okładce Edycji Deluxe wraz ze swoim ojcem. Najnowsza gra NHL zawiera dane śledzenia krążków i zawodników NHL EDGE oraz ulepszony tryb „Zostań graczem”.
Tkachuksowie zaznaczają swoją obecność również w telewizji: po tym, jak Matthew był główną postacią w sezonie 1, Brady Tkachuk został pierwszym zawodnikiem ujawnionym w sezonie 2 „Faceoff: Inside the NHL”, serialu dokumentalnego na Amazon Prime.
„Moja żona i ja żyjemy teraz jak w bajce. Nie ma nic lepszego niż patrzeć, jak twoje dzieci robią to, co kochają najbardziej” – powiedział niedawno Keith Tkachuk w rozmowie z ESPN.
Tkachuk powiedział, że choć jest dumny z osiągnięć swoich synów w NHL, to dla niego jeszcze ważniejsze jest to, czego ludzie nie widzą w jego synach.
„Dobrze się zachowują poza lodem. Robią to, czego nauczyliśmy ich dorastając. Szanują ludzi na lodowisku. Zawsze są bardzo serdeczni” – powiedział.
„Teraz rozumiem, dlaczego ludzie chcą ich uderzyć w twarz na lodzie, ale to wspaniałe dzieciaki. To wspaniałe wzory do naśladowania. To wspaniali bracia. I wspaniali synowie”.
Rozmawialiśmy z Keithem Tkachukiem o jego potomstwie, gwieździe NHL, imprezowaniu z Panthers, Zimowych Igrzyskach Olimpijskich 2026 i o tym, co czuje z powodu trwającego „pominięcia” go w Hockey Hall of Fame.
Matthew i Brady to sportowcy z okładki serii EA Sports NHL z 2026 roku. Czy gry wideo były popularne w domu Tkachuków, gdy dorastali?
Tkachuk: Z Bradym częściej niż z Matthew. Dużo zajmowaliśmy nasze dzieci, ale grały w gry wideo, kiedy miały czas. Teraz, kiedy odwiedzam Brady'ego w Ottawie, jak tylko kładzie syna spać, od razu wraca na dół i gra w gry wideo z kumplami.
A kiedy Matthew grał w Calgary, pamiętam, jak wstałem o drugiej w nocy, żeby pójść do łazienki i zobaczyłem, że drzwi są zamknięte, a pod nimi migają światła. Następnego dnia zapytałem go, co robi, a on odpowiedział, że gra w gry wideo. Pomyślałem sobie: „Musisz trochę odpocząć, dzieciaku”.
Oboje są jeszcze dziećmi, przynajmniej w mojej opinii. To po prostu fenomenalne, że dostają szansę na ten cover. Ciężko pracowali, żeby tu dotrzeć.
Wygląda na to, że sam jesteś sportowcem z okładki EA, na przykład w wersji deluxe tej gry.
Tkachuk: Mam nadzieję, że moje oceny będą lepsze niż Brady'ego i Matthew.
Byłeś na lodzie z Matthewem i Bradym, kiedy Panthers powtórzyli tytuł mistrzowski . Jak wyglądał ten moment?
Tkachuk: Dwa lata temu oszaleliśmy. Wiem, że to zabrzmi okropnie, ale tym razem wydawało się to rutyną. Ale móc to świętować z Matthewem – a oczywiście Brady był na lodzie, moja żona, córka i cała rodzina – i zobaczyć, przez co on i jego koledzy z drużyny przeszli przez ostatnie trzy lata… Oni po prostu są tam inni. Naprawdę.
To była świetna zabawa. A następne pięć dni było jeszcze fajniejsze . Są dobrzy na lodzie, ale jeszcze lepsi poza nim.
Jako były zawodnik, jak bardzo imponuje Ci gra drużyny Panthers po zwycięstwie?
Tkachuk: Trochę zazdrościsz, bo są tak zżyci jako drużyna. Wydawało się, że to trwało tygodniami.
Bill Zito, dyrektor generalny Florydy, wielokrotnie mi powtarzał, że ich pewność siebie, nastawienie i sposób, w jaki się prezentują jako drużyna, wynikają w jakiś sposób z pozyskania Matthew. Jak bardzo jesteś dumny, wiedząc, jaką różnicę Matthew wniósł do tej drużyny?
Tkachuk: Trzeba oddać Billowi Zito uznanie. Wymagało to mnóstwa odwagi, żeby to tak ruszyć – a skoro właściciele na to pozwolili, trzeba im również oddać uznanie.
Ale cieszę się z Matthew. Wybrał Florydę. To był jego cel i udało im się dogadać. Paul Maurice to fenomenalny trener, a on i Matthew mają niemal identyczną osobowość. Wszyscy się dogadują. Wszyscy mają jeden cel: wygrać.
Matthew ma dwa pierścienie. Był w ostatnich trzech latach z rzędu. Brady w końcu awansował do play-offów z Ottawą w zeszłym sezonie. To był dla niego ciekawy rok w Senators. Jak odebrałeś moment, kiedy ich właściciel sprzeciwił się „delikatnemu manipulowaniu” Bradym przez drużyny i oświadczył, że nigdzie się nie wybiera, mimo że ci, którzy uważają, że może chcieć odejść?
Tkachuk: Nie wierzyłbym we wszystko, co słyszysz. Myślę, że po tym, co stało się z Matthewem w Calgary, wszyscy zakładają, że to samo stanie się z Bradym [w Ottawie].
Ale Brady uwielbia to miejsce. Brady naprawdę mocno zakorzenił się w społeczności. To drużyna, która się rozwija. Mają świetną grupę młodych zawodników. To filary zespołu. Kibice i samo miasto traktują go bardzo dobrze. Chce być ważną częścią tego rozwoju. Więc nie sądzę, żeby miał się gdziekolwiek udać.
Oczywiście, Matthew i Brady dali nam niezłe widowisko podczas meczu Pucharu Czterech Narodów dla reprezentacji USA. Co by to dla ciebie znaczyło, gdyby udało im się zdobyć pierwszy złoty medal olimpijski w hokeju na lodzie mężczyzn dla Amerykanów od 1980 roku, kiedy zagrają na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w 2026 roku?
Tkachuk: To by znaczyło wszystko. Naprawdę. To, że oboje znaleźli się wśród pierwszej szóstki , jest niesamowite.
Ale chodzi bardziej o to, że grali razem na tak wysokim poziomie, w prawdopodobnie najchętniej oglądanym wydarzeniu w sporcie, Zimowych Igrzyskach Olimpijskich. Wiem, że bardzo im się podobało wspólne granie na Mistrzostwach Czterech Narodów. To było coś niesamowitego. Naprawdę. Świetnie się bawili.
Najgorsze w całej tej sytuacji było to, że pojechali na obóz treningowy przed Mistrzostwami Czterech Narodów i mnie olali. Wiedzieli, że mam FOMO. Wiedziałem, że to Matthew. Nie pozwalał Brady'emu odbierać moich telefonów. Olewali mnie przez cztery dni, aż w końcu pojechałem do Montrealu, żeby ich zobaczyć.
Chciałem cię zapytać o ogromną zmianę, jaką ostatnio zaobserwowaliśmy w przepisach dotyczących kwalifikacji do hokeja uniwersyteckiego. Brady wybrał Uniwersytet Bostoński, gdzie grałeś również ty. Matthew wybrał grę dla London Knights. Co sądzisz o tych dwóch ścieżkach teraz, gdy młode gwiazdy, takie jak Gavin McKenna, mogą przejść z kanadyjskiej ligi juniorów do uczelni takiej jak Penn State ?
Tkachuk: Obie drogi do NHL są świetne. Wszystko zależy od zawodnika. Wtedy, przed wprowadzeniem nowych przepisów, trzeba było dokonać wyboru. Matthew urodził się późno. Chciał grać dla London Knights za [Dale'a i Marka] Huntera. Możliwość gry z Christianem Dvorakiem i Mitchem Marnerem była ogromnym plusem. Matthew chciał doświadczyć gry w ponad 80 meczach, wliczając w to play-offy, i wygrał Memorial Cup.
Brady prawdopodobnie nie był wtedy tak rozwinięty jak Matthew. Brady chciał poczuć klimat college'u – móc stać się silniejszym i większym. To luźniejszy harmonogram, ale czuł, że to właściwa droga i tak było.
Teraz, po zmianach w przepisach, myślę, że to świetnie. Gavin McKenna miał fenomenalne lata w Medicine Hat. To jeden z najlepszych zawodników, jakich widziałem od dawna. Teraz będzie grał w takim harmonogramie, w którym będzie mógł liczyć na to, że będzie silniejszy, większy, grając przeciwko starszym zawodnikom. Myślę, że to dobra okazja dla tych dzieciaków, żeby dostać szansę gry dla Boston University, Michigan State czy Penn State, gdziekolwiek pójdą. Trzeba robić to, co najlepsze dla siebie. A pieniądze zerowe to szaleństwo.
Gdybyś grał w NCAA, nie miałbyś nic przeciwko dodatkowym 700 000 dolarów?
Tkachuk: Zadowoliłbym się kilkoma dolarami tygodniowo.
Po grze na Uniwersytecie Bostońskim w latach 1990-91 rozpocząłeś karierę, którą wielu uważa za godną uhonorowania przez Galerię Sław Hokeja. 48 zawodników NHL strzeliło 500 goli, a Ty jesteś jednym z zaledwie czterech emerytowanych zawodników, którzy jeszcze nie zostali włączeni do Galerii Sław. Co to dla Ciebie znaczy, gdy widzisz, jak kibice, media, hokeiści, ktokolwiek, jednoczą się w tej sprawie i mówią, że Keith Tkachuk powinien trafić do Galerii Sław?
Tkachuk: No cóż, nic nie mogę zrobić. Doceniam wsparcie. Naprawdę. Jeśli się uda, to świetnie. Jeśli nie, życie toczy się dalej. Ale moje dzieci są moją Galerią Sław. Lubię je oglądać. Pracuję dla The Blues, ale też mogę patrzeć, jak moje dzieci grają i jak dorastają.
To był zaszczyt grać w NHL. Ta gra zmieniła moje życie. Jeśli tak się stanie, wiem, że moja mama będzie bardzo szczęśliwa. Myślę, że to ona przeżywa to najmocniej.
Musimy ją postawić przed komisją selekcyjną. Skoro mowa o rodzinie: czy uważasz, że osiągnięcia Matthew i Brady'ego podniosły Twoją własną renomę w Galerii Sław? Czy uważasz, że fakt, że ludzie mówią o Tobie, kiedy mówią o nich, może zwiększyć Twoje szanse na przyjęcie do Galerii Sław?
Tkachuk: Cóż, na pewno im to nie szkodzi. Życie toczy się dalej, gdy jesteś na emeryturze, niezależnie od tego, czy miałeś świetną, przeciętną karierę, czy cokolwiek innego. Myślę, że sukces chłopaków – z Pucharem Czterech Narodów, oczywiście dobry występ Matthew i gra Brady'ego na kanadyjskim rynku – zdecydowanie daje ci dodatkowego kopa.
Ale ja nie patrzę na to w ten sposób. Patrzę na to po prostu jak na ich ojca. Uwielbiam patrzeć, jak moje dzieci się bawią. Po prostu chciałem być blisko nich. I to była niezła jazda.
espn