Gotowi do gry z Jimem Johnsonem: sportowcy drugiej klasy

Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

England

Down Icon

Gotowi do gry z Jimem Johnsonem: sportowcy drugiej klasy

Gotowi do gry z Jimem Johnsonem: sportowcy drugiej klasy

W maju 1965 roku wsiadłem do autobusu jadącego z Baton Rouge do Lexington w stanie Kentucky. Nie byłem sam, ponieważ pracowałem jako trener sportowy dla 28 członków drużyny lekkoatletycznej LSU. Mieliśmy wziąć udział w mistrzostwach SEC. Kilka dni przed wyjazdem otrzymaliśmy wiadomość, że szkoła nie przyleci do Kentucky, ale że musimy przejechać autobusem około 700 mil — około 15 godzin. Nie trzeba zaawansowanego szkolenia w zakresie nauk o sporcie, aby wiedzieć, że siedzenie w autobusie tak długo przed zawodami sportowymi nie jest idealne.

Byliśmy dobrą drużyną, kilkoma olimpijczykami, walczącymi o mistrzostwo. Podczas spotkania dowiedzieliśmy się, że dyrektor sportowy LSU przyleciał swoim prywatnym samolotem. Jednak nigdy go nie widzieliśmy, ponieważ nigdy nie znalazł czasu, aby zejść na boisko, aby pogratulować lub spotkać się z kimkolwiek z drużyny. Nie był tam dla sportu, był w podróży służbowej. Spotkanie zakończyło się — z powrotem w autobusie. Piętnaście godzin później dotarliśmy do Baton Rouge, zmęczeni, brudni i źle odżywieni. Podejrzewam, że sportowcy nadal byli dumni ze swojego występu, dumni z bycia częścią jednej z najlepszych drużyn lekkoatletycznych w kraju, ale wiedzieli również, że w umyśle szkoły byli sportowcami drugiej klasy.

Nie jest zaskoczeniem, że sportowcy futbolu amerykańskiego, a często także koszykarze, są priorytetem uniwersytetów D1. To trwa już od lat. Przynoszą pieniądze, podczas gdy tak zwane sporty olimpijskie często nie. Niedawna ugoda House v. NCAA została uznana za rozwiązanie mające na celu stabilizację sportu uniwersyteckiego na dużą skalę. Ugoda ta wypłaca około 2,8 miliarda dolarów byłym sportowcom D1, którzy mogliby otrzymywać fundusze na podstawie swojego nazwiska, wizerunku i podobieństwa (NIL). Pozwala również każdej szkole wypłacać łącznie 20,5 miliona dolarów bezpośrednio obecnym sportowcom każdego roku. Sportowcy, którzy otrzymają finansowanie NIL, nadal będą uprawnieni do takich funduszy, ale zajmie się tym niezależna firma księgowa. Nikt nie wie, jak to będzie działać.

Tylko mgliście wspomniano o wpływie tej ugody na sporty inne niż piłka nożna i koszykówka. Czy sporty takie jak lekkoatletyka, biegi przełajowe, pływanie, gimnastyka i zapasy ucierpią? Wczesne doniesienia mówią, że tylko sportowcy z tych sportów, które generują dochód, otrzymają dochód. Piłka nożna otrzyma większość. Trzeba zadać pytanie, skąd szkoła bierze 20,5 miliona dolarów? Podnieść ceny biletów, zwiększyć opłaty studenckie, zwiększyć parking? A co ze zmniejszeniem pensji trenerów? Założę się, że tego nie zrobią. Kilka lat temu szkoły nie mogły otrzymać akredytacji akademickiej, jeśli płaciły trenerom więcej niż prezydentowi szkoły. Dzisiaj jest „Jak można poważnie traktować piłkę nożną, jeśli trener nie zarabia więcej niż prezydent uniwersytetu?” A co z asystentami trenerów? Większość z nich zarabia więcej.

Skąd więc weźmiemy 20,5 miliona dolarów? Zgadliście — ze wszystkiego, oprócz futbolu i koszykówki. Jak już pisałem, w sporcie uniwersyteckim D1 nie chodzi już o sport, chodzi o pieniądze. Trenerów się kupuje, podobnie jak sportowców. Nie zawsze tak było. Kiedy wiele lat temu uczelnie zaczynały uprawiać sport, nie chodziło o zarabianie pieniędzy, chodziło o zrównoważenie życia akademickiego ze zdrowymi alternatywami. Duch szkoły i duma były atrybutami, sposobem na zjednoczenie uczniów. Dzisiaj rządzi zysk, a jeśli jesteś organizacją non-profit, jesteś drugą klasą. Transport, pensje trenerów, stypendia na wyżywienie, mundurki, harmonogramy i wiele innych rzeczy zostanie obciętych. Będą jeździć autobusem.

Co cztery lata nasi sportowcy olimpijscy wychodzą z hibernacji. Pływacy, gimnastycy i biegacze stają się bohaterami narodowymi. Przez krótki okres nie są już sportowcami drugiej kategorii. Ich wizerunki są na pudełkach płatków śniadaniowych, nagłówkach na Times Square i reklamach ubrań. Ci sportowcy niczym nie różnią się od tych, którzy uprawiają sport dla zysku. Co było potrzebne, aby tam dotrzeć? Trenowałem pływanie i wiem trochę o tym, co jest potrzebne, aby pływak osiągnął dzisiaj sukces. To dwa treningi dziennie rok po roku, kilka dni wolnych, godziny bez przerwy, patrzenie tylko na dno basenu. Wszyscy mistrzowie sportu przechodzą przez trudności, często ponosząc porażki, ale podnosząc się, aby je przezwyciężyć, a większość otrzymuje szkolenie w college'u. Czy to są sportowcy, których chcemy pomniejszyć, ponieważ nie grają na gigantycznych stadionach? Ostatnie ustawodawstwo nie ustabilizowało sportu, po prostu poszerzyło przepaść między sportowcami nastawionymi na zysk i sportowcami non-profit. Chodzi o pieniądze, a nie o sport.

Jim Johnson jest emerytowanym profesorem nauk o sporcie i ćwiczeniach fizycznych po 52 latach nauczania w Smith College i Washington University w St. Louis. Komentuje sport, ćwiczenia fizyczne i medycynę sportową. Można się z nim skontaktować pod adresem [email protected]

Daily Hampshire Gazette

Daily Hampshire Gazette

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow