Jestem blogerem podróżniczym i nigdy nie wrócę na grecką wyspę, na której mnie oszukano

Brytyjczycy zostali ostrzeżeni przed grecką wyspą Mykonos po tym, jak sfrustrowana wczasowiczka stwierdziła, że poczuła się „wykorzystana” i obiecała, że nigdy tam nie wróci. Informacja ta pojawia się w momencie, gdy turyści odwiedzający greckie wyspy muszą uiścić opłatę w wysokości 17 funtów do 30 września .
Miłośniczka podróży Christina Ford, znana na TikToku pod pseudonimem @insearchofmrdarcy , w 2024 roku podczas wizyty w tym malowniczym miejscu otrzymała rachunek za hotel, jak sama to określiła, „zdzierstwo”.
Doświadczona podróżniczka dała upust swoim żalom w internecie, mówiąc: „To szaleństwo. Mykonos, nie wiem, co się z tobą, do cholery, dzieje”.
Christina, która często podróżuje samotnie po świecie, wyznała, że przy wymeldowaniu hotel obciążył ją ogromną opłatą, która obejmowała nie tylko zakwaterowanie i wyżywienie, ale także liczne podatki, opłaty za korzystanie z basenu i automatyczny napiwek.
Następnie wyraziła swoje zdziwienie, gdy okazało się, że pracownicy hotelu naciskają na nią, żeby dała jej dodatkowe napiwki.
W wypowiedzi na TikToku opisała sytuację, w której ponownie miała dać napiwek: „Wkładam kartę kredytową, ale zostawiają małe miejsce i czekają na mnie. Dwie osoby stoją nade mną. Pytam: »Co to jest?«. Odpowiadają: »O, żeby dać napiwek«”.
Christina skrytykowała wygórowane oczekiwania dotyczące napiwków: „Ta usługa napiwków, ta kultura popada w obłęd. Czy ktoś kiedykolwiek został poproszony o dopisanie napiwku do ceny pokoju, a napiwki już zostały? Mykonos, chyba oszalałeś”. Według MailOnline, luksusowy nocleg Christiny kosztował ją 593 funty (czyli 700 euro) za noc za trzy noce.
Chociaż hotel odpowiadał jej preferencjom, bezczelne żądanie napiwku tak ją oszołomiło, że odmówiła zapłacenia dodatkowej opłaty.
Wyjawiła: „Przez wszystkie lata moich podróży nigdy nie widziałam czegoś takiego. Wierzę też, że gdybym była Greczynką, a nie Kanadyjką – często myloną z Amerykanką – nie zostałabym o to poproszona”.
To nie był jedyny problem, z jakim się spotkała na Mykonos, miejscu, które skreśliła z listy marzeń. W innym klipie opisuje kolejne sytuacje, w których spotkała się z niemiłym traktowaniem w różnych lokalach.

Turystka twierdziła, że jeden z lokali nalegał na opłatę w wysokości 84 funtów – 100 euro – za sam wstęp, mimo że był zajęty zaledwie w „trzeciej części”. Opisała również, jak inny bar wypytywał ją o rezerwację i pytał, dlaczego podróżuje sama, skoro lokal jest „całkowicie pusty”.
Christina opisuje w nagraniu, jak odmówiono jej wstępu do jednego z lokali, nazywając to „dyskryminacją”. Jednak nie wszyscy widzowie okazali zrozumienie dla skarg Christiny dotyczących tego miejsca wakacyjnego.
Jeden z krytyków odparł: „Nie chcemy turystów takich jak ty na Mykonos! Jedź na wakacje do Miami”.
Inny argumentował: „Mykonos to najlepsza wyspa na świecie. Jeżdżę tam od 1987 roku i jeśli cię nie stać, to nie jedź”.
Jeszcze inna osoba przedstawiła odmienny punkt widzenia, stwierdzając: „Właśnie wczoraj wieczorem rozmawialiśmy o tym przy stole. Kultura dawania napiwków wymknęła się spod kontroli!”.
Daily Mirror