Chaos na hiszpańskich wyspach, potrzeba 45 000 nowych domów, aby uniknąć „całkowitego załamania”

Skala kryzysu mieszkaniowego w Hiszpanii wyszła na jaw, gdy deweloperzy ostrzegają, że w ciągu najbliższych pięciu lat będą potrzebować tysięcy nowych domów.
Po tym, jak w zeszłym roku Hiszpania odnotowała rekordową liczbę 94 milionów zagranicznych gości, nastroje antyturystyczne rozprzestrzeniły się jak ogień w całym kraju - skutkując serią zakłócających protestów . Tysiące zirytowanych mieszkańców wyszło na ulice w ostatnich miesiącach, uzbrojonych w transparenty nakazujące Brytyjczykom „wracanie do domu”.
Wielu Hiszpanów twierdzi, że rosnący popyt na wynajem wakacyjny pogorszył rynek wynajmu i uniemożliwia im wejście na drabinę nieruchomości. Inne protesty skupiały się na wywieraniu presji na urzędników, aby zreformowali sektor mieszkaniowy poprzez obniżenie cen czynszów w popularnych punktach o 50 procent i umożliwienie miejscowym podpisywanie długoterminowych umów najmu, aby mogli „budować życie” bez groźby eksmisji.
CZYTAJ WIĘCEJ: Odważna wiadomość hiszpańskiej wyspy do Brytyjczyków, miasto imprezowe przechodzi remont za 4,28 mln funtów
Ten problem jest szczególnie powszechny na Balearach - zwłaszcza na Majorce, gdzie jest pełno wynajmów wakacyjnych i właścicieli drugich domów. Uważa się, że w trzecim kwartale 2023 r. zagraniczni nabywcy stanowili 31,93 proc. zakupów nieruchomości - podczas gdy była minister mieszkalnictwa Marta Vidal ujawniła wcześniej, że w tym samym roku na Balearach działało oszałamiające 235 000 nielegalnych wynajmów wakacyjnych.
Mieszkańcy twierdzą nawet, że fizycznie podchodzili do nich kłusownicy, którzy pukali do drzwi, aby zapytać, czy sprzedadzą swoje domy zagranicznym nabywcom. Pewien mężczyzna mieszkający w Palmie , który chce pozostać anonimowy, mówi, że niedawno zaczepiło go dwóch „dobrze ubranych” mężczyzn, którzy chcieli porozmawiać z właścicielem mieszkania o kupnie mieszkania na własność.

„Kiedy nalegali, żeby poprosić o dane kontaktowe właściciela, odmówiłem im ich podania” – powiedział mężczyzna. „Potwierdzili, że jest duże zapotrzebowanie na domy, ale od zagranicznych klientów”.
Teraz Joaquín Chinchilla, prezes stowarzyszenia deweloperów nieruchomości o nazwie APROVIBA, które działa na Majorce, Minorce i Ibizie, ostrzegł, że do 2029 r. trzeba będzie wybudować 45 000 nieruchomości, aby uniknąć „całkowitego załamania usług publicznych”. Szef twierdzi, że wyspy obecnie zmagają się z deficytem około 18 000 nieruchomości – który będzie się tylko pogarszał, gdy starzejąca się siła robocza w Hiszpanii zacznie przechodzić na emeryturę.

„Mamy do czynienia z poważną chorobą, która będzie się pogarszać” – powiedział Joaquín hiszpańskim mediom . „Już są lekarze, policjanci i Gwardia Cywilna, którzy odmawiają przyjazdu na Baleary, ponieważ czynsz jest droższy od ich pensji... Wielu profesjonalistów przejdzie na emeryturę w tym okresie i będą musieli zostać zastąpieni przez osoby, które będą musiały przyjechać z zewnątrz, ale nie ma dla nich mieszkań”.
Jednak plany ograniczenia tego problemu zostały już ujawnione - premier Pedro Sánchez zaproponował zwiększenie inwestycji mieszkaniowych i nałożenie wysokich podatków na zagranicznych właścicieli nieruchomości. Już teraz w Manacor, Calvià i Palma trwa budowa około 1000 nieruchomości, które będą przeznaczone dla pracujących rodzin, w rozsądnych cenach od 119 000 do 220 000 euro (101 000–187 000 funtów).
„Prosimy o rozwiązania, a nie o kolejne diagnozy” – dodał Joaquín. „Sytuacja jest bardzo poważna i jesteśmy spóźnieni, ale wciąż mamy czas, aby ją rozwiązać, jeśli będziemy działać odważnie”.
Masz historię do opowiedzenia? Napisz do nas na adres [email protected], aby mieć szansę na wyróżnienie.
Daily Mirror