24 lata wytrzymałości, palących łydek i rodzinnej pasji dla Solex Cup w Sillans

„ Puchar Solex to jedyny wyścig wytrzymałościowy Solex na nawierzchni ziemnej we Francji” – z dumą twierdzi Luis Mariano, który wraz ze swoim przyjacielem Guyem Cooremansem i innymi wolontariuszami z biura turystycznego w Sillans brał udział w projektowaniu trasy 24. edycji tego wydarzenia, które odbywa się wśród drzew oliwnych Bastidon, w Sillans-la-Cascade.
Ku uciesze licznego tłumu, wczoraj popołudniu na starcie stanęło szesnastu uczestników, którzy mieli za zadanie przejechać jak najwięcej okrążeń w ciągu półtorej godziny na swoich motorowerach.
„W tym roku trasa 500 metrów została zaprojektowana tak, aby miejscami była nieco kręta. Ma to dać każdemu szansę na wygraną i dobrą zabawę, ponieważ jest bardziej techniczna. Nie ma tu tylko prostych odcinków” – wyjaśnia Guy. Wyścig wygrał David Fernandez, który pokonał 59 okrążeń swoim Solexem nr 5.
„Na tym torze różnicę może zrobić mięsień łydki, który pomaga w ponownym uruchomieniu silnika na wyjściu z krótkich zakrętów. To bardzo fizyczny wysiłek, jeśli chcesz wygrać i musisz mocno pedałować! Przez trzy lata starałem się dojechać na pierwszym miejscu, ale nigdy nie udało mi się być lepszym niż drugie miejsce i za każdym razem byłem kompletnie wyczerpany. Wyścig ma łącznie prawie 30 kilometrów” – wyjaśnia Luis.
Po przejściu do organizacji nie zamierza już stawać na podium, ale chętnie dzieli się swoim doświadczeniem dotyczącym trudności imprezy, nie chcąc zniechęcać nowicjuszy.
Nie ma to znaczenia, ponieważ nowi uczestnicy, którzy biegną w tym roku, przyszli „po to, żeby się zrelaksować, a nie po to, żeby stanąć na podium”.
Solex wcale nie jest nieznanym czynnikiem w równaniu rodziny Fernandezów.
Kilkoro jej członków już zdobyło Puchar Solex.
„Solex to historia, która trwa już ponad 10 lat. Najpierw z moim ojcem Patrickiem. Potem z moim bratem Davidem. On ma nadzieję na zwycięstwo i już wygrał Roc d'Azur w elektrycznym kolarstwie górskim.
Mój syn Diego również i moja córka Lola, która dzisiaj po raz pierwszy będzie ścigać się ze mną na tandemie” – mówi Julien Fernandez, bardzo dumny z tego, że jego córka pasjonuje się jednośladami.
Długo czekała na swój pierwszy wyścig.
„Co roku miałem okazję przejechać kilka okrążeń toru Solexem podczas sesji treningowych. Bardzo mi się to podobało, ale musiałem poczekać do moich 14. urodzin, w zeszłym tygodniu, żeby w końcu się zapisać.
„Dzisiaj jest trochę nierówności i podjazd jest dla mnie trochę trudny, ale to nic. Nie zależy mi na wygranej, dopóki dobrze się bawię” – powiedziała Lola, która ukończyła wyścig na czternastym miejscu z 21 okrążeniami.
Dla Delphine Ragueneau jest to również pierwsze tego typu wydarzenie.
Nigdy wcześniej nie jeździłem Solexem. Jestem tu po to, żeby dobrze się bawić bez stresu.
Wczoraj rano, na rozprawie, użyłem go po raz pierwszy!
Na początku trochę trudno było pogodzić pedałowanie z kapryśnym przyspieszeniem silnika. Ale to naprawdę przyjemne i sprawia, że chcę mieć taki samochód” – wyjaśnia Cotignacéenne, która mimo to zajęła jedenaste miejsce z 43 okrążeniami.
Co więcej, to dzięki jej przyjaciołom z Luksemburga, Isabelle Różowej Panterze i jej mężowi, Erikowi Rastamanowi, wzięła udział w tym wyścigu, nie mając żadnego wcześniejszego doświadczenia ani Solexa.
„Mam ich dziesiątki i chcieliśmy wprowadzić go do tego świata. Biorę udział w tym wyścigu od dziesięciu lat, za każdym razem z Solexem i pasującym strojem o innym motywie. Chociaż w tym roku to hołd dla Rasta, zrobiłem już wielokolorowego Solexa i kolejny z motywem Ricarda” – mówi Eric, ubrany w zieleń, żółć i czerwień, w kasku z wełnianą czapką i sztucznymi dredami.
„Mój styl to Różowa Pantera i nie zmieniam go co roku, w przeciwieństwie do mojego męża ” – śmieje się Isabelle, ubrana cała na różowo.
Solex Cup to nasza niezapomniana impreza. Co roku pokonujemy 2000 kilometrów, żeby jej nie przegapić.
Do zobaczenia za rok!
Var-Matin