Wstępniak: Czy Emmanuel Macron przygotowuje się na swój powrót... w 2032 roku?

Emmanuel Macron chce utrzymać kontrolę nad okresem po 2027 r. Ponieważ Konstytucja zabrania mu startu w kolejnych wyborach prezydenckich, obecna głowa państwa podważa jego zamiary na rok 2032.
/2023/09/12/agathe-lambret-6500857053f86780563991.png)
Czy Emmanuel Macron myśli już o wyborach prezydenckich w 2032 r., aby powrócić na czoło? Obecny prezydent Republiki nie rzuca już kamieniami; rzuca brukowanymi łbami. W sobotę 5 czerwca zaprosił się na dziesiąte spotkanie rocznicowe ruchu Jeunes avec Macron, przemianowanego na tę okazję na „Jeunes en marche”. Choć jego nazwisko może zniknąć z ruchu, głowa państwa chciała pokazać, że nadal będzie się z nim liczyć, i to przez długi czas. „Przyszedłem powiedzieć wam, że to jeszcze nie koniec. Będę was potrzebował za dwa lata, za pięć lat, za dziesięć lat!” Emmanuel Macron niemal błagał. Nie ma mowy, żeby stracił tę opiekuńczą postawę wobec tych młodych ludzi, którym tak wiele zawdzięcza.
To nie pierwszy raz, kiedy głowa państwa rzuciła pomysł trzeciej prezydenckiej kampanii. Niedawno w TF1 Emmanuel Macron odmówił stwierdzenia, że wyklucza ponowny start w 2032 r., pomimo pytania Gilles'a Bouleau. Wydawał się również ubolewać nad faktem, że jest „pierwszym prezydentem w naszej historii, który nie ma konstytucyjnego prawa do ponownego startu”. Emmanuel Macron nazwał tę zasadę, która ogranicza kolejne kadencje prezydenckie do dwóch i blokuje mu drogę do 2027 r., „katastrofalną głupotą” latem 2023 r.
Jeśli teraz wraca do tego tematu, to głównie dlatego, że polityk bez wyborów jest jak mistrz szachowy bez turniejów, kompozytor bez inspiracji, solista bez publiczności. Czeka go polityczna śmierć. Emmanuel Macron przypominając wszystkim, że może kandydować w 2032 roku, może spróbować przeciwstawić się temu, co wygląda na jego nieuchronne zniknięcie. Zwraca się również do makronistów. Tych ze swoich byłych lojalistów, którzy zachowują się, jakby nic mu nie byli winni, a już jakby go nie było. Na celowniku Emmanuela Macrona jest Gabriel Attal, który w sobotę zrobił kolejny krok w kierunku 2027 roku, mówiąc, że chce zaoferować Francuzom drogę naprzód. „ Mówiąc za dużo o tym terminie, angażując się za bardzo w kalkulacje, nikt nigdzie nie dojdzie!” Prezydent Republiki ostro go upomniał, a ten wyraźnie go lekceważył przez całe spotkanie.
Emmanuel Macron ma urazę do Gabriela Attala. Pod koniec 2024 roku głowa państwa próbowała uniemożliwić swojemu byłemu premierowi przejęcie sterów partii Renaissance, obawiając się, że machina wymknie mu się spod kontroli... na próżno. Dziś Emmanuel Macron stara się odsunąć na bok następców, których nie lubi — lub może zbyt mocno do niego przypominają. Kontrolowanie 2027 roku oznacza również próbę oczyszczenia drogi... dla 2032 roku. Paradoksalnie prezydent próbuje zapobiec konsekwencjom sytuacji politycznej, którą sam przyspieszył, decydując się na rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego.
Francetvinfo