Trump obiecał naprawić inflację. Zamiast tego robi to.


Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
Imigranci stanowią centralną siłę napędową amerykańskiego społeczeństwa. Wielu z nich wykonuje prace wymagające dużego nakładu pracy, pomagając dostarczać żywność do naszych sklepów spożywczych i budować nasze domy, a także mieszkają w naszych społecznościach, gdzie wydają pieniądze i napędzają gospodarkę. Mimo to prezydent Donald Trump uznał ich za zagrożenie, planując wydalenie miliona imigrantów do końca tego roku. Jeśli jego program masowych deportacji okaże się skuteczny – imigranci zostali już zaatakowani w miejscach pracy, domach, a nawet na rozprawach sądowych dotyczących imigracji – może poważnie zagrozić jednej z najsilniejszych gospodarek świata.
Imigranci stanowią18 procent amerykańskiej siły roboczej. Szacuje się, że 7,3 miliona z nich nie posiada legalnego statusu. Zazwyczaj pracują głównie w rolnictwie, budownictwie i hotelarstwie, wypełniając stanowiska, na które przez dekady pracodawcy z trudem zatrudniali osoby urodzone w USA. Trump na krótko zdał sobie z tego sprawę w czerwcu i tymczasowo wstrzymał naloty Służby Imigracyjnej i Celnej w rolnictwie i hotelarstwie, ale szybko zmienił kurs , a naloty były kontynuowane. Tymczasem naloty stworzyły kulturę strachu, zmuszając wielu imigrantów do pozostania w domu i odejścia z pracy. Krajowe Stowarzyszenie Budowniczych Domów poinformowało agencję Reuters , że ostatnio całe ekipy nie pojawiały się na placach budowy. W fabryce Kraft-Heinz w Michigan, wielu pracownikom imigrantów nagle cofnięto wizy pracownicze , zmuszając ich amerykańskich odpowiedników do pracy w godzinach nadliczbowych.
Wszystkie te perturbacje niechybnie odbiją się na całej gospodarce USA. Czy ceny wzrosną? Czy płace spadną? Czy pracownicy urodzeni w USA zastąpią imigrantów na tych stanowiskach? Aby zrozumieć, co to wszystko może oznaczać dla amerykańskiego rynku pracy, rozmawiałem z Pią Orrenius, ekonomistką ds. pracy w Banku Rezerwy Federalnej w Dallas. Zajmuje się ona badaniem wpływu imigracji na rynek pracy i wcześniej doradzała administracji Busha w Radzie Doradców Ekonomicznych w Biurze Wykonawczym Prezydenta.
Nasza rozmowa została zredagowana i skrócona w celu zwiększenia przejrzystości.
Shirin Ali: W ciągu ostatnich kilku miesięcy słyszeliśmy historie o agentach ICE aresztujących imigrantów podczas pracy, a niektórzy z nich nie stawiali się na miejscu ze strachu. Niektórzy rolnicy borykają się z niedoborem siły roboczej z tego powodu, ale w jakim stopniu wpłynie to na naszą gospodarkę?
Pia Orrenius: Największym skutkiem obecnej sytuacji jest spadek wzrostu gospodarczego, który przełoży się na spadek siły roboczej. To również spadek konsumpcji, ponieważ imigranci przybywają do kraju i są również konsumentami. Przyczyniają się do podaży pracy i popytu łącznego. Widzimy więc duży negatywny wpływ spadku imigracji na wzrost PKB.
Pytanie brzmi: mamy teraz wewnętrzne kontrole imigracyjne, które polegają na łapaniu ludzi i aresztowaniu ich, w niektórych przypadkach nie tylko w miejscu pracy, ale także w innych nietypowych miejscach. W społeczności imigrantów panuje wiele strachu i obaw związanych z tymi kontrolami imigracyjnymi, ale ile osób ICE udało się do tej pory aresztować i deportować w porównaniu z liczbą osób urodzonych za granicą, która wynosi około 32 miliony ? Aresztowano 150 000 osób , a nie wiemy, ile z nich zostało deportowanych. Nie widzimy jeszcze w zbiorczych danych, jaki wpływ mają kontrole imigracyjne i deportacje.
Myślę, że to, co możecie zobaczyć, to efekt mrożący. Są dwie rzeczy, których nie wiemy: Jak duży jest ten efekt mrożący? Ludzie się boją i będą mniej skłonni do wychodzenia na zakupy, pracy i uczestnictwa w rynku pracy. To może być bardzo duży efekt, ponieważ mówimy teraz o czymś, co może wpłynąć na całą populację nielegalnych imigrantów i ich rodziny, liczoną w milionach. To może być znaczący efekt mrożący. Jest jeszcze jedna rzecz, której nie wiemy, czyli liczba deportacji. Nie mamy wiarygodnych danych na temat deportacji, poza tym, o czym czytamy anegdotycznie, o ludziach, którzy zdecydowali się wrócić do domu z powodu strachu, niepewności i niechęci do takiego życia. Przypuszczam, że deportacje są nadal bardzo, bardzo ograniczone, ale podejrzewam również, że efekt mrożący jest znaczący.
Niektórzy rolnicy i deweloperzy, którzy w dużym stopniu polegają na pracy imigrantów, ostrzegają, że ceny mogą wzrosnąć, jeśli nadal będą borykać się z niedoborami siły roboczej, co ostatecznie przełoży się na konsumentów. Czy to zjawisko może przyczynić się do inflacji na poziomie krajowym?
Mniejsza liczba pracowników urodzonych za granicą oznacza, że tak, w niektórych sektorach, w których w dużym stopniu polega się na pracownikach urodzonych za granicą, zwłaszcza tych nisko wykwalifikowanych, nielegalnie zatrudnionych lub ubiegających się o azyl, wystąpią niedobory siły roboczej. Kiedy brakuje pracowników, trudniej jest ich zatrudnić, a w takiej sytuacji zazwyczaj rosną płace, ponieważ trzeba przyciągnąć pracowników. Wtedy rośnie koszt produktu, który dana osoba sprzedaje lub wytwarza. Nie jest jasne, czy przełoży się to na całą gospodarkę, co widać po wskaźnikach inflacji śledzonych przez Rezerwę Federalną. Ale z pewnością w branżach, w których pracownicy urodzeni za granicą są uzależnieni, wystąpią niedobory siły roboczej i prawdopodobnie presja płacowa.
Jednocześnie dzieje się coś innego: wraz ze spadkiem liczby imigrantów i efektem mrożącym nastąpi spadek popytu zagregowanego, a przynajmniej spadek jego wzrostu. To również wpływa na ceny, ponieważ każdy imigrant przybywający do Stanów Zjednoczonych w celu zapewnienia pracy jest jednocześnie konsumentem. Nie wiemy, jaki będzie wpływ netto na popyt zagregowany, gdy odejmiemy konsumenta od pracownika. Być może popyt zagregowany również spadnie, ale co wtedy stanie się z ceną, gdy przesunie się zarówno krzywa podaży, jak i krzywa popytu?
Niektórzy Republikanie argumentowali , że pracownicy-imigranci akceptują niższe płace, co ostatecznie osłabia siłę negocjacyjną pracowników urodzonych w USA. Czy zgadzasz się z tym?
Generalnie nowi imigranci konkurują głównie z dotychczasowymi imigrantami. Negatywny wpływ na płace obserwuje się głównie u dotychczasowych pracowników-imigrantów, ponieważ są oni tym, co nazywamy substytutami. Mają bardzo podobne cechy charakteru i pracują na podobnych stanowiskach. Z rodowitymi mieszkańcami sytuacja jest trudniejsza, ponieważ w wielu przypadkach nie wykonują oni tych samych prac, więc nie konkurują bezpośrednio z imigrantami.
Negatywny wpływ na płace zazwyczaj dotyka poprzednich imigrantów, gdy sprowadza się kolejnych. Szczerze mówiąc, jeśli spojrzeć na rynek pracy od czasu pandemii COVID-19, jest on bardzo napięty, z rekordowo niskim bezrobociem i dość szybkim wzrostem płac. Mieliśmy rekordowe bezrobocie i dobry wzrost płac, a nawet obecnie mamy przyzwoity wzrost płac.
Jest jeszcze jeden popularny argument Republikanów, że imigranci odbierają pracę Amerykanom urodzonym w USA. Czy to prawda?
Mówiąc o rodzajach prac, które często wykonują imigranci o niskich kwalifikacjach, czyli robotnicy, mamy na myśli branże i zawody, które w tym kraju od dawna są zależne od imigrantów. Mówimy o dekadach. To są prace, o które rodowici mieszkańcy zazwyczaj nie konkurują bezpośrednio z imigrantami. Istnieją jednak pewne wyjątki, takie jak grupy pracowników urodzonych w USA lub w USA, którzy mają bardzo małe doświadczenie lub niskie kwalifikacje, na przykład nastolatkowie.
Urodzeni w USA młodzi ludzie w wieku od 16 do 19 lat mogą podjąć pracę w budownictwie, hotelarstwie, gastronomii, a nawet w rolnictwie. Jednak generalnie, ponieważ imigranci specjalizują się w zawodach, w których dobra znajomość języka nie jest wymagana, a wielu innych imigrantów również pracuje w tych branżach, zauważamy, że rodowici mieszkańcy zazwyczaj nie konkurują ze sobą bezpośrednio na tym nisko wykwalifikowanym rynku pracy. Jeśli sprowadzimy więcej imigrantów do pracy, jedynymi osobami, które odczują efekt, będą byli imigranci, a nie pracownicy urodzeni w USA.
Jak scharakteryzowałbyś rolę, jaką imigranci odgrywają w naszej gospodarce?
Mamy bardzo dużą, dobrze prosperującą gospodarkę USA, która rośnie bardzo szybko w porównaniu z innymi rozwiniętymi krajami, na przykład w Europie. Rozwijamy się znacznie szybciej w stanach takich jak Teksas, gdzie mieszkam, który rośnie nawet szybciej niż całe Stany Zjednoczone. W procesie tego wzrostu i dywersyfikacji gospodarki z biegiem czasu pojawiła się ogromna potrzeba wypełnienia luk w sile roboczej. Dokonaliśmy tego dzięki pracy imigrantów. Zaletą Stanów Zjednoczonych jest to, że mamy system oparty na zatrudnieniu, przynajmniej dla wysoko wykwalifikowanych imigrantów, więc wysoko wykwalifikowani imigranci trafiają do branż i zawodów, które naturalnie się rozwijają tam, gdzie występują te luki. Spójrzmy na przykład na pracowników z wizą H-1B, którzy napłynęli do branży high-tech i sprawili, że nasz przemysł high-tech stał się najlepszy na świecie, a nasza gospodarka stała się najbardziej innowacyjna, zarówno w dziedzinie technologii, jak i farmaceutyki.
Teraz problem leży po stronie osób o niskich kwalifikacjach, gdzie mamy imigrację opartą na zatrudnieniu, ale po prostu nie mamy wiz. Przez dziesięciolecia polegaliśmy na nielegalnej imigracji, a ludzie przekraczają granicę i podejmują pracę. Początkowo chodziło tylko o pracę w rolnictwie, jeśli cofniesz się do lat 60., kiedy zakończonoprogram Bracero , który pozwalał ludziom legalnie imigrować do USA i pracować w rolnictwie, imigranci zaczęli przybywać nielegalnie, aby podjąć tego rodzaju pracę. Następnie, wraz z rozwojem gospodarki, pojawiło się więcej miejsc pracy w sektorze usług, produkcji i budownictwa. Ten napływ imigrantów po prostu trwał, a problemem jest to, że mamy bardzo mało wiz opartych na zatrudnieniu dla pracowników o niskich kwalifikacjach z innych krajów, ale mamy wiele wiz opartych na zatrudnieniu dla pracowników o wysokich kwalifikacjach.
