Prawdziwy cel rządów terroru Stephena Millera

Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
„Duży, piękny projekt ustawy” Donalda Trumpa, który został uchwalony na początku tego miesiąca, przeznaczył 170 miliardów dolarów na egzekwowanie przepisów imigracyjnych i bezpieczeństwo granic, przekształcając ICE w największą agencję ścigania w historii rządu federalnego. Nawet zanim te pieniądze zostały wydane, represje imigracyjne administracji Trumpa były jej sztandarową polityką, nawet gdy sondaże pokazują, że jest ona bardzo niepopularna . W tym odcinku Amicus, Dahlia Lithwick rozmawiała z Aaronem Reichlinem-Melnickiem , starszym pracownikiem naukowym i byłym dyrektorem ds. polityki w American Immigration Council, proimigracyjnej organizacji non-profit, o sposobach, w jakie obława imigracyjna Trumpa — naloty, zatrzymania i deportacje — była widoczna na miejscu, ponieważ jednocześnie była rozpatrywana w sądach i na długo przed uzyskaniem finansowania na oczekiwaną skalę. Ich rozmowa, która znajduje się poniżej, została zredagowana i skrócona dla przejrzystości.
Dahlia Lithwick: Co zmieniło się w egzekwowaniu przepisów imigracyjnych w ciągu ostatnich sześciu miesięcy?
Aaron Reichlin-Melnick: Największe zmiany zaszły w wykorzystaniu personelu z innych organów ścigania, zmianie taktyki działania oraz celu, jaki przyświecał egzekwowaniu przepisów imigracyjnych. Tysiące agentów federalnych, z FBI, DEA, ATF, Służby Marszałkowskiej, Inspekcji Pocztowej, a nawet śledczych ds. przestępstw finansowych IRS, zostało przeniesionych w celu wzmocnienia kadr Służby Imigracyjnej i Celnej, co z łatwością podwoiło liczbę osób, które mogą zajmować się egzekwowaniem przepisów imigracyjnych w terenie.
Drugą dużą zmianą było to, kogo i w jaki sposób obierają za cel. Kiedy rozmawialiśmy w styczniu , powiedziałem, że większość działań ICE to ukierunkowane egzekwowanie prawa: funkcjonariusze mają listy nazwisk, wychodzą do społeczności i aresztują konkretne osoby. Za drugiej administracji Trumpa zaczęli rozszerzać stosowanie tzw. aresztowań dodatkowych, w ramach których nie aresztowali tylko osoby z listy, ale jeśli ta osoba znajdowała się w pobliżu kogokolwiek innego, po prostu pytali te osoby o ich status i aresztowali każdego, kogo znaleźli, kto nie posiadał dokumentów. Ale to nadal były zasadniczo te same ukierunkowane aresztowania, które ICE przeprowadza od dziesięcioleci.
Jednak w maju, niezadowolony z tempa deportacji , Stephen Miller zwołał wszystkich 25 dyrektorów terenowych oddziałów ICE ds. egzekwowania prawa i operacji deportacyjnych oraz wszystkich 25 dyrektorów terenowych oddziałów ICE ds. dochodzeń w sprawach bezpieczeństwa wewnętrznego (dwóch głównych jednostek organizacyjnych agencji). Miller spotkał się w pokoju w Waszyngtonie z tymi funkcjonariuszami, Sekretarz Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego Kristi Noem i lobbystą Coreyem Lewandowskim i podobno nakrzyczał na funkcjonariuszy ICE, mówiąc im, że nie osiągają wyników, które Trump obiecał osiągnąć w kampanii wyborczej. Od tej pory liczyła się ilość, a nie jakość.
W ciągu kilku dni od tego spotkania sytuacja zaczęła wyglądać zupełnie inaczej. Naloty w Los Angeles rozpoczęły się tydzień później. Zaczęliśmy obserwować aresztowania w sądach imigracyjnych i aresztowania w związku z odprawą ICE, osoby udające się do miejsc, w których imigranci stosowali się do nakazów, stawiające się na rozprawy sądowe i ponownie ich aresztujące. Od tego czasu obserwujemy znacznie bardziej agresywne podejście do egzekwowania prawa, a ICE notuje codzienne rekordy „aresztowań”. Ale, wiecie, w pewnym sensie piszę tu o aresztowaniu w cudzysłowie, ponieważ w pewnym sensie jest to ponowne zatrzymanie. Nie chodzi o to, że aresztują nowych ludzi; po prostu ponownie zatrzymują osoby, które już są w systemie.
Zmiana, która nastąpiła w maju, zmusiła ICE do działań, jakich nie obserwowano od czasów Służby Imigracyjnej i Naturalizacyjnej w latach 70. i 60., kiedy to dochodziło do łapanek, jakich nie widziano, gdy policja stała się jeszcze zawodowa.
Oprócz aresztowań w sądach imigracyjnych i szeroko zakrojonych patroli w Los Angeles, które ostatecznie doprowadziły do rozmieszczenia Gwardii Narodowej, zaobserwowano również gwałtowny wzrost liczby nalotów na miejsca pracy. Podczas pierwszej kadencji Trumpa doszło do zaledwie czterech lub pięciu poważnych nalotów na miejsca pracy – choć jeden z nich obejmował nalot na siedem różnych zakładów mięsnych w ciągu jednego dnia. Teraz obserwujemy jeden lub dwa naloty tygodniowo , i nie dotyczą one tylko miejsc, które badali miesiącami. Przeprowadzają kontrole I-9 w losowych restauracjach i firmach. Naloty na salony kosmetyczne, zakłady mięsne, tory wyścigowe zarówno w stanach republikańskich, jak i republikańskich.
Wszystko to razem oznacza znacznie bardziej agresywne tempo egzekwowania prawa, zmianę sposobu jego prowadzenia oraz zmianę grupy osób, których celem są aresztowania. Głównymi celami nadal są osoby z przeszłością kryminalną lub prawomocnym nakazem deportacji, ale podczas operacji na szerszą skalę ścigają każdego, kogo uda im się znaleźć. W rezultacie odsetek aresztowanych osób, które miały wcześniej kontakt z wymiarem sprawiedliwości, gwałtownie spadł. Nic dziwnego, że po przyspieszeniu egzekwowania prawa, naloty stały się znacznie bardziej widoczne, a poparcie dla Trumpa w kwestii imigracji również gwałtownie spadło.
Widzimy więc również, jak agenci ICE i Straży Granicznej prowadzą działania, które wydają się być utożsamiane z działaniami policji wewnętrznej w całym kraju, i to z dala od granic, a już na pewno daleko od 100-milowej strefy kontroli . Chciałbym jednak, abyś wyjaśnił te nurty egzekwowania prawa: jacy ludzie zajmują się egzekwowaniem prawa wewnętrznego, a także wojsko i dlaczego nie powinni oni wszyscy wykonywać tej samej misji w tym samym czasie.
Patrząc na ICE i DHS ogólnie, wiele osób ma tendencję do utożsamiania ich z jedną wielką masą egzekwowania przepisów imigracyjnych. Ale prawda jest taka, że Straż Graniczna i ICE zajmują się kilkoma różnymi rzeczami. Straż Graniczna przez ostatnie stulecie swojej historii była przede wszystkim agencją reaktywną. Stacjonowała na granicy z zamiarem łapania osób przekraczających granicę. Nie wychodziła i nie próbowała znaleźć osób naruszających prawo imigracyjne. Natomiast ICE, która wyewoluowała z wewnętrznych organów egzekwowania przepisów INS, miała za zadanie znaleźć osoby, które przeszły przez Straż Graniczną lub przekroczyły ważność wizy, i aresztować je. Kluczowa różnica między tymi dwoma celami polega na tym, że Straż Graniczna nie mogła określić, kto trafi pod jej opiekę, ponieważ po prostu czekała, aż ludzie przekroczą granicę, a następnie ich zatrzymywała. Ale ICE ogólnie rzecz biorąc wie, kogo ściga i tak właśnie działa od dziesięcioleci.
Wszystko to różni się od wydziału ICE ds. bezpieczeństwa wewnętrznego, który w rzeczywistości jest dawnym wydziałem śledczym Służby Celnej USA. Przypominają oni bardziej FBI. Muszą oni faktycznie aresztować ludzi za naruszenia prawa karnego, co oznacza zebranie dowodów potrzebnych do skazania kogoś w sądzie ponad wszelką wątpliwość. Zatem wszystkie te agencje działały różnie w przeszłości. Obecnie obserwujemy, jak wszystkie trzy agencje są coraz częściej łączone, aby realizować jeden cel, jakim jest egzekwowanie prawa wewnętrznego. Wygląda to podobnie do działań ICE w przeszłości – znacznie mniejsze obciążenie dowodowe, a celem jest po prostu zatrzymanie jak największej liczby osób.
Straż Graniczna już wcześniej przeprowadzała pewne wewnętrzne egzekwowanie prawa. Robią to, co nazywają patrolami wędrownymi, czyli – trochę jak glina patrolujący ulice – funkcjonariusz Straży Granicznej jeździ swoim SUV-em i jeśli zauważy osobę podejrzaną o naruszenie prawa imigracyjnego, może ją zatrzymać, sprawdzić jej status, a następnie, jeśli okaże się, że jest nielegalna, aresztować. Wiele filmów, które widzimy, jak Straż Graniczna wyjeżdża z Los Angeles, to patrole wędrowne, i właśnie tego sędzia w tym mieście właśnie zabronił rządowi, naruszając Konstytucję. Sędzia stwierdził, że sposób, w jaki Straż Graniczna ustala, czy ktoś może naruszać prawo imigracyjne, polegał po prostu na stwierdzeniu: „O, na tym przystanku autobusowym stoi grupa Latynosów. Zatrzymam ich wszystkich i przesłucham”. To nie jest uzasadnione podejrzenie naruszenia prawa imigracyjnego. Los Angeles ma niezwykle liczną populację Latynosów, z których wielu to obywatele USA lub legalni stali rezydenci, a statusu imigracyjnego nie da się określić na podstawie samego wyglądu. To właśnie robiła Straż Graniczna, podczas gdy ICE nadal prowadzi głównie operacje ukierunkowane, w których przynajmniej mają na kartce nazwisko osoby, którą mają aresztować. Nie widzieliśmy, aby ICE przeprowadzało wiele tego typu patroli wędrownych.
Ale trudno powiedzieć. Jeśli pojawi się furgonetka, złapie kogoś i wrzuci do środka, to prawdopodobnie będzie to ICE niż Straż Graniczna.
Administracja twierdzi, że samo przebywanie w pobliżu i bycie Latynosem w Południowej Kalifornii wystarczy, aby ustalić prawdopodobną przyczynę.
Jednym z powodów w sprawie w Los Angeles jest obywatel USA pracujący w myjni samochodowej. Straż Graniczna wielokrotnie przyjeżdżała na myjnię i przesłuchiwała inne osoby, w tym pracowników myjni, a niektórzy z nich nie posiadali dokumentów. Dwukrotnie wcześniej Straż Graniczna przyjeżdżała na myjnię, znajdowała osoby bez dokumentów i aresztowała je. Teraz, za trzecim razem, gdy przyjeżdżają na myjnię, mężczyzna, który pracuje tam od 10 lat i jest obywatelem USA, zostaje zatrzymany i przesłuchany przez Straż Graniczną. Pokazuje im swój dowód osobisty. Mówią: „To nie wystarczy. Musimy zobaczyć twój paszport”. A on odpowiada: „Nie mam przy sobie paszportu”. Wsadzają go na tylne siedzenie samochodu i odwożą gdzie indziej. W tym momencie jest praktycznie aresztowany. Sprawdzają jego dowód osobisty, sprawdzają go w bazie danych, mówią: „Tak, okazuje się, że jest obywatelem”, odwożą go z powrotem i odwożą na myjnię. Nawet go nie przepraszają. Rząd argumentował w sądzie, że mieli uzasadnione podejrzenia, aby go zatrzymać, ponieważ przebywał w miejscu, w którym wcześniej przebywali nieudokumentowani imigranci. Sędzia zauważył: „Przyznaje pan od razu, że nie miał pan uzasadnionych podejrzeń, ponieważ nie może być uzasadnionego podejrzenia, że jest pan po prostu Latynosem, który przebywa w miejscu, w którym wcześniej przebywali nieudokumentowani imigranci”. Tak jednak właśnie działają te operacje.
Jaki wpływ mają te naloty na cały kraj?
Myślę, że te operacje mają dwa główne cele. Pierwszym są deportacje. Krąży wiele teorii spiskowych na temat tajnych planów stojących za tym wszystkim. Ale zasadniczo celem operacji masowych deportacji jest masowa deportacja. Chcą aresztować, zatrzymać i deportować jak najwięcej osób.
Drugim celem jest szerzenie strachu w tych nielegalnych imigranckich społecznościach i społecznościach imigrantów w ogóle, tak aby ludzie sami deportowali się. Wiedzą, że ma to wpływ na społeczności imigrantów. Obserwuje się mierzalny spadek liczby zapisanych do szkół, osób dojeżdżających do pracy i korzystających z transportu publicznego. Przeżyliście naprawdę niezwykły moment, kiedy diecezja katolicka w Los Angeles ogłosiła, że ludzie mogą opuścić mszę i odprawić ją wirtualnie z domu. To są właśnie wewnętrzne zmiany w tych społecznościach. To naprawdę pokazuje, że ludzie po prostu czują się jak u siebie w domu, w strachu.
Powiedziawszy to, naprawdę ważne jest podkreślenie, ponieważ uważam, że część tego strachu jest nieproporcjonalna do skali tego: Jeśli spojrzeć na mapę miejsc, gdzie ma miejsce wiele z tych aresztowań, Los Angeles jest ogromnym miastem, a wiele z tych operacji zostało skoncentrowanych na kilku małych obszarach. W samym hrabstwie Los Angeles jest co najmniej 900 000 nieudokumentowanych imigrantów. W tym hrabstwie, przez cały czerwiec, według oficjalnych statystyk opublikowanych przez DHS, tylko około 2800 imigrantów zostało aresztowanych i zatrzymanych w tych operacjach. Tak więc jest to mniej niż połowa 1 procenta nieudokumentowanej populacji, która została aresztowana w ciągu miesiąca. Nie umniejsza to wcale wpływu na te osoby: Widzieliście rozdzielane rodziny, wieloletnich mieszkańców miasta, którzy mieszkają tu od 20, 30 lat, którzy mają dzieci obywateli USA. Pewien facet, projektant krajobrazu, miał trzech synów w US Marines i został złapany na filmie, który stał się viralem.
Ale ostatecznie to 2800 osób, a w tym tempie aresztowanie każdego nielegalnego imigranta w Los Angeles zajęłoby im dekady . To właśnie mam na myśli, kiedy mówię, że istnieją dwa główne cele: masowe deportacje i nakłonienie ludzi do samodeportacji. Administracja właśnie na tym nacisku na samodeportację się opiera. Miller niedawno twierdził, że milion osób już samodeportowało się . To całkowicie zmyślona liczba. Ale celem jest wysłanie sygnału, że wszyscy to robią, wszyscy wyjeżdżają: „Jeśli wyjedziesz teraz, to nie będziesz musiał się martwić, że to cię spotka. Nie będziesz musiał się martwić, że Straż Graniczna rzuci cię na ziemię, wepchnie do ośrodka detencyjnego i źle potraktuje, jeśli po prostu wrócisz teraz do domu”. I tak, w pewnym sensie, im więcej uwagi poświęca się tym oburzonym filmom i im więcej ludzi ogląda te filmy, tym bardziej DHS jest zadowolony, ponieważ oznacza to, że ludzie otrzymują sygnał, że nikt nie jest bezpieczny.
