Podchwytliwe słowa w debacie izraelsko-palestyńskiej
%3Aquality(70)%3Afocal(4206x3443%3A4216x3453)%2Fcloudfront-eu-central-1.images.arcpublishing.com%2Fliberation%2FG3RV2C7PKZANDAO2SQBKRIT3IY.jpg&w=1280&q=100)
Aby mieć pewność, że nie przegapisz żadnego wpisu Thomasa Legranda, zapisz się na newslettery naszych felietonistów politycznych.
Fetyszyzm słowny niszczy debatę narodową i blokuje nawet najbardziej skrupulatnych i uczciwych debatantów. Michel Foucault w dziele Porządek rzeczy (Gallimard, 1966) wyjaśnił, że „warunki prawdy”, które definiują warunki dyskursu, zmieniają się w zależności od okresów historycznych. Ta idea, łatwo zrozumiała w dyskursie naukowym, odnosi się do wszystkich tematów. Słowa naszych przemówień, terminy używane w naszych argumentach zmieniają znaczenie w zależności od równowagi sił i aktualnej sytuacji politycznej.
Słowo „integracja” było zatem tym, czym posługiwali się obrońcy francuskiej Algierii na początku lat 60., i tym, czym zupełnie innym, czym posługiwali się antyrasiści z SOS Racisme w latach 80. Termin „tożsamość Francji” w latach 80. odwoływał się do naszego charakteru, naszej sztuki życia, różnorodności naszych krajobrazów. Dziś termin „tożsamość francuska” odnosi się do korzeni, religii i pochodzenia etnicznego. Ci, którzy ubolewają, że znaczenie słowa „tożsamość” z lat 80. XX wieku nie jest już aktualne, muszą walczyć o narzucenie mu nowego znaczenia, nie mogą jednak podjąć decyzji o tym, że to słowo powinno zostać zakazane.
Libération